Spis treści
Prognozy pogody nie były do końca jednoznaczne. Zaryzykowałem i zerwałem się o 4 nad ranem. Podróżowanie autem w środku nocy okazuje się nad wyraz przyjemne. Na trasie niewiele pojazdów, jechałem płynnie. Dopiero kilkanaście kilometrów przed celem zaskoczyły mnie snujące się tuż przy ziemi mgły. Musiałem znacząco zwolnić. Bałem się, że nie zdążę na wschód słońca, który koniecznie chciałem uwiecznić na zdjęciach w Alei Klonów w Złotym Potoku.
Złoty Potok i Aleja Klonów o świcie
Mimo żółwiego tempa dotarłem na miejsce tuż przed wschodem słońca. Zaparkowałem auto na rynku w Janowie, ściągnąłem z dachu rower i popedałowałem żwawo w kierunku Złotego Potoku. W Alei Klonów zameldowałem się 7.05, a pierwsze promienie słoneczne zaczęły rozświetlać żółte liście drzew dokładnie pięć minut później. Wręcz idealne wyczucie czasu.
Aleja Klonów przyciąga fotografów
Ledwie zdążyłem cyknąć kilka zdjęć, w kadr wjechało pierwsze auto. Siedzący w nim mężczyzna przeprosił, odjechał kawałek dalej i za chwilę przyłączył się do fotografowania. Kilka minut później kolejny pojazd pojawił się w polu widzenia. Tym razem kierująca nim kobieta nie zamierzała robić zdjęć, tylko z miłym uśmiechem na twarzy powiedziała
- – Widzę, że moja aleja klonów przyciąga dzisiaj miłośników fotografii. Mówię moja, bo pracuję w tutejszym leśnictwie. Chociaż mieszkam w Złotym Potoku od wielu lat, to Aleja wciąż mnie zachwyca.
Życząc miłego dnia odjechała, jednak sznur nadciągających aut wcale nie zmalał. Kolejni przybysze obwieszeni topowymi aparatami nikogo nie przepraszali tylko parkowali tak, że nijak nie dało się zrobić klimatycznego zdjęcia.
Magiczny las
Uciekłem od tłoku w głąb lasów rozdzielających Złoty Potok od Siedlca Janowskiego. Tam trafiłem na niesamowity spektakl światła i kolorów, którego pewnie nigdy bym nie zobaczył, gdyby nie najazd zdjęciowych troglodytów. Kolejny raz sprawdziła się w moim życiu reguła, że niemiłe początki zwiastują dobre zakończenie.
Miejsca nazwane przez wieszcza
Droga do Siedlca Janowskiego pnie się ostro pod górę. Na samej końcówce niemal zabrakło mi oddechu, ale nie zszedłem z roweru. W nagrodę czekał mnie długi zjazd aż do rezerwatu Parkowe. Mogłem się rozpędzić i pomknąć chyżo w dół, ale wtedy przegapiłbym widoki. Co rusz złaziłem z roweru, wyciągałem starannie upakowany w sakwie aparat i zapełniałem kartę pamięci kolorami wyjątkowo pięknej jesieni. Starałem się przy tym nie myśleć o selekcji, która czekała mnie po powrocie do domu.
Na dłużej zatrzymałem się pod Bramą Twardowskiego, jednym z najpiękniejszych ostańców na północnej Jurze. Ponoć z tego miejsca mistrz Twardowski dosiadając koguta odleciał na księżyc. Przed niemal 200 laty skałami rozrzuconymi wokół Złotego Potoku zachwycał się nasz wieszcz Zygmunt Krasiński. Jego ojciec był właścicielem tutejszych dóbr. Zygmunt pobytu w Złotym Potoku nie wspominał zbyt dobrze, gdyż właśnie tutaj w 1857 roku zmarła jego córka Elżbieta. Jednak zanim zrozpaczony poeta wyjechał na stałe do Paryża, zdążył nadać oryginalne imiona poszczególnym ostańcom. Nazwy przetrwały do dnia dzisiejszego, w przeciwieństwie do zagospodarowania turystycznego, które, gdy spogląda się na ryciny z połowy XIX wieku, było wręcz wzorcowe.
