Spis treści
Pewnego grudniowego poranka zajrzałem do skrzynki na listy. Wyciągnąłem wszystko, co było w środku, pobieżnie przejrzałem zawartość i… zamarłem zaskoczony. W ręku trzymałem list…
Niby logicznym wydaje się, że w skrzynce na listy powinno znajdować się listy, ale tak przecież nie jest. Zazwyczaj zalegają w niej awiza, rachunki do zapłacenia, informacje urzędowe oraz bankowe, a także mnóstwo nachalnej reklamy. Napisanego odręcznie listu, nie otrzymałem co najmniej od 15 lat… Sztuka pisania listów odeszła wraz z nowym tysiącleciem…
Sztuka pisania listów – kiedy umarła?
Rozcinając kopertę zastanawiałem się, kiedy ostatecznie zaniknęła sztuka pisania listów? Chyba zabiły ją media społecznościowe, ale wcześniej e-maile bardzo skutecznie ograniczyły ich liczbę.
Symbolicznym wydarzeniem, które uświadomiło mi śmierć korespondencji listowej, był wyjazd z rodzicami do Paryża w 2004 r. Tata uparł się, że wyśle do znajomych list ze stolicy Francji. Zabrał ze sobą kopertę i papier listowy z Polski, na miejscu musiał kupić tylko znaczek. I okazało się, że w Paryżu znaczki są praktycznie nie do dostania! (te i inne paryskie perypetie opisałem w artykule o podróży do Paryża)
Sztuka pisania listów – co trzeba było posiadać w domu?
Po pierwsze papeterię. Oczywiście, można było pisać na kartce w kratkę wyrwanej z zeszytu, a list zapakować do zwykłej szarej lub białej koperty. Jednak bardziej elegancką formą było użycie ozdobnego papieru i takiej też koperty. Papier listowy z papeterii był lepszej jakości, zdobiony motywami graficznymi lub delikatnymi rysunkami. Przed laty ładna papeteria była bardzo pożądanym prezentem gwiazdkowym czy też urodzinowym.
W domu, oprócz dwóch, trzech papeterii zawsze trzymałem też zapas znaczków pocztowych.
Sztuka epistolografii
Pisanie listów było rodzajem sztuki. Współczesne wiadomości rzadko kiedy przekraczają długość 5-6 zdań, zazwyczaj o charakterze czysto informacyjnym. Zupełnie innych umiejętności wymagało zapisanie dwóch, trzech czy nawet czterech kartek papieru, tak aby odbiorca przeczytał je z zainteresowaniem. Oczywiście, w czasach, gdy nie istniała natychmiastowa wymiana informacji, zazwyczaj pomiędzy kolejnymi listami, zbierało się sporo ważnych wydarzeń, o których chciało się opowiedzieć drugiej osobie.
Dawne zasady pisania listów Kiedyś uczono pisania listów w szkołach na lekcjach języka polskiego. Zasad pisania nie było wiele. Na górze, po prawej stronie zamieszczało się miejscowość i datę, a kilka linijek niżej pojawiał się bezpośredni zwrot do adresata. Ten zwrot należało wyśrodkować. Zwrotem formalnym było na przykład „Szanowna Pani!”, bardziej bezpośrednio zwracało się do członków rodziny np. „Kochana Babciu!” Zarówno Pani, jak i Babciu pisało się z dużej litery, potem pojawiał się wykrzyknik lub przecinek. List, tak jak wszystkie pisma i rozprawki składał się z trzech części – wstępu, rozwinięcia i zakończenia. We wstępie przeważnie odpowiadało się na treść otrzymanego listu, potem następowała nasza relacja, a na samym końcu pojawiały się prośby i pytania do adresata. List kończyły pozdrowienia lub życzenia zdrowia. Listy należało pisać ręcznie. Napisanie osobistego listu na maszynie do pisania było uznawane za niegrzeczne. Na maszynie można było pisać jedynie do urzędu. W liście ni powinny znajdować się skreślenia, a więc jego treść należało wcześniej przemyśleć, a najlepiej zapisać na brudno. Nie wypadało pisać na kartce wyrwanej z zeszytu, zazwyczaj używało się ładnego papieru z papeterii i dbało o gustowną kopertę. Pisanie listów wiązało się z pewnymi rytuałami i zasadami, stosowanymi nawet w osobistej korespondencji. |
