Obudziło mnie słońce. Zapowiadał się pogodny dzień. Miła odmiana po wczorajszych mżawkach, ulewach, siąpieniu oraz wszystkich innych odmianach deszczu. Otworzyłem okno na oścież, odetchnąłem świeżym powietrzem i wsłuchałem się w ciszę. Nic, żadnych odgłosów, nawet z oddali. Dawno już nie mieszkałem na takim odludziu.
Wrażenie bycia na końcu świata dopełniły szosy, którymi wczoraj przyjechaliśmy. Wąskie, kręte i gęsto przetykane lichymi mostkami.
– Proszę pana – machnęła ręką gospodyni – Teraz to jest luksus! Dwa lata temu, zanim zrobili remont, wtedy to było ciężko, ale przecież jakoś jeździliśmy!
Zapewne dwa lata temu bym tu nie dotarł. Niewielki, zagubiony gdzieś wśród wzgórz nad Sanem Ulucz, przed wojną był całkiem sporą miejscowością liczącą przeszło trzy tysiące mieszkańców. Aż ciężko to sobie wyobrazić!
Ale skąd pomysł na Ulucz, dlaczego ziemia sanocka? Mógłbym opowiadać o przyrodzie, przepięknej dolinie Sanu, cerkwiach i innych zabytkach, lecz niemały wpływ na wybór miejsca miały książki, w których zaczytywałem się, gdy byłem młodym chłopakiem. Opowieści o dzielnym i prawym staroście Piotrze Wolskim, który usiłował strzec prawa i porządku w rejonie słynnym z prywatnych wojen i gwałtownych waśni… Takim ówczesnym szeryfie…
Polski eastern, czyli najburzliwszy region Rzeczpospolitej
W 1903 roku ukazuje się drukiem świetna książka „Prawem i lewem” autorstwa znanego historyka Władysława Łozińskiego. Świetny opis życia społecznego w województwie ruskim w pierwszej połowie XVII wieku. Oparty na materiałach sądowych, więc na kartach książki roi się od przemocy, porwań, waśni i wojen. Mnie zainteresowały rozdziały poświęcone dawnej ziemi przemyskiej, w skład której wchodziły też Sanok i Rzeszów. A ziemia ta: „(…) Osławioną była w całej Polsce jako widownia szalonych wybryków, tragicznych zajść i najuporczywszych, najkrwawszych wojen prywatnych, a reputacyja ta nie była już wtedy nową, sięgała w daleką przeszłość. (…) wyrobił się obyczaj krwawej, dziedzicznej zemsty, istny rodzaj vendetty włoskiej, zabijano się wzajemnie, mścił się brat za brata, krewny za krewnego, przyjaciel za przyjaciela, a ta zemsta wywołując znowu zemstę doprowadzała niekiedy aż do wytępienia obu wrogich sobie rodzin”.
Prawdziwy Dziki Zachód, czy Włoskie południe. Były to ziemie na których swe niecne uczynki popełniał Stanisław Stadnicki z Łańcuta, Diabłem zwany. Z okolic Ulucza wywodził się Jacek Dydyński, zwany Jackiem nad Jackami, który swoją niezawodną szablę wynajmował zwaśnionym stronom…. Obszerne dzieło Łozińskiego inspirowało wielu powieściopisarzy. Mnie uwiodły książki Józefa Hena – „Crimen” oraz „Przeciw diabłom i infamisom” (na podstawie tej ostatniej nakręcono serial „Rycerze i rabusie”). Książki tę przeczytałem niezliczoną ilość razy. Do dzisiaj trzymam na półkach niemal na śmierć zaczytane egzemplarze. Nic dziwnego, że chciałem przemierzyć szlak „Prawem i lewem” wytyczony w okolicach Sanoka i wyobrazić sobie, jak niegdyś wyglądała ta ziemia, zamieszkała przez gwałtownych i skorych do zwady ludzi.
Kogo nie pociągają chłopięce powieści przygodowa i barwna historia Rzeczpospolitej szlacheckiej może udać się w podróż, korzystając ze…
… szlaku ikon ziemi sanockiej (kolor niebieski)
Starych drewnianych cerkwi w okolicy nie brakuje. Dla człowieka z centralnej Polski, gdzie podobnych zabytków się nie spotyka, jest to niewątpliwa gratka. Jednak radziłbym zachować umiar. Zaplanowałem wizytę w sześciu cerkwiach i… pod koniec dnia miałem ich już serdecznie dość. Dlatego proponuję wybrać najwyżej trzy. Przede wszystkim w Uluczu, a potem w Dobrej Szlacheckiej i na koniec w Siemuszowej.
