Jedzenie miało smak i zapach. Niepowtarzalny i niezapomniany. Posiłki wydawały się być wyczarowane, a nie przyrządzone. Nie pamiętam, by gdziekolwiek karmili mnie tak dobrze, jak w pensjonacie w Banicy w Beskidzie Niskim. Niczego nam nie brakowało. Naprawdę niczego? – Dżem jest?! – pytał niemal każdy przychodzący na stołówkę. Właśnie, dżemu nie było. Udało się znaleźć chociaż drobną skazę na ideale.
Magiczna atmosfera towarzyszyła nie tylko jedzeniu, ale całej pierwszej edycji warsztatów literackich zorganizowanych przez wydawnictwo „Czarne”. Nie minęły trzy lata i trójka uczestników ma za sobą debiut rynkowy. Dla niektórych jest to pierwsza, dla innych kolejna pozycja…
Andrzej Muszyński…
… nie przyjeżdżał do Banicy, jako debiutant, miał na swoim koncie liczne reportaże. Nic dziwnego, że jako jedyny kończył kurs z umową na książkę w kieszeni. Nie jestem miłośnikiem reportaży. Jednak, gdy ukazała się Miedza, opowiadająca o zanikającym świecie prowincji, gdzieś z okolic Jury, kupiłem książkę. Jura, to region, który znam i uwielbiam, moje najpiękniejsze miejsce w Polsce. A życie polskiej prowincji, odkąd mam dom na Wsi, fascynuje mnie mieszczucha, niczym inny, niedostępny świat.
Miedza jest nierówna, jak to miedza odgradzająca pola. Jedne opowiadania czyta się gładko, inne chropowato. Język wysublimowany, wcale nie prowincjonalny. Czasami więcej tej zabawy słowem, niż treści, a forma kompletnie unicestwia fabułę. Miejscami mam wrażenie, że autor stylizuje się na Andrzeja Stasiuka i są to najsłabsze fragmenty. Niektóre opowiadania wciągają klimatem i treścią (Ławka), inne porywają na początku, ale nie starcza im sił na porządne zakończenie (Kundel, Dziennik czwartoligowca). Są też takie, gdzie nie dostrzegam nic poza żonglerką słowem (Mleko).
Niestety, końcówka zmęczyła mnie okrutnie. Połączenie w jednym opowiadaniu opisu wyjazdu do Kambodży i powrotu w rodzinne strony wprowadza chaos i sugeruje brak pomysłu na spójną całość. Być może nie znam się na reportażu, ale zapewne do Miedzy już nie wrócę.
Joanna Jagiełło
Długo decydowałem się na przeczytanie najnowszej książki, chociaż byłem już po lekturze wcześniejszych dokonań autorki. Kawa z kardamonem i Czekolada z chili, powieści dla nastolatek, zostały napisane o niebo lepiej, niż ostatnie kilka tomów Jeżycjady Małgorzaty Musierowicz. Jednak Hotel dla twoich rzeczy, początkowo wydawał mi się zbyt kobiecy i nadmiernie emocjonalny. Absolutnie nie dla faceta.
Myliłem się. Bardzo. Lubię książki o życiu, takim zwyczajnym, codziennym, które trafia się każdemu. Tylko nieliczni potrafią ciekawie je opisać. Dużo łatwiej jest skonstruować dramat, kryminał czy komedię. Tropienie terrorystów, heroiczna walka z chorobą czy lot na obcą planetę, mają w sobie większy potencjał, niż zakupy w sklepie za rogiem lub dylematy związane z poszukiwaniem pracy. Jednak autorce udało się stworzyć wciągającą narrację o tym co banalne. Każdy może wieść podobne życie, tylko nie każdy potrafi znaleźć w sobie tyle zwyczajnie niezwyczajnego optymizmu. Książka zaraża uśmiechem, skłania do pozytywnego myślenia.
Emocje, których na początku tak się obawiałem, nie przeszkadzają, nie ma w nich patosu czy słodzenia, a nadają powieści ludzki wymiar. Niewątpliwą zaletę stanowi język – normalny, bez udziwnień, sprawiający, że przez kartki się płynie, a nie przedziera. Wady? Cóż, każdy recenzent powinien coś skrytykować. Miałem z tym kłopot. Być może dzieci autorki są przedstawione nazbyt idealnie, a zakończenie jest ciut słabsze niż reszta, widać brak dystansu do tego, co ostatnio się wydarzyło? Czepiam się. Hotel dla twoich rzeczy polecam przede wszystkim kobietom, ale, jak widać, i facet może się zachwycić.
Weronika Murek
Jedyna debiutantka w tym gronie. Jej stylu pisania nie da się porównać z niczym i z nikim. Tworzy niepowtarzalne konstrukcje zdaniowe oraz bohaterów zawieszonych gdzieś między jawą a snem, życiem, a śmiercią. Całość zanurzona w oparach absurdu, próżno szukać logiki.