Przeglądam stare listy
Grudniowy list znaleziony w skrzynce sprawił, że sięgnąłem po zachowaną sprzed lat korespondencję. Już dawno jej nie przeglądałem. Kilka wieczorów spędziłem nad zapisanymi odręcznie kartkami papieru. W ten sposób zafundowałem sobie autentyczny powrót do przeszłości…
Listy od dziewczyn…
Niewiele ich zostało. Najwięcej od pierwszej, wczesnolicealnej miłości. Pełno w nich rysunków, zagiętych rogów z napisem „Sekret”, uwag – „Po przeczytaniu spal koniecznie”. Z pomiędzy kartek wypada zaschnięta róża…
Znajduję też list z czasów studenckich. Oprócz niewielkiej karteczki zapisanej ciepłymi słowami, koperta kryje różową wstążkę do włosów. Wszystko to sentymentalne i zapewne ckliwe, ale przywołuje wyjątkowo miłe wspomnienia…
Rodzina listy pisze…
Po ukochanej babci pozostały tylko dwa krótkie listy, natomiast najwięcej korespondencji pochodzi od rodziców. Dawałem im sporo okazji do pisania. Pierwsze pochodzą z czasów, gdy byłem jeszcze licealistą. Moje ferie zimowe wypadały w innym terminie, niż trzech sióstr uczących się w podstawówce. Dlatego z nimi rodzice wyjeżdżali na narty, a ja, jako prawie dorosły, zostawałem sam na gospodarstwie w łódzkim mieszkaniu. Listy, które przychodziły od rodziców były pełne przestróg i pouczeń. „Czy dajesz sobie radę z piecem? Czy załatwiasz jak należy zakupy? I czy odżywiasz się w miarę racjonalnie?” pytał tata. „Staraj się Hegemonie, tak postępować, by nasze spotkanie za niecałe dwa tygodnie było w całym tego słowa znaczeniu radosne, żebyśmy w przyszłości mogli również zaufać ci całkowicie. Piszę to wszystko w takim zatroskanym tonie” – strofowała mnie na wszelki wypadek mama.
Potem, gdy wyjechałem na studia do innego miasta, a następnie jeszcze dalej do pracy za granicę, dostawałem prawie wyłącznie listy od mamy. Nadal lubiła mnie pouczać: „Martwię się, że się tak przepracowujesz. Myślę o naszym życiu. Skromnie było, ale nigdy się o pieniądzach nie myślało, nie mówiło i sądzę, że w gruncie rzeczy dobrze wykorzystywaliśmy czas i humor nam na ogół dopisywał.”
Sztuka pisania listów – barokowa korespondencja w wykonaniu mamy
Z biegiem lat listy mamy stawały się coraz bardziej barokowe i wielowątkowe. Nie brakowało w nich opisów godnych ręki samej Orzeszkowej.
„Właśnie minęła 10 rocznica śmierci Wujka Romana. Nagrobek na cmentarzu z tekstem wiersza Miłosza wyrytym w białym marmurze przedstawia się zadowalająco. Kiedy porządkowałam przynagrobkowe ogródki (a trwało to przeszło 2 godziny) towarzyszył mi cały czas bocian, obserwując moją pracę z wysokości cmentarnego krzyża. Nawet robił jakieś uwagi w bocianim języku.”
„Wczoraj w telewizji śpiewał „kantor nad kantorami” Josef Malovany. Cóż to był za śpiew! Słuchając go widziało się patriarchów i proroków, Krzak gorejący na pustyni, masyw Synaju, tańczącego Dawida, lutnie zawieszone na wierzbach nad rzekami Babilonu. Gdyby taki śpiew rozległ się po całej Ziemi, zaraz nastąpiłaby Wielka Przemiana”
Listy lubelskie
Bardzo dużo listów pozostało mi z czasów studenckich. Wyjechałem na uczelnię do innego miasta i prowadziłem korespondencję z licznymi znajomi. Gdy po latach przeglądam listy, zadziwia mnie, że potrafiliśmy tak ciekawie opowiadać o życiu. To nadal są zajmujące historie, które wciągają, śmieszą i praktycznie się nie zestarzały. Są w nich opisane zawiłe perypetie miłosne, problemy związane z podjętą pierwszy raz w życiu pracą etatową, wyrafinowane plotki o znajomych oraz wspomnienia z wojska.
