Gdy zaczyna mi brakować sił, ogarnia zniechęcenie, to znak, że muszę podładować akumulatory. Czyli wyjechać, zostawić miasto, zaszyć się. Najlepiej z dala od ludzi, za to blisko przyrody. Mogę być zupełnie sam, a pogoda nie ma znaczenia.
(Dla osób, które nie czytały Domu na Wsi, niektóre fragmenty mogą być niejasne)
Zalety niepięknej pogody…
Na Wsi zawsze jest pięknie, niezależnie od warunków atmosferycznych, a te pierwszego dnia ewidentnie nie zaliczały się do plażowych. Nie zamierzałem siedzieć w domu. Zimno, przelotne opady, ciemne chmury zakrywające szczelnie niebo, to wbrew pozorom nie najgorsza pogoda na fotografowanie. W słoneczny i bezchmurny dzień powstają zdjęcia ładne, ale przeważnie sztampowe, bez pomysłu. Gdy zabraknie słońca, wtedy należy uważnie poszukać czegoś, co przykuje uwagę. Chociażby te gałęzie sosny, przy pięknej pogodzie wyglądają nijako, tuż po deszczu przez moment zyskały wyrazistość…
Wyjechać na wieś by poznawać uroki prowincji
Mam wrodzone szczęście do ładnej pogody. Z każdą kolejną godziną pobytu na Wsi ubywało chmur, a przybywało słońca. Wyciągnąłem z komórki rower. Dziurawymi asfaltami i bitymi drogami pojechałem poprzez wsie zagnieżdżone na brzegach niewielkich rzek Widawki, Grabi i Oleśnicy. Nazwy rzek, jak i nazwy wsi nikomu nic nie mówią, za wyjątkiem okolicznych mieszkańców, których też zbyt wielu nie ma. Czasami, niespodziewanie ponad dachy chałup wyrastała potężna bryła kościoła, skrojonego na zupełnie inną skalę, niż cała okolica. Bardziej swojsko wyglądały przydrożne krzyże, wokół których wianuszkiem siadały wiekowe babcie wyśpiewując psalmy i litanie. Wszak to maj i majowa tradycja, tutaj jeszcze nie poszła w niepamięć. Nie jestem osobą religijną, ale z przyjemnością słuchałem ich czystych głosów.
Bocian i sarna
W okolicznym krajobrazie niewiele jest cywilizacji, przeważa pusta przestrzeń ciągnąca się niekiedy hen aż po horyzont. Ta przestrzeń przed laty zachwyciła gości ze Szwajcarii, którzy nie mogli się nadziwić, że nic tutaj wzroku nie zatrzymuje. Wśród tej przestrzeni łatwiej niż człowieka, można dostrzec zwierzęta, jakieś mniej płochliwe niż gdziekolwiek indziej. Chociaż bociany zżyły się z ludźmi, to jednak na widok wyciąganego aparatu zazwyczaj odlatują lub oddalają się godnie, tym śmiesznym, bocianim krokiem. Ten bocian nie zamierzał odlatywać, lecz z wyraźnym zaciekawieniem zmierzał w moim kierunku. Podchodził coraz bliżej…, wreszcie to ja odleciałem…, to znaczy odjechałem, ostatecznie bocian to duże ptaszysko, z całkiem konkretnym dziobem.
Zza kolejnym zakrętem nieomal zderzyłem się z sarną pasącą się tuż przy drodze. Sarna, jak to sarna, zerwała się do biegu, zrobiła dwa, góra trzy susy i… ponownie zaczęła się paść. Nie peszył jej ani aparat, ani moja nader bliska obecność. Dopiero, gdy na drodze pojawiło się przypadkowe auto odbiegła, ale bez pośpiechu, bez paniki, tylko powoli i z gracją.
Powrót do domu
Wracałem do domu pod wieczór. Zobaczyłem Pustelnika przycupniętego na schodach swojego wozu mieszkalnego. Wykorzystywał ostatnie promienie słońca, aby czytać książkę. Powiedziałem „dzień dobry”, ale mnie nie zauważył, tak pochłonęła go fabuła. Natomiast zauważyły mnie psy pani Chabrowej i z głośnym ujadaniem goniły mój rower dobre pół kilometra.
Ośrodek odwykowy?
