Płasko aż po widnokrąg, jedynie niewielkie pofalowania terenu uwidaczniają się w okolicach jezior. Tych na szczęście nie brakuje w okolicy. Idealne miejsce na wyprawę rowerową w upalne lato. Jeziora i płaskie przestrzenie można spotkać też w innych rejonach kraju, natomiast nigdzie nie widziałem aż tylu wiatraków. Prawdziwa kraina Don Kichota. Wydaje się, że miejscowość, gdzie w zasięgu wzroku nie dostrzega się wiatraka, nie liczy się na turystycznej mapie okolic Leszna. Dlatego zamieszkaliśmy w mieście, które z wiatraków uczyniło swój symbol – w Śmiglu.
Poznaj Śmigiel i okolice
To niewielkie miasteczko podobno w przeszłości otaczało 100 wiatraków. Dzisiaj pozostały zaledwie dwa i, co gorsza, nie rodzime, tylko ściągnięte z okolicznych miejscowości. Władze Śmigla zadbały o ich należytą oprawę, wyremontowały, przygotowały teren rekreacyjny, postawiły fontannę…, szkoda, że nie pomyślały o sprzątaniu po często odbywających się imprezach. Moim krokom stale towarzyszył chrzęst potłuczonego szkła z rozbitych butelek.
Poza tym jednym przypadkiem Śmigiel jest bardzo czystym i zadbanym miasteczkiem. Niewątpliwego uroku dodają mu kolorowe kamieniczki, nakryte stromymi dachami z czerwonej dachówki. Bardzo fotogeniczne, niczym modelki na wybiegu. Radość z pobytu w Śmiglu podnosi możliwość nabycia piw regionalnych, gdzie indziej często niedostępnych. Trochę denerwuje maniera wyznaczania niemal wszystkich ulic, jako jednokierunkowe. Dla przybysza nie zorientowanego w topografii miasta, został stworzony prawdziwy labirynt, znacznie utrudniający możliwość wyjechania w obranym kierunku.

Atrakcje w Lesznie
Stolica regionu, a kiedyś stolica województwa. Jako jedyne nie ma na stanie wiatraka. Może powinno się o jakiś postarać, aby nie utracić prestiżu? W zastępstwie wiatraka zwiedzieliśmy starówkę. Zabytkowe centrum, to tylko kilka uliczek i kameralny rynek z barkowo-klasycystycznym ratuszem. Jest jeszcze synagoga i lapidarium przy kościele św.Krzyża, złożone z nagrobków ze zlikwidowanych cmentarzy protestanckich. Niewiele, ale wystarczająco, aby stworzyć atmosferę. Jeżeli dodamy do tego smaki, jakie zaserwowała nam w kawie, lodach i ciastkach kawiarnia „Delicja”, to nie dziwi miłość do Leszna, jedynego miejsca w którym byliśmy dwukrotnie.
Rydzyna
Będąc w Lesznie nie można nie odwiedzić położonej w pobliżu Rydzyny. Miejscowość słynie z barokowego pałacu, jednego z największych w Wielkopolsce. Został wzniesiony dla Stanisława Leszczyńskiego, który przez chwilę był polskim królem, a potem przez czas dłuższy księciem Lotaryngii. Obecnie w rezydencji mieści się hotel, a sama budowla nie zachwyca. Rydzyna w przeciwieństwie do pałacu jest niewielką, lecz naprawdę piękną miejscowością. Zadbaną, czystą, kolorową, z miejsca mogłaby zagrać główną rolę w jakiejś bajce. Blisko rynku mieści się całkiem przyzwoita pierogarnia, a na przedmieściach… wiatrak! Ten nawet dostał osobiste imię – Józef.
