Zapewne kojarzysz ogromne twarze prezydentów USA, wyrzeźbione w skałach znajdujące się na górze Rushmore w Stanach Zjednoczonych. Prawdopodobnie nie wiesz, że podobna ciekawostka zwana Čertovy hlavy (Diabelskie Głowy) znajduje się u naszych sąsiadów Czechów. A konkretnie w kraju środkowoczeskim, w Parku Krajobrazowym (CHKO) Kokorinsko-Machuv Kraj.
Čertovy hlavy są największe i najbardziej znane, ale lasy otaczające miasteczko Libechov, kryją znacznie więcej ciekawych skalnych rzeźb. Skały służyły nie tylko, jako materiał rzeźbiarski, ale też dawały schronienie. W rejonie zachowało się wiele skalnych domów, niektóre z nich były zamieszkałe jeszcze w połowie XX w. Kolejne atrakcje, to zabytkowe wioski oraz lokalne pivovary. Park krajobrazowy Kokorinsko-Machuv Kraj ma wiele do zaoferowania, chociaż w Polsce praktycznie nie jest znamy.
Park Krajobrazowy (CHKO) Kokorinsko-Machuv KrajO Kokorinsko pisałem już wcześniej opisując ciekawe formacje skalne znajdujące się wzdłuż Cinibulkovej stezki, wąwóz Bludiste, zamek w Kokorinsko, a także Poklicki i zabytkową wieś Jestřebice Jeżeli chcesz zdobyć dobre mapy i przydatne informacje o regionie Kokorinsko, to zajrzyj do punktu Informacji Turystycznej w Melniku (pisałem o nim w artykule na blogu). Przy okazji należy koniecznie przespacerować się po tym pięknym i zabytkowym mieście |
Skalne rzeźby, czyli wycieczka śladami Vaclava Levego
Czasami jeden człowiek z wizją potrafi zmienić zwykłe miejsce w miejsce wyjątkowe. Oczywiście Vaclav Levy, gdy w wieku dwudziestu lat został zatrudniony, jako kucharz w pałacu Libechovie, absolutnie nie przypuszczał, że odegra tak znaczącą rolę.
Zdolności artystyczne młodego chłopaka odkrył ówczesny właściciel Libechova i wysłał Levego na studia rzeźbiarskie do Pragi, a potem do Monachium. Obecnie Valav Levy uchodzi za jednego z ciekawszych rzeźbiarzy czeskich połowy XIX w.
Zanim Levy wyjechał na studia, pokazał próbkę swoich możliwości, zamieniając okoliczne skały w park rzeźb. Wszystkie jego dzieła można zobaczyć podczas jednodniowej pieszej wycieczki.
Zanim wyruszyliśmy na szlak, przetestowaliśmy działanie regionalnej komunikacji publicznej, konkretnie autobusów. Test nie wypadł zbyt pomyślnie, gdyż autobus spóźnił się ponad 20 minut, przyjechał dokładnie w momencie, gdy mieliśmy już opuścić przystanek, by poszukać alternatywnych źródeł dojazdu. Cóż, w informacji turystycznej w Melniku ostrzegano nas, że w Czechach kolej jeździ bardzo dobrze, natomiast autobusy wręcz przeciwnie.
Skalne rzeźby – Čertovy hlavy (Diabelskie Głowy) i Klacelka
Z Zeliezy, dokąd dowiózł nas autobus, ruszyliśmy niebieskim szlakiem, by zacząć dzień od zwiedzenia największej atrakcji, jaką niewątpliwie są Čertovy hlavy. Podejście nie było długie, ale bardzo ostre i wyczerpujące.
Na szczycie czekały dwie duże, ośmiometrowe głowy. Ich wyraz twarzy trudno nazwać przyjaznym, właściwszym określeniem będzie przerażający, w pełni zasłużyły na swoją nazwę. Kiedyś widoczne były niemal z każdej strony, teraz mocno zarosły i nie tak łatwo zrobić zdjęcie, aby w całości objąć obie głowy.
