Mama, jeżeli się czymś interesuje, robi to totalnie, przy okazji angażując wszystkich dookoła. Największą z największych pasji mamy są koligacje, a ponieważ zna wszystkich przodków i przodkinie od czasów panowania Stanisława Augusta, jej rodzinne opowieści ciągną się w nieskończoność, niczym brazylijskie telenowele. Pełno w nich najdrobniejszych detali, które mama z lubością cytuje, dziwiąc się niepomiernie, że nie jesteśmy w stanie spamiętać tak prostych i podstawowych faktów, jak chociażby daty pierwszej komunii prapradziadka Adama, czy miesiąca, w którym została ochrzczona praprapraciocia Eufrozyna.
Rodzinne opowieści – kto spamięta?
– Mama chciałaby abyśmy recytowali o której godzinie miały miejsce te wszystkie chrzty, śluby i pogrzeby? Może jeszcze powinniśmy orientować się jaka pogoda wtedy panowała?! – zdenerwowałem się kiedyś.
– A co w tym trudnego? Przecież to oczywiste! Jak można takich rzeczy nie pamiętać?! Gdy w 1826 r. Ludwika Pągowska wychodziła za Aleksandra Mikołajewskiego, to ślub zaczynał się o godzinie 17., ona wtedy miała 22 lata, a on, zwany w dokumentach młodzianem, liczył sobie dokładnie lat 36.
– Godzina jest bardzo ważna! – kontynuowała mama – Dzięki temu wiem, że gdy umierał dziadek Ludwik, to była godzina 18 i na pewno patrzył wtedy na zachodzące słońce. Musiał lubić zachody słońca, ponieważ ja też je lubię! Przecież po kimś to muszę mieć, prawda? Zapewne po dziadku Ludwiku. Na dodatek informację o jego śmierci czytałam w promieniach zachodzącego słońca.
Mama ubolewa, że jej potomstwo nie podziela pasji do koligacji. Wykorzystuje więc każdą okazję, aby snuć rodzinne opowieści. Wierzy, że być może któraś z historii na tyle nas zaciekawi, że zainteresujemy się głębiej? Tak też było i tym razem.
Straszna rodzinna tragedia
Siedziałem z rodzicami przy kuchennym stole, a mama opowiadała o wywodzącej się z dworu w Krzeczowie rodzinie prababci. Ostatnio po wielu, wielu latach udało się z nimi nawiązać kontakt.
– Wiesz Hegemonie, oni niedługo organizują zjazd rodzinny?!
Nie musiałem pytać, czy ona się na ten zjazd wybiera.
– Nawet sobie nie zdawałam sprawy, że było ich aż tyle w tym dworku w Krzeczowie! Babcia miała 13 rodzeństwa, a jej brat Aleksander miał 17 dzieci! W tej rodzinie wydarzyła się straszna tragedia! Wyobraź to sobie, że syn Aleksandra Stanisław zastrzelił swojego wuja, także Stanisława! Nie wiadomo dokładnie o co poszło, ale Aleksander wyrzekł się swojego syna zabójcy, a potem sam ze zgryzoty umarł!
Aleksander, dwóch Stanisławów, 17 dzieci, jak to wszystko można zapamiętać? I to w dodatku ze szczegółami!
– … potem ten Stanisław-zabójca został wsadzony do więzienia. Wykonanie kary odroczono mu na czas wojny polsko-bolszewickiej, po której ponownie wrócił za kraty. Ale pod koniec życia rodzina mu wybaczyła, bo został ustanowiony prawnym opiekunem matki w Krzeczowie. A wiesz Hegemonie, co się okazało? Że Krzeczów był królewszczyzną!
– Nie rozumiem, jakie ma to znaczenie?
– Jak to jakie? Bardzo duże! Okazuje się, że wuj Roman miał rację opowiadając, że w Krzeczowie kiedyś była królowa Bona! On dobrze pamiętał dawne czasy i raczej nie zmyślał.
– Wuj zmarł 20 lat temu i w żaden sposób nie mógł pamiętać królowej Bony!
– Oczywiście, że nie, ale jaki miał cel mówić nieprawdę?… Chociaż przy okazji twierdził też, że Bona w Krzeczowie spotkała się z Byronem…
Wuj Roman, królowa Bona i Byron
Wuj Roman pod koniec swojego długiego żywota nabawił się rozległej sklerozy, więc odwoływanie się do jego pamięci, było zabiegiem dość karkołomnym. Jednak w argumentacji mamy nie miało to żadnego znaczenia. Od tej pory z niezachwianą pewnością informowała każdego, kto tylko chciał jej słuchać, że królowa Bona bywała w Krzeczowie. Gdy ktokolwiek nieopatrznie zapytał ją, skąd czerpie takie informacje, ripostowała:
– Tak mówił wuj Roman, a Krzeczów był królewszczyzną. Poza tym, skąd wiesz, że tam nie była?
W połowie opowieści o wuju Romanie, królowej Bonie i Byronie, mama nagle podrywa się z okrzykiem:
– Hegemonie, koniecznie muszę Ci pokazać coś ważnego!
Rodzinne opowieści z czasów potopu
Wybiega z kuchni. Po chwili wraca dzierżąc w dłoniach zwykłą teczkę. Oczywiście zwykłą tylko z wyglądu, bo z wszelkich innych względów niezwykłą.
– Słuchaj, to jest bardzo ważna teczka, jeszcze dziadek ją założył! W teczce jest koperta, a w niej wszystkie koligacje, nawet koligacje Jana Pągowskiego, z którym rozstaliśmy się podczas potopu!
– Którego potopu? – tym pytaniem, milczący dotąd ojciec zaskoczył wszystkich.
Spojrzeliśmy na niego z kompletnym brakiem zrozumienia.
– Bo nie wiem, czy potopu szwedzkiego…
– No, a jakiego innego? – obruszyła się mama
– …czy może potopu biblijnego?
Mama milknie na moment, po czym ponownie zrywa się z miejsca. Tym razem bierze się za chaotyczne porządkowanie najbliższego otoczenia. Okazuje się, że spodziewa się gościa, który niedługo ma zawitać w progi mieszkania rodziców.
– Sądzę, że Halinka przyjdzie, jak nie było do tej pory telefonu, to chyba powinna przyjść, inaczej by zadzwoniła!
