Łódź z sukcesem starała się promować, jako miasto murali. Chociaż ich liczba nie jest największa w kraju, to jednak stały się one łódzkim symbolem. Wprowadziły kolor w szare, często zdegradowane przestrzenie. Poprawiały jakość, przyciągają ludzi.
Obecnie nie budzą już takich emocji, jak na początku. Opatrzyły się i spowszedniały. Miasto poszukuje nowych pomysłów artystycznych na ożywienie przestrzeni publicznej, chociaż nadal patronuje powstawaniu kolejnych murali.
Chciałbym oprowadzić was szlakiem łódzkich murali, pokazać te najciekawsze, najbardziej charakterystyczne, zanim znikną ze ścian kamienic… Przeczytaj też drugi artykuł o łódzkich muralach.
Przejście szlakiem łódzkich murali, to więcej niż jedna wycieczka
Duża liczba murali oraz dystans, jaki je dzieli od siebie nawzajem, uniemożliwiają zobaczenie wszystkich. Nawet wybranych, najciekawszych, nie da się obejrzeć podczas jednej wycieczki. Przekonałem się o tym boleśnie biegając po mieście z aparatem.
Podzieliłem więc opis na dwie części. W pierwszej pokażę murale powstałe w ścisłym centrum Łodzi, a w drugiej poprowadzę was w rejony, gdzie turyści nie zapuszczają się zbyt często. Oczywiście, nie zaprezentuję wszystkich murali z danego rejonu, tylko wybrane. Na mojej stronie fotograficznej znajdziecie więcej zdjęć, więc zapraszam pasjonatów street artu do oglądania.
Gdzie szukać murali w centrum Łodzi
Standardowe zwiedzanie miasta zawsze obejmuje ulicę Piotrkowską, a konkretnie jej odcinek reprezentacyjny, położony między placem Wolności, a ulicą Piłsudskiego. Przy Piotrkowskiej zobaczymy tylko jeden mural, ale gdy nadłożymy trochę drogi i wejdziemy w boczne uliczki, wtedy dostrzeżemy ich znacznie więcej. Jesteście gotowi by wyruszyć w drogę?
Kolorowy Rubinstein na przywitanie
W pobliżu dworca Łódź-Fabryczna, u zbiegu ulic Traugutta i Sienkiewicza wita gości Artur Rubinstein. Jak na poważnego kompozytora i pianistę, stroi on mocno niepoważną minę. Intensywna kolorystyka przyciąga uwagę, obraz jest też dobrze wyeksponowany, więc można się napatrzeć i nafotografować do woli.
Piotrkowska-Piłsudskiego
Pozostałe murale, które chciałem wam pokazać mieszczą się w pobliżu obu krańców reprezentacyjnego odcinka ulicy Piotrkowskiej. Jedyny mural powstały tuż przy samym deptaku zajmuje dużą ścianę budynku pod numerem 152. Jest to najbardziej łódzki ze wszystkich murali, przedstawiający alegorię miasta. W momencie, gdy powstał w 2001 r był największym muralem na świecie, dzisiaj jest tylko jednym z największych.
W pobliskim OFF Piotrkowska, na ścianie parkingu przy ulicy Sienkiewicza pyszni się mural, którego współautorami są Etham Crew, znani z najlepszych łódzkich prac.
Aby zobaczyć pozostałe ciekawe malowidła w tym rejonie, trzeba trochę oddalić się od Piotrkowskiej. Dwie przecznice dalej, u zbiegu ulic Piłsudskiego i Kilińskiego mamy niepowtarzalną szansę, by stanąć oko w oko z jerzykiem (apus apus), który zajmuje całą ścianę narożnej kamienicy przy Kilińskiego 127. Świetnie wyeksponowana i widoczna z daleka sylwetka ptaka praktycznie nie jest muralem, a instalacją. Została wykonana z odpadów – sklejonych i pomalowanych. Radzę się pośpieszyć z oglądaniem, bo niedługo ten mural zniknie!
Wracając w kierunku Piotrkowskiej, na rogu Sienkiewicza i Tuwima dostrzeżemy dwa kolejne murale – „Kobietę kota”, która przysiadła na dachu salonu urody, a tuż obok zobaczymy industrialny, czarno-biały malunek autorstwa M-City.
