Starsi Panowie dwaj…

Powiadają, że mężczyźni niezbyt często starzeją się z godnością. Ciężko im się pogodzić z faktem, że nie mają już tyle sił, co kiedyś. Bez przerwy muszą coś udowadniać, nie przyjmują do wiadomości oczywistych porażek… Na szczęście każdy stereotyp jest tylko w części prawdziwy, na szczęście od każdej reguły istnieją wyjątki. Dwaj Starsi Panowie zdecydowanie zaliczali się do tych wyjątków…

Niemen i Mereczanka
Niemen i Mereczanka – pamiętny spływ w towarzystwie Starszych Panów

Starsi Panowie na kajaku

Starsi panowie, starsi panowie, starsi panowie dwaj

Już szron na głowie, już nie to zdrowie, a w sercu ciągle maj!

Jureczek i Józuś, dwaj siedemdziesięciokilkulatkowie, wyglądali, jakby żywcem wyjęci z tej piosenki. Spędziłem z nimi dwa tygodnie na spływie kajakowym na Litwie. Wyluzowani, uśmiechnięci, patrzący na siebie i świat z dystansem, wkrótce stali się symbolem wyjazdu. Ich wzajemne wymiany zdań przeszły do klasyki gatunku, albowiem Starsi Panowie każdą podejmowaną czynność musieli dokładnie omówić, zawsze dowcipnie docinając sobie nawzajem.

Budzili się wcześnie, najpóźniej o szóstej rano. Ale zazwyczaj o tej godzinie mieli już zaparzoną kawę i zabierali się do pierwszego śniadania. Starali się zachować cicho, ale nie da się na biwaku przygotować posiłku bezszelestnie. Jeżeli miałem rozbity w pobliżu namiot, to najpierw słyszałem szczęk menażek, chlupot wody nalewanej do czajnika oraz szuranie świadczące o poszukiwaniu składników na posiłek. Potem docierał zapach kawy, dobrej kawy. I wreszcie słyszałem rozmowę prowadzoną szeptem. Scenicznym szeptem. Ten szept budził skuteczniej, niż głośna rozmowa.

Wiosłowanie w stylu slow

Zazdrościłem Starszym Panom nieśpiesznego tempa w jakim spożywali posiłki, pakowali się, a potem wiosłowali. Nic sobie nie robili z rywalizacji trwającej codziennie na rzece – kto szybciej, kto sprawniej, kto pierwszy dopłynie do biwaku. Oni utrzymywali jednolity rytm wiosłowania, niezbyt szybki, niezbyt wolny, a do celu docierali w środku stawki, wyprzedzając dużo młodszych od siebie kajakarzy. Czasami i mnie doganiali…

– Oj, chyba musiało być siusiu! – wołał uradowany Józek.

– Nie tylko siusiu, ale i kąpanie oraz jedzenie – odparłem niby wesoło, jednocześnie zaciskając zęby i zwiększając tempo machania wiosłem, aby nie zostać w tyle.

– My też te wszystkie czynności mamy za sobą, za wyjątkiem kąpania – odparł Jureczek.

– A sikamy nie przerywając płynięcia – wesoło zauważył Józek – Jurek sika do słoiczka, a ja do kaczki, o tej! – tu pokazał nam jeden ze swoich niebieskich gumowych laczków, w których zawsze paradował po obozie.

– A jak się nasika – wtrącił jego partner – to potem nogi nie marzną, gdy się chodzi na biwaku.

Starsi Panowie
Starsi Panowie na kajaku, jak zwykle wyluzowani…

Józek się gubi…

Płynięcia Starszych Panów nie spowolniała ciekawość i towarzyskość Józka, który potrafił zagubić się wychodząc na zwykłe siku. Raz poszedł w krzaki za potrzebą i nie było go jakieś 40 minut. Wrócił mocno rozradowany.

– Wiecie, trafiłem na zupełnie zniszczone i zaniedbane baraki, chyba wojskowe. Wśród różnych rupieci znalazłem rozbrojoną minę talerzową!

– To może my też tam pójdziemy? – natychmiast zapalił się Tomuś, syn Jureczka.

– Tylko uważaj – przestrzegł go ojciec – możesz trafić na minę talerzową nierozbrojoną, a to jest już całkiem inna przyjemność.

