Topinambur – jak mama wprowadziła kulturę uprawy topinambura

Druga połowa listopada, to czas, gdy trzeba przygotować dom na Wsi do zimy. Oczyścić rynny, zgrabić liście, zakręcić wodę i wykopać… topinambur. A co to jest topinambur?! Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie… 

dom na wsi
Dom na Wsi

Szaleństwa taty szkodzą mamie

Jakieś 15 lat temu Tata zaszalał i zdecydował się na gruntowny remont mieszkania w Łodzi. Malował ściany, wymieniał okna, kładł kafelki… Mama, która zawsze twierdziła, że zapach farb niepomiernie szkodzi jej zdrowiu, postanowiła zostać na Wsi, aż do połowy listopada…

Przygody

Poszedłem ją odwiedzić, gdy wreszcie wróciła do Łodzi. Czekała mnie długa i barwna opowieść o Przygodach. Nie na darmo ostatnie słowo napisałem z dużej litery. Niemal wszystko, co się przytrafia mamie, natychmiast otrzymuje status przygody, takiej przez duże P. Od kontemplacji zachodu słońca, po krótki spacer na górkę za domem. Przy jej opisach bledną wszelkie wspomnienia największych podróżników. Wyprawa do źródeł Amazonki, spotkanie oko w oko ze stadem lwów, ucieczka przed gromadą krokodyli, czy zimowe wejście na Mont Everest, w konfrontacji z Przygodami mamy, wydają się niedzielnym spacerkiem po miejskim parku.

Aranżacja miejsca

Lecz zanim mama zacznie opowiadać, musi zaaranżować miejsce, w którym będzie snuła swoje historie. Nie można usiąść gdziekolwiek, trzeba tam, gdzie jest najwygodniej. Najwygodniej według mamy. Potem jeszcze należy jedne światła zgasić, inne zapalić, przestawić stoliczek, wsunąć krzesełko, zmienić serwetkę i wykonać wiele innych czynności, których znaczenia nie rozumiem. Ogarnianie przestrzeni przez mamę przypomina japoński rytuał parzenia herbaty, tylko znacznie bardziej skomplikowany.

Wieś dobra dla zdrowia

Wreszcie zaczyna płynąć opowieść. Żaden opis nie jest w stanie oddać pełnej palety barw składającej się na historię przekazywaną przez mamę. Trzeba zobaczyć gestykulację, należy wsłuchać się w modulację głosu. W opisie pozostają jedynie słowa…

     Wiesz, niesamowicie bałam się tego pobytu, ale było mnie tam bardzo dobrze, naprawdę bardzo dobrze, tak że potem nie chciałam wracać do Łodzi. Jednak Wieś świetnie wpływa na moje zdrowie!

Jeżeli mama uzna, że coś sprzyja jej zdrowiu, taka teza zyskuje natychmiast status dogmatu. Jak wiadomo dogmatu udowadniać nie trzeba.

pobyt na wsi
Pobyt na wsi dobrze wpływa na zdrowie

Kultura topinambura

     Właściwie to byłam tam całkiem sama, nawet nie jeździłam na zakupy. Raz wybrałam się do sklepu, ale nie wiedziałam co kupić, więc wyszłam z pustymi rękoma. Ostatecznie jadłam tylko korzonki, jak jakiś mnich. Sąsiadka kiedyś dała mi dwa kilogramy marchwi, więc podstawą mojego pożywienia była marchew, a potem, gdy mi się skończyła, jadłam topinambur. Co się śmiejesz?! Nie wiem, dlaczego wszyscy tak reagują, ale to było bardzo dobre. Nawet udało mi się na Wsi zaszczepić kulturę uprawy topinambura!

Na Wsi kilka gospodarstw zostało zakupionych przez znajomych. Wszyscy bez wyjątku zostali obdarowani topinamburem, nawet…

     …ostatnio przekonałam do niego księdza Sławka. Przyjechał kiedyś do mnie, więc go poczęstowałam. Początkowo się wzbraniał, ale gdy wziął trochę na spróbowanie, to potem pół garnka topinamburu mi wyjadł, czyli cały zapas jedzenia na następny dzień, ale już nic nie mówiłam…

Ja się głowiłem, co to jest do cholery topinambur, a mama nieprzerwanie snuła swoją opowieść.

Jesień na wsi

     … tak się przyzwyczaiłam do swojej samotności, że nawet nie zauważyłam, że nie mogę mówić. Pewnego dnia wybrałam się do naszej sąsiadki i mówię jej Dzień dobry, a tu z gardła głos mi się nie wydobywa. Więc potem, aby zabezpieczyć się przed takimi niespodziankami, starałam się mówić do siebie. Na przykład chodziłam po podwórzu i głośno wymawiałam słowo: dobrze.

I tak mamie minęła jesień na Wsi – na jedzeniu marchwi i topinamburu, mówieniu do siebie i wizytach księdza Sławka, który wyjadał jej porcje obiadowe.

topinambur
Tak wygląda kwitnący topinambur

Topinambur – co to takiego?

Topinambur to słonecznik bulwiasty lub karczoch jerozolimski. Z popularnym słonecznikiem wspólny ma jedynie żółty kolor kwiatów (rozmiar już nie). Jadalne są wyłącznie bulwy przypominające wyglądem korzeń imbiru. Smakują trochę jak rzodkiewka lub słodka odmiana rzepy. Zdrowe, gdyż zawierają cukier inulinę, która nie podnosi poziomu cukru we krwi. Jednak zalecane jest spożywanie topinambura w odosobnieniu, inulinę trawimy nie w żołądku, ale dopiero w okrężnicy, co sprzyja powstawaniu gazów jelitowych.