– A kto to jest ta pani Halinka? – zapytała Najmłodsza Siostra, która nie wiadomo kiedy pojawiła się w kuchni
– Jaka pani?! Ciocia!
– Dla Najmłodszej nie może być ciocią, co najwyżej kuzynką! Przecież to ty jesteś ciocią Halinki! – spróbował jakiś porządek w nazewnictwie wprowadzić tata.
– Racja, racja. Halinka pochodzi z rodziny, o którą zawsze pytał wuj Roman. To była niezwykle miła rodzina, a z Halinką nie widziałam się dużo czasu, prawie 75 lat.
– Jak to? – Najmłodsza nie kryje zaskoczenia – Przecież to niemożliwe, mama jeszcze nie ma 75 lat!
– Dlatego powiedziałam prawie, słuchaj mnie uważnie! Nie widzieliśmy się prawie 75 lat, czyli nigdy w życiu!
Rodzinne opowieści z RochówkaJeżeli zainteresowały cię opowieści związane z dworem w Rochówku, to możesz jeszcze przeczytać:– O moich poszukiwaniach przodków na 200-lecie Rochówka – O ostatniej drodze do Rochówka w listopadzie 1939 r., gdy cała rodzina zgromadziła się we dworze – O Bożym Narodzeniu w Rochówku, jedynym i ostatnim dla całej rodziny – O portrecie prababci, od którego zaczęło się ponowne odkrywanie historii Rochówka |
Rodzinne opowieści zaczynają się od praprababci Kamilli…
Tu Najmłodsza nierozważnie zainteresowała się, jakie więzy pokrewieństwa łączą Halinkę z naszą rodziną. Mamie nie trzeba dwa razy zadawać takich pytań. Umościła się wygodnie na krześle i promiennie uśmiechnięta zaczęła snuć długą opowieść…
– To jest bardzo, naprawdę bardzo proste i wielokrotnie ci o tym mówiłam…
– Tak, ale…
– Najpierw była babcia Kamilla, pisana przez dwa „l” o czym doskonale wiesz, bo jej portret wisi od lat w pokoju stołowym…
– Mamo, ale nie musi mama zaczynać od takiej prehistorii…
– Prosiłaś mnie, abym wyjaśniła, to wyjaśniam! – mama jest bezlitosna – Prababcia, a właściwie praprababcia Kamilla miała czwórkę dzieci. Trzy córki, z których…
Tego dnia nie miałem już więcej siły, ani czasu na rodzinne opowieści. Pożegnałem się z tatą i wyszedłem. Mama nawet tego nie zauważyła zatopiona w meandrach losów potomstwa praprababci Kamilli, której portret od lat wisi w pokoju stołowym.
ha ha ha, Twój Tata świetnie wstrzelił się w opowieść… 😀
a co do królowej Bony, to NA PEWNO bywała w Kozienicach… ale nie z Byronem, tylko z mężem swym prawowitym, królem Zygmuntem I Starym … 😀
Wiadomo, że bywała w Kozienicach, tego nikt nie kwestionuje 🙂 A mój tata, bywa mistrzem ciętej riposty…
a propos potopu biblijnego… arka, jak wiemy, z każdego gatunku para zwierząt, w tym jednorożce… podchodzi jeden do drugiego i mowi: cześć piękna, jestem Stefan… na co słyszy: cześć, jestem Mietek… i tak właśnie wyginęły… 😀
Biedne jednorożce 🙂
O matko kochana! królowa Bona! Byron ! Potop! Stanisław zabija innego Stanisława! To jest dopiero historia!
Aż po cichu zazdroszczę. Ja co najwyżej mogę opowiadać jak ciocia Krysia przed laty spartoliła ciasto na urodziny dziadka:) Choć mam wrażenie, że u nas to rodzinne:)
Sądzę, że w każdej rodzinie są nieopowiedziane bardzo fajne historie. Ja po prostu za każdym razem zapisuję i dlatego pamiętam 🙂
Twoja mama jest naprawdę niesamowita! Mam kuzyna, który lubi grzebać w naszej rodzinnej historii. Dziś to zjawisko jest rzadko spotykane. Raczej pochłania nas rzeczywistość, która w stosunku do kilkudziesięciu lat wstecz, ruszyła z kopyta. Wszyscy teraz żyją intensywniej, szybciej….ale czy lepiej….?
Serdeczności Hegemonie 🙂
Fajnie jest pamiętać o historii swojej rodziny, to tworzy więzi i poczucie zakorzenienia. Natomiast jeżeli historie rodzinne wypływają w każdej rozmowie, to rodzi już znużenie….
Piękne te zdjęcia i ci ludzie na nich i te meble. Czasem żałuję, że nie żyłam w tamtych czasach. Piękne suknie, czarno-białe fotografie, na których pozowano całymi rodzinami. Z przyjemnością wiele elementów przeniosłabym do naszej epoki 🙂
To se ne vrati, niestety. Epokę docenia się zazwyczaj dopiero po jakimś czasie…
A wiesz, że takie osoby jak Twoja mama to skarbnica wiedzy, powinieneś sagę rodzinną napisać, bo jak ich zabraknie, to przepadnie cała ta wiedza o rodzinie, a widzę po zdjęciach że ciekawe dzieje. Czyli po koligacjach jesteś Hegemonie panicz z dworku….Ja tez ciągle gubiłam się w koligacjach, ale babcie i najstarsze ciotki wszystko doskonale pamiętały. Zbieg okoliczności sprawił, że w sobotę na spotkaniu rodzinnym próbowaliśmy ustalić pewne koligacje, ale zabrakło najstarszych członków rodziny , a my ani dudu…
Na szczęście mama wszystko zapisuje, wszystkie koligacje są uporządkowane w teczkach. U nas to taka rodzinna tradycja, najpierw dziadek zbierał informacje o rodzinie, potem mama, być może kiedyś ja dołożę swoją cegiełkę…
Hmmmm… Skoro już, jakimś cudem, doszło do spotkania Bony z Byronem, to dlaczego nie w Krzeczowie?
Jak mówimy o cudzie…, to właściwie dlaczego nie ? 🙂
Ale fajnie! Korzystaj z wiedzy Mamy jak się da a najlepiej spisuj! Kiedyś będziesz musiał swoim pra- opowiedzieć i też się Tobie Bona z Byronem pomyli. Szkoda że ja nie mam kogo zapytać ….