Największą przeszkodę dla kajakarzy są… sklepy. Potrafią na długo zatrzymać nawet najbardziej doświadczony spływ. Na szczęście na Litwie sklepów nie było zbyt wiele. Pewnego dnia, ktoś wypatrzył sklep w pobliżu rzeki. Cala gromada kajakarzy rzucała się kupować, co popadnie.  Zaopatrzenie okazało się kiepskie, więc szybko wróciliśmy na rzekę. Za pierwszym zakrętem natknęliśmy się na Jureczka. Cierpliwie czekał w kajaku. Poinformowaliśmy go, że Józek przed sklepem spotkał kolegów i wspominają stare dobre czasy.

– No cóż – westchnął Starszy Pan – jak się Józuś zagada, to przed wieczorem nie wróci.

– Jeszcze miał zamiar wypić jakieś piwo – dodałem.

– Piwo?! Przecież on nie miał żadnych pieniędzy, poszedł tylko w samych gaciach!

– Może miał jakieś zaskórniaki?

– No tak, mógł mieć wyłącznie zaskórniaki…

Odpłynęliśmy. Po chwili dobiegł nas okrzyk:

– Zajmijcie nam miejsce na obozowisku, bo widzę, że prędko z tej wioski się nie ruszymy!

Litwa
Litewskie klimaty

Starsi Panowie na biwaku

Ledwo tylko dobiliśmy do położonego na pięknej skarpie miejsca biwakowania i zaczęliśmy rozstawiać namioty, lunął deszcz. To co zostało na zewnątrz, kompletnie przemokło w ciągu kilku sekund. Nie wszyscy zdążyli przed ulewą, również Starsi Panowie, ale dotarli na miejsce jeszcze przed zmrokiem. Zaczęli rozstawiać namiot w najmniej głębokiej kałuży. Oczywiście, i to działanie nie mogło obyć się bez nieprzerwanej konwersacji:

– Józuś, nie ciągnij tak mocno

– Jureczku, przecież ja wcale nie ciągnę.

– Ciągniesz, popatrz jak namiot krzywo stoi!

Wyprostowali namiot, narzucili na niego tropik i…

– No, Jurek, zakładamy przedsionek.

– Mówisz o tym żółtym gównie?

– Jakim gównie, jakim gównie, zakładamy przedsionek, no ten żółty.

– Przecież mówię, to żółte gówno.

Gdy Panowie uporali się z namiotem, Józek wziął się za pompowanie materaca. Robił to tak namiętnie, że aż zaniepokoił Jureczka:

– Józek, a co ty tak tam długo robisz?

– Ja? Pompuję materac.

– To ty uważaj byś się nie uniósł w powietrze. Nie posiadamy odpowiedniego sprzętu aby cię ściągnąć na ziemię!

Starsi Panowie
Starsi Panowie na biwaku – to była końcówka lat 90. XX w., co widać po kształcie namiotów, wtedy nikt jeszcze nie słyszał o namiotach kopułowych…

Loteria Starszych Panów

Popisowy numer Starszych Panów stanowiło przygotowywanie posiłków. Pierwszym problemem, jaki musieli rozwiązać, było ustalenie menu przed każdym obiadem. Już pierwszego dnia wywiązała się długa dyskusja, co lepiej zjeść – chińską zupkę, czy też płatki owsiane. Zwyciężyła druga opcja, Józkowa.

– Pyszne te płatki owsiane – zachwycał się Józek.

– Trochę wodniste – skrzywił się Jurek.

– Dla mnie są w sam raz – zaperzył się Józek.

– Ale zupka chińska byłaby znacznie gęstsza.

– No, nie narzekaj, przecież możemy do tych płatków coś dorzucić.

– Ale co?

– Zaraz zobaczymy, co my tu mamy… – Józek sięgnął do wielkiego, niebieskiego wora i zaczął grzebać w nim w poszukiwaniu czegoś ekstra.

– O, widzisz, jest golonka, mielonka wołowa i tuńczyk.

– No właśnie, tuńczyk, któraś z dziewcząt przyrządzała tuńczyka na ciepło.

Zaczęli gorączkowo wypytywać spływowiczki, czy tuńczyka da się jeść na ciepło, czy jest to smaczne i czy pasuje do płatków owsianych. Po przeprowadzeniu rozeznania, zdecydowali się zaryzykować. Tuńczyk został podgrzany i zmieszany z płatkami. Tak się zachwycili jego smakiem, że wylizali menażki do czysta. A kilka dni później problem doboru menu obiadowego sam się rozwiązał.

