Gdy rodzina w komplecie spotyka się raz na jakiś czas, wtedy toczą się rozmowy, rozmowy przy stole. Najpierw jednak trzeba skłonić każdego z osobna aby przy tym meblu zasiadł. W dość ciasnym mieszkaniu mojej siostry Judyty, gdzie zazwyczaj się spotykamy, ponad 10 osób i kilka psów, tworzy swoiste pandemonium, któremu nie wszyscy są w stanie psychicznie podołać. Wtedy co niektórzy gdzieś przepadają, choć wydaje się, że na tak małym metrażu nikt nie jest w stanie się zgubić. Tego wieczoru zniknął syn Judyty Janczy. Znalazłem go w ostatnim pokoju leżącego bezwładnie na łóżku.
– Opadłem z sił. – jęknął z cicha – Rozumiesz Hegemonie, odkąd wyprowadziłem się z domu i nagle zetknę się z całą rodziną, przeżywam szok. Muszę powoli się aklimatyzować!
Zmieńmy temat rozmowy
Rozmowy rozkręcają się zazwyczaj wtedy, gdy pierwszy głód zostanie zaspokojony. Niestety zbyt często dotyczą polityki. A polityka nie integruje rodziny.
– Czy możemy zmienić temat rozmowy na jakiś przyjemniejszy?! – stanowczo zażądała mama
– Przyjemniejszy? – Judyta wyglądała na zaskoczoną, bo to przeważnie mama inicjowała rozmowy o polityce – To znaczy jaki?
– Jestem ciekawa czy wiecie, jakie są najwyższe góry na kuli ziemskiej?
Zapanowała pełna konsternacji cisza. Po chwili ktoś niepewnie rzekł:
– Himalaje..?
– Właśnie Himalaje, a jakie tam są najwyższe szczyty?
Nie mogliśmy się zorientować, czy mama kpi, czy też zadaje te pytania na poważnie. Okazało się, że na poważnie. Po prostu chciała nam opowiedzieć o wyprawie polskich alpinistów na Nanga Parbat, o której ostatnio czytała. Dzięki zaskakującemu wstępowi przyciągnęła uwagę każdego, gdyby zaczęła normalnie, nie wiadomo, czy ktokolwiek by ją wysłuchał…
Zbrodnia Ikara
Ale nie tylko mama oddaje się czytelnictwu, książki pochłania również Hania, najmłodsza córka Judyty. Zazwyczaj są to lektury.
– Wiecie – relacjonowała Judyta – wieczorem Hania powiedziała mi, że pani zadała im do przeczytania coś o Ikarze. Taką grubą książkę. Hania poprosiła, abym tę książkę znalazła w mojej szkolnej bibliotece.
– Następnego dnia idę do bibliotekarki, a ona mówi, że mają coś o Ikarze lecz jest to krótkie, zaledwie kilkunastostronicowe opowiadanie, a nie gruba książka! Dzwonię więc do Hani i pytam się o co chodzi, a ona na to: „Wiesz mamo, bo w tytule coś przed tym Ikarem było”, Ale co? „Nie pamiętam dokładnie, ale chyba „zbrodnia Ikara?”
Rozmowy przy stole – czym czyścisz rower?
Następną osobą, która skupiła na sobie był Janczy. Chłopak na tyle się zaaklimatyzował w rodzinnym domu, że był w stanie pochwalić się porządkami, jakie poczynił w swoim pokoju. A Janczy jest mistrzem porządku i minimalizmu. Dyskusja wywiązała się, gdy zaczął opisywać w jaki sposób czyści rower:
– Po ostatnich deszczach miałem tak wybrudzony rower, że musiałem go porządnie umyć
– To ty czyścisz rower w mieszkaniu? Ja wyprowadzam przed dom i tam myję – wtrąciła się Najmłodsza Siostra – Nie możesz tak samo?
– Wiesz, jak miałbym schodzić z rowerem z pierwszego piętra, potem wrócić po miskę z wodą, to już wolę w domu….
– … poza tym, po co wszyscy mają się gapić na to, jak myję rower?!
