W dzieciństwie Tatry były dla mnie synonimem słowa góry. Najpiękniejsze góry. Rodzice wynajmowali dom w niewielkiej wiosce, którą wtedy było Małe Ciche. Początkowo nie docierał tam żaden autobus, a w wynajętych izbach jedynym luksusem był prąd – nikt nie marzył o wodzie w kranie, czy łazience w pokoju (więcej na ten temat przeczytasz w artykule o wyjazdach zimowych)
Miejscowość stopniowo cywilizowała się, wkraczał luksus i napływało coraz więcej turystów. Gdy skończyłem studia Tatry wydawały mi się zbyt zatłoczone, zacząłem odkrywać inne pasma górskie, gdzie nie było aż tak wielu ludzi.
Jednak nadszedł czas, że zatęskniłem za Tatrami. Na wyjazd namówił mnie Kuzyn Tomuś, który wraz z rodziną zaplanował urlop w Małym Cichym na początku sierpnia, czyli dokładnie wtedy, gdy turystów w górach jest najwięcej. Nie znoszę tłumów, ale postanowiłem nastawić się pozytywnie i sprawdzić, czy warto jechać w Tatry latem.

Tak, jak przed laty jadę pociągiem
- – Niestety, nie ma już miejsca na pana plecak na górze. Wszystkie półki są zajęte. My też część naszego bagażu trzymamy pod nogami
Słowa te padły, chwilę po tym, jak tylko wszedłem do przedziału, w którym siedziało już 7 osób. Jakoś udało mi się upchnąć plecak na górnej półce mimo protestów współpasażerek. Wkrótce atmosfera nieufności i pewnej wrogości związanej ze ściskiem w przedziale, zaczęła się rozluźniać, a po jakimś czasie rozmawialiśmy już niczym starzy znajomi. Tłok, oprócz oczywistych wad, ma też swoje zalety, zbliża ludzi.
System rezerwacji miejsc PKP dąży do maksymalnego zapełnienia przedziałów. Dlatego często jest tak, że w jednym przedziale siedzi 8 osób, a w sąsiednim tylko jedna. Właśnie taka sytuacja miała miejsce w wagonie, którym podróżowałem.
- – Jak ten facet siedzi sam w całym przedziale, to może pójść tam do niego? – zastanawiała się jedna ze współpasażerek
- – Idź – poparły ją koleżanki
- – Ale przecież sama tam nie pójdę… – pierwszą dopadły wątpliwości
Minęło 15 minut.
- – Przenoszę się do sąsiedniego przedziału. Muszę się wyspać! – zadecydowała pierwsza
- – Jak się boisz iść sama, to ja pójdę z tobą – na ochotnika zgłosiła się druga
Minęło kolejne 15 minut. I znowu wrócił temat samotnego faceta z przedziału obok.
- – Nie może tak być, że tam siedzi jeden człowiek! Idziemy!
- – Idziemy! – zdecydowanie poparła ją koleżanka
Oczywiście nigdzie się nie ruszyły. Co 15 minut wracały do tematu, podejmowały postanowienie i nadal siedziały na swoich miejscach. Wreszcie zdobyły się na odwagę i przeniosły do sąsiedniego przedziału. Wróciły pół godziny później, gdyż na kolejnej stacji wsiadły osoby, które miały miejscówki na przedział „z jednym facetem”…
Górskie wycieczki w Polsce Jeżeli chcesz poczytać więcej o moich górskich wycieczkach, to zapraszam jeszcze w Bieszczady, pasmo Rudaw Janowickich oraz w Góry Izerskie. |