– Jurek – zagaił Józuś zaglądając do niebieskiego wora – dzisiaj będziemy mieli małą loterię.

– Dlaczego?

– Wszelkie napisy z puszek się wykąpały i nie wiadomo, co jest w środku!

Ostatecznie mieli trochę szczęścia, gdyż na kolejne obiady trafiały im się mielonki, a nie na przykład pasztet drobiowy czy też paprykarz szczeciński.

Spływ na Litwie
Spływ na Litwie – wszędzie pusto, zupełnie inne klimaty niż w Polsce

Jak ugotować kuskus?!

Tak się rozsmakowali w gotowaniu, że pod koniec spływu postanowili zaszaleć i przyrządzić coś ekstra. Zdecydowali się na kuskus. Gotuje się go niezwykle prosto, lecz oni robili to po raz pierwszy w życiu, więc bardzo ten fakt przeżywali.

Wpierw zapoznali się z przepisem gotowania u pierwszej spływowiczki. Po chwili postarali się o potwierdzenie uzyskanych danych u kolejnej, a następnie przepytali jeszcze trzy kolejne panie. Przed zapadnięciem zmroku zakończyli etap konsultacji. Mogli przystąpić do działania, zapewniając sobie wsparcie najnowszych urządzeń technicznych w postaci zegarka Casio stanowiącego własność Tomusia. Napięcie, niczym u Hitchcoka, rosło nieustannie. Pierwszych emocji dostarczyło gotowanie wody.

– To co, woda dochodzi? – zapytał niecierpliwie Józek.

– Tak, już prawie jest! – odparł równie podenerwowany Jureczek unosząc pokrywkę.

– Może dodamy masełka?

– Masełka? – zamyślił się Jureczek – Po to, żeby było bardziej miękkie?

– Noo.. nie.

– Żeby nabrało smaku?

– O tak, żeby nabrało smaku!

Dodali masełka, a woda zaczęła wesoło bulgotać.

– Józuś, Józuś, zalewamy!!

– Już teraz?!

– To od razu trzeba zalewać? – padło pytanie do ekspertek spływowych.

– Tak! – odparł im chór dziewczęcych głosów

Zrobiła się atmosfera, jak w greckim teatrze – aktorzy wygłaszali główne kwestie, a chór im odpowiadał.

– Gorącą wodą?!

– Tak!

– A ile trzeba trzymać pod przykryciem?

– Do pięciu minut – instruował chór.

– No to musimy wszystko zsynchronizować – ustalił Jureczek – Tomuś, masz gotowy stoper?

– Stoper gotowy! – zameldował Tomuś.

– No to: raz, dwa, trzy! – padła komenda.

Na trzy Tomuś włączył stoper, a Józuś zaczął lać wrzątek na kuskus. Potem nastąpił najbardziej denerwujący moment oczekiwania. W tym czasie rozlega się okrzyk chóru:

– Ale to trzeba jeszcze osolić!

Lekkie zamieszanie, obłęd w oczach, gdzie jest sól ? To jest słoik z solą? Nie, to cukier! Rany, może nie ma soli? Kuskus się nie uda?! Na szczęście sól się znalazła. Wyraźnie słychać oddech ulgi, eksperyment może być kontynuowany! Solenie i mieszanie. Chwila pełnej napięcia ciszy, którą przerwał Józek:

– To, na co czekamy Jurek, możemy już jeść?!

– Ty, Józuś nie wpadaj w panikę, jeszcze budzik nie dzwonił!

– Ano tak, ano tak – potwierdził Józek głośno przełykając ślinę.

W tym momencie zadzwonił budzik w zegarku Tomusia obwieszczając, że gotowanie kuskusu zostało uwieńczone pełnym sukcesem.

Niemen
Nad Niemnem, jak u Orzeszkowej

Starsi Panowie i uroki wspólnych spływów

Ze Starszymi Panami pływałem jeszcze kilka lat i teraz brakuje mi ich obecności na kajaku oraz atmosfery, jaką wprowadzali. Żałuję też, że nie wszystkie ich rozmowy zapisałem, a wiele było godnych upamiętnienia. Mam też nadzieję, że sam, gdy będę już starszym panem, zachowam podobny spokój ducha i radosne widzenie świata. Może i moje dialogi przejdą kiedyś do klasyki gatunku?

Subskrybuj
Powiadom o
guest
46 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze
~Pani S.