– No tak Janku – z sarkazmem wtrąciła mama – Na pewno wszyscy sąsiedzi staliby w oknach i dziwiliby się niesłychanie, niektórzy zapewne biliby brawo
– A czym myjesz rower? – weszła mamie w słowo Najmłodsza – Ja sobie kupiłam specjalne szczotki w Netto…
– A ja biorę stare majtki, maczam je w misce z wodą i myję…
– Szczotki się lepiej sprawdzają!!
– Nie narzekam na moje stare majtki…
– Szczotką dotrzesz w każdy zakamarek, a majtek nie wsadzisz wszędzie!
To są tylko fragmenty…
… z naszych rodzinnych spotkań. Pewnie podobne rozmowy przy stole toczą się w każdym innym domu, a potem przepadają bezpowrotnie. Zapisuję więc fragmenty naszych rozmów, aby ocalić je od zapomnienia.
Czy w twojej rodzinie jest jakiś kronikarz? Może warto komuś tę rolę powierzyć? I koniecznie opowiedz w komentarzach czym czyścisz rower – szczoteczką, majtkami, czy może jeszcze czymś innym?
Ha, ha, ha 😉 najbardziej podobają mi się majtki. A tak na serio, to uważam że to świetny pomysł by zapisywać rodzinne dialogi. Masz rację, że takie dyskusje o wszystkim i o niczym toczą się w każdej rodzinie. Tak więc dzięki Twojej sugestii, będę baczniej się przysłuchiwać rodzinnym rozmowom przy stole. Na pierwszy ogień pójdzie komunia, która będzie już za kilka dni.
Pozdrawiam 😉
Naprawdę warto zapisywać, ratujesz fajne chwile od zapomnienia. A każda rodzina ma swoje unikalne dialogi 🙂
Najważniejsze, że Rodzina spotyka się od czasu do czasu przy stole, nie tylko po to, żeby zjeść i rozejść się po swoich kątach. Zbrodnia Ikara – przefajne:)
Zbrodnia Ikara doczekała się drugiego życia 🙂
hmmm, właśnie takie spostrzeżenie mnie naszło, że rozmowy przy stole mojej mamy zawsze kończą się bólem brzucha od śmiechu, a rozmowy przy stole mojej (jeszcze ciągle niestety ) teściowej – awanturą i obrażaniem się ….
tak czy inaczej, najbardziej lubię moje rozmowy z Młodymi, boszszsz, oni to czasem mają odzywki… 😀
Rozumiem, że Młody jest mistrzem ciętej riposty? 🙂
i różnych głębokich myśli też 😀
Czyli dokładnie tak, jak Janczy 🙂
Powiem Ci, że jako pani od biblioteki od razu wpadłam na ten tytuł, bo nie takie przerabiałam 🙂
Takie rozmowy są cudne, nie tylko w gronie rodzinnym, więc czasami też staram sie zapamiętać lub coś zanotować w moim sekretnym notesie.
Co do roweru, to wyręcza mnie mąż, gdy schodzi do piwnicy i przygotowuje swój rower, to przy okazji zajmuje się moim, ale czym czyści? Majtkami nie, raczej starym T-shirtem 😉
No tak, ty masz doświadczenie 🙂
Janczy jest mistrzem porządku, więc może warto czyścić rower majtkami? Może powinnaś mężowi powiedzieć, że t-shirt nie jest aż tak perfekcyjny? 🙂
W takim razie polecę mu majtochy 🙂
Jestem ciekaw jego miny 🙂 🙂 🙂
Nie czyszczę roweru, powierzam to męskiej czesci rodziny, gdy się zjadą wszyscy, bo twierdzą, że ich to odpręża. Po prawdzie sądzę, że bardziej odpręża ich czas spędzony wspólnie przed garażem pod pretekstem umycia wszystkich samochodów, rowerów i innych takich. Włączają karcher i udają, że nie słyszą, gdy wołam na kawę. Albo jeden odpali kosiarkę, i też nic nie słyszą. Może i używają starych majtek, a już na pewno strych koszulek. Toż to zwykle doskonałej jakości, dobrze wchłaniająca wszystko bawełna. Co do rozmów – chwilowo w rodzinie są malutkie dzieciaczki i będzie ich jeszcze więcej, więc sporo gadania o zupkach, kupkach… Czytaj więcej »
Widzę, że część męska rodziny wyżywa się w pracach wymagających uruchomienia maszyn wszelakich. Ja też czyszczę rower koszulką, ale może i stare majtki lepsze, nie wiem 🙂
Nie lubię rozmów o polityce, bo u nas to straszne bagno i straszna wojna plemienna. A ja nie znoszę zacietrzewienia, ale nie zawsze da się takich rozmów uniknąć, niestety…
To piękne, takie zapisywanie rozmów. Wspomnienia tak łatwo utracić…
Niestety, z czasów, gdy nie zapisywałem, to nic nie pamiętam, najwyżej jakieś strzępki rozmów…
Faktyczne, niezły materiał na książkę się zbiera 🙂
Mam tych historii zapisanych bardzo dużo, ale czy to materiał na książkę? Sam nie wiem…
Standardowo u nas jest tak z dwie dychy dusz, na politykę się nie wchodzi, bo zasadniczo mamy podobne. Za to na tapecie są dzieciaki bo czworo ostatnio przybyło. Do tego przygody typu udział w projekcie nocnego nagrywania nietoperzy.
