Straszną Staruszkę widziałem jeszcze wielokrotnie. Raz w autobusie, którym jechałem na dworzec, częściej w pociągu, gdy spacerowała po korytarzu. Miała taki dziwny zwyczaj, że w połowie trasy, gdzieś koło Skierniewic, zmieniała przedział. Przemierzała kilkakrotnie korytarz zaglądając niemalże do wszystkich przedziałów. Na szczęście w ciągu dwóch miesięcy jakie minęły od poprzednich wydarzeń, tylko raz weszła do mojego przedziału.
Jechałem „Łodzianinem”, który między Łodzią i Warszawą nie zatrzymuje się na stacjach pośrednich. W przedziale były tylko cztery osoby, każdy wtulony w swój własny kąt – zapowiadały się wręcz luksusowe warunki podróży. Do czasu. Drzwi otworzyły się z impetem i stanęła w nich Straszna Staruszka we własnej osobie.
– Wolne tu?! – zapytała z pretensją w głosie.
– Tak… – odpowiedział nieśmiało młody człowiek siedzący najbliżej wejścia.
Straszna Staruszka właśnie obok niego postanowiła usiąść. Już prawie lokowała tam swój tyłek, gdy nagle wyprostowała się i warknęła:
– Ale pan siedzi na dwóch miejscach!
Młody człowiek spojrzał na nią nic nie rozumiejącym spojrzeniem. Staruszka przeniosła się na drugą stronę, niebezpiecznie blisko mnie. Jej ofiarą stała się młoda dziewczyna.
– Niech pani zabierze torebkę!
Polecenie zostało wykonane.
– Niech pani dalej zabierze tę torebkę! Ja się tu nie zmieszczę!
Dziewczyna wcisnęła torebkę z drugiej strony obok siebie. Nie zadowoliła tym Strasznej Staruszki.
– Niech pani sobie tę torebkę na kolana weźmie, albo wstawi na górę! – zakomenderowała.
– Jak się pani naprawdę nie zmieści, to ją przełożę – obiecała dziewczyna wciskając się całą sobą w najdalszy kąt.
Straszna Staruszka rozsiadła się na miejscu, wyciągnęła papiery. Co chwila smarkała głośno i donośnie kaszlała. Dzięki chorobie Straszna Staruszka wydawała się jeszcze bardziej upiorna. Miałem nadzieję, że do Warszawy będzie spokój, ale Straszna Staruszka nie byłaby sobą, gdyby wytrzymała w milczeniu całą podróż.
– Czy mogła by pani siedzieć na swoim miejscu! – znienacka naskoczyła na młode dziewczę wciśnięte w sam kąt przedziału.
– Przecież siedzę?!
– Nie, nie siedzi pani, zajmuje pani moją część!
– Wcale nie!
– Właśnie, że tak! Wciska się pani swoim tyłkiem na moją część, proszę się posunąć!
– Niech nie będzie pani taka chamska! – nie wytrzymała dziewczyna
– Ja jestem chamska?! To ja rozpycham się tyłkiem na cudzym miejscu?! Ja!? To pani jest chamska!
Tu podniosła się gwałtownie i… niestety nie wyszła z przedziału, tylko usadowiła obok młodego człowieka, mrucząc pod nosem coś o pazurach, którymi niektórzy młodzi rozpychają się po świecie. Potem już tylko smarkała, kaszlała i zamykała drzwi na korytarz tak ściśle, jak to tylko było możliwe.
EPILOG
Nawet najstraszniejsi ludzie potrafią się czasami przyzwoicie zachować. Któregoś poranka czekałem na pociąg w Łodzi. Na peronie tłok, wszyscy chcą zająć dobre miejsce w nadjeżdżającym pociągu. Z poczekalni wyszła niewidoma kobieta. Nie dało się jej nie zauważyć, jednak wszyscy, łącznie ze mną zignorowali fakt, że niewidoma sama nie wejdzie do pociągu. Nikt nie kwapił się jej z pomocą. Wtedy na scenę, a właściwie na peron wkroczyła Straszna Staruszka
– Tyle ludzi, a każdy udaje, że nie dostrzega osoby niewidomej, świat schodzi na psy! – zakrzyknęła Straszna Staruszka i pomogła kobiecie wejść do pociągu.
Jest mi autentycznie wstyd za siebie, Straszna Staruszka tym razem miała rację i honor.
Pierwszy komentarz? Aź z Jaffy nawet mamy tutaj kolej, ale krutkie trasy i zupełnie nowa. Wszystko blyszczy i funkcionuje, śmiać morzna się tylko z psaźerów ,bo wszystko dlanih jest nowe jadà całe rodziny bo dzieci jeszcze nigdy nie jehały pociàgem!
Ale twoj pociàg trohę za bardzo literacki, źadnyh ku… i żadnyh hu….! Straszna babcia to hyba belferka na emeryturze! Duszny wagon to pszesada delikatności a abstynencia nie samowita.A morze tak durzo się zmieniło w polce, tak jak by natej trasie nie jehał źaden słuhacz radia Maryia!!!