Szlakiem łódzkich murali – Piotrkowska – Plac Wolności
Kolejnych malowideł wielkoformatowych trzeba poszukać na drugim końcu Piotrkowskiej, w okolicach Placu Wolności. A konkretnie na ulicy Nowomiejskiej dostrzeżemy łasice kradnące jajka.
Z Placu Wolności ulicą Pomorską dojdziemy do Kilińskiego i na pustej ścianie parkingu zobaczymy mnóstwo niebieskich ptaków. Co ciekawe jest to malowidło, które powstało z okazji 800-lecia istnienia zakonu Dominikanów i zostało stworzone przez grupę chrześcijańskich twórców Vera Icon. Inne niebieskie ptaki zobaczymy jeszcze przy ulicy Próchnika 15, zbiegu ulic Zielonej i Wólczańskiej oraz na Żeromskiego 31 (przy placu Barlickiego), ale żadne nie są tak efektowne i tak dobrze wyeksponowane.
Podążając Kilińskiego w kierunku dworca Fabrycznego, przy następnym skrzyżowaniu z ulicą Rewolucji 1905 roku zobaczymy dzieło, którego autorem jest Alexis Diaz z Puerto Rico. Abstrakcyjne malowidło przedstawia przeciętą na pół ćmę, pomiędzy którą znajduje się drzewo wyrastające z serca.
Ostatni mural, do obejrzenia którego chcę was zachęcić, znajduje się na Jaracza 20 w pobliżu ulicy Wschodniej. Kolorowe „Totemy” ozdabiają zrujnowaną kamienicę podpartą stemplami. To jest kompletnie inna Łódź – zdegradowana do stanu slumsu. Wybite szyby, zasłonięte dyktą okna, wokół walają się śmieci i przeraźliwie śmierdzi moczem. Mojej porannej sesji zdjęciowej przyglądało się dobrotliwie dwóch panów spożywających coś, co na pewno nie było szampanem „Couvee des Moines”.
Niestety, lokalizacji w podobnym stanie w naszym mieście jest niemało. Ale może warto poznać i tę brzydką twarz Łodzi, aby docenić to co ładne i odnowione?
Tego już nie ma
Na koniec malunki, których już nie zobaczycie, ponieważ zniknęły z przestrzeni miejskiej, a chciałbym je przypomnieć, gdyż mam do nich wielki sentyment.
Pierwszy znajdował się na ulicy Zachodniej 52 i symbolizował dwa elementy, które przez lata wyróżniały Łódź – przemysł włókienniczy (maszyna do szycia) oraz szkoła filmowa (kamera). Drugi był na ulicy Uniwersyteckiej i przedstawiał jeźdźca słonia, który zniknął wraz z remontem – budynek zyskał świeżą i banalną elewację w kolorze majtkowego różu…
Szlakiem łódzkich murali – gdzie szukać informacji?
Najlepiej na stronach instytucji, które organizują malowanie murali. Przede wszystkim będzie to fundacja Urban Forms oraz Łódzkie Centrum Wydarzeń. Polecam też bloga, który jest niemal łódzką encyklopedią czyli Łódzki baedeker.
Inne artykuły o Łodzi na blogu:
|
Nie ma slonia? Czyli mam szczescie, bo go widziam;)
Niestety, jeden z najładniejszych murali już nie istnieje 🙁
Słonia nie mogę odżałować… A do moich ulubionych należy też Święty Wojownik na Struga, no i genialna babuszka z kokoszką na Politechniki 🙂
To są też moje ulubione, ale one są trochę poza centrum, więc będą w kolejnym wpisie 🙂
Ja właśnie czekam na ten drugi wpis! bo tam będą me ulubione – właśnie Święty Wojownik, pewnie napiszesz o Jelonku na Łąkowej no i Itni (czy Inti, nigdy nie pamiętam) na Retkini… jeszcze coś pewnie wynajdziesz super 🙂
Lubię murale, w innych miastach też staram się obejrzeć malunki na ścianach, ostatnio w Londynie Banksy’ego widziałam
Monika, czy ty mi czytasz w myślach, bo dokładnie te murale będą 🙂
A ja jeszcze Banksyego nie widziałem 🙁
dobrze jest pójść na spacer. jeszcze lepiej – lubić miejsce, w którym się żyje, a cieszyć się jego walorami, to już nieomal szczęście. niech trwa nieustająco i dożywotnio.
