Wokół Łodzi, co ci szkodzi cz. 9/24
Z pierwszej „dorosłej” wizyty w Łowiczu zapamiętałem podwórza. Szliśmy łączącą oba rynki ulicą Zduńską, wchodziliśmy niemal w każdą bramę, by sfotografować podwórza, zupełnie inne niż te, które znałem z Łodzi. Na każdym z nich suszyło się pranie, a roześmiane kobiety siedziały pod murem i plotkowały. Nikt nas nie przeganiał.
Później, podczas każdej bytności w Łowiczu, ciągnęło mnie w głąb przepastnych bram, ale podwórza już nie były takie same, stawały się coraz bardziej światowe, coraz bardziej banalne, powoli traciły swój lokalny koloryt. Aż nadszedł czas, że bramy zatrzasnęły się przed obcymi na głucho. Pozostało się skupić na innych, bardziej oficjalnych zabytkach.
Z czego słynie Łowicz – kultura ludowa
Łowicz autentyczną kulturą ludową słynie. Niewiele takich miejsc przetrwało w Polsce. Ludową kolorystykę miasto wykorzystało w identyfikacji wizualnej – zdobienia widnieją na latarniach, słupach ogłoszeniowych, a nawet i na parkomatach.
Szkoda, że na co dzień nie zobaczymy już ludzi ubranych w łowickie pasiaki, nikt też nie maluje chałup na niebiesko, ani nie przyozdabia pomieszczeń kolorowymi wycinankami. Powrót do dawnej tradycji następuje jedynie w czasie świąt i festynów. Jeżeli chcesz poznać kulturę Księżaków, to najlepiej przyjedź do Łowicza na najsłynniejsze w Polsce obchody Bożego Ciała. Niestety, musisz też przygotować się na tłumy innych turystów.
Księstwo łowickiePoczątkowo Księstwo Łowickie była nazwą zwyczajową i określała tereny należące do arcybiskupów gnieźnieńskich leżące między Łowiczem i Skierniewicami. Arcybiskupom marzyły się tytuły książęce, więc musieli jakimś księstwem władać. Zaborcy skonfiskowali dobra kościelne na rzecz państwa. Nazwa Księstwo Łowickie zaczęła funkcjonować prawnie w 1820 r., gdy brat cara Wielki Książe Konstanty otrzymał te tereny we władanie. Jego żona Joanna Grudzieńska od tej pory mogła oficjalnie używać tytułu księżnej łowickiej. Księcia Konstantego w Królestwie Polskim szczerze nienawidzono, jednak swoimi włościami zarządzał w sposób nowoczesny, przyczyniając się do ich rozkwitu gospodarczego. Chłopom, zwanym Księżakami, zaczęło się dobrze powodzić. Mieli czas i środki, aby zadbać o siebie i o otoczenie. Wtedy właśnie rozkwitła kultura łowicka, którą znamy obecnie. |
Muzeum i skansen – atrakcja połączona z niesmakiem
Ciekawą kulturę Księżaków na co dzień można obejrzeć w dwóch miejscach – w skansenie w Maurzycach oraz w muzeum w Łowiczu. O tym pierwszym piszę w kolejnym artykule, natomiast teraz chciałbym opowiedzieć o muzeum.
Jest to jedno z ciekawszych muzeów regionalnych w Polsce. Mieści się w dawnym seminarium duchownym księży misjonarzy, które wzniesiono według projektu Tylmana z Gameren. Budynek prawie w całości został zniszczony w czasie II wojny światowej. Ocalała tylko kaplica pw. św. Karola Boromeusza z ciekawymi freskami barokowymi. W muzeum znajduje się sporo zbiorów regionalnych, ale takie wystawy możemy oglądać niemal w całej Polsce, natomiast wyjątkowa jest ekspozycja „Etnografia Księstwa Łowickiego”. Jej naturalnym uzupełnieniem jest miniskansen mieszczący się na zapleczu muzeum. Niestety, za wejście na ten mikroskopijny teren trzeba dodatkowo zapłacić i to niemałą kwotę. Czy warto? Moim zdaniem, nie warto.