Ta w Uluczu uchodzi za jedną z najstarszych i najpiękniejszych w Polsce. Aby ją zobaczyć należy wspiąć się na niewielkie, ale strome wzgórze. Można się zasapać. Niegdyś było to miejsce obronne, widać jeszcze resztki wałów otaczające nieistniejący już klasztor Bazylianów. Zawieruchę dziejową przetrwała wyłącznie cerkiew. Jej bezpośrednie otoczenie wzięły w posiadanie krzewy i wysokie trawy, przez co całość wygląda dziko i tajemniczo. Nie wchodziłem do wnętrza świątyni, lecz zainteresowani mogą poprosić o otwarcie cerkwi w domu znajdującym się na początku wioski (jest dobrze oznaczony i widoczny z drogi).
Do Dobrej Szlacheckiej warto pojechać ze względu na ciekawą dzwonnicę, natomiast Siemuszowa jest pięknie położona na odkrytym wzgórzu. Tuż obok, na starym drzewie założyły gniazdo bociany. Bardzo malowniczy widok
Góry Słonne
Całą dolinę Sanu otaczają kopulaste wzniesienia porośnięte drzewami, czyli Góry Słonne. Pagórki wyglądają niewinnie, postanowiliśmy więc zrobić lekką wycieczkę na Orli Kamień (szlak zaczyna się w pobliżu skansenu w Sanoku). Miły spacerek okazał się wymagającym podejściem. Zmachałem się bardziej niż w Bieszczadach na połoninie Wetlińskiej. Gdy wreszcie ciężko dysząc stanąłem pod Orlim Kamieniem, przetruchtał obok mnie biegacz, a chwilę później przemknął rowerzysta. Obaj nie wyglądali na spoconych i zasapanych. Czyżby gdzieś zagubiła się moja żelazna kondycja?
Same Góry Słonne, jak na mój gust, zbyt mocno zarosły. Nawet punkty widokowe, nie oferują widoków. Szkoda. A wystarczyłaby niewielka wycinka, maksymalnie 15-20 drzew, aby podnieść atrakcyjność szlaków i przyciągnąć turystów. Przyroda, by nie straciła, a człowiek by zyskał.
Coś dla mamutówNależę do pokolenia ludzi, którzy podróżują z mapą. Sporadycznie korzystam z nawigacji, lecz mapa jest dla mnie podstawą każdej wędrówki. Jeżeli też należysz do ginącego pokolenia mamutów i nie wyobrażasz sobie planowania wyjazdów bez solidnej mapy, to polecam firmę Art Travel, gdzie można znaleźć niemal wszystko |
Najpiękniejszy skansen w Polsce
Skansen w Sanoku reklamuje się jako największy i najpiękniejszy w Polsce. Nie mnie oceniać prawdziwość tych słów, gdyż mam do niego ogromny sentyment. Przed wielu, wielu laty był to pierwszy skansen, który w życiu zwiedziłem. Obecnie skanseny w Polsce rozmnożyły się niepomiernie, co nie wyszło im na dobre. Wszystkie zbudowane są według jednego, powtarzającego się wzorca, niemal każdemu brakuje pomysłu na to, jak się wyróżnić.
W Sanoku ciekawym rozwiązaniem jest pieczołowicie odtworzony Rynek Galicyjski. Można przenieść się w czasie do nie aż tak odległej przeszłości. Zajrzeć do szewca, fryzjera, krawca, czy apteki. Posłuchać kataryniarza. Chociaż skansen zwiedzaliśmy w deszczu, nie narzekałem na pogodę. Dzięki niej, mimo weekendu, było pusto, nikt nie wpychał się przed kadr obiektywu.
Ziemia Sanocka – ruiny i punkty widokowe
Uwielbiam oglądać okolicę z lotu ptaka, dlatego zawsze szukam punktów widokowych. Te w Górach Słonnych lekko mnie rozczarowały, lecz później było już tylko lepiej. Ruiny zamku Kmitów na górze Sobień może nie prezentują się okazale, natomiast panoramy nic nie przesłania. Najpiękniej jednak jest w Zagórzu, na wzgórzu Mariemont, gdzie znajdują się ruiny klasztoru Karmelitów. Początkowo wcale nie mieliśmy zamiaru się tam wybierać, ale zostało trochę czasu, byliśmy w pobliżu, więc czemu nie skorzystać?