Spędziłem na Wsi pięć dni bez dostępu do internetu. Zamiast przeglądania Facebooka kosiłem trawę, zamiast buszowania po portalach rąbałem drewno. Przeżyłem, bez konieczności hospitalizacji. Może powinienem te doświadczenia jakoś wykorzystać? Założyć na Wsi ośrodek odwykowy dla uzależnionych od sieci? Reflektuje ktoś? Dla blogerów specjalne rabaty.
pięć dni powiadasz… ośrodek odwykowy na wsi, powiadasz… nie wiem czy bym wytrzymała… właściwie to wiem, nie wytrzymałabym… to znaczy wieś i owszem, ale z wszystkimi udogodnieniami…strasznie wygodne ze mnie miejskie zwierzę… 🙂
a zdjęcia piękne….
pozdrawiam serdecznie …
Rozumiem, że jesteś zdecydowanym miejskim zwierzęciem? Ja jestem introwertykiem, więc samotność i odcięcie jest mi czasami potrzebne do życia, jak powietrze. A tak poza tym na tej wsi całkiem wygodnie jest, tylko nie ma dostępu do internetu i z zasięgiem też jest kłopot. Lecz dla ludzi, którzy niespecjalnie lubią gadać przez telefon, ten brak zasięgu też może być błogosławieństwem 🙂
tak, jestem zdeklarowanym miejskim zwierzakiem … 🙂
lubię wieś ale … na chwile, na wyjazd, na urlop, potem już tęsknię za miastem… moja mama mieszka na wsi, niby tylko 10 km od miasta ale też bez internetu a zasięg mam na środku podwórka, na lekkiej górce… po kilku dniach pobytu tam jestem „zmęczona”, może dlatego, że ja tam nigdy nie mieszkałam, zawsze w mieście … lubię natomiast spacery po lesie czy łące, gdzieś nad rzeką .tyle, ze nie sama, muszę mieć towarzystwo… samotności mam dość w życiu codziennym…
Zabierz mnie ze Sobą! Jadę! To jest to co kocham od czasu do czasu gdy dopada mnie pogoń dnia codziennego.. A, i „majówek” spiewanych przed wiejskimi ołtarzykami Ci nie podaruję! Będziesz śpiewał razem ze mną:) To wszystko Twoja wina, bo znów wróciłeś do przeszłości, do beztroskich lat młodości. Hmm, to dziwne zjawisko, dlaczego w dobie XXI wieku, gdzie mamy swiat i technikę na wyciagniecie reki, udogodnienia o jakich by się nigdy nikomu nie śniło- tesknimy i wracamy do dni, do czasów Naszych Babć i Dziadków,do piosenki plynacej z serca chłopaka czy dziewczyny wracających z polnych prac do domu wiejska drogą..… Czytaj więcej »
Oj nie namawiaj mnie do majówek, ani do śpiewania, bo wszyscy uciekną 🙂 Poza tym majówki śpiewają tylko kobiety. Nie wiem czy to tradycja, czy tak musi być? Żadnego chłopa w towarzystwie tych pań nie widziałem. Jestem zaskoczony, że ta tradycja w środkowej Polsce się ostała, bo gdzieś czytałem, że teraz zamiast śpiewania majówek panie siadają przed telewizorem i seriale oglądają, przeważnie „Ojca Mateusza”. A tutaj pełne zaskoczenie, przychodzą, śpiewają i pięknie śpiewają, bez fałszowania (tak mi się wydaje) Lubię takie klimaty, chociaż to nie są klimaty mojego dzieciństwa – urodziłem się i wychowałem w dużym mieście. Ten wiejski dom… Czytaj więcej »
:)))A sprawdzałeś Swój głos? Nigdy nie mów nigdy 🙂 Jak to kobiety?, wszyscy śpiewają. Kiedyś na takich majówkach przy kapliczkach młodzież się zbierała i nie chcesz wiedzieć ile miłości wtedy powstawało, ile ludzi się poznawało:) A jakie wspomnienia pozostają.Grzeczne wspomnienia oczywista, żadnych bezeceństw :)))) No to miłe, bo u nas na południu często jest jeszcze to tradycja w majowe dni, a wieczorem nawet około godz, 18.00 czy 19.00 gra hejnał Maryjny na Ratuszu w NS 🙂 Piekne to 🙂 Hm, też jestem mieszczanką, i cały czas mieszkam w mieście, ale w czasach nasto-letnich :)) często jeździłam z rodzeństwem i rodzicami… Czytaj więcej »
O matko, ale się rozpisałam.
Idę od Cie, jakieś wylewne fluidy rozsiewasz :))))
Kysz, uciekaj moje serce ..