Regionalna polityka muzealnaWielką niedogodnością jest regionalna polityka muzealna, która nie istnieje. Oprócz muzeum w Łowiczu w pobliżu można odwiedzić Park w Arkadii oraz Muzeum w Nieborowie. Niestety, nie zadbano o spójne godziny zwiedzania i dni darmowego wstępu. Bezpłatne wejście do Nieborowa i Arkadii wypada w poniedziałki, a wtedy łowickie muzeum jest… nieczynne. Natomiast muzeum w Łowiczu darmowy wstęp oferuje w środy, a do skansenu muzealnego w… piątki. Taka ewidentna pazerność chluby tej placówce nie przynosi. |
Z czego słynie Łowicz, czyli co warto zobaczyć w mieście?
Większość najważniejszych obiektów, które warto odwiedzić mieści się w pobliżu jednego z dwóch łowickich rynków, które łączy ulica Zduńska. Co warto przede wszystkim zobaczyć?
Rynek Stary
Znajduje się przy nim nie tylko wspomniane muzeum, ale też klasycystyczny ratusz oraz bazylika katedralna, która mieści nagrobki 12 prymasów Polski. Na jednej z wież udostępniono taras widokowy, o czym dowiedziałem się niestety już po powrocie z Łowicza. W narożnym budynku naprzeciwko katedry jest punkt Informacji Turystycznej – można w nim nie tylko zdobyć ciekawe informacje o regionie i zamówić nocleg, ale też wypożyczyć… rower.
Ulica Zduńska
Zabudowana niskimi, zadbanymi kamienicami, wśród których zachowała się też jedna barokowa. Szkoda, że w miejscu, które świetnie sprawdziłoby się jako deptak, dopuszczono ruch samochodowy, który jest dość intensywny.
Rynek Nowego Miasta
Moje ulubione miejsce, pewnie dlatego, że jako jedyne jest wolne od wszechobecnych aut. Nowy Rynek powstał na początku XV w., ma unikalny, trójkątny kształt i dużo ławek do siedzenia. Idealnie nadaje się na krótki odpoczynek.
Romantyczna baszta
Będąc w Łowiczu nie można pominąć baszty generała Klickiego, wzniesionej w stylu romantycznym w I poł. XIX w. Wokół budowli znajduje się ocieniony koronami drzew zadbany i ogrodzony placyk.
Nad Bzurą
Bzura przez wiele powojennych lat była rzeką ściekiem. Na szczęście zgierskie zakłady „Boruta” nie przetrwały przemian ustrojowych i Bzura odzyskała swój dawny urok. Na dodatek miasto przepięknie zagospodarowało nadrzeczne błonia, tworząc dużą przestrzeń dedykowaną wypoczynkowi i rekreacji. Urządzono też piaszczyste plaże nad samą rzeką. Może umieszczenie tam palm jest lekką przesadą, ale nie czepiajmy się szczegółów.
Zamek
Przed wiekami był w Łowiczu zamek. Najpierw zdewastowali go Szwedzi w czasie potopu, potem ostatecznie rozebrali go Polacy pod koniec XVIII w. Prawdopodobnie więcej elementów zamkowych znajdziemy w Arkadii oraz baszcie generała Klickiego, niż na miejscu, gdzie przed laty stała warownia. Zamek łowicki pamiętam z czasów, gdy było to niewielkie wzniesienie wśród łąk, na które mógł wdrapać się każdy i popatrzyć na okoliczną, płaską jak stół równinę. Potem pozostałości przejęli prywatni właściciele, wznieśli ogrodzenie i… nie bardzo widać, aby cokolwiek w tym miejscu ciekawego się działo.
To nie wszystko z czego słynie Łowicz
Nie wymieniłem wszystkich zabytków Łowicza. Oprócz katedry, jest tu kilka innych kościołów, chociażby pochodzący z XIV w. gotycki kościół św. Ducha, czy dawna świątynia ewangelicka, w której mieści się galeria „Browarna”. Gdy wpadniecie do Łowicza po prostu powłóczcie się trochę po wąskich uliczkach, odkryjcie swoje miejsca. Na zwiedzanie Łowicza trzeba przeznaczyć 2-3 godziny, ale gdy lubicie poznawać miejsca bez pośpiechu, zarezerwujcie sobie pół dnia.