Już sama droga do klasztoru, którą trzeba przebyć pieszo, oferuje piękne widoki. Na górze jest jeszcze ładniej. Same ruiny są bardzo malownicze, a panorama, której nic nie przesłania, robi wrażenie. Gdy wejdzie się na wieżę widokową, zlokalizowaną w jednej z kościelnych wież, można podziwiać całe Pogórze Sanocko-Turczańskie oraz część Bieszczad. Jeżeli miałbym wskazać jedno, jedyne miejsce warte zobaczenia na ziemi sanockiej, bez wątpienia wybrałbym ruiny klasztoru.
Ziemia Sanocka – podsumowanie
Ziemia sanocka zaspokoiła moją potrzebę doświadczenia dzikości. Muszę tu kiedyś wrócić z rowerem – trasy nie wydają się zbyt wymagające, ruch samochodowy niewielki, a krajobrazy przepiękne. Dla turysty rowerowego miejsce niemal idealne, szkoda, że aż tak daleko od Łodzi.
Tak się zawiesiłam nad Twoim materiałem i przychodzą mi do głowy dwie kwestie… Pierwsza, jaka taka – Nasza Polska jest piekna. Po drugie, pięknie prowadzisz i malujesz przez doświadczenia podróży – chciałbym mieć takiego przewodnika:)
Polska jest piękna, niewątpliwie. Mimo, że znam ją już dość dobrze, to nadal jest wiele miejsc dla mnie nowych, cały czas mam co jeszcze odkrywać. I to mnie niezmiernie cieszy 🙂
Lubię być przewodnikiem, lubię przed ludźmi odkrywać to, co sam znalazłem 🙂
Znów zaczepiłeś o „moje” rejony. Cerkiew w Dobrej fotografowałam naocznie i osobistycznie. 🙂 Piękne tereny.
Jak już wybrałem się taki kawał drogi w Twoje rejony, to pozwiedzałem wszystko, na co starczyło mi czasu 🙂
Nie byłam tam jeszcze. Zachęciłeś. A czy pięciolatek da tam radę? -mam na myśli pokonywanie pieszych tras i wspinania się na te pagórki?. Ma problemy zdrowotne – szybko się męczy a mi marzy się go zabrać gdzieś w rejony górskie w tym roku. Myślisz, że to mogłoby być jednym z takich miejsc?
Jeżeli pierwszy raz zabierasz go w górskie tereny, to zdecydowanie polecam Jurę Krakowsko-Częstochowską – skałki, zamki, jeszcze nie widziałem dzieciaka, który by się tym rejonem nie zachwycił. Na drugim miejscu stawiam na Kotlinę Kłodzką. Jeżeli chcesz więcej informacji, polecenia miejsc, to pisz na priv, wszystko wyjaśnię i doradzę 🙂
Z przyjemnością skorzystam z Twoich rad. W niedalekiej przyszłości napiszę.
PS. Mapa to moja najlepsza przyjaciółka, jeszcze nigdy mnie nie zawiodła, czego nie mogę powiedzieć o nawigacji, bo pomimo, że ta równie przydatna to nie raz wyprowadziła mnie w pole – w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Ja też próbowałem nawigacji, ale właśnie zostałem wyprowadzony w pole. Nawigacja, jako wsparcie mapy – oczywiście, ale oparcie się tylko na nawigacji jest ryzykowne.
w tamtych okolicach, to znaczy dokładnie w opisanych przez Ciebie miejscach nie byłam. zatem zapamiętuję i jak mnie rzuci tam, to już wiem, co będę chciała zobaczyć 🙂
jeśli chodzi o mapy, to bez nich się nie ruszam 🙂 bez wątpienia jestem zatem mamutem, a może mamucicą? ;)))
Myślałem, że jestem jednym z ostatnich mamutów, a tu proszę 🙂 Dla mnie możliwość ogarnięcia całego terenu jest zasadnicza. Taką możliwość daje tylko mapa. Potem mogę wspomóc się nawigacją, ale wycieczkę opracowuję zawsze na mapie i w pierwszej kolejności posiłkuję się mapą w terenie.