Jak się wydostać z Zakopanego?
Dużo większym wyzwaniem, niż podróż nocnym pociągiem z Łodzi do Zakopanego, był dla mnie przejazd z Zakopca do Małego Cichego. Nie miałem zielonego pojęcia czy i jakie autobusy tam kursują. Nie znalazłem żadnych bieżących informacji w internetach. Nawet aplikacja w telefonie, która kojarzy wszystkie możliwe środki komunikacji, od pociągów po furmanki, na trasie Zakopane-Małe Ciche nic nie znalazła.
Na dworcu autobusowym dość szybko udało mi się znaleźć stanowisko, z którego odjeżdżają busy do Małego Cichego. Z biciem serca zacząłem studiować rozkład jazdy. A była to lektura niełatwa. Tabela szyfrów wojskowych bywa bardziej przejrzysta. Przy każdej godzinie odjazdu widniało od trzech do sześciu znaków, które stanowiły kombinację cyfr, liter i symboli. Pod rozkładem znajdowała się sporych rozmiarów tablica z objaśnieniami. I tak, duża litera „P” oznaczała, że bus kursuje tylko w poniedziałki, za wyjątkiem i tu następowała długa lista wyjątków. Zaraz za „P” znajdowała się litera „V”, która informowała, że pojazd kursuje w niedziele i święta oraz środy, jeżeli święto wypadało w dzień powszedni. Cyfra „2” oznaczała… Nie dowiedziałem się, co oznaczała cyfra „2”, gdyż na stanowisko podjechał bus, którego nie było w rozkładzie. Przerwałem czytanie i szybko wsiadłem do środka. Po 25 minutach byłem już na miejscu.

W trakcie pobytu w górach zorientowałem się, że komunikacja busowa działa tutaj fantastycznie. Do samego Małego Cichego busy kursowały co pół godziny od 6 rano do 22 wieczorem. Do Kuźnic i Morskiego Oka odjeżdżały niemal jeden za drugim. Jedyną niedogodnością był brak komunikacji między mniejszymi miejscowościami – zawsze trzeba było najpierw dostać się do Zakopanego, by móc jechać dalej.
Nie wiem, jak wygląda komunikacja busami poza sezonem, ale w wakacje nie opłaca się używać samochodu. Wszędzie tworzą się koszmarne korki, a parkingi są przepełnione i bardzo drogie. Lepiej przesiąść się na busy – bo to taniej, mniej problemów i piwa spokojnie można też się napić.

Zakopane, to nie Polska
Pierwszy dzień w górach przywitał mnie pochmurną pogodą, która pogarszała się z godziny na godzinę. Kuzyn Tomuś wpadł więc na pomysł, aby w takich warunkach zorganizować wycieczkę do Jaszczurówki i Zakopanego. Kościół w Jaszczurówce zwiedzaliśmy w mżawce, natomiast Krupówki przy nieustannie padającym deszczu. Co ciekawe, takie warunki pogodowe nie odstraszyły innych turystów, którzy tłumnie okupywali najsłynniejszą ulicę stolicy Tatr.
Nigdy nie byłem w stanie pojąć, co ludzie dostrzegają w Zakopanem. Oczywiście, jest tu kilka pięknych i niezwykłych miejsc, ale w większości stolica Tatr stanowi połączenie lansu, obciachu architektonicznego oraz niebywałego wręcz tłoku. Jak zgrabnie ujął to jeden z kierowców busa:
- – Panie, to nie Polska, to Zakopane
Nawet najbardziej nieciekawe doświadczenie ma też swoje dobre strony. Po spacerze na Krupówkach w otoczeniu architektonicznych koszmarków, po nieustannym przeciskaniu się przez rzesze ludzką, po zmarnowaniu mnóstwa czasu w korkach, gdy próbowaliśmy wyjechać z Zakopca, w jeszcze większym stopniu doceniłem zakwaterowanie w Małym Cichym. Chociaż miejscowość zmieniła się przez lata, skomercjalizowała, to nadal, w porównaniu z Zakopanem, pozostała oazą spokoju…

Czy warto jechać w Tatry latem? Zagrożenie lawinami… ludzi
W Tatry Wysokie wybraliśmy się tylko raz. Na więcej nie pozwoliła kapryśna pogoda i zbyt krótki pobyt. Bez przeszkód dotarliśmy busami do Kuźnic, gdzie czekał nas pierwszy szok – ogromna kolejka do kasy, w której kupowało się bilety wstępu do Tatrzańskiego Parku Narodowego.
- – Pierwszy raz coś takiego widzę! – zakrzyknęła Małgosia, żona Kuzyna Tomusia – Od tylu lat jeżdżę na wakacje w Tatry, ale kolejki do kasy, to jeszcze nie widziałam!