Myślałem, że w poniedziałek będziemy w górach zupełnie sami, lecz myliłem się. Wkrótce do Diabelskich Głów dotarła czwórka sympatycznych starszych ludzi – wszyscy tak na oko mieścili się w przedziale wiekowym 70-80 lat. Wyglądali niezwykle emerycko. Z drugiej strony nie wydawali się zupełnie zmęczeni intensywnym podejściem. Szczególną uwagę zwracał jeden pan, obuty w sandałki i z reklamówką w ręku. To on podszedł do nas i próbował rozmawiać po polsku.
Kolejną atrakcją na szlaku była jaskinia Klacelka. Aby do niej dotrzeć, trzeba od Diabelskich Głów najpierw zejść w dół spory kawałek, by po chwili ponownie zakosztować ostrego podejścia pod górę. Niestety teren, na którym znajduje się jaskinia i rzeźby jest ogrodzony i pozamykany. Całość można ogarnąć spoglądając zza krat lub z góry. Widoczność taka sobie i kiepskie światło. Klacelka znajduje się w starym lesie, a rzeźby, które udało nam się zobaczyć, zostały mocno napoczęte tzw. „zębem czasu”. Podobno są dni, kiedy jaskinia jest otwarta dla zwiedzających, ale nie udało mi się dowiedzieć, kiedy jest taka możliwość
Przedmieścia Libechova
Niebieski szlak sprowadza nas w dół w kierunku przedmieść Libechova. Widać, że mieszkają tutaj majętni ludzie. Mijamy kilka zabytkowych, pięknie odnowionych willi. W pewnym momencie Łysy dostrzega plakat informujący, że dwie uliczki dalej znajduje się „Obczerstvienie”. Po chwili siedzimy przy kawie i piwie. Mieliśmy sporo szczęścia, ponieważ większość restauracji i barów w poniedziałki jest tu pozamykana.
Skalne rzeźby wśród lasu
Po chwilowym odpoczynku czas zbierać się w drogę. Szlak teraz prowadzi po płaskim terenie i dostępny jest dla każdego. Zapewne świetnie nadaje się na rower.
Za Libechovem droga zanurza się w las i od tego momentu należy zwiększyć czujność. Wiele ciekawych skał i rzeźb ukryta jest wśród drzew, brakuje też dokładnych tablic informacyjnych, łatwo coś ciekawego przegapić.
Pierwsza na szlaku jest kaplica Marii Magdaleny, wyrzeźbiona w samotnej skale z jaskinią. Czas i pogoda zrobiły swoje, kaplica nie wygląda tak imponująco, jak ponad 150 lat temu, ale i tak jest warta uwagi. Niewątpliwie najciekawszym punktem na trasie są Harfenice. Ze skały spogląda na przybysza mnóstwo upiornych głów. Także tutaj znajduje się skalna grota, trochę przypominająca Klacelkę.
Idąc dalej, koniecznie trzeba zatrzymać się jeszcze przy dwóch rzeźbach. Pierwszą jest Sfinga (Sfinks), a drugą Had (czyli wąż).
Mordloch i 7 chlebów
Przy skale Had trzeba podjąć decyzję – wracać niebieskim szlakiem do miejscowości Tupadła, czy kontynuować wycieczkę trzymając się znaków szlaku żółtego. Jeżeli wybierzesz tę drugą opcję, to po drodze zobaczysz jeszcze kilka niewielkich jaskiń, z których najważniejsza jest Mordloch. Służyła przed laty jako skalny byt, czyli skalne mieszkanie. Podobno ukrywali się w niej rozbójnicy. Obok jaskini znajduje się ciekawa skała zwana 7 chlebów (trochę trudno doliczyć się ich ilości).
Brocno – zabytkowa wieś
Wracaliśmy z wycieczki szlakiem rowerowy prowadzący do miejscowości Brocno. Bardzo malownicza droga, szczególnie po wyjściu z lasu, gdy otworzyła się przed nami rozległa panorama na najbliższe okolice. Na pierwszym planie widać było wieś, na drugim wyrastały wzniesienia przypominające wulkany.
Samo Brocno posiada status wsi zabytkowej, dlatego warto się przespacerować przez miejscowość i obejrzeć przepiękne, drewniane domy.