A rowery myjemy na podwórkach przed domami… wygoda 😉
Zaciekawiłeś mnie tymi nietoperzami, tak niewiele wiem o tych stworzeniach…
Wiesz, u nas też są podobne poglądy polityczne, ale gdy jeszcze raz wałkuje się wkurzającą decyzję jakiegoś ministra czy jątrzące słowa polityka, to człowiek z natury rzeczy się denerwuje. Dlatego tak nie lubię przenoszenia polityki do posiłków…
Najłatwiej jest umyć rower na własnym podwórku, jak się je ma…
kocham mój rower, ale go nie czyszczę. pierwsza zasada: nie rozpieszczać. 😉
Mówisz, że mycie zbytnio rozpieszcza rower? 🙂
Super pomyślane, by zapisywać takie wspomnienia i fragmenty rozmów. Często ktoś z nas powie coś zabawnego lub interesującego i wydawać by się mogło, że na pewno to zapamiętamy. Jednak jak wiadomo, pamięć jest bardzo ulotna.
Mam notatki z takich rozmów z wielu, wielu lat. Co jakiś czas publikuję, przy okazji przypominam sobie minione wydarzenia i cieszę się, że miałem tyle samozaparcia, aby latami to wszystko zapisywać…
U nas, na rodzinnych uroczystościach, gada się głównie o nieobecnych. Nie wiem o czym gadają, kiedy mnie nie ma. Jeżeli chodzi o rower, to najlepiej jest pojeździć po mokrej, przerośniętej trawie…
Nawet niekoniecznie trzeba mówić, ważne, że bliscy są obok. Tak rzadko mamy możliwość się spotykać. Warto zapisywać, nawet jeśli wydaje się to w tej chwili niepotrzebne.
Przydałyby się u mnie te majtki, które czyszczą rower.
Pozdrawiam
Sądzę, że każde majtki nadają się do czyszczenia roweru, jeszcze nie wynaleziono takich, które czyszczą same z siebie 🙂
Wiesz… takie satynowe z kokardką… mogłyby się jednak nie przydać 😉
Uwielbiam rodzinne rozmowy przy stole 😀 Ja przy moim wczorajszym z okurwem wsunęłam krzesło pod stół i opuściłam imprezę 🙂 Kocham spotkania z rodziną 🙂
Janczy chyba nie nosi takich satynowych z kokardką 🙂
A rodzinne rozmowy mogą być wkurzające, ale jak się nie zdystansujesz, to przy rodzinnym stole ciężko przetrwać…
Mokra, przerośnięta trawa nie na wszystkie brudy pomaga. Na niektóre to nawet dobra szczotka nie jest za dobra…
Dialogi w moim domu takoż zadziwiają. Nota bene – część z nich przedostaje się na mojego bloga. Jednak to nie one najbardziej „rzucają się na uszy”, gdy ktoś pierwszy raz doznaje specyficznej przyjemności kontaktu z nami. Bardziej – słownik, którego używamy. Każda rodzina ma swoje specyficzne wyrażenia. W mojej przybierają one nieco gargantuiczny wymiar, oparte na setkach skojarzeń i sytuacji, które nierzadko są kompletnie nieczytelne dla kogoś z zewnątrz. Mimo to często spotykałam się z sytuacjami, gdy ludzie traktowali mnie jak skarbnicę bon motów i rozmaitych powiedzonek :))) Lekarka moich dzieci twierdziła wręcz, że powinnam zapisywać ową radosną twórczość jako… Czytaj więcej »
U nas w rodzinie też jest wiele takich powiedzonek, których nikt postronny nie zrozumie, a nas śmieszą do łez.