Pierwsze zdanie, gdy bohaterka „o tym, że nie żyje dowiedziała się ostatnia”, wprowadza nas w klimat dominujący we wszystkich opowiadaniach. Zmarli bez przeszkód kontaktują się z żywymi, co nie raz prowadzi do konfliktów. „Nie jest pani pierwszą osobą zmarłą, którą znam, ale z pewnością najbardziej bezczelną” – oburza się sąsiadka, Różyłłowa. „Twardy bruk kamienny jest przyczyną złego”, przeczyta przedszkolak na plakacie demonstrującym „różne typy i rozmiary ran powstających przy obrażeniach kolan”.
Gospodarz zatrudniający w gospodarstwie nerwowo chorych każe fryzjerce ufarbować włosy razem z kapeluszem, a kosmonauta Pączko zostanie wysłany na Księżyc, ponieważ ma dwie dusze „a co za tym idzie – większe szanse na przeżycie”. Jedni będą zachwyceni stylem pisania Weroniki, innych będzie on drażnił, mnie przypadł do gustu. Nie wszystkie opowiadania czytałem z równym zachwytem, niektóre są słabsze. Najlepsze i najdłuższe zarazem, jest pierwsze z nich W tył, w dół w lewo. Koneserom dziwności i absurdalności szczerze polecam, pozostali powinni się zastanowić, zanim sięgną po lekturę.
Przy okazji zachęcam do lektury zamieszczonego na blogu gościnnego wpisu Weroniki.
Książki wydawnictwa „Czarne”
Gdy w księgarni sięgam na półkę po książki moich znajomych, nachodzi mnie refleksja, czemu od kilku lat nie potrafię skończyć swojej powieści? Może przykład Weroniki, Andrzeja i Joanny zdopinguje mnie do systematycznej pracy?
Wszystko ma swój czas. Twój hegemonie widocznie jeszcze nie nadszedł….
Ale mam nadzieje, że niedługo to nastąpi.
Ja też mam taką nadzieję,… niezmiennie od trzech lat 🙂
po części podzielam zdanie przedmówczyni, może rzeczywiście jeszcze nie nadszedł Twój czas.. ale z drugiej strony, może… jesteś już gotowy, tylko wciąż wymagasz od siebie za dużo?.. jesteś, po prostu, zbyt krytyczny?… daj sobie, i nam czytelnikom, szansę… 🙂
miłego dnia Hegemon…
Dzięki za tak miłe słowa wsparcia, ale… ja naprawdę jeszcze nie skończyłem pisać….
nie ma za co, zawsze do usług i to nie jest oświadczenie primaaprilisowe… 🙂
ps. tak się tylko troszeczkę pochwalę, że ja za swój tekst wyróżnienie zdobyłam, takie malutkie … 🙂
Należy się chwalić. Świetnie, że zdobyłaś wyróżnienie, bo tekst był bardzo dobry 🙂
dzięki… 🙂 i no wiesz, jakbyś zajrzał do mnie, to innych rzeczy też byś się dowiedział… 🙂
Ok., rozumiem, już zaglądam 🙂
Akurat czytałam niedawno wywiad z Weroniką Murek i jej „Uprawę…” wpisałam sobie na listę książek pożądanych do lektury, ale jeszcze jej nie zdobyłam. To przyspieszę poszukiwania po takiej rekomendacji 🙂
Co do Twoich planów, hegemonie: ponieważ są namacalne efekty tego kursu pisarskiego, to i u Ciebie się coś wykluje, I’m sure.. Kwestia czasu. A czas to przestrzeń, więc ruszaj w drogę!
Dzięki 🙂 Ostrzegam, że teksty Weroniki są bardzo specyficzne, ale ja takie lubię 🙂
W drogę, to ja chyba już wyruszyłem, tylko ciut pobłądziłem na szlaku…
Po tym wywiadzie poznałam, że ona bardzo specyficzna jest, a nawet ekscentryczna, ale ja takich ludzi kocham. Chciałabym się z nią zaprzyjaźnić, chociaż bywa, że pisarz jest fajny, a powieść do bani i na odwrót. Nie ma reguły, widzę po sobie: w realu szał ciał, na blogu – może pół fana bym ulepiła… Jakbym została pisarką pewnie byłoby tak samo – nikt by mnie nie czytał. Wybieram więc moich przyjaciół z krwi i kości, a bloga piszę, by mieć pamiętnik wydarzeń. Może i Tobie książka niepotrzebna?
Tak, Weronika, jest zakręcona, ale pozytywnie 🙂
A napisanie i wydanie książki, to moje największe marzenie z dzieciństwa, a marzenia należy pielęgnować… Tego bloga założyłem po to, aby jego zwieńczeniem była właśnie powieść. Blog poszedł w zupełnie inną stronę, niż pisana książka, ale nie narzekam 🙂
Wszystkie trzy pozycje brzmia w Twojej recenzji ciekwie.