Myślisz, że dożyję takiego wieku, że mi się Bona z Byronem pomyli :-)? Zapisuję, zapisuję, to co mówi mama od kilkunastu już lat, ale czasami jest to zajęcie mocno masochistyczne, bo mama potrafi opowiadać straszliwie rozwlekle…
Nie szkodzi że rozwlekle 🙂 Spisuj i przekazuj nam! Ależ to jest ciekawe! Też mam jakieś koligacje szlachecko- ziemskie ale wszystko za obecną wschodnią granicą zostało, niestety…
Jeżeli zostały te koligacje za wschodnią granicą, to można je zbadać, można pojechać i poszukać miejsc. Mój znajomy tak jeździ i odnajduje – na Ukrainie, na Białorusi, w Estonii. Przy okazji jest też fajna podróż 🙂
Jak już się uspokoi to spróbuję pogrzebać tu i ówdzie… Sama jestem ciekawa!!! Historia ludzi jest fantastyczna po prostu 🙂
Można się pobawić w detektywa i poszukać. A przy okazji zwiedzić ciekawe miejsca 🙂
Mogłabym czytać i czytać ;)Lubię takie historyje;) Moja rodzina nie ma takiej przeszłości,choć może po tej ukraińskiej stronie? Nie poznałam tak dobrze babci od strony ojca.Hm.Ciekawe.Może powinnam się zainteresować;) Może dowiem się ciekawych rzeczy
Warto się zainteresować historią rodziny, naprawdę warto. Możesz się zdziwić, jaka ona będzie ciekawa, ile niesamowitych rzeczy odkryjesz. Zachęcam 🙂
Hegemonie, radziłabym Ci spisywać dzieje swego rodu, oczywiście pomijając to, co wyda Ci się nieprawdopodobne. Poproś też mamę, aby Ci powiedziała, kto z Waszej rodziny znajduje się na starych zdjęciach i ewentualnie napisz na odwrocie ołówkiem. Teraz, gdy zostałam sama z mojej rodziny, bezradnie patrzę na stare zdjęcia, które otrzymałam w spadku, bo nie zawsze wiem, czy jest na nich jakaś krewna, czy obca mi osoba. Żałuję też, że nie spytałam taty o jego udziale w kampanii wrześniowej i pobycie w stalagu. Niedawno spisałam w Wordzie dzieje wioski, w której się urodziłam, umieściłam stare zdjęcia, które znalazłam w internecie i… Czytaj więcej »
We wszystkim, co piszesz, masz rację. Na szczęście na wszystkich zdjęciach, które nie są w albumie, na odwrocie są podpisy i opisy. Niestety, nie ołówkiem, tylko długopisem, co trochę zdjęcia niszczy. Podpisywał mój dziadek, potem moja mama. Od dawna spisuję, to co mówi mama, ta opowieść na blogu wydarzyła się 6-7 lat temu. Zarówno tata, jak i mama napisali swoje pamiętniki, które pomogłem im przenieść na komputer i wydrukować w miarę profesjonalnie 🙂 Przez całe życie pamiętniki pisał też mój dziadek, cześć swojego życia przed śmiercią opisała Babcia. Mam tak dużo materiałów, że chyba do końca życia nie zdołam przeczytać… Czytaj więcej »
I tak właśnie powinno być. Nie można zagrzebać w niepamięci tego, co jest dla nas najcenniejsze- naszego dziedzictwa. Od czasu do czasu z sentymentem przeglądam zeskanowane zdjęcia rodzinne i przypominam sobie moje dzieciństwo, a także przypatruję się dziadkom ze strony mamy, których nigdy nie widziałam. Mama dużo opowiadała mi o swoim bardzo biednym życiu i wiosce w dawnym województwie kieleckim, za którą tęskniła i której po wielu latach nie poznała, co było powodem do śmiechu. Mama nie mogła we wsi odnaleźć domu swojego najstarszego brata, akurat przejeżdżaliśmy przez malutki mostek liczący na pewno grubo ponad sto lat i gdy powiedziałam,… Czytaj więcej »
Po tylu latach, nie dziwię się, że nie potrafiła trafić. Polska, nawet w swoich zakamarkach, uległa wielkim przeobrażeniom przez te wszystkie lata. Odkrywanie nieznanej rodziny, to jest przeżycie. Widziałem, jak moja mama pomaga różnym osobom odkryć ich przeszłość (mama pasjonuje się nie tylko własnymi koligacjami 🙂 i widziałem ogromne zdziwienie ile rzeczy można znaleźć w archiwach!
Nie ulega wątpliwość że Twoja Mama jest osobą wyjątkową, uzdolnioną i najwspanialszą ze wszystkich Mam na świecie.
Ma też syna Hegemona, który potrafi ją wspaniale opisać.
Gratuluję tekstu.
Pozdrawiam bardzo serdecznie.
Widzę, że moja mam budzi podziw 🙂 Cóż, może jest wspaniałą osobą, ale na pewno przy okazji bardzo trudną…
Pozdrawiam również 🙂
Jestem zdanie, że dobrze jest gdy w rodzinie ktoś z takim namaszczeniem kultywuje rodzinne historie. Są one naszą i tylko naszą historią.
Kultywować tradycję należy, dobrze jest pamiętać swoich przodków trochę dalej niż do babć i dziadków, ale niestety z mamą na żaden temat nie da się porozmawiać, by nie zeszła z niego na historie rodzinne…
Twoja mama może i jest trudna jak sam piszesz, ale zazdroszczę, że masz taką mamę i takie historie spisane; u mnie w rodzinie nikomu nie chciało się tego robić i wiem niewiele o swoim pochodzeniu.
U mnie jest to tradycja rodzinna od pokoleń, dlatego tych historii jest tak dużo…
Fajną masz mamę 😀
Może Cię zaskoczę, ale ja sama myśląc o jakimś wydarzeniu często łączę je z informacjami typu: jaka była pogoda, o której mniej więcej się to wydarzyło, kto jak był ubrany, w jakim był nastroju itd. Oczywiście koduję tylko te najważniejsze informacje i wydarzenia 😉 Rzadko kiedy zapominam o jakichś uroczystościach, rocznicach, urodzinach itp.