Podobają ci się miejsca, o których piszę? Chcesz, abym więcej publikował i rozwijał bloga, abym odkrywał nieustannie nowe, mniej znane miejsca? Możesz mi w tym pomóc zostając mecenasem bloga na portalu Patronite. Możesz też wesprzeć mnie w inny sposób, stawiając kawę. Jeżeli chcesz, to kliknij w zielony przycisk znajdujący się poniżej
Nowe Osinalice – wieś-skansen
W regionie nie brakuje miejscowości, które uzyskały status, zwany „Vesnická památková rezervace”. Zalicza się do nich wspomniane Brocno oraz opisane w poprzednim artykule Jestřebice. Jednak miłośnikom zabytkowych, drewnianych wsi, polecam przede wszystkim Nowe Osinalice. Jest to niewielka osada, położona poza głównymi szlakami. Można do niej dotrzeć organizując krótką pieszą wycieczkę z Chudolazów.
Samochód parkujemy przy pensionie „U czerwenych wrot” i ładnie poprowadzonym szlakiem docieramy do miejscowości, która niemal w całości wygląda niczym skansen. Bardzo zadbany, wręcz wymuskany skansen. Wszędzie mnóstwo kwiatów – w ogrodach, na parapetach okiennych, tarasach i balkonach. Przed samą wsią rośnie przepiękna lipa pomnikowa, a pod nią ustawiona jest ławka ze stołem – miejsce, które wręcz zaprasza wędrowców do odpoczynku. W tym miejscu można się poczuć niczym Jan Kochanowski.
Z Nowych Osinalic można wracać tą samą drogą lub spróbować nieoznakowanej ścieżki prowadzącej wzdłuż potoku Liebechowka. Właśnie tam natknęliśmy się na stadko muflonów.
Skalne Byty – gdy ludzie mieszkali w skalnych domach
Rejon Kokorinsko słynie też z tzw. skalnych bytów, czyli domów wydrążonych w skale. Można je spotkać w różnych miejscach, ale najlepiej zachowany znajduje się w Lhotce, w pobliżu miasteczka Mseno. Mieszkała w nim starsza kobieta jeszcze w latach 80. XX w. Po jej śmierci w domu urządzono niewielkie muzeum. Odtworzono mieszkanie, oborę oraz piwniczkę. Wstęp do muzeum kosztuje niewiele, jedynym mankamentem jest trudność w znalezieniu miejsca do zaparkowania samochodu.
Z niezagospodarowanych skalnych domów, polecam odwiedzić ten w miejscowości Strezivojice. Najlepiej podczas wycieczki w okolice Dobren i Vidim.
Dobren i Vidim, czyli poza turystycznymi szlakami
Są to ciekawe okolice, gdzie nawet czescy zapaleni turyści zapuszczają się rzadko. Niełatwo tu dotrzeć samochodem, drogi są ekstremalnie wąskie i kręte.
Strezivojice – nieoznaczone atrakcje
Pierwszym celem wycieczki był skalny byt (skalny dom) w pobliżu miejscowości Strezivojice. Jego odnalezienie nie jest proste, gdyż w terenie nie znajdziemy żadnych tablic informacyjnych. W takim wypadku, jak zwykle, bardzo pomocna okazała się niezawodna aplikacja mapy.cz.
Samochodem trzeba dojechać na sam koniec miejscowości, tam gdzie kończy się las. Z szosy skręcamy w pierwszą leśną drogę – jedyną, jaką zobaczymy. Po przejściu około 300 metrów, po prawej stronie drogi wyłoni się grupa skał. To w nich został wykuty skalny byt. Jest największy ze wszystkich skalnych domów, jakie widziałem w rejonie Kokorinsko.
Kolejną atrakcją Strezivojic jest Strezivojicki Spicak. I w tym przypadku brakuje jakiegokolwiek szlaku czy tablic informacyjnych. Kierując się wskazówkami uzyskanymi z mapy.cz ruszmy polną drogą zaczynającą się w centrum wsi. Pół kilometra dalej, w kępie drzew ukryta jest ciekawa formacja skalna poprzerastana rudami żelaza. Wygląda niezwykle diabelsko.
Trzecią i wcale nie najmniejszą atrakcją, na jaką natkniemy się we wsi, jest tradycyjny czeski bar położony w centrum miejscowości. Nie wiem w jaki sposób właściciel znajduje klientów, ale te niewielkie czeskie bary dodają kolorytu odwiedzanym wsiom i miasteczkom.