Jeżeli zachęciłem, to się cieszę 🙂
Zawsze podziwiałam pisarzy. Przede wszystkim za umiejętność ukierunkowania swoich bohaterów w historie, które mogą wciągnąć czytelnika. Oczywiście, nie wszystko to, co uda się wydać, jest interesujące dla czytelnika. Przecież teraz każdy może coś napisać i wydać. Jednak największy szacunek mam dla autorów takich pozycji, o które zabijają się czytający.
Dzięki za polecenie 🙂
Teraz niemal każdy może coś napisać i wydać, jeżeli ma pieniądze. Umowa z dobrym wydawnictwem, jakim jest Czarne, na pewno nobilituje. Jednak bardzo dużo zależy od czytelniczych gustów. Jedni nie będą mogli skończyć polecanych książek, drudzy się zachwycą. I wcale nie znaczy, że ci pierwsi są głupsi, oni mają inny gust. Dlatego przed zakupem książki, zawsze warto ją przewertować samemu 🙂
Coś czuję, że 'Hotel dla Twoich rzeczy’ musi wylądować na mojej liście książek do przeczytania.
Kolejne wspaniałe zdjęcia Hegemonie ! 🙂
A przy okazji życzę Tobie i Twoim najbliższym Wesołych Świąt Wielkiej Nocy! 🙂
Tak, Hotel dla twoich rzeczy może Ci się spodobać. Chociaż bierz poprawkę na to, że ja autorkę znam i lubię, więc moja opinia nie do końca może być obiektywna.
Dziękuję za życzenia i Tobie również życzę najlepszych z możliwych Świąt 🙂
Ta ostatnia książka mnie zaciekawiła 🙂
A w ogóle.. to nie wiem dlaczego, ale.. (nawet nie wiem jak to ująć) – kojarzysz mi się się (po tym co piszesz, jak piszesz, po tym jaki jesteś, a może raczej jak jak Cię widzę) z bohaterem książek. A może jednej konkretnej. Wiem, że to dziwnie brzmi, ale.. może kiedyś ktoś napisze o Tobie książkę 😉
Pozdrawiam.
Bohater który wyszedł z książki lub przeniósł się z rzeczywistości do książki :-). A wiesz, że własnie taka tematyka jest mi szczególnie bliska 🙂 Może i ktoś kiedyś o mnie książkę napisze, muszę tylko moje życie jakoś ubarwić 🙂 Dzięki 🙂
„Hotel…” mnie zainteresował, zerknę;)
Podzielam opinię, że może jeszcze nie dojrzałeś do swojej ksiązki, skoro jej nie napisałeś, czy raczej nie skończyłes… ?
Powodzenia zyczę i Wesołych Świąt;)
Być może wszystko ma swój czas, też tak sądzę…
Dziękuję za życzenia i również dla Ciebie Wesołych Świat 🙂
„Hotel” czytałam niedawno. Rzecz rzeczywiście warta uwagi.
Zdzisia, cieszę się, że Ci się podobało 🙂
Po tym, kiedy pojawiła się u Ciebie Weronika Murek, wyszukałam sobie w sieci jakieś jej opowiadanie i muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobało, więc książkę pewnie kupię. A jeśli chodzi o Twoją twórczość, to trzymam kciuki za to, żeby wena usiadła na Twoim ramieniu. I wesołych świąt. 🙂 Także dla Twoich rodziców. 🙂
Tak, Tobie opowiadania Weroniki powinny się spodobać, lubisz absurdalny humor. Również dla Ciebie Wesołych Świąt i dla Twojego taty też 🙂
Ja też uważam, że lepiej być dobrym w jednej rzeczy niż przeciętnym w wielu. Dlatego tym bardziej podziwiam, jeśli ktoś jest świetnym pisarzem i poetą albo świetnym malarzem i muzykiem. Chylę czoło przed takimi osobami.
Wiesz, m.in. dzięki pozytywnym opiniom blogerów o moich wierszach w tamtym roku ostro zabrałem się za nie. 70 % wywaliłem do kosza, a 30% poprawiałem po kilka razy. Teraz jestem na etapie chodzenia na spotkania poetyckie i konkursy. Na razie nic nie wygrałem, ale przynajmniej zdobyłem kilka znajomości;)
Muszę jeszcze napisać trochę dobrych wierszy i wtedy pomyślę o wydaniu.