Pogórze Sanocko-Turczańskie jest piękne i puste, bo jak ktoś tutaj przyjedzie, to idzie albo w Bieszczady, albo w Beskid Niski. A warto zrobić choć jedną trasę, aby przekonać się czy jest to miejsce ciekawe, czy też takie sobie.
Piękna nasza Polska cała! A z oddali jeszcze piękniejsza. Chyba budzisz mój rozpłakany patriotyzm
Mieszkasz przecież w pięknym rejonie 🙂 Ale rozumiem, że tęsknota za krajem jednak w każdym gdzieś się tli…
Bieszczady, moje Bieszczady…
Wiesz, że w jakims momencie mojego pokręconego zycia miałam okazję zamieszkać i pracować w Bieszczadach? Ciekawe, jakby sie potoczyło moje zycie, gdybym wykorzystałą tę okazję:)
A cerkiew w Uluczu magiczna jest:)
Cerkiew w Uluczu jest nieporównywalna z innymi, to prawda. Gdybyś zamieszkała w Bieszczadach pewnie Twoje życie potoczyłoby się inaczej, chociaż kto wie, może podobnie? Też byś zwiedzała, tak jak teraz, tylko z przewagą terenów wschodnich 🙂
Jest, jak miało być, myslę:)
Cóż za egzotyczna nazwa – Ulucz 🙂 Cerkwie przepiękne, w równie pięknych okolicach. Uwielbiam skanseny, w kilku byłam i może kiedyś napiszę…w takich skansenach zawsze zadziwia mnie prostota życia ówczenych ludzi, a jednocześnie ich uwielbienie dla sztuki…
Jeśli chodzi o wędrowanie i dojeżdżanie to zawsze kupujemy mapy i to te najbardziej szczegółowe, warto.
Czasami pozornie łatwe szlaki i podejścia mogą zaskoczyć i dać nieźle w kość, dlatego do oznaczeń niektórych szlaków podchodzę z pewną nieufnością…
Widzę, że odkrywam coraz więcej miłośników map, to mnie naprawdę cieszy, bo w moim otoczeniu coraz mniej ludzi umie czytać mapy.
Za skansenami raczej nie przepadam, przejadły mi się, ale ten Sanoku bardzo lubię 🙂
No powiem Ci, że nie jest zła ta nasza Ziemia Sanocka.
Ale uroda krainy zależy głównie od tego jakim okiem /własnym czy aparatu/ na nią patrzymy. I ile serca w niej zostawiamy.
🙂
To prawda, ale ziemia sanocka uwiodła mnie pod wieloma względami – najbardziej widokami i ciszą 🙂
dzięki za Ulucz.
Resztę znam dość dobrze ale tam nie byłam!
Podobało mi sie jeszcze w Bóbrce – Muzeum przemysłu naftowego i Gazowniczego- warto zobaczyć;)
Na to muzeum czaję się od dawna i zawsze brakuje czasu, teraz też się nie udało…
Hegemon, przeczytałam Twój wpis z poczuciem, że to moje miejsca. Mój tato pochodził spod Lwowa, ale „Prawem i lewem” królowało w biblioteczce Bolka, prawnika 🙂 Mój dziadek był elektrykiem hrabiego Potockiego więc wrosłam w te ziemie sercem. Bieszczady … Jestem belferka w liceum i każda moja klasa obowiązkowo jedzie tam ze mną, bo zwyczajnie uwielbiam. Wybierz się kiedyś z kompasem i mapą przez Pogórze Sanocko- Dynowskie, przez te dzikie górki, śladami historii. Wspaniała wyprawa. Pozdrawiam bardzo ciepło 🙂 Basia
Zastanawiałem się ile będzie widziało cokolwiek o „Prawem i lewem”, a jednak :-). Pogórze właśnie zrobiło na mnie bardzo dobre wrażenie, natomiast Bieszczady, tak przeciętnie – może dlatego, że unikam komercji, jak tylko mogę, a może dlatego, że byłem na Ukrainie i widziałem, jak naprawdę wyglądają dzikie góry?