Pod względem graficznym wyróżniają się listy Kuzyna Tomusia słane z jednostki wojskowej stacjonującej w Giżycku….
Coraz mniej listów…
Gdy wróciłem do Łodzi ze studiów i zagranicznych prac zarobkowych, zniknęła też potrzeba pisania listów. Ostatecznie, większość znajomych mieszkała w rodzinnym mieście. Jedynie przez jakiś czas utrzymywała się korespondencja zagraniczna, a w skrzynce lądowały koperty z naklejkami „Par Avion”. Najczęściej od znajomego, który jako dziecko wyjechał z Polski, ale nadal w korespondencji posługiwał się polskim językiem, robiąc przy tym mnóstwo uroczych błędów. Najpierw prześmiewczo narzekał na żonę, że anektuje coraz więcej domowej przestrzeni i sprawdza się powiedzenie „żona w dom, dziura w kieszeni”, a potem dużo pisał o córce, której poświęcał znaczną ilość czasu. Zachowałem te listy, bo mało kto tak pięknie opowiadał o własnych dzieciach…
Sztuka pisania listów – podsumowanie
Zdarzają się listy, które nie oparły się czasowi i nie budzą już żadnych emocji, więc lądują w koszu. Pozostałe pieczołowicie składam i chowam z innymi pamiątkami. Za jakiś czas wrócę do nich, by odbyć kolejną podróż do przeszłości.
Żałuję, że epoka listów minęła bezpowrotnie. Doceniam wygodę użycia mediów elektronicznych i portali społecznościowych. Martwię się, że nie pozostanie po nich żaden ślad, nie będzie do czego wracać.
Kto z was w zakamarkach swoich szaf trzyma stare listy? A może okazjonalnie jeszcze je piszecie? Żałujecie, że listy odeszły już do lamusa? Napiszcie w komentarzach…
Ludzie pewnie chętniej pisaliby listy, przynajmniej niektórzy, ale…
Na poczcie kolejki, ze odechciewa się stać po znaczek, a gdzie indziej nie ma – monopol.
Przesyłki bywają tak drogie, że nawet starsi ludzie zaczęli wysyłać smsy lub dzwonią z życzeniami, nie mówiąc o ginących kartkach czy listach.
Mój brat wysłał mi z Hiszpanii kartki i do dziś cisza, wiec z Portugalii dostałam zakładkę do książki z korka i inne gadżety.
Ja pisze chętnie i wysyłam czasem jakiś drobiazg w kopercie. Tęsknię za pięknymi papeteriami!
Ja akurat z pocztą nie mam problemu. Akceptuję pewne niedogodności, jakie tam panują, ale na razie żadna przesyłka mi nie zginęła. Jednak listów już nie piszę i tak samo tęsknię za papeteriami…
A ja powiem szczerze – nie lubię listów, noc nie poradzę, nie lubię i już 😉
To mnie zaskoczyłaś…
ostatnie prawdziwe listy pisałam (i otrzymywałam) w …… 2002-2003 roku, byłam wtedy w Szwecji…. te od dzieci, pisane drukowanymi literami, z błędami ortograficznymi, ale pełne miłości i tęsknoty, mam do dziś
Ja chyba ostatnie listy dostawałem też w tym okresie. Potem już żadnych nie pamiętam…
Mam jeszcze gdzieś po szufladach, jakieś stare zapomniane listy, żal je wyrzucić, szk0da do nich wracać. Jakimś erzacem są kartki, świąteczne, widokówki itp. Ale tu już sztuki pisania nie ma, przekaz jest SMSowy.
Pocztówki ludzie często pisali jak sms-y – jeden tekst do wszystkich, np. z życzeniami na święta.
Ja listy, do których nie wrócę wyrzucam. Ostatnio dużo pamiątek wyrzucam…
Ze wstydem przyznam ze robię tak samo – jeden wierszyk do wszystkich (no chyba że wiem iż mogą się porozumieć co do treści, bo np. mieszkają opodal), to wtedy wymyślam dwa 😉
Ja na wszelki wypadek nie piszę wcale 🙂 🙂 🙂
Kiedy kumple z LO rozjechali się po świecie za naukami, pisywaliśmy di siebie dosyć często. Miałem wszystkie te listy, ale niestety kilka przeprowadzek spowodowało, że straciłem nieco majątku, w tym wspomniane listy. Szkoda, bo były fajne i na dodatek w dużej mierze ilustrowane:) Teraz już nikt do mnie nie pisze, a i ja tego nie robię. Nie wysyłam też SMS-ów świątecznych, gdyż ich szczerze nienawidzę.