Jeżeli masz takie rodzinne historie, to koniecznie je zapisuj dla siebie, dla swoich dzieci, po latach wraca się do nich z dużą przyjemnością…
chyba tez zacznę zapisywać takie rzeczy, bo na pewno podczas rozmów przy stole, padają różne śmieszności 🙂
„zbrodnia Ikara” rozłożyła mnie na łopatki :)))) a tak na marginesie, to miałam trzy podejścia do „zbrodni i kary” i nie jestem w stanie przez to przebrnąć. więc trochę współczuję Hani 🙂
Ja otwarcie przyznaję, że „Zbrodni i kary” nie przyswoiłem i nie zamierzam przyswajać. Mam to szczęście, że nie muszę już czytać lektur, Hania niestety nie ma wyboru 🙁
Zapisuj, zapisuj rozmowy rodzinne, naprawdę warto…
Majtki na pewno są the best (pod warunkiem, że bawełniane 😉 ).
Mam kuzyna, który interesuje się naszym drzewem genealogicznym, więc można by go podpiąć pod kronikarza 😉
Niestety bardzo rzadko się widujemy…
Drzewo genealogiczne, to nie do końca to samo, co zapisywanie na bieżąco tego, co w rodzinie się dzieje. A potem te śmieszne czy fajne chwile idą w zapomnienie…
A majtki są the best, oczywiście bawełniane 🙂
Czytając powyższe nie sposób się nie uśmiechnąć. Roweru nie czyszczę, gdyż nie posiadam. Kronikarzem byłam jak dzieci były małe. Spisywałam wszystkie zabawne historie… ale dzieci tak szybko dorastają.
Ale dzieciaki cały czas tworzą wspaniałe historie. Słuchając dorosłych dzieci mojej siostry, cały czas mam świetne historie do zapisania 🙂
Zbrodnia Ikara zdecydowanie wygrywa! A rodzinne spotkania są niekończącym źródłem inspiracji! 😉
Mnie też Zbrodnia Ikara rozłożyła łopatki, ale majtki do czyszczenia roweru też mają potencjał 🙂
Tak się zastanawiam…. i wychodzi mi, że u nas nie ma rozmów przy stole. Mamy monolog Głównodowodzącego. Nie muszę zapisywać, znam na pamięć.
No tak, w takiej sytuacji nie ma co zapisywać…
Czyszczę rower mężem. Tzn. zostawiam brudne rowery przed domem w towarzystwie męża, po jakimś czasie są czyste i można chować do piwnicy 😉
Czyli są niewątpliwe zalety z posiadania męża? 🙂
Są, koniecznie musisz spróbować 🙂 🙂 🙂
🙂 🙂 🙂
To jest w sumie takie fajne, że po latach się wpsomina z rozrzewnieniem. A do tej dyskusji czym czyścicie rowery to w myślach dołożyłam kolejny fragment:
– Szczotką dotrzesz w każdy zakamarek, a majtek nie wsadzisz wszędzie!
– A chcesz się założyć?
🙂 🙂 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂
No zakład o dotarcie majtkami wszędzie jest mocno prowokacyjny 🙂 🙂 🙂
Ach, brakuje mi mojego rowera i rozległych pól we Wrocławiu… Muszę go tu sprowadzić, ale myć chyba będę szczotką, bo majtek mi zabraknie 😛
We Wrocławiu chyba panują przyjazne warunki dla rowerów? Nie musisz swojego roweu koniecznie czyścić majtkami, nie musisz 🙂