Czyli jestem człowiekiem szczęśliwym? 🙂 🙂 🙂
skoro pytasz, to chyba nie…
sorry za szczerość, ale szczęśliwi nie pytają – idź chłopie na spacer – ładne miasto, może co spotkasz i … (dalej to już wiesz…)
Może coś spotkam 🙂
podrzucisz jakiś odnośnik do Piławy, na coś więcej jak tydzień?
Na Piławie byłem jakiś czas temu i niestety trafiłem na fatalną pogodę i kiepską ekipę kajakarską, więc wiele nie prawie nie mam notatek 🙁
szkoda, że słonia już nie ma, bo bardzo podoba mi się ten mural.
ptaki tez są fajne…. a właściwie cała reszta taka jest 🙂
Słonia chyba wszystkim jest żal, bo to był jeden z najfajniejszych murali w mieście…
dobrze, ze przynajmniej na Twoich zdjęciach mogłam go zobaczyć.
ps. zdecydowanie z Hali Rysianki są piękne widoki, oczywiście jeśli tylko pogoda pozwoli 🙂
Teraz zostają już tylko zdjęcia…
A taka wyprawa górska mi się marzy, ale na razie nie mam na nią szans. Więc widoki mogę najwyżej zobaczyć na twoich zdjęciach…
Nie miałam pojęcia, że Łódź to miasto tylu murali. Fakt, byłam tam tylko raz i nie w celu zwiedzania. Dzięki za ten wpis, przy kolejnej wizycie w mieście wrócę do niego, by pospacerować śladem murali.:)
Murali jest bardzo dużo. Ja pokazałem tylko niewielką cząstkę. zobaczyć wszystkie nie sposób…
Genialne prace! Bardzo lubię murale i jednocześnie odcinał bym łapy tym kolesiom od bazgrania. PS. Szkoda, że w Olsztynie takich nie ma.
Być może i w Olsztynie przyjdzie czas na murale, bo trend się robi bardzo popularny 🙂
Oby, gdyż mamy kilka ścian, które aż się o to proszą!
Może jakiś budżet obywatelski? 🙂
Myślę, że nie da rady. Niestety graffiti kojarzy się ludziom z czymś złym, więc szczerze wątpię.
Ciekawe, bo myślałem, że ten okres myślenie o graffiti, jako o bazgrołach na ścianach się skończył. Widzę, że jestem w błędzie…
Bardzo pomysłowe, działające na wyobraźnię. Zastanawia mnie tylko czy podłoże jest jakoś przygotowywane, bo niektóre budynki wymagają najpierw remontu, inne znikają, a szkoda, bo i mural wtedy znika…
Niekiedy murale są bardzo trwałe. Ten z reklamą Łodzi przy Piotrkowskiej trwa już od 2001 roku. Natomiast Jerzyk na Kilińskiego zniknie w 2020 roku. Więc niestety murale mają swoj termin ważności…
Nie ma już tych dwóch??? 🙁 Ja Hegemonie uwielbiam Łódź również i tą „brzydką”. Kiedyś ktoś mnie spytał co mi się w Łodzi podoba. Widziałam raz chłopca, może 10-12 lat. Nie miał nóg. Padał deszcz jak z cebra. Ja biegłam z walizką do pociągu. A on razem z kolegami, takimi młodymi obwiesiami, pomykał siedząc na deskorolce. Śmiali się i wesoło przeklinali. Nic nie robił sobie z deszczu.. Odpychał się dłońmi w rękawiczkach od brudnych chodników, a potem zniknęli w jakiejś bramie. Jak nie kochać tego miasta? <3 A murale … Dziękuję Ci za ten wpis. W moim mieście ich brak.… Czytaj więcej »
Cieszę się, że tak praktycznie wykorzystasz mój wpis 🙂 Nie spodziewałem się, że murale są tak interesujące. W Łodzi jest ich dużo, sporo jest też kiepskich, więc coraz mniej budzą pozytywnych emocji.
Zamierzam jeszcze opisać murale spoza centrum oraz współczesną sztukę w przestrzeni publicznej, której jest coraz więcej.
Cieszę się, że lubisz Łódź, bo to nie jest miasto łatwe do lubienia…
Bez wątpienia murale to jednak zupełnie inna liga niż graffiti (choć to ostatnie często na siłę podciąga się pod sztukę) . w Tarnowie też mamy kilka ale nie słyszałem by ktoś kusił się o wytyczenie między nimi szlaku… Kto wie, może zainspirowany Tobą ja się tego podejmę?