O tej pogodzie ducha na starość też marzę. A starsi panowie przypomnieli mi dialogi dwóch sióstr mojej babci. Kiedy się spotykały i zaczynały gotować, wszyscy się schodzili. Nie tylko po to, żeby zjeść najlepsze pierogi na świecie, ale też po to, aby posłuchać, jak się kłócą. Miały zupełnie inny sposób gotowania i wymieniały się uwagami, a widzowie pokładali się ze śmiechu. 😀

hegemon

Niekiedy, jak dwie osoby znajdą się we wzajemnej orbicie słownej, to ich dialogi mogą przebić skecze najlepszego kabaretu. Jest to niewątpliwie talent, rzadki talent. Mam nadzieję, że wszystkim nam jest szykowana pogoda ducha na starość, bo dlaczego nie? 🙂

~eeew

Starrsi Panowie dwaj do 90 – tki trochę jeszcze im brakuje.

Jureczka nie miałam okazji poznać, a Józiu nadal aktywny. W ubiegłym roku spotkaliśmy się z Józiem na Pilicy. Nadal kajakuje, jest w świetnej formie i z ogromną pogodą ducha.

hegemon

Może i tak, może im jeszcze troszkę brakuje, ale sam już nie wiem ile 🙂 Jureczek już nie pływa, a z Józiem straciłem kontakt kilka lat temu, więc się cieszę z informacji, że jest w dobrej formie i nadal tak pogodny, jak zwykle 🙂

~frytka

bo najważniejsze, żeby utrzymać pogodę ducha, nie zostać zgorzkniałym starszym człowiekiem…
biorąc pod uwagę, jaka jestem teraz, myślę, że pozostanę taka jeszcze długo… tylko „dochodzić się” i ćwiczyć małych złośliwości nie mam z kim .. 🙂

hegemon

Wierzę, że poczucia humoru i radości życia starczy Ci na długo 🙂 A w małych złośliwościach można się ćwiczyć zapewne w wielu miejscach i z różnymi ludźmi 🙂

~frytka

próbuję na klientach, ale to chyba nie jest dobry pomysł… 🙂 … to już lepiej z dziećmi, a że to moja krew, to czasami się dzieje…. 🙂

hegemon

Z tego, co piszesz na blogu, ćwiczenia z dziećmi bardzo dobrze Ci wychodzą. Zalecam większą dawkę, która zaowocuje kolejnymi wpisami 🙂

~Małgorzatka

Aż się chce napisać (kierując to do wielu starszych, marudzących, negatywnie nastawionych do siebie i świata osób): No i co, można? Można!!! 🙂

Starsi panowie dwaj powinni kursy terapeutyczne dla równolatków prowadzić…

A motyw siusiania – rozbrajający 😀

Pozdrawiam serdecznie!

hegemon

Można, oczywiście, że można – nie marudzić, nie narzekać, tylko cieszyć się życiem 🙂 Kiedyś ze Starszymi Panami wystarczyło pojechać na spływ kajakowy i miało się terapie za darmo. Niestety, teraz już zdrowie nie pozwala im pływać…

~Małgorzatka

Ale podejrzewam, że pływanie wymienili na różnego rodzaju inne aktywności i „działalności”, które sprawiają im przyjemność i dają tę pozytywną energie 🙂

My też tacy będziemy, prawda? 😀

hegemon

Mam już z nimi mniejszy kontakt. Teraz panowie są po 80., może nawet 90. dobiegają. Ale z tego co wiem, na tyle, na ile mogą – są aktywni. Oczywiście, że my też tacy pogodni będziemy na starość, nie przyjmuję innej opcji do wiadomości 🙂

~Agnieszka

Starsi Panowie Dwaj mogliby uczyć pogody ducha nie tylko równolatków, ale również tych wiele młodszych 🙂

hegemon

To prawda. Szkoda, że niewielu potrafi się zestarzeć, zachowując taką pogodę ducha 🙂

chomikowa

Rozkoszni! 😀 I jacy cierpliwi wobec siebie- oazy spokoju 😀

hegemon

Byli dla siebie nad wyraz cierpliwi, to prawda, ale może właśnie z powodu pogody ducha???

nemezis

70-latkowie to wcale nie tacy starsi panowie.
Gdyby tak mieli na przykład 90 lat…. 😉

hegemon

Teraz mają już prawie 90 lat i zdrowie nie pozwala im na pływanie. Cała historia jest z 1997 roku, czyli z poprzedniego wieku 🙂

Dziewczyna z Tatuażem..