Pozdrawiam.
Wiem, że połączenie dwóch lub trzech elementów w jeden ułatwia zapamiętywanie. Zresztą każdy ma swój system. Nie wiem dlaczego kobiety tak świetnie zapamiętują wszystkie rocznice, urodziny, itd., ja zapominam. Natomiast świetnie pamiętam drogę, którą przeszedłem. Potrafię sobie ją przypomnieć w terenie nawet wtedy, gdy wiele lat w jakimś miejscu nie byłem…
Gratuluję tak wspaniałej Mamy. Synowskim obowiązkiem jest zapisać wszystko, by było dla potomnych. Dodać zdjęcia, a wtedy każdy mógłby przejrzeć i przeczytać sam bez zbędnej męczliwości starszych osób. Szkoda, że mnie nikt nie podpowiedział, by zapisać to, co moi dziadkowie pamiętali. Teraz tego żałuję i koligacje się mylą, więc sama nie jestem w stanie poprawnie zapisać. A Twoja Mama ma pamięć do dat fenomenalną. Pozdrawiam.
Gdy jakaś czynność pasjonuje, to i lepiej pamiętasz. U nas koligacje, to tradycja rodzinna od kilku pokoleń, dlatego tak dużo wiemy o przodkach. Ale też bardzo dużo pracy mamy w poszukiwaniu dokumentów. Jeździła po archiwach i parafiach i przeglądała akta stanu cywilnego, księgi parafialne i bardzo dużo wiedzy czerpie z tych źródeł. Poza tym stara się odszukać daleką rodzinę i wypytywać, co oni pamiętają. Wiem, że można odbudować pamięć rodzinną z dokumentów i rozmów, ale jest to bardzo żmudna praca…
To jest niezwykle pasjonujące, odtworzyć dzieje rodziny. Ja znam swoją od trzech pokoleń, bo nikt nie pokusił się o zbadanie losów wcześniejszych przodków.
Pozdrawiam Hegemonie:)
Możesz być pierwszą, która tego dokona. Nie jest trudne, aby znaleźć w archiwach wiele ciekawych informacji…
Piękna historia opisana z humorem … uwielbiam takie … a jeszcze piękniejsze imiona przodków. I w tym momencie muszę odnieść się do Twego imienia, które jest warte takich protoplastów ( o ile jest prawdziwe rzecz jasna )
Imię Dawid, bo takie jest prawdziwe, raczej nie nawiązuje do protoplastów, ale gdy byłem dzieckiem, nikt takiego nie posiadał, byłem wyjątkowy 🙂 A historii o rodzinie jeszcze jest kilkanaście zapisanych, tylko trzeba je odkurzyć i przygotować do publikacji…
hah, cuda, cuda, bona spotkała się z byronem! einstein miałby tutaj wiele do powiedzenia.
swoją drogą, skoro nie masz cierpliwości słuchać matczynych opowieści nagrywaj je. dyktafon jest bezbrzeżnie cierpliwy, zaś umiejętność łączenia ale też i „łączenia” przez twoją mamę niektórych zdarzeń jest z lekka zdumiewająca.
Dyktafon nie wchodzi w rachubę, zanim się zorientuję, że coś jest ciekawe, to jest za późno. A mama potrafi też strasznie przynudzać, więc nie ma sensu nagrywać wszystkiego…
Na pewno, na pewno, przecież Einstein był specjalistą od czasu 🙂
Ja przeciwnie, bardzo lubię takie powieści o przodkach, kto, gdzie, z kim, kiedy, jacy to byli ludzie, co lubili i czym się zajmowali. szkoda, ze tak mało wiem o swoich przodkach ale jednak coś tam wiem. Żałuje tylko, że mam tak mało zdjęć , musiały zaginąć w czasie wojny, a i samych zdjęć nie robiło się wtedy dużo. Ot z okazji ślubu, chrztu, do legitymacji…
http://kielcemoje.blogspot.com/
Kiedyś robiło się dużo mniej zdjęć, do tego wojny, więc nie tak łatwo było zachować rodzinne pamiątki. Warto pamietać historie rodzinne, znać koligacje, ale od każdego nadmiaru można dostać niestrawności. I tak jest z opowieściami mamy.
czy to zdjęcia z dworu w Rochówku ?
Tak, to jest zdjęcie dworu w Rochówku
U mnie jest oznaczone 1862 r.
To jest chyba data budowy dworu?
Możliwe! Opis jest współczesny, więc data nie jest sprecyzowana, a szkoda 🙂 Bardzo fajny wpis, zaciekawiło mnie zdjęcie – kopię w postaci obrazu otrzymałem kilka lat temu od wuja, który pewnie je miał od Twojej mamy, a co za tym idzie jest u nas jakieś powinowactwo na to wygląda 😉 pozdrawiam serdecznie
To jest chyba jedyne, przyzwoite zdjęcie dworu. Moja mama ma zapisaną datę, muszę ją zapisać, ale jest to na pewno początek XX w., tylko nie wiem czy przed, czy tuż po I wojnie światowej. Raczej to drugie, patrząc po wieku znajdujących się tam osób.
Wygląda na to, że jest jakieś powinowactwo, jestem ciekaw jakie? 🙂
Czy to zdjęcia z dworu w Rochówku?
tak, to jest Rochówek
Witam ! Nie wiem co powiedzieć ! Jestem posiadaczem oryginalnego zdjęcia tego dworu (to z widokiem na całość gdzie pozuje rodzina ). To zdjęcie jest odpisane „Rochówek Szmigielskich „.Mój pra pra dziadek Aleksander miał siostrę Marię która tam mieszkała . No i ta sytuacje nieszczęśliwa opisana powyżej . To wszystko składa mi się w jedną całość !
Nie wiedziałem, że jest więcej kopii tego zdjęcia, które niczym skarb największy tkwi w szufladzie biurka mojej mamy. Widzę, że był sens zamieszczania tego opowiadania na blogu…
Musimy koniecznie wymienić się informacjami.Mam jeszcze kilka zdjęć np.dwór Promież na Litwie którego właścicielem był Konstanty btat Aleksandra i Marii.