Dobrze, że dużo piszesz, wiem, że moje pisanie w jakiś sposób trafia. Można przekazać słowa, a można przekazać atmosferę. Zawsze to drugie było dla mnie wyższą szkołą jazdy pisarskiej. Napisać coś ciekawego, to jedno, ale poruszyć emocje… Widać mi się udało 🙂 Mówisz, że fluidy rozsiewam? 🙂
Z tym śpiewem to może nie jest najgorzej (chociaż nie wiem, czy bym publicznie gdzieś zaśpiewał), ale z pieśni religijnych znam tylko kolędy… Na takich majówkach przy kapliczkach widziałem wyłącznie kobiety i to naprawdę stary kobiety, obawiam się, że ten obyczaj wymrze wraz z nimi. Na południu kraju jest i większa religijność i większe przywiązanie do tradycji. Chociaż na wsiach teraz tak niewiele młodych ludzi, w okolicy gdzie mamy dom chyba już wszystkie szkoły podstawowe pozamykali. Znam te wszystkie uroki pobytu na wsi, o których piszesz, gołąbki też smażyłem. Ale teraz jesienią jakoś mniej gołąbków, więcej kani i rydzów. Sądzę,… Czytaj więcej »
Mnie się czasem zdarza bywać na wsi, ale długo nie wytrzymuję. Jestem miejskim zwierzęciem. Tu mam miejsca, w których mogę się zaszyć i pobyć ze sobą (co też lubię), a kiedy przychodzi ochota, wracam na łono społeczeństwa. Na wsi czuję się w jakiś sposób ograniczona, zamknięta. Chyba że przebywam tam w większej grupie, wtedy jest super.
Widzę, że chyba przyjdzie mi zająć miejsce Pustelnika, gdy ten zejdzie z tego świata, mam nadzieję, że nieprędko. Ja lubię samotność i lubię ludzi. Nie mogę żyć bez tego, i bez tego. Na wsi pewnie bym nie zamieszkał, chociaż kusi mnie aby spróbować i zobaczyć, jak to jest… lubię wyzwania 🙂
Mimo, że ze mnie mieszczuch z krwi i kości pragnę mieszkać i żyć na wsi, bez telefonu, internetu… bez pośpiechu w tej cudownej harmonii.
A zdjęcia, jak zawsze uczta dla oczu i ducha, czuć ten spokój i ciszę.
Bez telefonu i internetu, czy to byłoby prawdziwe harmonyinlife? Też mam taką potrzebę harmonii, zatrzymania się w pędzie i dlatego jeżdżę na wieś, na taką właśnie Wieś :-). Ale dręczy mnie pytanie, czy dałbym radę na stałe? Znam jedną osobę, której na tej wsi próbowała zostać na stałe i nie dała rady…
Bardzo mnie cieszy, że podobają Ci się moje zdjęcia 🙂
Doskonale pamiętam czasy bez telefonu i Internetu. Czasy listów i książek. Tęsknię za nimi. Telefon mi ciąży, wiecznie o nim zapominam a rodzina mnie za to karci. Brakuje mi ciszy i spokoju, samotności- może kiedyś będzie mi dane 😉
Jak zapominasz o telefonie, to szczęśliwa jesteś, nie dałaś się uwiązać na telefonicznej smyczy. U mnie telefon służy głównie do… sprawdzania, która jest godzina 🙂 Ale jednak prawie zawsze noszę go ze sobą… Pewnie, jak każdy freelancer liczę, że w każdym momencie może zadzwonić ktoś i zapewnić kontrakt życia, ech…
Nie dam rady więcej, niż dwa dni bez netu, nie dam… Choć wioski kocham, to bez wglądu do bloga mogę stać się istotą nieprzyjemną, marudną, zlęknioną, z dzikim szałem w oczach 😉 Nadaję się na leczenie, prawda? 😉
Śliczne zdjęcia 🙂 Polowałam kiedyś z aparatem na bobry w Pilicy, ale chyba jednak robiłam za dużo hałasu 😉
Chyba leczenie jest wskazane 🙂 Dwa dni powiadasz, dwa i ani jednego więcej bez netu nie wytrzymasz? I do tego ten dziki szał w oczach… Nie wiem, nie wiem, czy nie powinnaś się skontaktować z lekarzem lub farmaceutą 🙂
A z bobrami trzeba uważać, są to płochliwe, ale też i agresywne zwierzęta, które potrafią zaatakować człowieka…, podobno… Ja próbowałem fotografować bobry na Wiśle pod Płockiem, ale wszystkie uciekły…
Lekarz u mnie ręce rozkłada i mówi, że tutaj to już tylko modlitwa zostaje 😉
Naprawdę bobry są niebezpieczne…? Skoro takie płochliwe, to myślałam, że na sam zapach człowieka to spruwają do rzeki…
Jak lekarze tak mówią, to… 🙂 A bobry, czytałem, że potrafiły zakradać się do gospodarstw okolicznych chłopów na Białorusi i ich wyganiać z chałupy :-). No, teraz to mnie trochę fantazja poniosła, ale zdarzały się agresywne zachowania bobrów…
Jestem za 😀 myślę, że wróciłabym odmieniona 😉
A zdjęcia są cudowne..