Powrót w strony rodzinne
Dla mnie każda wizyta w Łowiczu jest powrotem do przeszłości. W tym mieście spędziła swoje dzieciństwo moja mama. Za każdym pobytem staram się odnaleźć dom, w którym mieszkała, przejść ulicą prowadzącą do sądu, w którym pracował dziadek, przypomnieć sobie wszystkie jej opowieści z czasów, kiedy przywoziła nas tutaj, gdy byliśmy jeszcze w podstawówce. Wtedy niespecjalnie przepadałem za tymi wyjazdami, ale mama musiała mi zaszczepić bakcyla podróży po regionie, bo cały czas jeżdżę, zwiedzam i nie zanosi się, abym z tych podróży zrezygnował.
Jestem ciekaw czy macie sentyment do miejsc, gdzie kiedyś mieszkali wasi bliscy – rodzice, dziadkowie? Wracacie tam? Jeżeli tak, to chętnie przeczytam wasze historie w komentarzach
Nigdy nie byłem w Łowiczu, a mogłem, gdyż zaproszono mnie na kameralne wesele, na którym miałem być jednym z zaledwie 400 gości:) PS. Nie cierpiałem wyjazdów do jedynej babci pod Grójec. Nie dość, że nie pozwalano mi rąbać drewna, to na dodatek okolica była nudna, jak flaki z olejem, chyba że ktoś gustuje w hektarach drzewek owocowych. Byłem tam jakiś czas temu i jest dokładnie tak samo, jak to zapamiętałem z dzieciństwa z tą różnicą, że domu babci już nie ma, gdyż w tym miejscu mieści się teraz willa jakiegoś sadownika:)
Bardzo kameralne wesele 🙂
A okolice Grójca są piękne, gdy kwitną jabłonie. Co prawda, nie sądzę, aby koś ci pozwolił tam rąbać drewno 🙂 🙂 🙂
Tyle tylko, że my jeździliśmy tam w wakacje, kiedy po kwiatach nie zostawało nawet wspomnienie. Poza tym, jak masz naście lat, to kwiatki są ostatnią rzeczą o jakiej marzysz :)))
No tak – kwiatków już nie było, a jabłek jeszcze nie.
Rzeczywiście, mając naście lat o kwiatkach raczej nie marzyłem 🙂
Wiele lat temu byłam w Łowiczu służbowo. Obsługa hotelu opowiadała o jakichś dniach księżowskich, czy święcie księżowskim, czy jakoś tak, nie umiem sobie przypomnieć. Gorąco namawiała do pozostania na dłużej, miało być pyszne jedzonko i wiele atrakcji, między innymi w tym właśnie hotelu miał rezerwację mój idol – śp. Zbigniew Wodecki. Niestety musiałam wyjechać 🙂 A przypomniałam sobie ten fakt, ponieważ usłyszałam teraz na RMF FM piosenkę Pana Wodeckiego 🙂 Łowicz jest miastem magicznym. Pozdrawiam
To prawdopodobnie były dni księżackie, bo tak nazywa się mieszkańców łowickiego – Księżakami. Łowicz jest naprawdę magiczny, dlatego co jakiś czas do niego wracam 🙂
wąskie uliczki, to jest to. i obowiązkowo znak drogowy bliżej nieznany „zakaz pośpiechu” w każdej miejscowości powinny być strefy ruchu turystycznego, leniwego, bezmyślnego. Łowicz kojarzy mi się ze śliwkami i jabłuszkami – pysznymi niezmiernie.
Wiem, że Łowicz kojarzy się zakładami „Łowicz” i dżemami, ale sadów to tam specjalnie nie widziałem.
A takie strefy „zakaz pośpiechu”, to ja poproszę 🙂
Łowicz kojarzy mi się najbardziej oczywiście ze wzorami łowickimi 🙂
Ale wzory łowickie są piękne, czyż nie? 🙂
Ładny wpis.
