Kajak wypada zza zakrętu niemal wprost na łódkę, w której siedzi dwóch wędkarzy. Uśmiechają się i zagadują coś po łotewsku. Odpowiadam po rosyjsku. Zostaje nawiązana nić porozumienia, gdy przechodzimy na angielski. Młodszy z mężczyzn jest wyjątkowo rozmowny:
-
– Jestem marynarzem i dużo pływałem po świecie – chwali się, a ja rozumiem, skąd u niego tak dobry angielski
-
– W Gdańsku mam córkę, teraz kończy 17 lat
Okazuje się, że łącznie ma czwórkę dzieci. Nie dopytuję, czy każde w innym porcie. Zanim odpłynę dowiem się, że mieszka w Lipawie, pokaże, jaką przynętę używa na ryby, pochwali się jedną ze złowionych ryb oraz wyjaśni, że nazwa rzeki Durbe, po której płynę, wywodzi się z języka szwedzkiego i znaczy „biała ryba”
Spływy w krajach nadbałtyckich – rzeka Durbe
To jedna z wielu ładnych i dzikich rzek na Łotwie, na której warto zorganizować spływ. Kajaki można zwodować w Akmene lub w Ciravie. Aby przepłynąć Durbe do morza wystarczą dwa dni (ok. 44 kilometry). Szczególnie w początkowym odcinku rzeka jest wymagająca – dużo zwałek, które nie są trudne do pokonania, jednak ich ilość zmęczyła mnie okrutnie. Z drugiej strony rzeka jest bardzo ładna krajobrazowo i często sięgałem po aparat, aby zrobić zdjęcia. W końcowym odcinku Durbe robi się coraz szersza, a gdy połączy się z Tebrą, tworząc rzekę Sake, znikają wszelkie przeszkody i pozostaje tylko wiosłowanie
Spływ najlepiej skończyć w niewielkim porcie Pavilosta, gdzie rzeka wpada do Bałtyku. Jeżeli nie ma dużych fal warto wpłynąć na morze. Szkoda, że końcowy odcinek rzeki jest ograniczony betonowymi falochronami, ale takie są wymogi portu. W Pavilosta można skorzystać z pola namiotowego (płatne).
Litwa, Łotwa i Estonia – idealne miejsce na kajaki
Na pierwszy spływ na Litwie popłynąłem ponad 20 lat temu. Wtedy też zakochałem się w rzekach krajów nadbałtyckich.
Wybierając się na spływ na Litwę, Łotwę czy Estonię trzeba liczyć się z dłuższą podróżą, ale zaletą jest brak granic. Wszystkie kraje bałtyckie używają Euro, więc nie trzeba wymieniać złotówek na mało popularne waluty, z którymi nie wiadomo co zrobić po powrocie do Polski.
Rzeki krajów nadbałtyckich w większości są dzikie. Podobnych w Polsce już się nie znajdzie. W krajach bałtycki nie brakuje miejsc, gdzie trudno dostrzec ślady cywilizacji. Wioski, mosty, linie wysokiego napięcia, to niezwykle rzadki widok. Na wodzie jesteś tylko ty w otoczeniu nieskażonej przyrody. Zalety niekiedy stają się wadami – brak cywilizacji, to brak sklepów. Może się okazać, że przez kilka dni nie dotrzesz do żadnego obiektu handlowego, dlatego należy zabrać na kajak zapasy jedzenia na co najmniej trzy dni. Nie tak łatwo też znaleźć w internecie opisy poszczególnych szlaków, stąd nie do końca precyzyjnie da się zaplanować przebieg spływu.
Rzeki pogranicza – Apse i Barte
Zanim znaleźliśmy się na Durbe, najpierw spłynęliśmy rzekami pogranicza Litewsko-Łotewskiego – Apse i Barte. Bardzo ładny był odcinek wąskiej, lekko zwałkowej rzeki Apse, która płynie dokładnie po granicy litewsko-łotewskiej. Po około 10 kilometrach Apse wpada do większej rzeki Barte (po litewskiej stronie zwie się Bartuva), która początkowo jeszcze dość wąska systematycznie będzie się poszerzać. Na Barte dobrze jest zatrzymać się na biwaku blisko wpływu Apse, aby zobaczyć, jak wyglądają międzyunijne granice ustawione gdzieś na polnej drodze w lesie. W pobliżu jest też sklep (po stronie litewskiej) w miasteczku Gurstiske.
Szlak Barte jest łatwy, szeroka rzeka nie kryje w nurcie praktycznie żadnych przeszkód. Teoretycznie można nią dopłynąć, aż do Lipawy, ale nie polecam, gdyż kończy się długim, zarastającym jeziorem, po którym ciężko się wiosłuje. Lepiej zakończyć przygodę z kajakami w miejscowości Barte. Na spływ Apse i Barte wystarczą trzy dni.