Na szlaku wiodącym przez rezerwat Parkowe minąłem jeszcze skryte w bukowym lesie Diabelskie Mosty i stanąłem u podnóża skały, na której przed wiekami wznosił się najbardziej tajemniczy zamek na Jurze.
Przystanek Ostrężnik
Na temat zamku Ostrężnik nie zachowały się żadne wzmianki historyczne. Niewiele nowego wniosły badania archeologiczne. Ustalono jedynie, że budowę warowni rozpoczęto w XIV w i być może nigdy jej nie ukończono. Niektórzy przypuszczają, że Ostrężnik pełnił rolę więzienia dla wielmożów i dlatego wszelkie informacje o nim utajniono. Krążą też legendy, że mieli tutaj swoją siedzibę rycerze rabusie, którzy gdzieś na skale ukryli ogromne skarby do dzisiaj przyciągające różnej maści poszukiwaczy. Prawdy pewnie nigdy nie poznamy.
Drogi rowerowe zagarnięte przez samochody
Pozostałości zamku wyglądają dość ponuro i mało ciekawie. Natomiast Ostrężnik z pobliskim Trzebniowem łączy bardzo ładna pod względem widokowym tzw. Siedlecka Droga. W ostatnich latach położono na niej asfalt tworząc ciąg pieszo-rowerowy, po którym dość często… pomykają samochody. Auta jeżdżą szybko, co pewnie w niedługim czasie zaowocuje poważną kraksą na tej wąskiej i krętej ścieżce.
Szosą lub wąwozem
Z Trzebniowa do Gorzkowa, a potem dalej do Złotego Potoku można pojechać na dwa sposoby. Bezproblemo – trzymając się niebrzydkiej szosy lub klucząc wśród plątaniny wąwozów. Wybrałem tę drugą, zupełnie nieznaną mi opcję.
Przyznaję, że poruszałem się na chybił trafił. Ledwie widoczne drogi oraz brak oznakowania turystycznego nie sprzyja orientacji w terenie. Same wąwozy są bardzo malownicze i prawie zupełnie nieznane, nawet w internecie prawie nic na ich temat nie znalazłem. Dno parowów pokrywała gruba warstwa opadłych liści, a pod nimi kryła się zdradliwa, grząska breja. Nieziemsko ubłocony lecz bardzo zadowolony wyjechałem z wąwozów wprost na wzgórza rozdzielające Niegową od Gorzkowa.
Góry Gorzkowskie
Rejon położony między Trzebniowem, Gorzkowem i Niegową, to jeden z bardziej pofałdowanych terenów na Jurze. Niemal z każdego wzniesienia rozciąga się niezwykle plastyczna panorama, która powinna zachwycić wszystkich fotografów krajobrazu. Przez wzgórza przebiegają kręte i wąskie szosy, którymi raz trzeba wspinać się ostro pod górę, by po chwili pędzić na złamanie karku w dół. W jednej z takich dolin leży Gorzków, wieś która przed laty zachwyciła mnie na tyle, że zamarzyłem, aby kiedyś tam zamieszkać. Może kiedyś marzenie się ziści?
Hej ho, na rybę by się szło – Złoty Potok i pstrągarnia
Opisana trzydziestokilometrowa trasa rowerowa biegnąca przez Złoty Potok, Siedlec, Ostrężnik, Trzebniów i Gorzków pozwala poznać najładniejsze miejsca okalające Złoty Potok i nacieszyć oczy różnorodnymi widokami.