Nastrajasz pozytywnie z rana 🙂
Zabawna historia-aż sie nie chce wierzyć że prawdziwa bo przeważnie staruszki to przed TV i marudzące.. a tu pozytywnie 🙂

hegemon

Cieszę się, że nastraja pozytywnie, taki był zamiar 🙂 Nie każde staruszki siedzą przed TV, nie każde. Niekiedy taki ubierze się w obcisłe, wsiądzie na rower i nawet samochodem jest go ciężko dogonić 🙂 Natomiast rzadkością jest taka pogoda duchą, jaką prezentowali Starsi Panowie

Dziewczyna z Tatuażem..

hahahahhahah
wybacz…
to takie obcisłe.. na staruszkach… to jedna z rzeczy których nienawidzę 😛

hegemon

Ja też, ale jest to jakaś forma wyrażenia siebie. „Ubierz się w obcisłe, bo to warto mieć styl…”, jak to śpiewał Lech Janerka. Jedni noszą spodnie z krokiem w okolicach kolan, inni ubierają się w „obcisłe” na rower – mało kto w tym dobrze wygląda, ale… trzeba mieć styl, styl przynależności do grupy 🙂

alicja

tego dzisiaj potrzebowałam, tej znakomitej dawki dobrego humoru 🙂
Myślę, że tacy starsi panowie dwaj zawsze byli, są i będą, tylko trzeba ich wypatrzeć w tłumie zgnuśniałych staruszków i docenić ich wyjątkowość. I powiadasz, że ich owsianka z tuńczykiem pyszna była..hmm..spróbuję 😉

hegemon

Cieszę się, że dostarczyłem dawkę dobrego humoru, staram się aby to była „specjalność zakładu” 🙂 Ale z przepisów kulinarnych Starszych Panów, proszę Cię, nie korzystaj. To było napisane ku przestrodze, a nie dla zachęty 🙂

~alicja

oj tam…oni to zjedli, smakowało im i jeszcze Ciebie na kajaku prześcignęli 😉
To musi być dobre… skoro oni wciąż żyją i wciąż mają taką radość życia i ochotę do słownych potyczek 🙂

hegemon

A wiesz, że Ty możesz mieć rację? Może siła ich witalności tkwiła w tych płatkach owsianych i tuńczyku na ciepło??? Wiesz, otworzyłaś mi oczy – lecę do sklepu po płatki i tuńczyka 🙂

~alicja

Jakbyś umarł od tych nowinek gastronomicznych, to koniecznie daj znać…ale jakbyś doznał napływu sił witalnych, to natychmiast daj znać 😉

hegemon

Widzę, że podejrzewasz mnie o nadnaturalne zdolności 🙂 Nie wiem czy je posiadam, ale zrobię co w mojej mocy… 🙂

~Opowiemwam

Kiedyś za dziecka jeździłam nad jezioro, pod namioty bez toalety i bieżącej wody – i dało się przetrwać a wspomnienia zostają:))

hegemon

Pod namiotem i bez bieżącej wody da się wytrzymać, jeżeli jest obok czysta rzeka lub jezioro. Może nie więcej niż tydzień lub dwa, ale zawsze 🙂

~pomaranczka64

Witaj.Wypady ,,pod namiot”zawsze były gwarantem większej ilości wrażeń i zabawnych sytuacji niż ,,ful-wypas” w hotelu.Ostatnio byłam w Bukowinie Tatrzańskiej oglądać wyścig kolarski .A w tzw między czasie zaobserwowałam :4 wypasione motory,kierujący zdejmują kaski……i gdybym miała sztuczną szczękę to by mi wypadła .Tymi super maszynami,pojechały 4 niemki w wieku ok68-74 lat. Dla mnie bomba ! to sie nazywa ułańska fantazja,,na starość”. P.s U mnie mały przestój.Niestety,wcześniejszy pracoholizm odbija swoje piętno i musialam dać sie troche ,,pokroić”lekarzom.Na szczęscie w pore temat ogarnięty i wracam do zdrowia.Rower i plecak czeka……Pozdrawiam.

hegemon

Po motocyklistkach wnioskuję, że nie tylko w naszym kraju starsze panie i panowie mają fantazję 🙂
Dobrze, że w porę zadbałaś o zdrowie, to jest najważniejsze 🙂