Mnie ta sytuacja tak bardzo nie zaskoczyła, jeszcze przed wyjazdem oglądałem w programach informacyjnych migawki z Tatr, pokazujące rzesze turystów na szlakach i najbardziej oblegane Morskie Oko, do którego dziennie dociera 15 tysięcy ludzi.

Wędrowaliśmy szlakiem prowadzącym na Halę Gąsienicową przez Boczań i Skupniów Upłaz. Co chwila ktoś mnie wyprzedzał, co chwila byłem zmuszony kogoś wyprzedzić. Czułem się, jak na deptaku w wielkim mieście, tylko na deptaku zazwyczaj nie ma aż tylu osób. Nikt już nikomu nie mówił „dzień dobry”, jak to przed laty bywało, bo musiałby się skupić wyłącznie na samym „dzieńdobrowaniu”. Na szczęście większość ludzi spotkanych na szlaku była bardzo miła, z kilkoma udało mi się sympatycznie pogadać, często proszono mnie o zrobienie zdjęć.

Schronisko „Murowaniec” przeżywało prawdziwe oblężenie. Otaczało je mnóstwo osob, większość z nich stała w kolejkach: do kibla, do piwa, do jedzenia oraz do miejsc siedzących przy stolikach.
Jednak najbardziej zatłoczony okazał się być szlak nad Czarny Staw Gąsienicowy. Nieprzerwane potoki ludzkie zmierzały w obie strony, niekiedy trzeba było wejść w kosówkę, aby przepuścić ludzi idących z przeciwka.
Na szczęście znad morza ludzkich głów wyrastały góry. Piękne i majestatyczne. Nad Czarnym Stawem masa ludzka uległa rozproszeniu, już nie odczuwało się aż tak boleśnie ich bliskości. Zalegliśmy na kamieniach leniwie obserwując widoki oraz szybowiec unoszący się nad szczytami Tatr.
Do domu wróciłem zmęczony i… ciężko określić ten stan. Z jednej strony zasmucony dewastacją jaką niesie ze sobą turystyka masowa, z drugiej uradowany, że ponownie zobaczyłem Tatry z bliska…

Na obrzeżach Tatr…
Niezbyt ładna pogoda nie skłaniała do wypadów w Wysokie Tatry, więc szwendaliśmy się po okolicznych wzniesieniach. Okazało się, że wokół samego Małego Cichego można zrobić kilka dłuższych wycieczek – do Murazasichla, na Tarasówkę czy też na Zgorzelisko. Jedną z największych zalet tych wyjść była pustka, niewiele osób spotykaliśmy po drodze. Na dodatek z wielu miejsc można podziwiać widoki, szczególnie piękny ze szczytu Zgorzeliska. W dzieciństwie mama wymagała abym potrafił nazwać wszystkie szczyty z rozległej panoramy. Teraz po latach, z trudem rozpoznawałem jedynie niektóre z nich…

Nowe odkrycie – Łapszanka
Dzień wyjazdu nadszedł zbyt szybko. Pogoda była piękna, więc chcieliśmy jeszcze coś zobaczyć przed powrotem do miasta. Wybór padł na leżącą w okolicy Białki i Jurgowa Łapszankę. Nigdy wcześniej tam nie byłem, o miejscu dowiedziałem się dzięki zdjęciom na Instagramie.

Łapszanka wydaje się znajdować gdzieś na końcu świata. Dojeżdża się tam wąskimi drogami, na których nawet samochody osobowe nie bardzo jak mają się wyminąć. Gdy wreszcie dotarliśmy na miejsce przywitała nas przestrzeń i widoki. Takich miejscówek w Tatrach praktycznie już nie ma. Na ogromnej polanie stała tylko jedna przyczepa, w której można było nabyć drogą kupna burgery, napoje i lody. Wokół kilka, najwyżej kilkanaście osób, głównie rodziny z małymi dziećmi. Można było zasiąść na leżaku i obserwować. Takie widoki nigdy się nie nudzą…