To jest dobry pomysł na promocję. Jak najwięcej się pokazywać. Nie trzymać ich w ukryciu, bo wtedy na pewno nic nie wygrasz. Podobnie miałem ze zdjęciami – znała je tylko rodzina, innym nie pokazywałem, wstydziłem się, może bałem się krytyki. A potem zmieniłem front – żadnego konkursu jeszcze nie wygrałem, ale jako fotograf nie jestem już anonimowy. Poeci tworzą chyba jeszcze bardziej zamkniętą społeczność, więc jeżeli do niej przystaniesz, Twoje szanse na sukces rosną 🙂
Ja chyba też ze wstydu trzymałem wiersze w ukryciu przez wiele lat. Dopiero w tamtym roku pokazałem je publicznie, a pierwsze wiersze napisałem aż 10 lat temu..
Zawsze miałem problemy z publicznymi wystąpieniami, a tu trzeba czytać swoje wiersze przy kilkudziesięciu osobach. Ale dla mnie taka terapia szokowa chyba jest najlepsza.
Fajnie, że pokazujesz publicznie swoje zdjęcia:)
A konkursy często są ustawione, więc nie ma co się przejmować;)
Najtrudniej jest pokazać coś szerszej publiczności, masz rację. Nawet jeżeli konkursy są ustawione, to warto w nich brać udział, chociażby po to aby się przełamać i pokazać publicznie 🙂
Podoba mi się, że piszesz też krytycznie o tych książkach, mimo że ich autorzy są Twoimi znajomymi.
Zawsze imponowali mi ludzie, którzy wydawali książki z prozą czy tomiki wierszy. Też chciałbym kiedyś wydać książkę z prozą, ale najpierw musiałbym ją napisać;)
Życzę Ci wydania powieści. Najlepsze przed Tobą:)
Pozdrawiam
Starałem się napisać o tych książkach uczciwie, chociaż na pewno nie zupełnie obiektywnie, znam i lubię autorów. A jeżeli chodzi o prozę, to zapewniam Cię, że największą przeszkodą w publikacji książki, jest fakt, że nie została jeszcze napisana. Pamiętam na kursie jeden z prowadzących mawiał: „książka napisana, ma ogromną przewagę nad książką nie napisaną” 🙂
Ja ostatnio chodzę na różne spotkania i konkursy poetyckie. Rozmawiałem z kilkoma poetami i mówią, że duże znaczenie mają znajomości, czasami bardzo bliskie znajomości;)
Ale nie dziwi mnie to, bo tak jest w każdej branży. Może kiedyś uda mi się wydać poezję, a później pomyślę o prozie. Do tomiku wystarczy 40 wierszy, a książka musi mieć pewnie przynajmniej kilkaset stron.
Na wierszach się zupełnie nie znam. Słyszałem, że je trudniej wydać, ponieważ odbiorców jest mniej. Z drugiej strony Joanna Jagiełło wcześniej wydała wiersze, zanim udało jej się wydać inne powieści. Więc różnie może być. Znając od kuchni historie wydawnicze kilku początkujących autorów, to jednak na pierwszym miejscu jest ukończenie książki, na drugim danie do zewnętrznej recenzji, a na trzecim cierpliwość i niezarażanie się początkowymi trudnościami.
Masz rację, na pewno trzeba ukończyć swoje dzieło, później mądrzy ludzie muszą je ocenić i powiedzieć, co trzeba poprawić, a później starać się, żeby ktoś to wydał.
Piszesz, że Joanna Jagiełło najpierw wydała poezję, a później prozę. Zawsze zastanawiało mnie, czy dobry poeta może być dobrym pisarzem. I odwrotnie.
Chyba, że ktoś jest człowiekiem orkiestrą, to wtedy potrafi wszystko;)
Wiesz, ja nie wiem, jakim ona jest poetą, czytałem tylko jej powieści i opowiadania. Ponieważ ona jeszcze maluje, gra na gitarze i śpiewa, to może jest takim człowiekiem orkiestrą? 🙂
W takim razie na pewno jest człowiekiem orkiestrą;)
Ja piszę dobre wiersze, ale beznadziejnie śpiewam, nie umiem grać na gitarze. Dlatego bardzo szanuję takich artystów, którzy potrafią robić tysiące rzeczy:)
Maks, lepiej być dobrym w jednej rzeczy, niż przeciętnym w kilku. Jeżeli piszesz wiersze, które są dobre, to powinieneś postarać się, aby je wydać. Niestety, nie bardzo wiem, jak Ci pomóc, gdyż nie znam się na poezji, ale może warto być wobec wydawców upierdliwym i cierpliwym? I nie przekreślać z góry swoich szans, „że na pewno nie wydadzą”? Nie wiem, jak bardzo próbowałeś swoje wiersze wydać…?
„Nie jest pani pierwszą osobą zmarłą, którą znam, ale z pewnością najbardziej bezczelną” – dla mnie jest to mistrzostwo świata! Dzięki za polecenie.
Tam jest więcej takich tekstów, ale nie było miejsca, aby cytować wszystkie 🙂