~Maks

Fajnie, że są takie osoby pokazujące innym, że można być aktywnym fizycznie i intelektualnie nawet w takim wieku.
Wielu 40- czy 50-latków narzekających na kręgosłup czy ciśnienie, siedzących przed TV z piwem w ręku, powinno się zawstydzić i brać z nich przykład. A nawet niektórzy 20-latkowie..
Pozdrawiam:)

hegemon

W każdym pokoleniu znajdzie się taka grupa ludzi, którzy niezależnie od wieku będzie aktywna intelektualnie i fizycznie. Większość woli spędzać czas przed TV czy leżąc na plaży. Każdy wybiera, jak chce żyć. Nie ma co potępiać ani jednych, ani drugich, tylko zdrowiej jest żyć według pierwszego wzorca 🙂

~uglywriter

hehe bezbłędni 🙂 Bardzo pozytywna historia :)Potrzebowałem tego, taki młyn w pracy… a tu taka perełka 🙂

hegemon

Starsi Panowie, to bardzo pozytywne postaci 🙂 A ich przygody, jak widzę, pomagają przetrwać młyn w pracy 🙂

~Aldi

To są najpiękniejsze „Jeziorany” na kajakach. Wiem bo miałam zaszczyt być czasem na niektórych rzekach obok w namiocie

hegemon

Masz rację, takie opowieści są piękne, żałuję, tylko, że tak mało zapisałem…

~tuv

fajne wspomnienia;)))) Ja byłam kiedyś na spływie Drawą. Nie wiedzieliśmy że akurat ma jeden z najniższych poziomów raczej nie nadający się na spływ. Mimo to przeprawialiśmy się prze spieniony kanion „Kolorado” i o mało kajaków nam nie porwało;) Do tego robiliśmy biwak w ślicznych okolicznościach przyrody na wysepce na pięknym jeziorze.Cud,miód i orzeszki tyle tylko że… wtem ,nadleciał helikopter i przez megafon obwieścili nam że za godzinę zacznie się ostre strzelanie bo jesteśmy w centrum poligonu wojskowego i raczej powinniśmy się zwijać. Po tym wszystkim pewien ostry zakręt,utopiony kajak,i pewien były więzień który tymi ręcami kajak wyciągnął choć traktor nie… Czytaj więcej »

hegemon

Drawa kiedyś była trudną rzeką. Poligon przepływało się cichaczem, była obawa, że zaczną strzelać. Ale teraz – mnóstwo spływów, masa śmieci w wodzie, na biwakach przepełnienie, większość kajakarzy pijanych, już bym kolejny raz na Drawę nie popłynął 🙁

~tuv

o jej….to przykrość.
Znaczy się ta rzeka odpada.
Jeszcze brałam udziala w spływach studenckich – OBRĄ.
Też piękne wspomnienia…

hegemon

A wiesz, że Obra jest jedyną polską znaną rzeką spływową, którą jeszcze nie płynąłem? Niektóre rzeki mam zrobione po dwa, a nawet trzy razy, a na Obrę od lat nie udaje mi się wybrać. W tym roku też planuję 🙂

joujou

Cudna opowieść na pokrzepienie ducha 🙂 Trochę przypomina mi mojego brata i Stasia, jego przyjaciela. Razem jeżdżą na ryby,grzyby i na narty. Często towarzyszy im moja bratowa,natomiast żona Stasia nie lubi i ma mniej czasu. Stasiu ma też dom letniskowy więc i tam spotykają się rodzinnie. Moja bratowa bardzo dobrze gotuje, ale i Stasiu nieźle kucharzy więc role są podzielone. Natomiast mój brat pomaga, asystuje a najchętniej i najlepiej dyryguje. Ja niezbyt to lubię i nie mam cierpliwości, gdy ktoś zagląda mi w garnki, podpytuje. Ogółem do mojego brata też nie mam cierpliwości, ale chyba mamy podobne charakterki. Czasami bywamy… Czytaj więcej »

Maciej

Tacy ludzie potrafią uratować nawet najbardziej nieudaną imprezę. Często się takich spotyka, zazwyczaj to mężczyźni w wieku już „po poborowym” ale nie zawsze, bo bywają też młodsi wiekiem, żadko bo żadko ale trafiają się takie kobiety. No i nie zawsze działają w tandemie. Najważniejsze by byli to ludzie pozbawieni pretensji do świata i wypięci na pretensje które świat ma do nich.