Oczywiście, że tak. O dworze w Promieżu nie słyszałem. Z tych opowieści rodzinnych, które znam, to większość dotyczy życia w dworach w dawnym województwie sieradzkim – Rochówku, Krzeczowie, Dąbrówce Sieradzkiej czy w Brodach. Moja mama przez całe życie nagromadziła dużo dokumentów, zdjęć i pamiętników, prowadziła korespondencję z osobami z dalekiej rodziny…
Przepraszam, że dopiero teraz dołączam do dyskusji, ale na temat trafiłem przypadkowo. Jestem praprawnukiem Kamilli Mikołajewskiej i bardzo dziękuję za fotografię mojej praprababci. Nawet nie myślałem, że ktoś ma takie pamiątki. Mój prapradziadek Adam Szmigielski (pochodzący z Wielkopolski) ożenił się z córką Mikołajewskich Kamillą. Najpierw był dzierżawcą Rochówka a potem został pełnoprawnym właścicielem. Stąd określenie Rochówek Szmigielskich. Dwór w Rochówku był pierwotnie drewniany. Spłonął doszczętnie w 1863 roku, podczas imprezy, przepraszam – uroczystego obiadu z okazji prymicji księdza Władysława Mikołajewskiego, młodszego brata Kamilli. Ludzie jednak kiedyś umieli się bawić. W efekcie ksiądz trafił do powstania styczniowego, jak wieść niesie do… Czytaj więcej »
W takim razie jesteśmy rodziną :-). Też jestem praprawnukiem Kamilli Mikołajewskiej. Jej portret zawsze wisiał u nas w mieszkaniu. Tak samo jak portrety Michała Śmigielskiego i prałata Władysława Mikołajewskiego. Stary dwór spłonął nie w 1863, a dwa lata później w 1865 r. Nowy wybudowano już w innym miejscu. Rodzina po pożarze przeniosła się do Ostoi, a nowy dwór skończono budować przed zimą 1866 r. Dokumenty z dworu zachowały się, przetrwały II wojnę, stąd wiem, jak wyglądała sprawa pożaru
Cieszę się, że w wieczór sylwestrowy odnalazłem kuzyna. To dobrze, że tradycja patriotycznych dworów szlacheckich Ziemi Sieradzkiej żyje nadal w świadomości ludzkiej. Ciekawe jest porównywanie jak w różnych gałęziach rodziny krążą różne wersje tego samego wydarzenia. W mojej wersji rodzinnej pożar drewnianego dworku w Rochówku jest nieodłącznie związany z prymicją księdza Mikołajewskiego, a więc z rokiem 1863.
Dokumenty z tamtej epoki czasami są trochę niedokładne:). Na przykład moja prababcia Stanisława Marianna Szmigielska (urodzona w Rochówku w 1858 roku) uwielbiała w dokumentach urodzenia swoich kolejnych dzieci odmładzać się o kilka lat:)
W różny ciekawy sposób można odnaleźć rodzinę 🙂 Co do dworku, to nie ma wątpliwości, że spłonął w dzień prymicji księdza Władysława. Tylko moja mam zapisała, że było to w 1865 r., a nie dwa lata wcześniej. Oczywiście, jest możliwe, że się mylę, ale mało prawdopodobne. Moja mama (wnuczka Ludwika, najmłodszego dziecka Kamilli), która przez całe lata 80. i 90. zbierała materiały o rodzinie, co dat była niezwykle skrupulatna. Miała wszystkie dokumenty Rochowskie (a zachowało się ich bardzo dużo), sprawdzała wielokrotnie księgi parafialne z Łobudzic, jeździła do archiwów w Sieradzu i Piotrkowie. Zresztą kult dziadka Mikołajewskiego (tak był nazywany w… Czytaj więcej »
Witam, a dziś po dworku w Rochówku, niestety nie zostało nic.. 😕poza śladami fundamentów.
Zdaje się, że już nawet śladu fundamentów nie widać 🙁
Niewielkie ślady fundamentu jeszcze są, ostał się jeszcze stary staw z małą wysepką na środku i kilku wiekowy dąb
Dobrze, że chociaż to. Staw i dąb pamiętam jeszcze sprzed kilku lat…
Fajnie, że to jeszcze ktoś pamięta. I niech ta pamięć zostanie. Piłsudski kiedyś powiedział: „Naród, który traci pamięć, przestaje być narodem, a staje się jedynie zbiorem ludzi, czasowo zajmującym dane terytorium.”
Wyszło tak wzniośle, ale właściwie to miał rację
Miał rację. Niestety, wojny trochę nam zabrały wspomnień, wiele rzeczy zaginęło. U mnie dość dużo dokumentów ocalało, poza tym miałem szczęście do tradycji pamiętnikarskiej mojej rodziny. Mój dziadek pisał pamiętniki od szkoły podstawowej, aż do końca swojego życia 🙂
Ciekawe, że ten malutki, składający się z kilku domów Rochówek ma coraz więcej osób przyznających się do niego. Ostatnio przyłączyła się rodzina zamieszkująca kiedyś jeden z domów nad stawem.
http://www.blues.pl/frankiewicz/Bujny.php
Patrzą na Rochówek z trochę innej perspektywy, ale też z sentymentem.
Dziękuję za informację. Próbowałem na zdjęciach satelitarnych w Google Maps umiejscowić ten staw i te fundamenty, bo nigdy tam nie byłem (moi dziadkowie są spod Radomska).
Staw znalazłem, widać nawet jakieś fundamenty u góry nad stawem. Ale one są kwadratowe, więc do dworu chyba nie pasują, bo dwory były na ogół prostokątne? Dąb to jest chyba to co satelita widzi na lewo od stawu?
Na miejscu dworu byłem kiedyś kilkukrotnie, póki żyła rodzina w Zelowie. Potem może raz się wybrałem. Jestem ciekaw, czy bym jeszcze trafił na miejsca – obawiam się, że miałbym problemy
Pozwolę się wtrącić. Skoro p. Zbyszek jest potomkiem Stanisławy Marianny Szmigielskiej, żony Mieczysława Stanisława Świątkowskiego, moich pradziadków, to i mnie się udało znaleźć nowe dalekie kuzynostwo. Śledząc historię rodziny Świątkowskich dopiero po trzynastu latach udało mi się dotrzeć do historii przodków Szmigielskich, Mikołajewskich, Pągowskich, Szypowskich (mój dziadek i wujostwo zawsze mówili o Śmigielskich i dlatego pewnie moje poszukiwania utknęły na jakiś czas w martwym punkcie). Przy okazji chciałem podziękować Hegemonowi za przybliżenie losów także mojej rodziny.