Podziwiam, że chce Ci się jeździć w góry młodzieżą. Gdy uczyłem w szkole, też co roku z moją klasą jeździłem co roku, lecz niewielu nauczycieli decydowało się na takie wycieczki…
Mieszkamy jakieś 60 km od Sanoka 🙂 Skansen zniechęca mnie tym, że wnętrze zabudowań można zwiedzać tylko z przewodnikiem… Góry Słonne też ciągle w planach, ale jest przecież tyle pięknych miejsc na Podkarpaciu 😉
Dobrą Szlachecką wpisuję na listę miejsc do odwiedzenia jeszcze w tym roku – piękna dzwonnica! I Ulucz niedaleko 🙂
Pozdrawiamy 🙂
Tak, ta dodatkowa, niemała (50 zł) opłata za przewodnika, bo tylko z nim można zwiedzać wnętrza chałup w skansenie, to jest niezwykła pazerność.
Widzę, że bliskość zamieszkania, wcale nie gwarantuje odwiedzenia wszystkich pięknych miejsc w okolicy. Nie dziwię się, ja też tak mam, że jeszcze wiele wokół mnie do zwiedzenia 🙂
Pozdrawiam 🙂
A ja się zgodzę ze skansenem w Sanoku- jest najpiękniejszy w Polsce.
Piękne zdjęcia, zatęskniłam. Bardzo Ci zazdroszczę tych cerkwi, w Uluczu jeszcze nie byłam. Ziemia sanocka jest dobra na takie powolne zwiedzanie, na włóczęgę, na bycie. Pozdrawiam!
Jest piękny, to fakt, chociaż ja lubię jeszcze dwa – w Tokarani w pobliżu Kielc i na Mazowszu w Sierpcu. A ziemię sanocką dopiero poznaję, na pewno tam wrócę 🙂
Tęsknię za takimi budyneczkami. Jak dochrapię się działki, to taki sobie wybuduję. Z tą różnicą, że na drzwiach będzie otwór w kształcie serca…
Może i ten budyneczek romantycznie wygląda, ale jego obsługa wymaga pewnej dozy odporności… Wiem coś o tym posiadam na swojej Wsi taki, tylko bez serduszka 🙂
Masz wyjątkową malarskość językową. Jak zaczynam Cię czytać, to widzę od razu tę dzikość i ciszę… Piękne są te obrazy. Odkrywasz miejsca dla ignoranta niedostępne! Po czytaniu Twoich postów chce się spakować i jechać. To jest bycie influencerem…
Ściskam serdecznie:)
Aga
Zawsze marzyłem o tym, aby nauczyć się opowiadać w taki sposób, żeby zachęcić ludzi do odwiedzania tych miejsc, które mnie zachwyciły. Aby ich zainspirować do podróży. Wygląda na to, że powoli udaje mi się spełniać to marzenie 🙂
Pozdrawiam również 🙂
Urokliwe zdjęcia, ciekawy wpis, a wszystko zachęca do odwiedzenia i zobaczenia na własne oczy. Przez te ziemie tylko przejeżdżałam. Niech słońce będzie z Tobą. Czekam na każdy taki uskrzydlający wpis.wpis.
Dziękuję bardzo za dobre słowa i obiecuję opisywać wszystkie piękne rzeczy, które napotkam w podróżach 🙂
Dawid, jakie cudne pejzaze, cudny nasz kraj. Hi hi hi, u nas na dalekim wschodzie ktos wynajmował swoją niezawodną szabelkę, a na Dzikim Zachodzie wynajmowało się szybki spust rewolweru. Pozdrawiam serdecznie Beatał
Gdy się czyta o tym, co działo się na ziemi ruskiej i co się działo na Dzikim Zachodzie, to porównania przychodzą same. A pejzaże są tam piękne, niewątpliwie 🙂
Zaciekawiłeś mnie bardzo i mam ochotę pojechać w te rejony 😉 Ostatnio brakuje mi bliskości z naturą.