Ja na szczęście część listów ocaliłem. I fajnie się do nich wraca. A SMS-ów też nie piszę 🙂
Jeszcze teraz czuję zapach kopert i papieru.. Uwielbiałam pisać listy i pisałem je w ilościach hurtowych. Wysyłałam na całą Polskę a gdy przychodziły święta, listonosz jechał w pierwszej kolejności do mnie aby wyładować ze swojej torby niezły plik kartek świątecznych i listów aby zrobiło mu się lżej 🙂 Ale nie lubiłam pisać na papeterii. Nienawidziłam wręcz. To musiały być kartki A4 obowiązkowo w kratkę. Potrafiłam napisać kilka stron linijka pod linijką… Przez kilka lat uzbierałam ich bardzo dużo kartonowe pudło, jednak pewnego dnia, postanowiłam je spalić – i o dziwo – nie żałuję tego. Sam fakt pisania i otrzymywania listów… Czytaj więcej »
Bo listy, to fajne wspomnienia. A te listy od chłopaka, o ktorych piszesz, to rzeczywiście bajka 🙂
Ponieważ moje życie jest na wirażu, więc w pierwszym odruchu chciałem spalić wszystkie posiadane listy. To takie symboliczne :-). Ale stwierdziłem, że kilka zachowam i zacząłem czytać, aby przeprowadzić selekcję, stąd wziął się wpis 🙂
🙂 do dziś trzymam całą stertę listów …. od ówczesnego chłopaka a dzisiejszego męża. Studiował na drugim końcu Polski, więc często pisaliśmy. 🙂 Mam też „korespondencję śródlekcyjną” czyli dzisiejsze sms-y z koleżanką tylko w wersji papierowej 🙂 Aż muszę je wyciągnąć i odświeżyć
To masz ładne zbiory 🙂 A takie ponowne przeczytanie dawnych listów, to fajne lektura 🙂
To prawda, sztuka epistolografii umarła… może jeszcze trochę seniorów, którzy nie korzystająz internetu i nie nadużywają telefonu potrafi ją kultywować… ostatnio próbowałam nabyć papeterię w jednym z niemieckich miast… okazało się, że nie ma czegoś takiego ani na poczcie, ani w sklepie dość dobrze zaopatrzonym w artykuły papiernicze, a list który chcę napisać ma być listem wyjątkowym, więc papeteria byłaby dodatkowym wyróżnieniem dla onego…
Dostałem kilka informacji od osób, które jeszcze listy piszą, ale większość moich znajomych już tego nie robi. Ja też nie. Żal, bo pamiętam, jak czekało się na niektóre listy. Cóż, takie czasy, że i papeterii też nie ma w sklepach…
A ja wciąż piszę listy. I to z kilkoma osobami! Korespondencję prowadzę zarówno krajową, jak i zagraniczną. A za mojego życia to Internet raczej był niż go nie było – dopiero co studia zaczęłam.
Najbardziej lubię pisać z osobami, z którymi nie mam innego poza listownym kontaktu. Czasem coś narusję, czasem dołącze zdjęcie. Zachwycam się znaczkami, zwłaszcza tymi ze Szwecji (szkoda, że w Polsce nie mamy takich ładnych).
Pocztówki też wysyłam (chociaż wolę listy). Z przyjaciółką z czasów podstawówki pisujemy tylko pocztówkami (a fb służy nam do informowania się, że pocztówka dotarła).
Bardzo podoba mi się ten sposób komunikacji. Nie spodziewałem się, że można prowadzić bogatą korespondencję, bo znam osoby, które piszą listy okazjonalnie. Wspaniała sprawa 🙂 Dobrze, że znaczki są jeszcze dostępne, bo słyszałem, że papeterii to już raczej dostać nie można…
Próbuję sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz napisałem albo otrzymałem list. To było chyba kilkanaście lat temu. Pisałem wtedy z koleżanką (wtedy liczyłem, że będzie kimś więcej niż koleżanką ;)). Teraz wspominam to z rozrzewnieniem..