Więcej o topinamburze możesz przeczytać na Wikipedii, a pomysły na potrawy możesz znaleźć na tym blogu. Ja zazwyczaj piekę  w piekarniku topinambur pokrojony w plasterki…

topinambur
Tak wyglądają bulwy topinambura
Subskrybuj
Powiadom o
guest
20 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze
~Małgorzatka

Hahhaaa… najwyraźniej odziedziczyłeś wyobraźnię i talent literacko-narracyjny po mamie 😀

Pozdrawiam ciepło!

hegemon

Gdybym odziedziczył, to wpis byłby cztery razy dłuższy i zawierał dokładny opis co najmniej dwóch zachodów słońca 🙂

~Gabrielka

A mnie się wydaje, że historyja Twojej Mamy jest jakby niedokończona, nienasycona i chciałoby się czytać dalej, a Ty ją na wpół urwałeś. Nie przystoi tak czytelnika duszę karać. Znienacka kończyć,gdy się nie dość rozpoczęło. Przecież taki topinambur chciałby pochwalić się na jakiej glebie się zrodził, gdzie mu najprzyjemniej, jakież to go pszczółki zapyliły. A i same pszczółki mogłyby wiele nam opowiedzieć. Bo taka drobina sfrunie z kwiatka białego na żółty, z niego korzeń rósł będzie i na samo zdrowie człowiekom wyjdzie. O pogodzie rzec można. Że słoneczko być musi to wiadomym jest,i powietrze czyste-przejrzyste, jak to na Wsi spokojnej… Czytaj więcej »

hegemon

Gabrysia, topinambur rośnie wszędzie, prawie na każdej glebie i jest gatunkiem inwazyjnym. Jak go raz posiejesz, to już nie wyplenisz. A gdybym tak o wszystkim napisał, to upodobnił bym się do mamy, a nie bardzo mi na tym zależy, nie bardzo…:-)

~cinnamon Girl

hahahah 😀 (wiem, wiem, nie rozpoczyna się zdania od hahahah, ale ja muszę 🙂 )

Czasem jadąc autobusem czuję się tak, jakby połowa pasażerów właśnie trawiła coś okrężnicą : A tu już wcale nie jest mi do śmiechu!

Pozdrawiam.

hegemon

Niestety, w autobusie wystarczy tylko jeden człowiek „pachnący inaczej”, aby uprzykrzyć podróż pozostałym pasażerom…

joujou

Topinambura już próbowałam, ale nie miałam pojęcia, że on tak ładnie kwitnie:-) Jakiś czas temu pojawił się w marketach. Zapytałam kogoś z obsługi, czy może coś na jego temat powiedzieć, bo cena niemała, a opisu brak. Ekspedientka wzruszyła ramionami i powiedziała, że to chyba podobne w smaku do buraka. Kupiłam na próbę, szukając informacji w necie Potem chwaliłam się kuzynce jakie to egzotyczne warzywo nabyłam:-) Ona na to, że na wsi obsadzano tym wokół pola ziemniaków i w zasadzie uważano za chwast, a u nich pełno tego rosło. Już nie pamiętam, czy to miało zniechęcać dziki? W kazdym razie trochę… Czytaj więcej »

Ola

Bardzo lubię topinambur, ale nie miałam pojęcia, że to co mm w ogrodzie rodzinnym, to właśnie to! 😀

Ola

Sądziłam, że to po prostu kwiaty samosiewki albo ładny chwast. 🙂

Hanna

Niedawno dowiedziałam się, że chaszcze w ogródku, z którymi kilka lat usiłowałam walczyć to właśnie topinambur 🙂 Ale jeszcze nie próbowałam.

Podziwiam ludzi, którzy potrafią snuć opowieści. Jawi mi się to jako „super moc”, której ja nie posiadam. Zdolność opowiadania o zwykłych rzeczach, jakby były czymś niesłychanym i wzniosłym. Chyba muszę wybrać się do twojej mamy na przeszkolenie… Topinambur raczej nie gości w mojej diecie, ale może czas go wdrożyć w jadłospis. 🙂 P.s. pozdrowienia dla rodziców 🙂

Telefoniczne Wyprawy

Myślę, że bym przetrzymała. Jestem typem słuchacza i dużo różnych, dziwnych, specyficznie mówionych historii moje uszy już zniosły 🙂

Maciej

„Wyprawa do źródeł Amazonki, spotkanie oko w oko ze stadem lwów, ucieczka przed gromadą krokodyli, czy zimowe wejście na Mont Everest, w konfrontacji z Przygodami mamy, wydają się niedzielnym spacerkiem po miejskim parku.” już kocham twoją Mamę!
Przygoda zaczyna się tuż za progiem własnego domu, a czasem nawet nie trzeba go przekraczać!

A oprawa?! Jak majbardziej!! Mój stary przewodnik miał tak samo! Dopiero jak się wszyscy oporządzili, jak zapłonęło ognisko lub kominek, jak otwarto piwa lub rozlano herbaty z prądem,zasiadano do opowieści, wspominek, obserwacji.
Brak oprawy zabija opowieść, a opowieść w przygodzie jest najważniejsza.

Topinambur jest ok, ale strasznie zarasta.