Interesujesz się wycieczkami rowerowymi? Jeżeli tak, to zapraszam na opisy tras rowerowych na Pojezierzu Brodnickim, mało popularnych, a ciekawych Borach Stobrawskich (woj.opolskie), w Borach Dolnośląskich, gdzie nie brakuje pustyń i wrzosów oraz w Puszczy Kozienickiej. A może chcesz wybrać się rowerem na Podlasie, lub pod granicę z Niemcami do Parku Mużakowskiego? |
Śmigiel i okolice – wieże widokowe
Na Krainę Don Kichota warto spojrzeć z góry. Ułatwia to kilka wież widokowych. My wdrapaliśmy się tylko na jedną, za to najwyższą, 30 metrową, położoną w okolicy Siekowa. W zasięgu wzroku doskonale widoczny pocysterski kościół w Przemęcie oraz… wiatrak w Siekowie, trochę nadgryziony zębem czasu, ale jeszcze się nie rozlatuje!
Przemęt
Barokowy kościół w Przemęcie bardziej kojarzy się z gotykiem z powodu nieotynkowanej, wyłożonej czerwoną cegłą elewacji. Mimo, że zastajemy świątynię zamkniętą, to w kruchcie spędzamy sporo czasu, gdyż przyjemne, chłodne powietrze stanowi świetne remedium na ponad 30 stopniowy upał panujący na zewnątrz. Kościół przepiękny i proporcjonalny, żal że obecnie w architekturze świątynnej dominuje wyłącznie kicz i bezguście… Niestety w Przemęcie brak wiatraka, ale za to blisko do parku krajobrazowego z dużą ilością jezior.
Śmigiel i okolice – jeziora
W Przemęckim Parku Krajobrazowym znajdziemy najczystsze w regionie jezioro Dominickie. Dawno nie pływałem w tak przezroczystej wodzie. Nic dziwnego, że w weekendy przybywają tu tłumy turystów. W dni powszednie, nawet w wakacje, jest dość kameralnie. Drugie pod względem popularności tereny rekreacyjne znajdują się w Osiecznej nad jeziorem Łoniewskim. Woda co prawda mętna, ale kąpielisko dobrze zagospodarowane, a w samej Osiecznej można obejrzeć zamek i … oczywiście zwiedzić wiatraki, aż trzy, co jest regionalnym rekordem. Polubiłem Osieczną, ponieważ była to jedyna miejscowość na szlaku, gdzie mogłem kupić moją ulubioną wodę mineralną „Muszynianka”.
Prawie każde z licznych jezior, na których obfitość w okolicach Leszna nie można narzekać, oferuje lepsze lub gorsze miejsca, gdzie można zażyć kąpieli. Nam najbardziej do gustu przypadło niewielkie jezioro Krzycko, natomiast zdecydowanie odradzam nowo powstały zalew w Rydzynie. Projektowano go chyba z myślą o miłośnikach pustyń i suchych stepów, gdyż wokół zbiornika nie zasadzono żadnego drzewa.
Pociągi – ostatnia linia kolejowa obsługiwana przez parowozy
W dalszych wycieczkach wykorzystaliśmy wsparcie, jakie daje podróż koleją. W jedną stronę wyruszaliśmy pociągiem, w drugą wracaliśmy rowerami. Na szczęście wszyscy przewoźnicy, za wyjątkiem TLK, nie robią problemów z zabraniem 10 osób wraz z rowerami. W pociągach najsympatyczniejszymi osobami są konduktorzy. Udzielą informacji, porozmawiają, zażartują. Ich przeciwieństwem są SOK-iści, których mieliśmy nieprzyjemność spotkać na jednym z dworców. Nie wiadomo czemu ta formacja służy. Nie są w stanie zapobiec kradzieżom trakcji, nie uświadczy się ich, gdy podróżni są bici lub okradani. Natomiast niech ktoś spróbuje wsiąść na rower na peronie kolejowym, natychmiast z kantorka wybiegnie cały batalion SOK-istów w szyku bojowym, aby ściągnąć delikwenta z siodełka.