Szczerze mówiąc, jestem zaskoczony tym, jak mój niewinny wpis wywołał reakcję. Nigdy nie przypuszczałem, że przy okazji pisania bloga, odnajdę ludzi, którzy są moją daleką rodziną. Jeżeli chodzi o Śmigielskich, to moja babcia była z domu Śmigielska i urodziła się oraz dorastała w Rochówku. Natomiast moja mama przez wiele lat spisywała dzieje rodziny z opowieści swoich rodziców i dziadków oraz dokumentów, które udało się jej odnaleźć.
Moja prababcia też w ostatnich dokumentach „pisała się” lub jej nazwisko pisano Śmigielska – Stanisława Marianna siostra Ludwika Józefa. Jednakże we wszystkich wcześniejszych aktach urodzeń, zgonów i małżeństw używano nazwiska Szmigielscy.
Wniosek, że my też od Kamili i Adama Szmigielskich (Śmigielskich) mamy wspólnych przodków. Pozwolę sobie skorzystać z Twoich odkryć i informacji i uzupełnić o nie historię swojej (naszej) rodziny. Dzięki Tobie i tej stronie dostałem nową porcję paliwa do poszukiwania nowych źródeł i wiadomości. A przy okazji mam nadzieję, że to nie koniec opowieści i skarbów wyciągniętych z szuflady wspomnień Twojej mamy?
Pisownia Szmigielscy obowiązywała w czasie zaborów. Moja babcia miała jeszcze świadectwa szkolne na nazwisko Szmigielska. Potem w dokumentach pojawia się nazwisko Śmigielska. Nie wiem dokładnie, w którym roku nastąpiła zmiana. Mama posiada jeszcze dowód osobisty pradziadka Ludwika (wydany w Rzeczpospolitej Polskiej), w którym jego nazwisko pisze się Szmigielski. Ostatnie odkrycia, w których pomógł mi Zbyszek zebrałem we w niedawnym wpisie : https://www.swiathegemona.pl/w-poszukiwaniu-przodkow-rochowek/, nie wiem czy czytałeś? Ponieważ w tym roku przypada 200 rocznica śmierci Rocha Pągowskiego, chce pojechać i spróbować znaleźć ślady dworu w Rochówku. Tylko nie wiem, czy tam trafię. Jeżeli wyprawa zakończy się powodzeniem, to na pewno jeszcze… Czytaj więcej »
Stanisława Marianna Szmigielska 7 stycznia 1883 roku w Łobudzicach wyszła za mąż za Mieczysława Stanisława Świątkowskiego, syna Jana Pawła Świątkowskiego h. Suszyński właściciela części Krzywanic w powiecie noworadomskim obecnie radomszczańskim. Był on potomkiem Wojciecha Świątkowskiego regenta łęczyckiego elektora Jana III Sobieskiego. Mieczysław był także nauczycielem szkoły początkowej w Krzywanicach. Stanisława i Mieczysław mieli sześcioro dzieci: Leokadię Annę, Bolesława Jana, Kamilę Helenę, Pawła Juliana, Klementynę Stanisławę i Mieczysława Kacpra – mojego dziadka. Chrzestnym Kamili był Ludwik Śmigielski. Chrzestną Bolesława w 1886 roku była Kamila Śmigielska (może wiesz o jaką Kamilę chodzi?).W Krzywanicach mieszkali do około 1910 roku. Później ich drogi się… Czytaj więcej »
Bardzo dziękuję za te informacje, zupełnie dla mnie nowe. Z informacji, które gdzieś się przewijały w rodzinie moich dziadków wynikało, że Mieczysław Świątkowski lubił wypić za dużo, przepił majątek i to Stanisława podjęła decyzję o rozstaniu. Podobno ostatecznie zmarła w Warszawie. Ale są to informacje mocno niepotwierdzone i trzeba do nich podchodzić z dużo dozą nieufności. Kamilla Śmigielska (pisana przez dwa L), to była matka Stanisławy i babka Bolesława. Kiedyś dziadkowie zostawali chrzestnymi wnuków. Informacje o Ludwiku prześlę ci na maila. Mogę też wysłać jakieś zdjęcia – na przykład czwórki rodzeństwa Śmigielskich, wraz z ich matką Kamillą (jest to jedyne… Czytaj więcej »
Będę wdzięczny za każdą informację i każdy udostępniony dokument. O tych złych skłonnościach pradziadka też coś się w rodzinie wspominało, ale nieoficjalnie. Natomiast mój dziadek, a jego syn nie chciał w ogóle podejmować tego tematu.
Postaram się jeszcze dzisiaj wysłać jakieś informacje i zdjęcie. Z fotografiami jest gorzej, bo niewiele się ich chyba w Rochowku robiło
W którym miejscu stał ten drewniany dwór?
Z tym może być problem. Mojej mamie w dzieciństwie pokazywano to miejsce, ale potem miała problemy z lokalizacją. Na pewno nie w tym samym, co dwór murowany
Dwór drewniany, nie stał czasem na wzniesieniu? Na północ od dworu murowanego. Niektórzy na wsi twierdzili, ze to mogło być to miejsce, ale nie ma 100%pewnosci. Czy zachował się jakiś opis, czy szkic wyglądu drewnianego dworu?
Musiałbym sprawdzić w papierach mamy, ona posiadała stare mapy. Musiałbym mieć na to trochę czasu, bo to jest minimum kilka godzin przekopywania się przez papiery. O ile się nie mylę, żaden szkic dworu się nie zachował. Chyba dwór nie stał na wzniesieniu. Z tego, co pamiętam z opowieści, to drewniany dwór stał na terenie podmokłym, ludzie chorowali, więc murowany dwór zdecydowano się wznieś na wzniesieniu, tam gdzie było bardziej sucho. Zachowała się informacja, że w pobliżu starego dworu były stawy (mogły wyschnąć do dzisiaj). Wszystko to są informacje nie do końca pewne, przekazywane zazwyczaj ustnie.