Ciężko było zebrać się do odjazdu. Kuzyn Tomuś ostatni raz rozejrzał się wokół i rzekł:
- – Zobaczycie, jak za kilka lat tu przyjedziemy, to na górze będzie stał rząd domów, a polanę pokryją liczne stragany sprzedające góralskie pamiątki „made in China”.
Zmroziła mnie ta przepowiednia, bo wydała się być aż nadto realna. Masowa turystyka jest potworem, który potrafi w błyskawicznym tempie skomercjalizować i zamordować najpiękniejsze miejsca na ziemi…

Czy warto jechać w Tatry latem? Podsumowanie
Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. Przerażają tłumy, które są właściwie wszędzie. Przed masowym turystą bronią się jedynie miejsca znajdujące się gdzieś na obrzeżach, ale jak tu przyjechać w Tatry i nie pójść do Morskiego Oka czy na Kasprowy?
Widok gór, za którymi tęsknię mieszkając w wielkim mieście, częściowo rekompensuje niedogodności związane z przebywaniem w tłumie. Jednak jest to wysoka cena i nie wiem, kiedy ponownie zawitam w polskie Tatry. Na szczęście wciąż istnieją trasy, poza bezpośrednim obszarem Wysokich Tatr, gdzie można wędrować we względnym spokoju, zachwycając się pięknem krajobrazu.

Pozytywnie zaskakuje transport zbiorowy oraz ceny, które poza Zakopanem i schroniskami są na bardzo przyzwoitym poziomie. Nie zetknąłem się z „paragonami grozy”. Mieszkanie w Małym Cichym nie było drogie, a obiady zamówione u gospodyni bardzo obfite i wyjątkowo smaczne. Jedynie pokoje na poddaszu swoim rozmiarem przyprawiały o lekką klaustrofobię i trzeba było uważać, aby nie uderzyć się głową w sufit.
Mimo niedogodności, wróciłem z tego wyjazdu bardzo wypoczęty i zadowolony.
A jakie jest twoje zdanie? Czy warto jechać w Tatry latem, czy też absolutnie nie? Masz jakieś pomysły na ominięcie tłumów, jakieś swoje ulubione miejscówki w Tatrach poza uczęszczanymi szlakami? Jeżeli możesz, to napisz o tym w komentarzach, będę wdzięczny.