Szkoda też, że wiele atrakcji turystycznych związanych z koleją, stopniowo odchodzi w przeszłość. Śmigielska Kolej Dojazdowa, czyli wąskotorówka, z powodu kłopotów finansowych uruchomiana jest tylko okazjonalnie. Na szczęście wciąż funkcjonuje regularna linia kolejowa ciągniętą przez parowozy na trasie Wolsztyn-Leszno (w roku 2022 tylko w dni powszednie!). Koniecznie trzeba też obejrzeć skansen kolejowy w Wolsztynie. Na stronie głównej Parowozowni możesz też sprawdzić rozkład jazdy pociągów parowych.
Wolsztyn – to nie tylko skansen kolei
Parowozownia rozsławiła Wolsztyn w Polsce i za granicą, lecz nie tylko ją warto w miasteczku zobaczyć. Wolsztyn, nawet jak na Wielkopolskę, jest bardzo zadbany, z przyjemnością się tutaj przebywa. Poruszanie się ułatwiają mądrze wytyczone ścieżki rowerowe, podziwianie panoramy jezior umożliwia piękna trasa spacerowa, w samym centrum liczne knajpki oferują regionalne, smaczne posiłki, na obrzeża miejscowości zaprasza niewielki Skansen Budownictwa Ludowego Zachodniej Wielkopolski. Chociaż tego typu skansenów w Polsce jest naprawdę niemało, to ten wyróżnia się podejściem obsługi do zwiedzających. Nigdzie nie zabroniono nam wchodzić, mogliśmy zaglądać we wszystkie zakamarki. W skansenie jest wiatrak, czyli Wolsztyn spełnia reguły Krainy Don Kichota.
Podsumowanie – Śmigiel i okolice Leszna
Na atrakcyjności regionu mają wpływ ciekawe zabytki, czyste rzeki i jeziora, lasy, piękne krajobrazy, lecz o wyjątkowości miejsca decydują ludzie. Niemal wszyscy, których spotkaliśmy na szlaku rowerowym, byli niezmiernie życzliwi, chętni do pomocy czy przyjaznej rozmowy. Gdybym miał w jednym zdaniu opisać okolice Leszna, powiedziałbym, że jest to „kraina wiatraków i życzliwych ludzi”.
piękna wycieczka i piękny opis… moją uwagę zwróciła opowieść o sokistach… naprawdę aż tylu ich trzeba było, żeby jednego rowerzystę poskromić?… no chyba, że wszyscy, dziesięć osób, łamało prawo… 🙂
oraz w kwestii formalnej, Don Kichocie, czy jakaś Dulcynea wśród tych wiatraków, też się trafiła?… 🙂
witam późno wieczornie …
SOK-istów było dwóch i kazali zsiąść z roweru koleżance dosłownie na 3-5 metrów przed znakiem rozpoczęcia ścieżki rowerowej! Dużo podróżuję koleją, ale tych panów widuję tylko w takich akcjach.
A pod wiatrakami nikt nie dulczył, wszyscy byli zadowoleni z wyjazdu 🙂
wcale się nie dziwię, że wszyscy zadowoleni, biorąc pod uwagę, tak pięknie opisane przez Ciebie, okoliczności przyrody… 🙂 … kiedy się czyta takie relacje czy słucha opowieści, na myśl przychodzi tylko jedno: „cudze chwalicie, swego nie znacie”… ja, w tym momencie, przyznaję się bez bicia (w końcu grzeczna jestem, jak coś…), że nie znam…
witam, tym razem o poranku (co prawda, słońce już dawno wzeszło…) … 🙂
Ja też wcześniej tego miejsca nie znałem i podchodziłem do wyjazdu z dużą rezerwą, ale patrząc na zadowolonych znajomych, chyba trochę z tymi obawami przesadzałem 🙂
ja nie tylko o tym miejscu mówię, ogólnie o kraju, przecież wiele jest takich pięknych ziem ale człowiek (czyt. ja…) rzadko kiedy wychyla się dalej, niż czubek własnego nosa… 🙂
Twoje opisy są naprawdę znakomite. Ciekawa jestem, jakie piwa można nabyć w Śmiglu, ponieważ trunki regionalne uwielbiam, tropię i próbuję z pasją od lat.