Ogólnie jestem tradycjonalistą, wolę papierowe książki od elektronicznych, długo broniłem się przed smartfonem, wysyłam papierowe kartki na święta, ale jakoś nie brakuje mi listów.
Właśnie, zauważyłem, że listy umarły jakoś tak bezboleśnie. Jak zacząłem przeglądać korespondencję, to wtedy zrobiło mi się żal…
kiedyś pisałam i dostawałam dużo listów.
te dostane w większości mam. do dzisiaj trzymam je w pudle.
nawet nie pamiętam kiedy przyszedł ostatni list, kiedy ja ostatni wysłałam. ale chyba nie tęsknię za nimi.
czasami zdarza się jeszcze, ze dostanę pocztówkę. ale też coraz rzadziej.
ps. z tym się zgadzam, to znaczy, z tym że mam lepiej jeśli chodzi o biegówki 🙂 w takim razie życzę Tobie i sobie, aby przyszły sezon był bardziej obfity w śnieg 🙂
Nie tęsknisz za listami? Ja trochę tak, bo to była fajna lektura i pamiątka jakaś zostaje…
A śnieg przyszłej zimy bardzo pożądany jest, bo zapomnę, jak się jeździ na nartach…
Na Facebooku można znaleźć wiele grup, na których kultywuje się pisanie listów tradycyjnych. Powstał także portal, który skupia miłośników tej pięknej sztuki 🙂
Nie miałem pojęcia o istnieniu takich grup. Dzięki za informację 🙂
[…] zdjęcie: swiathegemona.pl […]
Listy wspominam z dużą nostalgią i odczuwam duży dyskomfort, że zostały wyparte przez obecne formy komunikacji. Któż zabronił im żyć życiem równoległym? Nieinwazyjne (bez potwierdzenia „przeczytane”) lecz…zmuszające do konstruowania zdań okrągłych, przemyślanych, zgrabnych, przyzwoicie ubranych, spójnych ze swymi współtowarzyszami, pełnych niuansów, podtekstów, dwuznaczności lub odwrotnie, zasadniczości lub mocno zwięzłego w formie protokołu dyplomatycznego. Ostatnio przyjaciel mnie wzruszył… Z naszej zarchiwizowanej elektronicznej korespondencji stworzył kilka tomów niezwykle bogatej zilustrowanej historii w formie…e-booka. Zdecydowaliśmy kiedyś wydać ten zbiór dla „wytrwałych w relacjach na odległość”.
Mnie też żal listów, ale jeszcze nic nie jest przesądzone – ostatecznie płyty winylowe wróciły do łask, to dlaczego i listy nie miałby wrócić? :-). Kiedyś też drukowałem co ciekawsze maile, ale teraz ta korespondencja przeniosła się na tyle różnych miejsc, że ciężko ogarnąć
Powiem szczerze, że w dzisiejszych czasach, zaczęła wracać ta zapomniana sztuka…Jest wiele grup na FB czy IG, gdzie można dodać ogłoszenie i poznać korespondenta. I ja już mam ich trochę. Szkoda tylko, że znaczki na poczcie ciągle coraz droższe!
To ciekawa inicjatywa. Nawet nie wiedziałem, że takie grupy istnieją… Poczta we wszystkim jest coraz droższa, niestety 🙁
Moja 12-letnia corka pisze czasami listy do starej cioci… Ktora zawsze odpisuje. Corka bardzo lubi dostawac listy i kartki, wie jednak ze jak sama nic nie mapusze to nic nigdy niie dostanie, skrobie więc kartki świąteczne, kartki z wakacji……. A listy milosne??…. Mam te pierwsze i tez te od obecnego męża w czasaxh kryzysów małżeńskich czytam i je i widze ze polaczyla nas miłość ☺️
Jak to dobrze, że są ludzie, którzy piszą listy i mają do kogo.
A listy miłosne potrafią być piękną pamiątką 🙂
Ależ my piszemy! Mamy nawet grupy na Facebooku!
Podziwiam 🙂 Ja wśród bliskich znajomych nie mam nikogo, kto pisze listy.