Jeździliśmy w Tatry wiele lat, nie zawsze nocowaliśmy w Zakopanem, ale gdy cała polska ruszyła na szlaki, a Krupówki to jedna wielka galeria i stołówka, to unikamy jak ognia.
Raz wybraliśmy się przejazdem i utwierdziliśmy w niechęci do Zakopanego…
Giewont oglądaliśmy z Kopy Kondrackiej, z dołu wygląda ciekawiej.
Też uważam, że Giewont oglądany z daleka wygląda znacznie lepiej niż z bliska 🙂 Chciałem w tym roku sprawdzić, jak wyglądają obecnie Tatry… i zobaczyłem. A do Zakopca z własnej woli raczej już nie pojadę…
Świetnie to opisałeś! Piękne zdjęcia cudnych naszych gór, o każdej porze dnia i stanu pogody!
Obawiam się, że do tłumów trzeba będzie się przyzwyczaić, bo zwiedzających jest coraz więcej. Albo podróżować po sezonie. Taki mamy klimat!
Następnym razem wybiorę się po sezonie, będę miał porównanie. Tylko kiedy w Tatrach jest po sezonie?
No właśnie!!!
Klik dobry:)
Po Tatrach pochodziłam trochę, ale Zakopanego nigdy nie lubiłam i dziwię się, co rzesze ludzi w tej miejscowości widzą. Jeden wielki koszmarek nad koszmarami.
Pozdrawiam serdecznie.
Ja jeździłem w Tatry od dziecka i pamiętam, że rodzice zawsze unikali Zakopanego. Mnie też ono specjalnie nie pociąga, ale znam mnóstwo osób, które uwielbiają Zakopane – znają jego wady, ale twierdzą, że „Zakopane posiada niepowtarzalny klimat”.
ja na Giewoncie nie byłam ani razu i nie mam zamiaru tego zmieniać 🙂 jeśli wybieram się w Tatry na dłużej, niż jeden dzień, to noclegów zawsze szukam wszędzie indziej niż w Zakopanym. unikam go jak ognia. w tamtym roku byłam dwa razy na przełomie lipiec/sierpień w Wysokich. bardzo przyjemnie wspominam tamte wyprawy. ludzi nie było dużo, a wręcz prawie wcale. szłam wtedy jednak ze Słowacji (z parkingu stacji narciarskiej Rohacze-Spalena) na Wołowiec (na samym szczycie Wołowca także tłoku brak), a drugim razem również ze Słowacji z tego samego parkingu, pokonując grań od Brestowej, przez Salatyny do Pachoła. zdarzało mi… Czytaj więcej »
Widzisz, ty się udanie skonfrontowałaś z Mazurami, a ja z Tatrami 🙂 Tatry Słowackie, to jednak inna bajka, niż te w Polsce. Właśnie na Słowację, nie tylko w Tatry uciekałem, aby uniknąć tłoku. Teraz moja sytuacja mocno się zmieniła – po pierwsze pandemia i te wszystkie ograniczenia, a ja mam niesłychaną alergię, na wszelkie ograniczenia. Wybiorę tłok i gorsze warunki, niż przymus. Po drugie od tego roku nie mam samochodu i moja mobilność zależy od gęstości linii kolejowych i rozkładów jazdy. Gdybym był sam, też bym wyruszał o 6 rano (akurat wtedy startował pierwszy bus). ale z moim kuzynem, to… Czytaj więcej »
Polecam Słowackie Vysoke Tatry dojazd pociągiem do Zakopanego, potem busem do Łysej Polany, potem tup tup przez przejście graniczne i busem do miejscowości Tatranska Łomnica. Tam się zakwaterować. Odchodzą stamtąd pociągi (trzeba kupić bilet W Kasie inaczej mandat od konduktora) oraz autobusy (bilet u kierowcy). Dojazdy masz do różnych wejść na szlak. Polecam jeden Szlak przez Beliańskie Tatry albo trasę przez Białe Jeziorka na Chatę Pri Zielenom Pliesie (schronisko przy zielonym jeziorze). To trasy przecudne jesienią a prawie bezludne. Polecam serdecznie
Bardzo lubię Słowackie Tatry, chociaż tam też już jakiś czas nie byłem. Dzięki za wszystkie porady, a szczególnie sposób dojazdu dla osób bez samochodu. W tym roku zapewne tam się nie wybiorę, bo na granicach będzie gorzej, niż lepiej, ale na przyszłość jest to bardzo dobry plan na Tatry 🙂
Odpowiadając na zadane w tytule pytanie, czy warto jechać w Tatry latem odpowiadam że, pomimo tłumów, tak! Niedawno wróciłam i powiem Ci, że te plotki o tłumach są trochę przesadzone i moim zdaniem dotyczą tylko kilku miejsc, takich jak Krupówki, Gubałówka i Morskie Oko. I jeszcze kolejka do kolejki na Kasprowy Wierch, takiego „ogonka” jak w Kuźnicach to ja w życiu nie widziałam, podobno trzeba było czekać ponad trzy godziny. Na szlakach tłumy było znośne nawet dla odludków ale możliwe, że twierdzę tak dlatego, iż pominęliśmy najbardziej oblegane miejsca. A Tatry cóż, nadal są piękne jak kilka lat temu, kiedy… Czytaj więcej »