Polecam zakończyć wycieczkę w Pstrągarni położonej tuż za Złotym Potokiem. Powstała ona nad stawami, gdzie prowadzi się najstarszą w Polsce hodowlę pstrąga tęczowego. Ikrę tej niezwykle smacznej ryby w II połowie XIX wieku sprowadził do Polski hrabia Raczyński. Nie znano wtedy jeszcze lodówek, więc ikra została opatulona mokrym mchem i w tym stanie przetrwała wielodniową podróż statkiem. Jestem niezmiernie wdzięczny przedsiębiorczemu hrabiemu za założenie tej hodowli, ponieważ nigdzie indziej nie kosztowałem aż tak wybornego pstrąga.
Dobre zakończenie fotograficznego pleneru
Niecałe 20 kilometrów od Złotego Potoku leży Lelów. Parę lat temu w pobliżu tej miejscowości odkryłem fantazyjnie pofałdowaną krainę. Będąc tak blisko musiałem jeszcze raz pojechać, by uwiecznić na karcie pamięci krajobraz, który już wielokrotnie fotografowałem. Dopiero wtedy poczułem się na tyle spełniony, by móc wyruszyć w drogę powrotną do domu.
Jeżeli jesteście ciekawi zdjęć z wiosennej Jury, zachęcam do przeczytania artykułu o Wielkanocy w Bobolicach |
Złoty Potok złotą jesienią – podsumowanie
Fotografowanie Alei Klonów należy sobie zaplanować na drugą połowę października. Trzeba trzymać rękę na pulsie, bo dni, które zaowocują dobrymi zdjęciami, co roku jest niewiele. Czasami nie ma ich wcale. Najlepsze ujęcia uzyskasz tuż po wschodzie słońca. Przygotuj się, na to, że w Alei Klonów nie będziesz sam.
Zanim słońce wzniesie się wysoko ponad horyzont, przespaceruj się z aparatem w ręku po lasach położonych między Złotym Potokiem a Siedlcem Janowskim. Nie zawiedziesz się, a być może uchwycisz lepsze ujęcia, niż te z Alei Klonów.
Ponadto gorąco polecam odwiedziny rezerwatu Parkowe, zapuszczenie się w plątaninę wąwozów w okolicach Trzebniowa (koniecznie w kaloszach!) oraz eksplorację Gór Gorzkowskich. Jeżeli jesteś miłośnikiem pofałdowanych krajobrazów, to koniecznie udaj się w rejony rozciągające się na południe od Lelowa. A wszystkich smakoszy zachęcam do skosztowania pstrąga w Złotym Potoku.
Taką jesień jak na Twoich zdjęciach kocham! Aleja Klonów robi niesamowite wrażenie 🙂
Aleja Klonów to chyba jedno z najpiękniejszych jesiennych miejsc w Polsce 🙂
Mimo, że trafiłeś w okolice Kozubca (wąwozy między Trzebniowem a Brzezinami), jak mocniej byś pokręcił okazało by się iż takich jarów tam pod dostatkiem, ot choćby pod Jodłową Górą, Wąwóz Tarnówki, Dolina pod Damiakiem, całe G. Gorzkowskie i a może przede wszystkim Dąbrowno – Kacin. To już do konkretnego kręcenia na MTB z porządnymi oponami i mapą pod ręką, a czy tereny nieznane? no nie do końca np.: http://jurapolska.com/wycieczki/rowerowa_04072004.php czy http://jurapolska.com/wycieczki/rowerowa_02102015.php i wiele innych tylko trzeba przekopać zawartość 😉 Brak dobrej wyszukiwarki i indeksacji haseł kluczowych niestety coraz boleśniejszy. Niejako przy okazji, podobne a może i ciekawsze lessowe wąwozy są… Czytaj więcej »
Dzięki za linki, bardzo się przydadzą. Muszę koniecznie do Trzebniowa wrócić, tylko nie wiem, czy mój trekingowy rower da radę w gorszej porze roku przebrnąć przez wąwozy, jeżeli nadal będzie tak mokro. Staram się na bieżąco śledzić wycieczki na jurapolska.com, ale rzeczywiście brakuje dobrej wyszukiwarki, czasami ciężko jest mi odnaleźć coś, co rok wcześniej czytałem i chciałem sobie przypomnieć…
No tak, jak słuchać to profesjonalnego przewodnika.