Relief skalny – Dobren
Rzeźbienie w skałach musiało być okoliczną rozrywką, gdyż w wielu miejscach Kokorinska można natknąć się skalne reliefy. Jeden z nich, przedstawiający ukrzyżowanego Chrystusa, znajduje się przed miejscowością Dobren. W rejonie nie brakuje podobnych wizerunków, ale ten jest wyjątkowo dobrze wyeksponowany i czytelny. Samochód można zostawić na polanie przy samym zakręcie szosy, gdzie odchodzi droga oznaczona szlakiem. Jest tam też fajne miejsce postojowe z ławką i stołem, świetnie nadające się na obczerstwienie.
Vidim – malownicze ujęcie wody
Vidim może się pochwalić ciekawym pałacem – obecnie dom starców, oryginalnym budynkiem ujęcia wody, kilkoma pamiątkowymi domami oraz bardzo zniszczonym reliefem Chrystusa. Cała miejscowość robi wrażenie, jakby za chwilę miała się rozpaść i na zawsze zniknąć z powierzchni ziemi…
Czeskie pivovary
Wspominałem już o typowych czeskich wioskowych pijalniach piwa. Najciekawsza, na którą natknąłem się, znajduje się w miejscowości Jestribice, kolejna we wsi Strezivojice. Niestety, takie miejsca w czasach drapieżnego kapitalizmu potrafią szybko znikać z powierzchni ziemi.
Oprócz niewielkich knajpek pobyt na czeskiej ziemi umilają pivovary, czyli miejsca, gdzie warzy się lokalne piwo. W rejonie Kokorinsko znalazłem dwa: Pivovar Mlyn, gdzie trafiliśmy na radośnie obchodzoną rocznicę istnienia browaru oraz bardziej rozpoznawalny Pivovar Lobec, który może pochwalić się wieloletnią tradycją warzenia piwa
Czeskie atrakcje Jeżeli chcesz się więcej dowiedzieć o czeskich atrakcjach, to zachęcam cię do przeczytania artykułów o:
|
Skalne rzeźby i skalne domy – podsumowanie
W okolicach Kokorinsko przez kilka dni zdołałem zobaczyć tylko część tutejszych atrakcji, na wiele innych zabrakło czasu. Przede wszystkim polecam wędrówkę szlakiem skalnych rzeźb. Na miejsce można dojechać autobusem, a potem wszystkie atrakcje zobaczyć podczas jednodniowej pieszej wycieczki. Poznanie pozostałych atrakcji jest możliwe jedynie dla posiadaczy samochodów, chociaż czescy zapaleńcy docierają tam na rowerach (głównie elektrycznych).
Skalne rzeźby są najciekawsze, ale poza nimi warto zobaczyć wieś Nowe Osinalice, skalny byt Lhotka oraz Strezivojicki Spicak. Reszta jest ciekawa, ale przy braku czasu można sobie odpuścić. A po całym dniu zwiedzania, koniecznie trzeba odpocząć w jednym z lokalnych barów lub zaplanować postój w jednym z tutejszych piwowarów – zarówno Lobec, jak i Mlyn są godne polecenia
Rewelacja, choć z tymi rzeźbami to mi zabiłeś ćwieka, bo niby atrakcja, ale jednak znaczna ingerencja w naturę i bądź tu człeku szczęśliwy.
Tam nie byliśmy, a te skalne domy i kaplice chciałabym obejrzeć. Martwi mnie niestety kolano, w górskich wyprawach muszę zrobić przerwę.
Wprawdzie w Czechach byliśmy, ale bliżej granicy.
Udanych wypraw w spokojnej aurze, bo na razie nie zachęca.
Niestety, aura nie zachęca do podróży. Może należy w tym roku sobie odpuścić zagranicę?
To była połowa XIX w., więc rzeźbienie w skałach było inaczej postrzegane. Głowy prezydentów w USA wyrzeźbiono na początku XX w., niemal sto lat później…
Wyjątkowy i niespotykany fragment czeskiego krajobrazu. Nigdzie jeszcze nie spotkałam takich skalnych rzeźb, a krajobrazy i wioski – bajeczne. Fajnie, że poszukałeś i dotarłeś w tak ciekawe miejsce:)))
Czechy potrafią zaskoczyć 🙂 Sądzę, że jeszcze niejedną tajemnicę kryją, która uda mi się zwiedzić i opisać 🙂
Klik dobry:)
Kto pozwolił na popsucie przepięknej natury tymi paskudnymi rzeźbami? Nie mam nic przeciwko artystom, ale niech tworzą od podstaw w swoich studiach, a nie korzystając z gotowców istniejących w plenerze. Może zaczną też przemalowywać drzewa według swojej chorej wizji świata?