Świetnie 🙂 Może jest jakaś niewielka szansa, że mój pomysł biznesowy wypali na wykorzystanie wiejskiej chałupy 🙂
To jesteś w bardzo komfortowej sytuacji .Moje akumulatory juz dawno na rezerwie,umysł sie zawiesza,dusza wyje….a robota wrednie pogania i trzyma na krótkim łańcuchu.A urlop……może kiedyś….A dawno temu rower,piesze wyprawy,sielskie kilmaty–aż chciało sie żyć.Teraz,tylko wspominam i marze,że kiedys znowu będe na szlaku.Chyba,że wczesniej trafi Mnie szlak.A puki co wędruj rób fotki,dziel sie wrażeniemi.Bądz oczami dla tych,któży marzą o takiej wolnosci.Szczerze Ci zazdroszcze.
Miałem podobnie, do czasu, aż pewna korporacja nie postanowiła zrezygnować z moich usług. Wyświadczyli mi wielką przysługę. Teraz żyję zdecydowanie skromniej, ale też szczęśliwiej. Dzięki za wizytę na blogu 🙂
Korporacje..i tu ,,pies pogrzebany.!Na początku człowiek zabiega o miejsce.A jak dostanie,myśli–jest super !Z uplywem czasu……-jest dobrze ! A po latach,myśli—-mam przerąbane !I marzy żeby wróciły czasy,kiedy stres i pospiech Go nie dotyczyły.Kładąc na szali:zyski i straty….wniosek raczej smutny.Kiedyś pracowalam,żeby Żyć.Teraz żyje,żeby Pracować…..to nie tak miało być.Jeszcze chwile iSama z tąd uciekne i to prosto w Bieszczady.
Ja sobie latami w korporacji obiecywałem, że odejdę i tego nie robiłem, więc wiem jak to jest. Życzę Ci takiej ucieczki, na Twoich warunkach i w najlepszym dla Ciebie momencie 🙂
Czlowiek zakłada ,że właśnie realizuje Swój plan.Ma na siebie pomysł i cel do zrealizowania.Wie,że nie będzie lekko,ale słyszał,,gdzieś”,że życie to nie bajka !Czuje moc i wierzy ,że da rade.Czas Go wypala,a cel -daleko.Może lata temu,ktoś powinien Mnie ostrzec……,,Chcesz MIEĆ…czy BYĆ……Mysle,że ten slogan powinien widniec nad drzwiami każdej uczelni.Wtedy napewno byłoby mniej sfrustrowanych pracocholików. Dziekuje za życzenia.Na początek ucieczka na zaległy urlop,potem pomyśle co dalej. Pozdrawiam.
W takim razie życzę jak najlepiej wykorzystanego zaległego urlopu 🙂 A z pracoholizmu można się wyleczyć, tylko jest to trudne, wiem po sobie…
🙂 Na polskiej wsi znajdziesz zawsze przeurocze miejsca.
To prawda, to prawda, chociaż nie na każdej. W okolicach trafiają się wsie, gdzie nic ładnego nie ma…
jak to dobrze mieć takie miejsce do wyciszenia się i naładowania akumulatorów….aż Ci zazdroszczę. A bez Internetu naprawdę da się żyć 🙂
Przy moim sposobie zarabiania na życie na stałe bez internetu bym nie dał rady. Ponieważ wolę pisać maile niż dzwonić, to brak maila byłby też problemem. Lecz ze wszystkim można sobie w dzisiejszych czasach poradzić 🙂 A miejsce do wyciszenia się jest naprawdę idealne, jak mało które 🙂
Teraz gdy z każdej jednej wsi w Polsce, do miasteczka samochodem jedzie się 15 minut, max godzinę do dużego miasta i nie więcej niż dwie do miasta bardzo dużego. Gdy każdy ma albo może mieć „internet w komórce” wiejskość już nie znaczy tego co kiedyś.
Czy wieś jest dobrym miejscem do resetu? Jak kto lubi, osobiście uważam że klasztor był by lepszy, ale to oczywiście kwestia indywidualna.
Na pewno, wieś czy małe miasteczko są miejscami bardziej przyjaznymi życiu, niż duże miasta.
Na mojej wsi są ogromne kłopoty z zasięgiem, więc przy okazji z internetem też. A to środkowa Polska. Rzeczywiście do miasteczka jest około 30 kilometrów, ale do czegoś dużego już prawie 100. Więc gdzie ta wiejskość się ostała 🙂
A co do klasztorów, to kilka w Polsce oferuje spędzenie urlopu w klasztorze. Trzeba się tylko na ten czas odciąć od świata i można próbować życia klasztornego…
Piękne! Szczerze, to brak mi słów:).
Dziękuję ,cieszę się, że ci się podoba 🙂