Istna Mekka dla fotografów 🙂
Piękne zdjęcia wyszły, teren ciekawie pofałdowany, a i twoja kondycja, jak widać nie maleje 😉
Wiele podobnych wynalazków, jak pstrągi zawdzięczamy podróżującym po świecie arystokratom.
Przypomniałeś mi, że dawno nie byliśmy na wycieczce…
Moja kondycja jest taka sobie, ale na szczęście wystarczająca, aby te 30 kilometrów na rowerze wokół Złotego Potoku zrobić 🙂
Pięknie pokazałeś naszą urokliwą polską jesień. Twoje oko i kompozycja fotograficzna sprawiają, że z ogromną przyjemnością oglądałam zdjęcia. Gratuluję samozaparcia ….. no cóż, prawdziwemu Fotografowi nie straszne trudy wstawania w środku nocy, prawda?
W ostatni weekend miałam przyjemność obserwowania uroków jesieni w Pradze. Prócz pięknej architektury podziwiałam też rozległe parki, w których królowały jesienne barwy.
Pozdrawiam 😉
Wiesz, że jak mam w planie zdjęcia, to wstanie o 3 czy 4 rano nie jest mi straszne. Zrywam się na nogi o wyznaczonej godzinie, jestem wyspany, nie czuję żadnego przymusu. Ale gdy musiałem wstawać o podobnej godzinie, by jechać do pracy do Warszawy, to był koszmar…
Przecudne te Twoje zdjęcia.
Wyrazy najwyższego uznania ode mnie.
Wielkie dzięki 🙂
Widoki przepiękne, takie miejsca jesienią uwiecznić, a zachwyt będzie trwał cały rok.
Serdecznie pozdrawiam
Złota jesień w okolicach Złotego Potoku, kreuje naprawdę magiczny klimat 🙂
Plan wykonałeś w stu procentach – zdjęcia są znakomite! 🙂
Dziękuję za uznanie, bo zrobiłem tych zdjęć tysiące 🙂
Serio? Musiałeś tam spędzić szmat czasu 😉
Mnie najbardziej podobają się mroczne zdjęcia, które rozbudzają wyobraźnię. Las spowity mgłą, przez które przeświecają promienie słońca. Bombowe zdjęcie! 🙂
Może nie tysiące, może setki, ale na pewno za dużo 🙂 Las był rzeczywiście przepiękny, nie spodziewałem się, że aż tak długo mgła się w nim utrzyma
Przepiękne tereny! Nie znam ich w ogóle ale dobrze wiedzieć że są. Na razie zwiedzam świat, na piękną Polskę czas też się znajdzie. Bo Polska, mimo niektorych ludzi w niej mieszkających, jest piękna!
Polska jest piękna, to prawda. Nie wiem czy w wielu krajach są takie piękne jesienne dni, jak w Polsce?
Po prostu bajka! Chciałabym mieszkać w miejscu, w którym jest wiecznie taka jesień 🙂
Gdyby była wiecznie, to byś się znudziła. Tego roku, gdy było mało słonecznych dni, starałem się je dobrze wykorzystać na fotografowanie i wycieczki. Ale były lata, że byłe całe miesiące złotej jesieni, a mnie się tyłka nie chciało ruszyć. Niedobór bardziej motywuje i chyba bardziej cieszy 🙂
Przepięknie jest w Polsce. Te pofalowane pola są po prostu bajeczne, aleja Klonów boska! Jestem zachwycona już od samych zdjęć, a na żywo pewnie byłabym jeszcze bardziej.