Spływy w krajach nadbałtyckich – na początek Ula, Mereczanka i Niemen
Chyba najpopularniejsza trasa spływowa wśród polskich kajakarzy. Zaczyna się w miejscowości Dubicai na rzece o wdzięcznej nazwie Ula. Sama rzeka jest wąska, miejscami trudna, trzeba liczyć się z powalonymi drzewami w nurcie. Przepływa przez Dzukijski Park Narodowy. Po pokonaniu ok. 60 km Ula wpada do Mereczanki.
Mereczanka jest znacznie szerszą i łatwiejszą rzeką. Nie ma w niej zwalonych drzew, a ciekawostką są wiszące mostki. Po 20 kilometrach Mereczanka wpada do Niemna w miejscowości Merkine (warto tam choć na chwilę się zatrzymać!).
Niemen, to szeroka, ale bardzo malownicza rzeka. Można nią dotrzeć aż do Kowna, ale większość spływów kończy swoja przygodę kajakową w Nemunaitis, po przepłynięciu 30 kilometrów.
Gdzie jeszcze na spływy w krajach nadbałtyckich?
Na Litwie polecam pojezierze Łokajskie i rzeki: Żejmiana oraz Neris (dawna Wilia). Nerisem można dopłynąć do Wilna, a potem także do Kowna (chociaż jest to wtedy wyprawa na co najmniej dwa tygodnie).
Na Łotwie najpopularniejsza jest Gauja, na której niestety nie byłem. Płynąłem natomiast Abavą, a także Sedą i Salacą – wszystkie szlaki są bardzo ciekawe przyrodniczo.
Estonia, nie ma tak ciekawych rzek, jak Łotwa i Litwa, ale spływ można zorganizować chociażby na trzeciej, co do długości rzece w kraju – Poltsamee.
Spływy w krajach nadbałtyckich – informacje praktyczne i linki
Niemal wszystkie rzeki w krajach nadbałtyckich poznałem dzięki pływaniu z Towarzystwem Polska-Litwa-Łotwa-Estonia, które organizuje najwięcej spływów w te rejony. Ofertę wyjazdów, głównie na Litwę, znalazłem też na stronie klubu kajakowego Szot w Augustowie.
Jeżeli chcecie zorganizować spływ samodzielnie, kilka wypożyczalni z Suwałk i Augustowa dowozi kajaki na Litwę.
Dużo przydatnych informacji o łotewskich rzekach znalazłem na tej stronie (info w języku angielskim!). A kto chciałby przeczytać barwną relację ze spływu rzekami Apse, Barte i Durbe, powinien wejść na stronę krakowskiego klubu kajakowego Wiking.
Wygląda, że to miejsca warte odwiedzenia, choć w moim przypadku to raczej nie z kajakiem 😉
W krajach nadbałtyckich są też fajne plaże nad morzem oraz wiele zabytków do zwiedzenia. Nie trzeba kajakiem 🙂
póki co nie mam w planach wizytowania tamtejszych okolic, ale fajnie wiedzieć co i jak w razie gdybym wpadła na pomysł spływu w którymś z krajów nadbałtyckich.
ps. szczyt naprawdę jest rozległy i te tabuny ludzi jakoś tak się rozlazły, ze nawet nie przeszkadzały. nie czułam się osaczona, ale następnym razem wybiorę coś mniej obleganego, albo inny dzień tygodnia.
Gór w krajach nadbałtyckich niestety nie stwierdza się 🙂
Bardzo ciekawe, wręcz egzotyczne, a ta tęcza to symbol udanej wyprawy. Brawo Wy!
Dziękuję 🙂 Kraje Bałtyckie są piękne i warto tam pojechać nie tylko na kajaki 🙂
Zawsze wiesz jak wywołać we mnie wycie tęsknoty na wietrze…
A z Szotem z Augustowa sam pływałem. Profesjonalizm i kompetencja do tego miła i … ładna obsługa (moja żona stale mówiła o tym chłopaku co przyjechał po kajaki 😉 )
Dobra opinia o Szocie się potwierdza 🙂 A do Krajów Bałtyckich warto pojechać. Tobie takie wyprawy na pewno by się spodobały
Od kiedy Cię blogow0 poznałam spływy kajakowe jakoś kojarzą mi się z Tobą 🙂 I cały czas są przede mną. Cisza i odludzie, musiały być czymś pięknym. Możliwe, że trochę uciążliwym, bo trzeba ciągnąć ze sobą nadmiar chociażby jedzenia, ale zapewne przyroda, widoki i krajobraz wynagrodził te niedogodności. A, że wiem, że brak ludzi Ci nie przeszkadza, to musiałeś czuć się tam dobrze 🙂
Piękne zdjęcia, zwłaszcza to ze świtu nad Niemnem…
Pozdrawiam.
Ciągnięcie jedzenie jest niewielką niedogodnością w porównaniu z tym, co się otrzymuje. I jest jeszcze jedna rzecz, o której nie napisałem – tam jest niesamowicie czysto – nie ma butelek w wodzie i nad wodą…
Nie wiem czy odważyłabym się kajakiem, ale widoki są naprawdę bajeczne 🙂
Można pojechać tam rowerem i na piesze wycieczki, mało jest takiej przyrody w krajach UE 🙂