Co do piw – to niedaleko od Śmigla mieści się browar Bojanów. Kupowaliśmy na zmianę Strażackie i Toporek, ale i inne też są przyzwoite. Od jakiegoś czasu też stałem się miłośnikiem piw regionalnych i rzemieślniczych, cieszy mnie ich rozwój i jakość. Niestety, nie wszędzie można je spotkać, a właściwie w niewielu sklepach można je nabyć. Raz przyciśnięci brakiem piw regionalnych, kupiliśmy piwo wielkopolskie ze stajni Lecha. Dawno czegoś tak obrzydliwego nie piłem 🙁
A ja ostatnio spotkałam piwo z Piotrkowa Trybunalskiego. Zacne. Moim ulubionym pozostaje jednak browar Ciechan. Pyszota! 🙂
Pani S, a cóż to żeś za piwo, z miasta w którym mieszkam, spotkała?????…. bo ja tu o żadnym zacnym nie słyszałam… 🙂
Z Piotrkowa są dwa rodzaje piwa – jedno to Cornelius, a drugie Trybunał. Oba dobre i w kilku odmianach serwowane. Trybunał można nawet w Tesco dostać :-). Ale są jeszcze inne, rewelacyjne piwa, na przykład „Nagły atak chmielu” browaru rzemieślniczego Pinta. Warto spróbować 🙂
no masz, chyba powinnam jakąś odmianą lokalnego patriotyzmu się wykazać i spróbować choć jednego… 🙂
Zadałaś pytanie, to teraz powinnaś 🙂 Na początek proponuję Trybunał, jest w mniejszych butelkach. Jak nie posmakuje, to i żal mniejszy…
Ja właśnie Trybunał dorwałam (trójsłodowe). Naprawdę niezłe. Polecam, Fryciu. Nie pożałujesz. 🙂
Jak Trybunał smakował, to teraz w ramach degustacji polecam Miłosław (niefiltrowany) – dość łatwo go dostać, a jako trudniejsze zadanie zalecam „Atak chmielu” browaru Pinta (tego trzeba trochę poszukać, niewiele sklepów takie ma). Czy ja nie zaczynam podpadać pod jakiś paragraf, za propagowanie spożycia????
tak zachwalaliście, tak zachwalaliście, ze wzięłam, i spróbowałam, i muszę powiedzieć, że dobre … takie…. kobiece?.. 🙂
a Ty, Hegemon, jak się boisz paragrafów, to po prostu, przy komentarzach stawiaj znaczek 18+ albo na początek wrzucaj napis: alkohol tylko dla pełnoletnich … 🙂
Kobiece powiadasz… To nawet nie będę próbował zrozumieć, tylko uwierzę na słowo 🙂 Chyba rzeczywiście będę musiał coś z tymi ostrzeżeniami pomyśleć…:-)
A ja myślałem, że to Holandia. Tyle wiatraków;)
Bardzo fajne zdjęcia:)
Co do funkcjonariuszy SOK, to oni są silni w grupie przeciwko jednostkom. A kiedyś widziałem taką akcję: na dworcu kolejowym stała grupka kilkunastu facetów pijących piwo i palących fajki. Dwóch sokistów udawało, że ich nie widzi, bo zwyczajnie bali się do nich podejść:)
Pozdrawiam
Do Holandii trochę brakuje, ale tendencja rozwojowa jest 🙂
A co do SOK, jak się tworzy dużo formacji siłowych kiepsko wyszkolonych, i kiepsko opłacanych, to oni się frustrują. I wyżywają się na najsłabszych, albo tam, gdzie zarobek jest największy. Podobnie jest ze strażą miejską.
Świetny wybór piw jest w łódzkiej Piwotece (http://piwoteka.pl) oraz warszawskiej Piwonii (http://esklep.piwazdusza.pl) – można nabyć z dostawą do domu na terenie całego kraju. Polecam! Piwa regionalne degustuję z upodobaniem od dawna 🙂 . Pozdrawiam Wszystkich Piwoszy 🙂 .