Dla mnie krajobrazy jurajskie są piękne same w sobie o każdej porze roku, ale chyba jesienią jest tutaj najładniej. Dużo buków, klonów i innych drzew liściastych gwarantuje niesamowitą kolorystykę 🙂
Bym zazdrościł, gdybyśmy tam nie byli w tym samym czasie. Uroklowa ta aleja, zapachniało mi Warmią, ale przecież i u siebie mam przepiękną grabową aleję po X.Sanguszkach… Po głębszym zastanowieniu, wyjechać na rajd owszem zawsze, ale jak żyć to tylko tu gdzie żyję.
Ja też lubię swoje miejsce do życie, ale często się zastanawiam, jak by to było mieszkać gdzie indziej. I gdyby to gdzie-indziej się ziściło, to na pewno byłaby to Jura…
Zastanawiam się stale jak by to było i zawsze (podobnie jak w przypadku żony) wychodzi mi że lepiej trafić nie mogłem.
Dobrze jest być tak zadowolonym z miejsca, w którym się żyje 🙂
Ja chyba nie będę oryginalna. To bajka czy prawda? ZACHWYT… Trzec
oj, uciekł mi komentarz, zanim skończyłam pisać. Trzecia Siostra w rozkwicie swojej urody…
Masz rację, że to trzecia siostra i jest piękna 🙂
Na zdjęciach wygląda pięknie, ale tak drałować 30 kilometrów…
Nawet za bardzo nie odczułem tych 30 kilometrów 🙂
Zdjęciami jestem zachwycona, niepowtarzalne i oddają klimat wyjątkowych miejsc.
Zasyłam serdeczności
Dziękuję za tak miłe słowa 🙂
Niesamowity klimat zdjęć 🙂
Dziękuję 🙂 Cieszę się, że zdjęcia ci się spodobały.
Ale cudnie!!! <3
To jest naprawdę przepiękne miejsce, nie tylko jesienią 🙂
Z wielką ciekawością przeczytałam ten wpis. Nawet włączyłam mapę gogle dla sprawdzenia, czy pamięć mnie nie myli …i tak. Byliśmy tam kilka, a może i dziesięć lat temu. W niemal wszystkich miejscach, które tak barwnie opisałeś, tylko latem.
Przepiękne zdjęcia, zachwycająca jesień, szczególnie przy tak wspaniałych krajobrazach.
To jest świetne miejsce, bo dużo tutaj drzew liściastych, a na dodatek krajobraz pofałdowany, więc okolice Złotego Potoku mają duży potencjał fotogeniczny 🙂
ach, jak mnie się marzą takie zdjęcia – czytaj topowy sprzęt, który pomógłby je wyczarować. na pewno już to pisałam ale powtórzę raz jeszcze – bardzo, ale to bardzo cenię ludzi, którzy mają pasję/pasje i jeszcze potrafią tym zarażać innych.
piękne zdjęcia.
miłej niedzieli.
Topowy sprzęt nie jest najważniejszy, ja mam dość stary aparat. Aby robić zdjęcia trzeba mieć coś przyzwoitego, a nic specjalnego. I dużo, dużo, dużo pasji 🙂
oj, bo tam cudzysłów powinien być. a mojego aparatu nawet przyzwoitym nie można nazwać, a wtedy sama pasja to cokolwiek za mało chociaż tak wiele.
No tak, jak aparat szwankuje, to rzeczywiście trzeba pomyśleć o czymś innym. Nie zawsze za duże pieniądze, sądzę, że można niezły sprzęt kupić za niewygórowane pieniądze.