Zapomniałam dodać, że mieszkaliśmy na wsi niedaleko Białki i Bukowiny, tam tłumów też nie było za co kłaniam się losowi w pas 🙂
Ta wycieczka na Gąsienicową była dla mnie dość traumatycznym przeżyciem, bo pamiętam Murowaniec, jako schronisko, a nie…, no właśnie nie wiem, jak to nazwać – komercyjny pensjonat? Ale zgadzam się, warto jechać w Tatry nawet latem, tylko ten pobyt trzeba z głową zaplanować.
A w okolicy Białki i Bukowiny jest kilka klimatycznych miejscowości, w których musi się fajnie mieszkać. Jednak zastanawiam się, jak tam z komunikacją busową? Jednak w Tatrach nastawiłbym się teraz tylko na poruszanie się busami i zostawienie auta pod kwaterą
marzę o Tatrach, żeby jeszcze tam wrócić, połazić poczuć to co określa się jako :bliżej nieba”, ale kiedy widzę te tłumy to mnie to przeraża, no i daleko mam strasznie,a sama w góry już chodzić nie mogę…
Wiem, co to jest tęsknota za górami. Miałem w tym roku trochę szczęścia, że jechał tam kuzyn z rodziną, więc miałem z kim pojechać.
Nie pojmowałam wczoraj,nie pojmuje dzisiaj i jutro nie przewiduję pojąć, po co mam jechać tam gdzie nie jest tak jak chcę by było. Lubię samotność, ciszę, wolność i niezależność a to znajdę byle gdzie, bez wielkich podrózy i bez wielkiego szukania. Nie robia na mnie wrażenia nazwy, nie intersują mnie zabytki. Nie intersuje mnie nic co intersuje tłum albo prawie nic bo i w tłumie bywają ludzie wyalienowani. Byłam a Zakopanem by zjeść bułki z mlekiem i wrócić stopem . Byłam odwiedzić ekspozycje Hasiora gdzie mnie dowiózł miły pan zawiadujacy bryczką i podobny ubiorem do bawnych górali ale niczym więcej.… Czytaj więcej »
Generalnie ze wszystkim się zgadzam. Wiem, że podróże sentymentalne z reguły nie mają sensu. Dla mnie jednak powrót w Tatry po wielu latach okazał się dobrym wyborem. Mimo, że nie wszystko było tak jak chciałem, to jednak większość pobytu była dobra lub bardzo dobra. A przecież nigdy nie jest na 100% tak, jak chcemy…
Z ciekawością przeczytałam. Znam trochę miejsc w Tatrach, choć na żaden ze znanych szczytów nigdy nie weszłam. Pięknie tam i chętnie wrócę lecz raczej nie w lipcu i sierpniu.
Lepiej wrócić poza wakacjami. Czytałem, że warto zainteresować się Spiszem – to jest tuż pod Tatami, ale jeszcze ludzie tam nie jeżdżą
Przyznam, że tego lata stchórzyłam, po przeczytaniu o tych tłumach w Tatrach, a miałam zakusy na wycieczkę po dolinach i nieco wyżej.
W Tatrach panuje zasada, że im niżej, tym więcej ludzi, więc może dobrze, że nie pojechałaś?
Na to wychodzi:(
Tatry to turystyczny skarb
Z jednej strony tak. Z drugiej strony skarb mocno zadeptywany 🙂
Tatry to niesamowite miejsce, w którym można dobrze naładować akumulatory. Ja osobiście lubię korzystać z takich miejsc, gdy jest mniej ludzi.
To prawda, Tatry są niesamowitym miejscem. Tylko szkoda, że tak rzadko jest tam mało ludzi….
Jeśli w Tatry, to z południa, ze wschodu i z zachodu. Unikam wycieczek z północy, czyli od strony Zakopanego.
Pozdrawiam.
Z drugiej strony latem najlepsza komunikacja jest właśnie w Zakopanem. Błyskawicznie dostaniesz się busami wszędzie. Ja w czasach studenckich na szlaki dochodziłem i wracałem Doliną Suchej Wody i ta dolina naprawdę mocno mi dawała w kość. Nie da się zapomnieć…
Zakopane to wspaniałe miasto o każdej porze roku! Oprócz pięknych, niekończących się szlaków górskich oferuje również wiele innych fantastycznych atrakcji, takich jak spływ Dunajcem, letnie kuligi, wyprawy quadami, relaks w Termach Chochołowskich i wspaniałą biesiadę z góralami. Takich atrakcji nie można przegapić.
Jest dużo ciekawych miejsc w Tatrach, to prawda, chociaż wyprawy quadami raczej mnie nie zachwycają…
Polskie góry sa tak wspaniałe, że warto jechać tam o każdej porze roku. Moja rodzina uwielbia jeździc tam zimą, wtedy spędzamy całe dnie na zabawie na śniegu. Gdy jest się dobrze przygotowanym , ma się ciepłe wełniane ubrania, wygodne buty i sprzęt, to żadna pogoda nie jest nam wtedy straszna 🙂