Piwotekę znam, ale Piwonii nie. Sam mam blisko sklep z taką ilością piw regionalnych, że aż boję się do niego wchodzić, aby nie wydać kasy 🙂 Coś widzę, że temat piwny bardzo się przyjął, muszę częściej go poruszać we wpisach 🙂
Życzliwy człowiek gdziekolwiek spotkany to skarb 😉
Ludzie życzliwi są podstawą każdego wyjazdu 🙂
Jak można nie być życzliwym w tak sielskiej krainie…? 😉
Pozdrawiam wakacyjnie 🙂
W momencie gdy zobaczyłem tytuł, pomyślałem że to wpis o wyprawie do Hiszpanii. Leszno? Niespecjalnie się orientowałem, gdzie to jest. No ale teraz, w miarę wolnego czasu chętnie się wybiorę. Pozdrawiam!
Warto się wybrać – okolice Leszna są naprawdę fajnym miejscem na wakacje i mało znanym, więc tłumu turystów nie ma. Przyznaję tytuł mógł wprowadzać w błąd 🙂
Zapachniało mi wakacjami – ale takimi sprzed minimum 15 lat. Całe wakacje z kumplami na rowerach, zwiedzając mławskie lasy i okolice. Rano tankowaliśmy bidony, kanapki do plecaka i w drogę… Pamiętam, że kiedyś też dotarliśmy do miejsca w którym był stary drewniany wiatrak, wyglądał jakby się miał zaraz przewrócić, ale i tak weszliśmy do środka 😀
Ech. Dzięki Ci za wzbudzenie tej tęsknoty 🙂
Teraz lepiej dba się o wiatraki, więc pewnie na taki rozwalający się byście już nie trafili 🙂 Rozumiem, że już nie spędzasz wakacji na rowerze?
Witam.Mam pytanie.-Czy na te wypady rowerowe zbieracie się ,,prywatnie”z grupą znajomych,czy jesteście otwarci i ogłaszacie termin,trase dla zainteresowanych ,,z zewnątrz” ?
Z każdym rokiem jest inaczej. Czasami się spontanicznie skrzykujemy, czasami jest to zorganizowane bardziej. W tym roku była ta wersja spontaniczne na ostatnią chwilę, ponieważ nie wiedziałem, czy w ogóle będą wakacje. Nie mamy jakiejś sztywnej formuły organizacyjnej – do tej pory jeździliśmy w gronie dalszych, czy bliższych znajomych, ale nie znaczy, że nie jesteśmy otwarci 🙂
Witaj.Twoje wpisy-relacje od początku chwytały za serce.Budziły wspomnienia,dobrych beztroskich lat.Pisałam,że szczerze zazdroszczę i marze by wrócić na szlaki.Ale byłam w szponach pracoholizmu.Każdy kolejny wpis,to Moje bicie z myślami:praca-marzenia itd,itd.Właśnie stuknęła Mi 50-tka.Podjęłam decyzje ! Rezygnuje z pracy,odkładam do szuflady zegarek,kalendarz .Czuje ogromną ulge,radość i spokój.Błogą wolność !Dziękuje ,bo Twój blog uświadomił Mi,że w trybach korporacji nigdy nie dogonie marzeń i pasji.Kondycja jest,uśmiech i chęć do życia wrócily.Pozdrawiam i może do zobaczenia…….na szlaku rowerowym.
Jestem pod wrażeniem tego, co napisałaś. I odwagi. Ja, nie potrafiłem sam zrezygnować z korporacji, ona ze mnie zrezygnowała (za co szczerze jestem wdzięczny :-). Cieszę się, że jest u Ciebie, kondycja, uśmiech i chęć do życia. Szczerze życzę realizacji marzeń, które masz w głowie i sercu. Może uda nam się spotkać na szlaku rowerowym, czemu nie? 🙂
Wolsztyn bardzo miło wspominam:) Byłem na paradzie parowozów w tym roku, ciekawa impreza.Duży plus że jezioro jest przy tak blisko miasta:)
Zazdroszczę pobytu na paradzie parowozów, zawsze chciałem się na tę imprezę wybrać, ale jest ona w długi weekend majowy, a wtedy nie mogę jechać… Chociaż pewnie w Wolsztynie tłumy ludzi i niewiele da się zobaczyć?
piękne rejony!