Nie mam pojęcia, jakim cudem przegapiłem Twój post? To chyba wpływ jesieni i kolejnych orkanów:) Maciek ma rację. Ta aleja wygląda, jakby została żywcem wyjęta spod Olsztyna. Mamy jednak trochę lepiej, gdyż takich dróg zachowało się u nas dużo, więc perspektywa nalotu fotografów jest raczej mało realna. Niestety nie mogę tego napisać o Biebrzy, gdzie czasem do jednego kszyka podchodzi kilku fotografów:)) PS. Świetne zdjęcia, ale Ty przecież dobrze o tym wiesz:)
Wiem, że na północy jest sporo alei, tylko nie wszystkie drzewa liściaste tam występują. Pewnie i u nas w okolicy też i inne aleje by się znalazły, ale ta w Złotym Potok została rozpropagowana przez kilku znanych fotografów, więc pewnie stąd tłok.
Dzięki za miłe słowa na temat moich zdjęć, zawsze miło takie usłyszeć :-).
W mojej okolicy na ścieżce VeloDunajec na wysokości m. Wietrzychowice również pomykano samochodami na nowej ścieżce rowerowej, do momentu aż mieszkańcy za pośrednictwem wójta nie skierowali apelu do Policji o interwencje w tej sprawie. Kilka dni intensywnego patrolowania, przez całe wakacje dorażne kontrole i łapanki plus wysokie mandaty – spokój i cisza, ścieżka wraz ze swoim przeznaczeniem wróciła tylko do rowerzystów.
To byłoby dobre rozwiązanie, tylko mam wrażenie, że po tej ścieżce w Złotym Potoku, to pomykają miejscowi…
Zdjęcia pyszne, a podpowiedzi praktycznie – dobre. Złoty Potok obejrzałam, pamiątki po wieszczu takoż, ale czemu moje zdjęcia jakoś mniej piękne? Może dlatego, że to nie była jesień, ani wschód słońca, bo do wstania przed wschodem słońca trzeba potężniejszych argumentów niż „Będziesz miała świetne ujęcie”; ale dobrze, że jest p. Hegemon, wiem dzięki Pańskim zdjęciom, jak wschód słońca wygląda 😉
Zawsze można zobaczyć wschód na zdjęciach, ale i tak na żywo jest piękniejszy 🙂
A Złoty Potok, moim zdaniem, o każdej porze roku jest piękny…
las miedzy potokiem <3 piękność!
To jest przepiękny las. Chociaż go znam, to dopiero o jesiennym wschodzie słońca zdałem sobie sprawę, jaki jest piękny 🙂
Po prostu pięknie!
Dziękuję za miłe słowa 🙂
Piękne zdjęcia i fajna trasa. Szkoda, że taka jesień trwa zbyt krótko.
Trwa krótko, ale może dlatego jesteśmy na nią tak zachłanni?
Myślę, że my jesteśmy zachłanni na piękno, kolor, grę światła. Dla mnie wyczekiwanie jesieni jest równe z wyczekiwaniem wiosny. Generalnie wszystkie pory roku są piękne i w słońcu śnieg i deszcz wygląda zjawiskowo. Najgorsza jest szarość.
Najgorsza jest szarość, ale dzięki niej szczególnie mocno odczuwamy piękno kolorów 🙂 I zgadzam się, wszystkie pory roku są piękne
Przepiękne światło w Alei Klonów!
Świt, to chyba najpiękniejsza pora dnia, aby tylko słońce zechciało na chwilę wstać… 🙂
Z tym słońcem tej jesieni jest problem, ale czasami udaje się trafić na piękne światło
Nie będę oryginalny, ale napiszę, że zrobiłeś świetne zdjęcia. Najbardziej podobają mi się te z Alei Klonów.
Pozdrawiam 🙂
Aleja Klonów jest magiczna, naprawdę 🙂
I już wiem czy warto do Złotego Potoku się wybrać 🙂 Bardzo klimatyczne zdjęcia!
Naprawdę warto 🙂 Jestem miłośnikiem Złotego Potoku i okolic
ale pięknie 🙂
Bo to jest naprawdę jedno z piękniejszych miejsc w Polsce 🙂