Takim miejscem mogą być łąki pod miejscowością Ostoja, tam jest taki teren podmokły i kiedyś były tam stawy, ale obecnie zarośnięte roślinnością wodną. Intrygujący to temat.
Może tak być. Szczególnie, że Ostoja we wspomnieniach dość często się przewija. To właśnie do Ostoi przenieśli się na jakiś czas mieszkańcy dworu po pożarze w 1865 r. Ale to nic pewnego…
Musi Pan kiedyś wydać lub udostępnić te wspomnienia, bedzie napewno bardzo ciekawą lekturą🙂. Rochówek mała miejscowośc, a ma tak ciekawą historię i ludzi którzy tam żyli.
Co ciekawe, taka książka jest już napisana przez moją mamę. Kiedyś nawet zastanawiałem się czy starać się o wydanie tej książki, ale w rodzinie uznaliśmy, że nie będzie chętnych czytelników
O! Proszę! Ja bym chętnie przeczytal
Rozumiem, miałbym jednego czytelnika, może ktoś jeszcze z rodziny, pewnie z 20 egzemplarzy by znalazło odbiorców, ale zdaje się, że wydanie wymaga minimum 500 egzemplarzy…
No tak, ale gdyby Pan udostępnił ksiązke (ebook) na swojej stronie?
To jest gruba księga. Ale zacząłem myśleć o jej wydaniu. Muszę tylko popytać znajomych z wydawnictw, jak to najlepiej zrobić…
Życzę powodzenia w poszukiwaniach. Też przejrzę okolicę pod tym kątem (metodą cieniowania:) Dwory drewniane były budowane na podmurówce kamiennej, więc jakieś ślady powinny pozostać. Dwór drewniany istniał chyba dość krótko (około 50 lat). Roch Pągowski (przodek Hegemona i mój także) był właścicielem Bujn Szlacheckich i tam mieszkał. W tamtejszym dworze była wysoka dzietność i szukał sposobu rozładowania ciasnoty lokalowej. Tak zapewne powstał Rochówek. Nazwa ta pojawia się w księgach parafii Łobudzice dopiero w 1816 roku w akcie urodzenia Anzelma Pągowskiego (syna Rocha). Jego starszy o dwa lata brat Adolf urodził się w 1814 roku jeszcze w Bujnach Szlacheckich (podobnie jak… Czytaj więcej »
Roch miał trzy siostry – stare panny (Anna, Justyna, Tekla ), które odziedziczoną część ziemi przekazały kościołowi – stąd Bujny Księże. Podobno była to najlepsza część ziemi. Czy na pewno Roch zmarł w 1821 r? Na pewno w tym roku sporządził testament (napisany w maju, urzędowo potwierdzony we wrześniu)
Wpis w księdze parafialnej nie pozostawia wątpliwości: „Rochówek. Roku tysiąc osiemset dwudziestego pierwszego, dnia piątego kwietnia, przed nami, Proboszczem Łobudzic i pełniącym obowiązki Urzędnika Stanu Cywilnego gminy Łobudzic, obwodu piotrkowskiego w województwie kaliskim stawili się: Wincenty Pągowski, syn zmarłego mający lat 24 i Michał Ciesielski sąsiad, posesor Ostoi, lat czterdzieści jeden i oznajmili nam, iż dnia piątego kwietnia o godzinie trzeciej rano umarł Roch Pągowski, dziedzic wsi Buynów Szlacheckich mający lat pięćdziesiąt” Jeżeli miał trzy siostry rządzące się w w dworze w Bujnach to nic dziwnego, że zwiał z żoną i dziećmi do stworzonego przez siebie Rochówka. Jak widać siostry… Czytaj więcej »
Też sobie uświadomiłem, że właśnie mija 200 lat od śmierci Rocha. Okrągła rocznica 🙂 W papierach mamy zachował się odpis testamentu Rocha Pągowskiego – testament został spisany własnoręcznie, mam nadzieję, że będą w nim ciekawe informacje. Wiem, że gdy umierał, miał czwórkę dzieci – najstarszy był Wincenty, a najmłodsza Ludziwka, która wyszła za Aleksandra Mikołajewskiego. Jeszcze był Józef i Eufrozyna, która poślubiła Piotra Czaplickiego. Dopiero po śmierci Rocha nastąpił podział majątku Bujny, znaczy tego co zostało z majątku, po tym jak siostry Rocha przekazały swoje ziemie kościołowi w Łobudzicach. Bujny wzięli Czapliccy, a folwark przypadł Ludwice. Bracia poszli na posady… Czytaj więcej »
Nazwa Rochówek pojawia się w dokumentach parafialnych w 1816 roku, jeszcze za życia Rocha. jako oficjalna nazwa osady. Wynika z tego, że to on ją stworzył. Jak widać w testamencie najmłodsze dzieci Rocha – Adolf i Anzelm zmarły w dzieciństwie.
W tamtych czasach śmierć w dzieciństwie, to był niestety norma. O Anzelmie i Adolfie nic wcześniej nie słyszałem, ale np. połowa potomstwa Ludwiki, córki Rocha zmarła do trzech lat po urodzeniu. Takie były czasy
Dokładnie, dzięki Panu Dawidowi poznałem historie swojej miejscowości, która zawsze mnie intrygowała. Co prawda dziadek opowiadał mi o Rochówku, ale zwykle był to okres międzywojenny, gdy dziedzicem bym Pan Roman, ale nie zdawałem sobie sprawy, że Rochówek ma taką bogatą i długą historie.
Jeśli chodzi o zapalenie znicza, to można zrobić to na cmentarzu w Łobudzicach🙂(mój dziadek pokazal mi to miejsce kiedyś) w lesie jest to jednak zbyt niebezpieczne 🙂
Na tereny leśne wymyślono znicze diodowe:)
Ma Pan rację 🙂, wiem jedno trzeba pamiętać o tych co byl, co tworzyli tą małą ojczyznę.
Pan pewnie patrzył na mapę samej miejscowości Rochówek, tam również znajduje się staw, lecz sam folwark znajdował się nieco dalej na wschód, niestety obecnie teren dawnego dworu porasta las. Jeśli chodzi o zlokalizowanie tego miejsca, jedynie można zrobić to poprzez aplikacje Geoportal korzystając z opcji cieniowania, widać wtedy wyraźnie staw, miejsce po dworze i zabudowaniach folwarcznych.