Podejmij się, naprawdę zrób to. Ludzie interesują się muralami, a one najczęściej w internecie są kiepsko opisane…
Małe dzieła sztuki 🙂 – czekam na kolejne części.
Dziękuję. Niedługo będą kolejne części 🙂
Ja też lubię murale. Lublin ma ich całkiem sporo, Warszawa również. Czasem można odkryć prawdziwe talenty.
Niestety, niewiele znam murali poza łódzkimi (trochę w Warszawie), ale rzeczywiście niektóre potrafią być dziełem utalentowanych ludzi 🙂
Murale to moim zdaniem świetny pomysł na urozmaicenie szarych miastowych przestrzeni! Przyciągają oko, są estetyczne i jak widać, zachęcają turystów do zwiedzania i zaglądania w zakamarki miasta 🙂 Niektóre z nich naprawdę mi się spodobały! Szkoda, że słonia już nie ma :/ Był jednym z ciekawszych!
No niestety, słoń odszedł 🙁 Na szczęście pozostało trochę ciekawych, innych murali 🙂
Piękna ta Łódź z fantastycznymi muralami. A Jerzyk niezapomniany, daje popis wyobraźni gotowej do lotu.
Serdecznie pozdrawiam
Mnie też jerzyk bardzo się podoba, chociaż nie potrafiłem tego tak pięknie ująć 🙂
Cześć 🙂 Łódź muralami stoi! To na pewno jedno z najbardziej urozmaiconych w tym temacie miast w Polsce. Jakieś 3 lata tamu miałem okazję odwiedzić i potem skrobnąć łódzki tekst, mocno muralowy [ https://bit.ly/2HtBa9D ] Wiem, że od tego czasu pojawiło się sporo nowych, pewnie zniknęły też niektóre starsze niestety. My uwielbiamy tripy streetartowe, nasz ostatni taki większy to Walencja. Gdybym miał Ci polecić coś w Polsce to oczywiście murale Gdańskiej Zaspy, Poznań (wbrew pozorom) i moje Bielsko-Biała 😉 Natomiast zdecydowanie pod tym kątem rozczarowuje Wrocław (przynajmniej w chwili obecnej, kiedyś było lepiej). Wkrótce chcemy się wybrać do Katowic, tam… Czytaj więcej »
Dzięki za polecenia miejsc muralowych. Zapisuję sobie na listę do odwiedzenia Gdańsk, Poznań i Bielsko-Białą. Przeczytałem relację z pobytu w Łodzi – sporo zobaczyliście, sporo obeszliście 🙂
Niebieskie ptaki wyglądają pięknie!
To chyba jeden z najładniejszych łódzkich murali
Zaskoczyłeś mnie tymi muralami. Nigdy nie patrzyłam na Łódź w ten sposób, ale ponieważ zachwycam się takim malarstwem ściennym i tez lubię je fotografować chętnie przejdę Twoim szlakiem już w majówkę 🙂
Gdy ludzie uciekają z miast na wieś, ty będziesz spędzać majówkę w Łodzi?
Zachęcam do przejścia tego szlaku, może odkryjesz jeszcze inne murale (opisałem tylko te, które mnie najbardziej się spodobały). Na fotografowanie większości najlepszy czas przypada w godzinach przedpołudniowych. Po południu wiele będzie w cieniu
Witaj Hegemonie. Tym razem poza tematem Twojego posta, zapraszam Cię na mój nowy blog: https://niewydeptanescieezki.blogspot.com
Wrócę niebawem aby wczytać się w Twój wpis.
Tymczasem pozdrawiam. R.
Nareszcie 🙂 Już lecę zobaczyć 🙂
Zapraszam w północna część miasta. Tutaj są murale o tematyce historycznej, nawiązują do tragicznej przeszłości tej dzielnicy: to cykl „Dzieci Bałut”, smutne, monochromatyczne a równocześnie przejmujące. A inne ciekawe, odmienne, w innych częściach miasta? „Rurowy”, „reliefowy”, na dwóch szczytach bloków, literackie? Oj macie jeszcze duuużo do obejżenia!