Witaj Hegemonie. Alez tu u ciebie urokliwie i swojsko. Uwielbiam takie sielskie klimaty i znakomitego, gawędziarskiego „pióra” gratuluję 🙂
Pozwolisz mi towarzyszyć sobie w tych podróżach… ?
a zresztą…tak czy siak…i tak będę z tobą łazikować po kraju, boś fajny i cudnie piszesz 🙂
Witaj Alicjo 🙂 Cieszę się, że tu trafiłaś, że Ci się podoba i że będziesz wracać. W jednym komentarzu napisałaś mi tyle komplementów, że nie wiem czy nie popadnę w nadmierne samozadowolenie 🙂 Pozdrawiam
Mnie zawsze coś w wiatrakach niepokoiło 🙂 Ja wiem, że to absurdalne. Podobają mi się, ale w jakiś sposób budowały u mnie pewien lęk;) Chyba za dużo naczytałem się o duchac 🙂
Duchy w wiatrakach? Zawsze słyszałem, że tylko w zamkach i starych dworach. Ale możesz mieć rację, Don Kichota też coś niepokoiło w wiatrakach… 🙂
kiedyś czytałem taki artykuł o nawiedzonym „młynie” we Włoszech. Krajobraz przepiękny, ale podniszczony młyn podobno straszy w nocy 🙂
Młyny rzeczywiście bardziej nadają się na miejsca nawiedzone. Szczególnie, że są to budowle niesłychanie łatwopalne – więc można sobie wyobrazić, że przyczyny tych pożarów są niekoniecznie naturalne… Niezły temat na jakieś opowiadanie, dzięki za pomysł 🙂
Taki bajkowy wpis o Lesznie i okolicach a połowa komentarzy poszła w piwska 😀 Polacy 😀
Ale chociaż poznałam Piwotekę, muszę zajrzeć 😀
No widzisz i sama poszłaś w piwsko 🙂 Widać z Polski jesteś 🙂 Do Piwoteki warto zajrzeć, ale czasami w osiedlowym sklepie trafi się spory wybór piw regionalnych 🙂
Jak zwykle: piękne zdjęcia, cudne widoki , wspaniała wyprawa.
Dziękuję 🙂
Dziękuję, że Ci się podobało 🙂
Rzeczowy, dokładny, napisany z pasją i zacięciem przyrodniczym, wspaniale uzupełniony zdjęciami wpis okolic Leszna budzi podziw i szacunek za pomysł i reporterską rzetelność. Pozdrawiam Wędrownika.
Dziękuję za tak pozytywną recenzję 🙂
Płasko do urzygu…
Dla mnie za daleko na krótki wypad, ale…w planach mam… na kiedyś. Narobiłeś smaka.
Płasko, ale nie do końca, szczególnie w okolicach jezior teren robi się przyjemnie pofalowany. Jak na Wielkopolskę bardzo dużo atrakcji w najbliższej okolicy. Ja szczególnie polecam muzeum w Szreniawie. Nigdy bym nie przypuszczał, że spodoba mi się muzeum rolnictwa 🙂
Hej, hej – w Lesznie mamy dwa wiatraki, dość mocno schowane poza centrum i w stanie powiedzmy to wskazującym na powolną degradację… no ale są. A będąc w okolicach TRZEBA jeszcze odwiedzić Osiecznę i Muzeum Młynarstwa – 3 odrestaurowane wiatraki czekają 🙂
Żałuję, że do nich nie dotarłem, ale nie miałem pojęcia, że w Lesznie mogą być wiatraki…