Sentyment do miejsc młodości moich rodziców mam, ale powracać tam nie muszę (no raz zaliczyłem „powrót” bo mieszkałem wtedy w innej dzielnicy) , teraz „wraca” tam mój syn, trochę to jak filmowy „powrót do przyszłości” ale czasami obserwuję go i porównuję że zdjęciami jego dziadka gdy byli w podobnym wieku… Tak to jest powrót.
Fajnie, że twój syn chce tam wracać. Jest wtedy jakaś ciągłość pokoleniowa, nie tylko genetyczna, ale też mentalna…
Pewnie, że mam sentyment, z wiekiem chyba coraz silniejszy. Nie byłam w Łowiczu chyba, najwyżej przejazdem…
Warto tam zajrzeć, a jeszcze ciekawsze są okolice Łowicza, ale o nich już niedługo 🙂
Nigdy nie byłam w Łowiczu, ale pierwsze co mi przychodzi na myśl kiedy widzę tę nazwę, to dżem 🙂
A wiesz, że skojarzenie Łowicza z dżemem jest bardzo powszechne 🙂
Z dzieciństwem kojarzą mi się łąki, które przynależały do dziadków a gdzie my jako dzieciaki pomagaliśmy przy sianokosach z grabiami ogromnymi na pięć metrów z perspektywy dzieciaka. I to ciągle obijające się o uszy: „Nie trzyma się tak grabi…” Ale nie lubię tam wracać fizycznie, choć to niedaleko mojego rodzinnego domu. Wolę wspomnienia, wybiórcze.. Tak lepiej 🙂 Ale lubię wracać do rodzinnych stron, do rodzinnego domu, który stoi tam od moich urodzin. Tam świat zwalnia, cichnie, a na pierwszy plan wysuwa się zapach traw, łąk, kwiatów, drzew, zboża… Tak, uwielbiam to miejsce… W Łowiczu jeszcze nas nie było 🙂 Jeszcze…… Czytaj więcej »
Do Łowicz nie jest tak daleko od ciebie, więc… może warto się tam wybrać ? 🙂
Wspomnienia z grabiami…, ja czasami pomagałem przy sianie, ale tych grabi nie pamiętam, mnie utkwił w pamięci pot i nieustanne swędzenie i nigdy bym nie chciał wrócić do sianokosów…
Jak zwykle świetne zdjęcia 🙂
Ja też lubię takie miejsca jak bramy, niestety w wielu miastach są one właśnie zamknięte albo zniszczone, albo oblegane przez wielbicieli alkoholu.
W Łowiczu nigdy nie byłem. A jeśli chodzi o plażę i palmy, to chyba taki trend w wielu miejscowościach, by ściągnąć turystów. Podobnie jest np. w Polańczyku nad Zalewem Solińskim.
Pozdrawiam 🙂
Jak te palmy pojawią się nad wszystkim i polskimi rzekami, to ja wyjeżdżam z kraju…
Hegemonie, bardzo ciekawy wpis! Łowicz kojarzy mi się, pewnie jak wielu z nas, ze wzorem łowickim (ostatnio dostałam w prezencie kubek z tym wzorem :)) oraz strojem. Sama nigdy tam nie byłam.
Szkoda, że jak piszesz, regionalna strategia muzealna kuleje. Dobrze zaplanowana na pewno przyniosłaby korzyść miastu i mieszkańcom.
Co do sentymentu do miejsc przodków – to oczywiście! I jak mogę, to drepczę ich śladami. Czasem są to jednak bardzo trudne powroty.
Pozdrawiam!
O.
Niestety, sądzę, że ta polityka muzealna jest przemyślana, ale na niekorzyść zwiedzających i to jest smutne…
A powroty do niektórych miejsc mogą być niełatwe, to prawda…
Bardzo lubię Łowicz 🙂 i ZAMEK! ZAMEK 🙂
Ale co jest ciekawego na tym zamku?????
Warto wpaść jeszcze raz do Łowicza i zerkając na ruiny Zamku Prymasowskiego,zobaczyć jego elementy nie tylko w baszcie gen. Klickiego ale w pobliskiej Arkadii, podskoczyć do Nieborowa Radziwiłłów!
Dzięki za podpowiedź. Byłem już i w Arkadii i w Nieborowie 🙂