Wykorzystując wskazaną opcję znalazłem coś co rozmiarowo przypomina fundamenty dworu w punkcie o współrzędnych 51°27’27.61”N i 19°17’37.90”E ale nie wiem czy szukam we właściwym lesie:)
51°45’75.45”N i 19°29’38.13”E
Bingo! Zatem według współrzędnych Google Maps jest to właśnie ten las który przeszukuję. Tyle, że moja mapa z portalu geoportal.gov.pl oparta na układzie współrzędnych 1992 (EPSG2180) wskazuje współrzędne różniące się jak widać o kilkadziesiąt minut.
Jako laik w tej dziedzinie nie myślałem, że kartografia jest aż tak skomplikowana:)
Niestety nie mogę wstawić zdjęcia w komentarzu, bo mógłbym wrzucić zdjęcie jak miejsce wygląda obecnie
Jeżeli chcesz wstawić zdjęcie, to prześlij je do mnie na maila hegemon@swiathegemona.pl Jeżeli się zgodzisz mogę je dołączyć do wpisu, oczywiście z podpisem, kto jest autorem zdjęcia
Mam nadzieję, że mając tak dokładne współrzędne poradzę sobie w poszukiwaniach. Przy okazji naszej wymiany zdań moja wiedza kartograficzna bardzo się poszerzyła. Jestem w wieku 65+ i moje pokolenie orientowało się w terenie na podstawie słońca i mchu na drzewach. Szczytem marzeń była wojskowa mapa „setka”. Na tym etapie się zatrzymałem aż do wczoraj. Zadałem sobie pytanie dlaczego nasze współrzędne opisujące prawdopodobnie zbliżone miejsce aż tak bardzo się różnią od siebie i odkryłem, że kursor na mapach Geoportalu wyświetla współrzędne w układzie 1992 a kursor w Google Maps w układzie WGS84. W efekcie ten sam punkt w terenie może mieć różne współrzędne.… Czytaj więcej »
Dziękuję, cieszę się, że mogłem pomóc:)
Witam, stary dwór drewniany wybudowany przez Rocha wg. starych map, których zdjęcia przesłał mi Pan Dawid, znajdował się prawdopodobne w tym położeniu: 51°27’14″N 19°18’09″E pod wsią Ostoja.
Natomiast dwór rodu Pągowskich (Stanisława) znajdował się w samych Bujnach Sz. prawdobodonie w połozeniu: 51°27’40″N 19°17’04″E z tego dworu zachował się jedynie staw w środku wsi, który widoczny jest na mapie z 1824 r.
Gratuluję tak dokładnych ustaleń. Mamy zatem współrzędne jednego dworu Pągowskich w Bujnach i dwóch dworów w Rochówku. Szkoda, że fizycznie nic z tych budynków nie pozostało. Zanim Stanisław Pągowski zamieszkał w Bujnach Szlacheckich, był dziedzicem w pobliskiej wsi Podwody. W Podwodach mieszkał też na początku XVIII wieku jego ojciec Samuel Pągowski. Może tam zostały ślady jakiegoś dworku? Chociaż pewnie czas zatarł wszelkie ślady..
Niestety z budynków nie zachowało się nic, poza stawem w środku wsi i drugi staw z wyspą po środku nidaleko ostatniego murowanego dworu. Dwór pod Ostoją(który spłonął) był drewniany z przekazów Pana Dawida i ten w Bujnach również.
Żałuję, że tych danych nie miałem, jak pojechałem w tę niedzielę do Zelowa. Moja wina, bo nie sprawdziłem map przed wyjazdem. Nawet miejsca po ostatnim dworze nie znalazłem, bo wydawało mi się, że pamiętam drogę, którą kiedyś mama mi pokazała. Nie pamiętałem. Dobrze, że na cmentarzu spotykałem kogoś z rodziny, bo bym grobu też nie znalazł. Mam nauczkę, aby przygotowywać do wyjazdów rowerowych, a nie jechać spontanicznie…
To następnym razem na pewno uda się znaleźć:)
Musi tylko być taka piękna pogoda na rower, jaka była w ostatni weekend 🙂
Czy będą jeszcze jakieś nowe historie związane z Rochówkiem?
W tej chwili ciężko mi odpowiedzieć. Staram się zebrać i uporządkować materiały, jakie wygrzebał w internecie Zbyszek. On zrobił bardzo dokładną tabelę z datami dla całej rodziny. Ja chciałbym to zrobić bardziej opisowo, nie tabelarycznie i ograniczyć się tylko do Rochówka, ale mam ostatnio bardzo dużo pracy i idzie mi to dość ciężko…
Chwilowo mamy trochę rozbieżne interesy. Mnie, czyli Zbyszka interesuje genealogia właścicieli Rochówka. Szukam minionych pokoleń i cofnąłem się już o ponad tysiąc lat. Aż niewiarygodne ile starszych pokoleń można przy odrobinie cierpliwości namierzyć. Z kolei Hegemon jest zafascynowany XIX-to wiecznymi losami dworu i jego właścicieli. Działo się tam wiele tajemniczych historii, których do dzisiaj mimo wspólnych wysiłków nie rozszyfrowaliśmy. Szymek chciałby się czegoś ciekawego dowiedzieć o Rochówku niekoniecznie z perspektywy dworu. Była tam przecież jeszcze licząca sześć domów osada Rochówek. Naszą cechą wspólną jest chroniczny brak czasu 🙂 Mam zamiar w przyszłość zająć się bliżej osadą Rochówek i sporządzić listę… Czytaj więcej »
Dobrze to wszystko ująłeś. 🙂 Jestem ciekaw na ile ci się uda rozszyfrować ludzi z osady Rochówek 🙂
Jak najbardziej interesują mnie dzieje dworu jak i historie z nim związane🙂poniżej przesyłam spis inwentarzu z roku 1919 miejscowości Rochówek
Dzięki, bardzo mi to pomoże. W porównaniu z XIX wiekiem doszedł jeden budynek mieszkalny. Sprawdzę kto się dobudował 🤔
FotoMapa obecnie
Wycinek mapy Bujen z 1824r