Nie da się o wszystkich muralach opowiedzieć za jednym razem, nie da się ich też zobaczyć, dlatego chcę dawkować tę wiedzę w odcinkach…
Tak mi przyszło na myśl, że człowiek często tak zagoniony, że nie przygląda się dokładnie co dany mural prezentuje. Widzi ogół, zachwyca się albo przeklina i idzie dalej. Dopiero teraz gdy tak przysiadłam z kubkiem mięty, czytałam i przyglądałam się na spokojnie dostrzegłam tak wiele szczegółów, które autor możliwe, że miał na myśli malując to dzieło. Hmm.. Osobiście lubię je oglądać o ile są ładne, ale jakoś nie lubię ich fotografować. Dlaczego? Nie wiem.. A teraz będę przyglądać się jeszcze uważniej 🙂 Najbardziej spodobał mi się ten z maszyną i kamerą na końcu. Jeśli dobrze zrozumiałam i już go nie… Czytaj więcej »
W dobrych muralach jest zawsze jakieś drugie dno, jakiś szczegół, który opowiada dodatkową historię.
A murale fotografuje się niełatwo – są duże, często przez coś przesłonięte, bywają na ścianach trudno dostępnych, kiepsko oświetlonych – niewiele jest takich, że łapiesz za aparat i masz 🙂
Niesamowite te murale.
I wszystkie bardzo interesujące.
Starałem się wybrać te najbardziej interesujące 🙂
Uwielbiam murale! To świetna forma sztuki, o ile jest naprawdę porządnie wykonana.
A w tych niebieskich ptakach się zakochałam!
Widzę, że niebieskie ptaki rządzą 🙂 Wśród murali jest wiele takich sobie, ale wartościowych jest tak dużo, że ciężko je zobaczyć za jednym zamachem 🙂
Po pierwsze: wspaniałe zdjęcia! – nie mogłam przejść obok tego faktu obojętnie ;’) Jako, że w Łodzi nigdy nie byłam, nie zdawałam sobie sprawy, że jest tam tyle ciekawych egzemplarzy sztuki ulicznej – i bardzo dobrze, że one są, bo nadają miastu kolor i charakter. Żałuje, ze tu gdzie mieszkam jest ich tak mało, a te które są znikają podczas termomodernizacji (dla mnie to nieunikniona, ale niestety, zbrodnia). Będę zaglądać, pozdrawiam 😉
Cieszę się bardzo, że spodobały ci się zdjęcia, to bardzo podnosi na duchu 🙂
W Łodzi jest wiele ciekawych murali, ale większość z nich zniknie, ponieważ są w miejscach przeznaczonych do wyburzenia lub do modernizacji.
Zapraszam ponownie na bloga, mam nadzieję, że i inne teksty ci się spodobają 🙂
Niesamowicie piękne. Nie jakaś przypadkowa bazgranina, a prawdziwe dzieła sztuki.
Pozdrawiam Hegemonie:)
Te co wybrałem, moim zdaniem, są rzeczywiście ładne. Ale bywają też takie sobie…
Piękne – i zdjęcia i murale. Aż na chwilę się zamyśliłam, czy w Mieście Krasnali widziałam coś porównywalnego. Czarno-białe, szare brzydactwa sprzed dekad, nie liczą się. Czarne portrety artystów w oknach czy za rogiem… ale te się opatrzyły. Nie ma no, nie ma. To może jak łasica podjadę do Miasta Uć celem niecnej kradzieży… 😉
Chcesz kraść murale 🙂 Jakby ci się udało ukraść jaki, to pewnie byłby to powód do niemałej sławy 🙂
Uwielbiam murale i szukam ich w każdym mieście.
Ostatnio koleżanka była w Łodzi i podesłała mi sporo zdjęc.
Fantastycznie się w tej Łodzi zrobiło,mural na muralu no i cudny dworzec , czy manufaktura.
Zawsze mi się Łodź źle kojarzyła, ale teraz dla tych murali to warto jechac.
Pozdrawiam-)
Dla murali warto. I co chwila pojawiają się jakieś nowe. Ale Łódź w wielu innych miejscach też bardzo pozytywnie się zmieniła. Może dworcem nie jestem zachwycony, lecz Manufaktura zdecydowania jest ciekawym miejscem 🙂 Zapraszam, na pewno warto odnowioną Łódź odwiedzić 🙂