Tam na pewno nie będziesz narzekać na brak kontaktu z naturą. Drugim takim regionem jest Beskid Niski
Przepięknie opisałeś te urokliwe miejsca 🙂
Piękne miejsca trzeba pięknie opisać 🙂
Ach! Te cerkwie i stare kościółki! Ich zwiedzanie, oglądanie i wysłuchiwanie ciekawych historii na ich temat nie znudzi mi się chyba nigdy! W zeszłym roku podczas jednej z wypraw Szlakiem Architektury Drewnianej trafiliśmy do Kotani i tak zagadaliśmy się z Panią kustosz, że pozamykali nam już pozostałe cerkwie, które mieliśmy odwiedzić tego dnia 🙂
Byłem w Kotani 🙂 Ale zwiedzanie jednego dnia więcej niż trzech cerkwi jest trochę ponad moje siły…
Zamiast siedzieć i dziabać robotę, bo koniec roku szkolnego coraz bliższy – to ja tu siedzę i czytam opisy ziemi sanockiej… Popatrz, do czego to doszło :)))
Fajnie, że przypomniałeś mi lektury, które gdzieś mi się zapomniały. W sumie wydawało mi się, że poza Bieszczadami wszędzie w Polsce już byłam. I proszę – mam teraz o czym pomyśleć.. 🙂 Pewnie się wybiorę … 🙂
Ech, ci nauczyciele, zamiast zajmować się dziećmi, to jakieś blogi czytają 🙂 🙂 🙂
Mnie się też czasami wydaje, że wszędzie w Polsce już byłem, a tutaj nagle… ktoś rzuca jakąś nazwą i okazuje się, że mnie tam nie było 🙂
No takie te nauczyciele som :)))
W końcu muszę skądś brać pomysły na szkolne wycieczki ( o, mam usprawiedliwienie :))))))
Wiesz, to jest bardzo dobre usprawiedliwienie 🙂
Po przeczytaniu Twojego postu przypomniała mi się śmieszna sytuacja. Jechałem kiedyś na rowerze z Krosna do Sanoka. Głównym celem był właśnie skansen. Po dojechaniu pod skansen okazało się, że muszę już wracać, bo nie miałem żadnych świateł na rowerze i nie zdążyłbym przed zmrokiem. I skansen zobaczyłem tylko z zewnątrz;)
Pozdrawiam:)
To dużo tego skansenu rzeczywiście się nie naoglądałeś, za to miałeś wycieczkę rowerową 🙂
Ciekawie piszesz o swoich podróżach, czyta się Twoje relacje jakby się tam było z Tobą. Polska ma piękne miejsca, właściwie wszędzie można znaleźć coś ciekawego. Będąc kilka razy w tym samym miejscu, zawsze można odkryć nowe.
Pozdrawiam serdecznie:)
Masz rację, że będąc w tym samym miejscu, można odkrywać nowe. Ja tak mam na swojej Wsi. Od wielu lat odkrywam coraz to nowe miejsca, nowe trasy rowerowe. Jednak, gdy jadę gdzieś dalej, staram się szukać zupełnych nowości, takich, gdzi nigdy nie byłem lub byłem bardzo dawno…
Zawsze, jak przeczytam Twoje relacje, to mam ochotę rzucić wszystko wpi… i ruszyć w Polskę… ech… Ale żeby na śmierć zaczytać egzemplarze ?… zdumiewające 😀
W młodości tak miałem, mogłem non stop wracać do książek, moje ulubione czytałem raz na rok, czasami dwa razy w roku. I są na śmierć zaczytane 🙂 A czasami warto rzucić wszystko wpi… i ruszyć w Polskę, mnie to pomaga 🙂
Pięknie opisujesz Hegemonie. Ja to wszystko” widzę” i już chciałabym się tam w tych pięknych miejscach znaleźć. Zdjęcia przepiękne. W skansenie byłam raz w życiu. To nie tak daleko ode mnie – w Sierpcu.
Pozdrawiam. 🙂 .