Pozdrawiam serdecznie.
To był inny świat i inne czasy oraz inne pojmowanie natury. Teraz by nikt na coś takiego chyba nie pozwolił…
Ja pierdykam, jestem zachwycona tymi rzeźbami. Znam czeskie skalne miasta bo byłam ale o skalnych głowach nie słyszałam. Widziałam jedynie te przedstawiające amerykańskich prezydentów – w Miniatur Wunderland w Hamburgu :). Szkoda, że nie słyszałam o tych rzeźbach przed zeszłorocznym, czeskim urlopem ale dobrze, że Czechy blisko :). Świetny klimat a piąte zdjęcie nasuwa mi na myśl wspomnienia z Angkor Wat. Pozdrawiam serdecznie.
Masz rację z tym Angkor Wat. A do Czech jest całkiem blisko, więc zawsze można nadrobić. Sądzę, że Czechy kryją jeszcze wiele tajemnic wartych odkrycia 🙂
Ciekawsze te rzeźby niźli dar Stalina za nasze pieniądze ale jak widać można zrobić coś oryginalniejszego. „Wędrówki , Pana śladami nie pospieszają więc jest tak jak lubię i nie przymuszają co mnie określa.Zraziło mnie określenie :”wieś zabytkowa”- Wolę , ładna, ciekawa a że Pan prowadzi ciekawymi ścieżkami wierzę na słowo ,że warto a dodatkowe określenia wprowadzają niepotrzebny szum.Moim zdaniem chociaż wiem ,że bywają ludzie , których :” ładne” odstręcza a „zabytkowe” zachwyca.. Był czas ,że i mnie nosiło za południową granicę ale nie skupiałam się na widokach a na romansowaniu . Nie umialam połączyć tych dwóch rzeczy chociaż teraz wiem… Czytaj więcej »
Zabytkowa, tak została przetłumaczona oficjalna czeska nazwa „vesnicka pamatkova zona”. Niestety, nie jestem biegły w tłumaczeniach z czeskiego, więc skorzystałem z tłumacza Googla. Pewnie bliżej prawdy byłoby określenie wieś skansenowa, ale trochę dziwnie to brzmi po polsku :-). Dlatego zostało zabytkowa 🙂
Bardziej ja powinnam się tłumaczyć ale Pan jest wyjątkowy więc mnie zaskoczył- dziękuję.
Czechy to jeden z krajów, który znam dość dobrze, ale w te okolice jeszcze nie trafiłem a tu taka piękna niespodzianka.Kolejna czeska perełka. Pewnie sobie nie odpuszczę, ale na to potrzebuję kilku dni. Przy takiej odległości od domu jednodniowy wypad nie wchodzi w rachubę. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Ja byłem tam cztery dni i szczerze mówiąc wszystkiego nie udało mi się zobaczyć. Szczerze polecam ten region, on jest wpasowany w to o czym piszesz na blogu. Jest trochę kiepsko ze znalezieniem noclegu, ale bardzo polecam Melnik – piękne miasto i rewelacyjna informacja turystyczna 🙂
O Kokorinsku dowiedziałam się z jednego z wcześniejszych Twoich wpisów. A tu teraz takie ciekawe miejsce z rzeźbami. Obecnie na pewno nie pozwolono by na taką twórczość, ale skoro już są… Zaznaczam kolejny punkt na mapie do odwiedzenia. Przypomniało mi się, że wiele lat temu widziałam już w Czechach rzeźby w lesie, ale w dużo mniejszej skali. Miejsce nazywa się Braunův Betlém i jest położone kilka kilometrów od Kuks. Nie mam pojęcia jak teraz wygląda.
Czesi mają wiele takich fajnych miejsc, które nie są szerzej znane. Jeżeli tylko da się jeździć za granicę, to na pewno pojadę w ten rejon, o którym wspomniałaś