Uważam że pisanie listów ( oczywiście nie myślę tu o listach (pismach urzędowych) jest sztuką. Sztuka ta dziś robi się zapomniana a przecież niedawno bo jeszcze około 50 lat wstecz była jedyną formą wymiany informacji. Polega ona na tym mianowicie że ludzie pisząc list do konkretnej osoby potrafili zawrzeć w nim wszystkie informacje które chcieli przekazać w taki sposób aby ta osoba(adresat) dokładnie je zrozumiała. Ludzie pisząc o wszystkim dosłownie( o życiu codziennym, o trudach o potrzebach, o przeżyciach , wzlotach i u upadkach i o tym czym każdego dnia żyli) potrafili tak to ująć że adresat czuł się jak… Czytaj więcej »
Oczywiście. Listy, to była sztuka. Nie wiem, czy przetrwa, pewnie jedynie gdzieś na obrzeżach, jak płyty winylowe. Szkoda, lubiłem pisać listy, lubiłem też na nie czekać…
Przeczytałam poniższe komentarze i z miłą chęcią dołączę do grona komentujących sztukę pisania listów. Epistolografia to piękny zwyczaj, szkoda, że już prawie zanikł. Przechowuję w sekretnych szufladkach, na pamiątkę listy z różnych okresów życia. W dzieciństwie korespondowałam z koleżankami, mimo że spotykałyśmy się codziennie w szkole. To było słodkie. Wkładaliśmy do koperty różne kolorowe obrazki i inne „skarby”. Przechowuję też listy od mojej Mamy, te są mi szczególnie drogie bo już Jej nie ma na świecie. Kiedy zaczynam tęsknić – wyciągam je i jest mi ciut lżej choć czytam je zalana łzami. Nadal piszę to mojego wiekowego Wuja Tadeusza. Wuj… Czytaj więcej »
Pięknie masz z tymi listami. Oby to trwało jak najdłużej. Z moich znajomych nikt już nie pisze. Mam w rodzinie 90-latków, ale oni nauczyli się obsługiwać komputery i teraz wolą pisać maile lub korzystać z Messengera…
Właśnie biorę udział w konkursie na najpiękniejszy list pisany odręcznie. A wcześniej wysyłam list do znanego dziennikarza. Warto powrócić do takiej formy przekazu .
Też uważam, że jest to piękna forma przekazu, tylko chyba pozostanie już wyłącznie niszowa… Praktycznie nie znam ludzi, którzy piszą listy
Z chęcią wyśle komuś list lub pocztówkę z Bałkanów. Sam nie robiłem tego parę lat, ale ten wpis bardzo mnie do tego zachęcił.
Pozdrawiam wszystkich
Kiedyś wkładało się list do koperty, naklejało znaczek i wrzucało do skrzynki. Wysłanie listu było bardzo tanie. Teraz tanie nie jest i aby wysłać list, trzeba swoje na poczcie odstać w kolejce…
Czas listów przeminął choć ja do bliskich znajomych piszę po to by trwały w ich pamięci namacalnie. To wielka przyjemność.
Teraz pisanie listów wymaga wysiłku, kiedyś było czynnością naturalną. Fajnie słyszeć, że ludzie nadal podtrzymują tradycję 🙂
Sztuka pisania listów… sztuka? Nie wiedziałam, że ze mnie taka artystka 😉 Moje pisanie listów ma się dobrze. Właściwa osoba po drugiej stronie i… to dopiero jest zabawa i przygoda! Uwielbiam wyciągać listy i pocztówki ze skrzynki. Niecierpliwe otwieranie, szelest i zapach papieru, znajome ładne pismo, różne kolory atramentu (listy i pocztówki pisane są zawsze piórem) i… znaczki, piękne i wyjątkowe piękne znaczki często dobrane do treści korespondencji lub moich upodobań (lubię oldtimery, stare auta, sztukę). Oprócz radości i ogromnej satysfakcji z tego wyjątkowego poznawania i bycia „obok” drugiego człowieka jest też we mnie takie dziwne uczucie i świadomość udziału… Czytaj więcej »
Pisanie listów kiedyś było łatwo, niemal codzienną czynnością. W domu miałem papeterię, znaczki i to wszystko… Wystarczyło napisać, włożyć do koperty i wrzucić do skrzynki. Nawet nie wiem, czy jeszcze gdzieś można znaleźć skrzynki pocztowe??
Teraz nie jest łatwo, szczególnie konieczność odstania w kolejce na poczcie zniechęca. I trzeba mieć z kim korespondować, co może być najtrudniejsze do wykonania…