Skansen w Sierpcu też jest bardzo ładny, byłem tam kilka razy. A o ziemi sanockiej warto pomyśleć 🙂
Pięknie spędzony czas, a zdjęcia jak zwykle mnie uwiodły 🙂
W takich miejscach inaczej nie można, tylko dobrze spędzić czas 🙂
wnoszę tu pewne zastrzeżenia, w sensie, do tekstu… wszystko pięknie, opis dokładny, zdjęcia (jak zawsze) piękne, ale czegoś mi tu brak… gdzie jakieś anegdoty, dykteryjki, opowiastki żartobliwe o znajomych i współtowarzyszach?… gdzie ta dawka homoru Twojego?…. następnym razem proszę o tym nie zapominać… 🙂
no, to tyle, pozdrawiam… 😀
W następny wpisie, obiecuję, będzie sama dawka humoru, bez żadnych innych dodatków 🙂
Byłam tam przejazdem! 🙂 Bądź co bądź Podkarpacie to moje okolice, a moja rodzinka też czasem lubi odciąć się od świata i zaszyć w takich cichych przylądkach 🙂 Piękne miejsce, za którym tęsknie i za tą ciszą i spokojem 🙂 Idealna miejscówa na relaks i odpoczynek 🙂
Jeżeli ktoś lubi ciszę, lubi zaszyć się na odludziu, to ziemia sanocka rzeczywiście jest idealnym miejscem na odpoczynek. Ja bardzo lubie takie klimaty, więc dlatego, tak mnie urzekła 🙂
Bardzo żałuję, że przed wyjazdem z Polski tak mało udało mi się zobaczyć. Np. to co pokazujesz, to dla mnie totalna egzotyka i obraz znany tylko z literatury. To imponujące, że w Polsce są takie miejsca. Ja z okien samochodu już nic nie widzę (wszędzie ekrany), 😛 a w Polsce bywamy rzadko, krótko i najczęściej zimą na święta, a czasami jesienią. Smutno mi się zrobiło. Wiem, że dużo tracimy. Mam na myśli także swoich chłopców. Żałuję, że nie mogą poznać takich miejsc.
Nie wiem ilu masz znajomych w Polsce i jak liczną rodzinę, ale sądzę, że twoi chłopcy mogą jeszcze wiele zobaczyć w Polsce. Mam znajomą w Izraelu, która do Polski zbyt często nie przylatuje – z wiadomych względów, logistycznie to dość trudne z trójką dzieci. Jednak kiedy tylko jej się uda przyjechać, to nawet na dwa lub trzy dni, gdzieś wybywają w Polskę, aby dzieciakom kawałek kraju pokazać. Wiem, że jedni mogą sobie pozwolić na takie wyjazdy, inni nie bardzo, bo czas, bo praca, bo masa zobowiązań, których w żaden sposób nie przeskoczysz. Szkoda, bo w Polsce jest tak dużo, tak… Czytaj więcej »
Trudno się nie zgodzić, może warto tylko doadać, że w ruinach klasztornych w Zagórzu wciąż jeszcze są widoczne polichromie, co sprawia niesamowite wrażenie, można także zejść do piwnic (krypt) jak ktoś nie boi się błota i … duchów 😉
W ogóle te tereny powinno poznawać się na piechotę, rowerem lub konno wtedy nie ma problemu „przejedzenia” się cerkwiami ;).
Do klasztoru w Zagórzu na pewno wrócę, to może przyjrzę się polichromiom i duchom 🙂 Konno chyba na ziemię sanocką się nie wybiorę, marny ze mnie jeździec, ale o rowerach myślę całkiem poważnie…
Pięknie opisujesz bliskie mi ziemie i myślę, że jeśli podróżujesz z mapą mógłbyś wyznaczyć sobie fajną marszrutę po Pogórzu Dynowskim. Kiedyś przemaszerowałam 35 km z kompasem i stawy biodrowe odmówiły posłuszeństwa 😀 Bardzo podobają mi się też forty Twierdzy Przemyśl, choć zawsze mam kłopot ze znalezieniem chętnych na wędrówki w tym miejscu 🙂 A co do „Prawem i lewem”, to mój ojciec miał ja w swojej obowiązkowej bibliotece 😀 No cóż … prawnik i miłośnik historii. Więc ta księga jest mi bardzo bliska 🙂
Przemyśl i Pogórze Dynowskie są w moich planach. Bardzo mi się podobała ziemia sanocka, chciałbym pojechać tam rowerowo. W tym roku się nie uda, ale marzenia trzeba spełniać 🙂
Ciekawe czy Ci napiszę kolejny komentarz za rok 😀 😀 😀 mam tu chyba abonament na ten wpis 😀 Działa jak ulubiona książka. To może dodam coś innego niż poprzednio 😀 zaglądnij do „Beksińskiego” jak DeProfundis wypuści ciąg dalszy wędrówki po jego obrazach. Podobno premiera w sanockim muzeum 🙂
Wahałem się czy nie pójść w Sanoku na wystawę Beksińskiego, ale była piękna pogoda i wolałem góry oraz cerkwie :-). Jakoś tak mam, że muzea przegrywają u mnie z otwartą przestrzenią…