Spis treści
Nie lubię chodzić po sklepach, szał zakupowy jest dla mnie pojęciem obcym, a galerie handlowe terenem wrogim. Z drugiej strony lubię obdarowywać ludzi prezentami przemyślanymi, dlatego chętnie czytam zestawienia, które pozwalają mi znaleźć pomysł na prezent i znacząco skrócą wizytę w sklepie. Przygotowałem też własną listę, na której umieściłem prezenty przydatne dla turysty i człowieka aktywnego. Mam nadzieję, że to zestawienie ułatwi Tobie zakup podarunków świątecznych, urodzinowych i imieninowych.

Prezenty dla turysty – kupując nie zbankrutujesz
Na liście prezentowej znalazły się przedmioty, które przetestowałem na własnej skórze lub sprawdziły się wśród bliskich znajomych. Z żadną z wymienionych w tekście firm nie współpracuję, a linki prowadzące do sklepów są linkami afiliacyjnymi (co to jest afiliacja wyjaśniam w podsumowaniu).
Starałem się wybierać rzeczy przydatne, a niedrogie. Nie sztuką jest kupić wypasioną kurtkę goretexową za ponad 1000 zł czy kosztującą kilka tysięcy złotych lustrzankę od Canona. Najtrudniej jest wyszukać coś taniego (od kilkunastu do maksymalnie 250 zł), użytecznego oraz nie oklepanego, jak skarpety trekkingowe czy ręczniki szybkoschnące. Tak na marginesie, ze skarpet bym się ucieszył – zdzierają się i zawsze potrzeba kilku par, natomiast ile można mieć w szafie ręczników?!
Kupuj lokalnie W obecnych czasach zachęcam wszystkich do ograniczenia szału zakupowego i odpowiedzialnego wydawania pieniędzy na prezenty. Jeżeli możesz, to kupuj lokalnie, od małych producentów, najlepiej takich, którzy prowadzą działalność w pobliżu twojego miejsca zamieszkania. Dotyczy to zarówno zakupu potraw na wigilijny stół, jak i prezentów. |
To, co kroi i obiera
Są mężczyźni, którzy nigdy nie rozstają się z nożem, zawsze trzymają go na podorędziu. Wielokrotnie pisałem już o Łysym, który bez noża przypiętego u paska, czuje się niczym kobieta bez makijażu. Wspominałem też o moim ojcu, który przemycił scyzoryk do Luwru. Chociaż nie stwierdzam podobnych inklinacji u siebie, to jednak próba zabrania ulubionego noża w podróż zagraniczną, bardzo skomplikowała mi życie. Czyli scyzoryk jest ważny dla każdego faceta, jednak w tej dziedzinie równouprawnienie bardzo szybko postępuje.

Osobiście jestem przyzwyczajony do scyzoryka, który kiedyś produkowały zakłady Gerlach. Bez niego nie ruszam się na żadną wyprawę. Jest absolutnie genialny, szkoda, że takich już nie produkują. Czasami są jeszcze dostępne na Allegro.

Teraz, wśród wszelkiego rodzaju sprzętu do krojenia, prym wiedzie firma Victorinox. Kto nie zna słynnych szwajcarskich scyzoryków? Produkuje się ich całą gamę – od prostych nożyków, po kombajny narzędziowe, przy pomocy których można nie tylko pokroić mięso na upolowanym niedźwiedziu, ale też wyprawić skórę oraz w wolnej chwili uszyć sobie gustowne wdzianko z futra. Oczywiście, znakomita większość użytkowników korzysta wyłącznie z noża i otwieracza do piwa, ale są niesłychanie dumni z pozostałych funkcji. Gdyby niesprzyjający los nagle rzucił ich w środek pierwotnej dżungli, poradzą sobie nie gorzej od filmowego Tarzana czy MacGywera.
Znacznie przydatniejsze od scyzoryków są zwykłe noże z ząbkami. Nadają się zarówno do smarowania, jak i do cięcia. Tę drugą funkcję wykonują nawet nie używane, więc warto własnoręcznie skonstruować osłonę na ostrze. Wtedy uzyskuje się efekt „dwa w jednym” – prezent od znanej marki oraz rękodzieło, z angielska zwane DIY.

Jednak nie scyzoryk i nie nóż urzekły mnie w firmie Victorinox, a… zwykła obieraczka do warzyw. Nie tolerowałem żadnych, dopóki nie pojawił się w domu Victorinox. Wiem, to zdanie brzmi niczym cytat z kiepskiej reklamy, ale faktem jest, że na stanie mam już dwa takie urządzenia – jedno podróżne, drugie domowe i niekiedy zastanawiam się nad nabyciem trzeciego. Tak na wszelki wypadek.

Nie tak dawno dostałem kolejny nóż, który chyba najlepiej sprawdza się na wszelkich wyjazdach, ponieważ ma składane ostrze i nie trzeba dla niego konstruować żadnych pokrowców. Posiada blokadę, więc nie złoży się sam z siebie podczas krojenia. Nie wiem tylko dlaczego nazywa się „nóż pikutek”? Producent podaje, że jest on przeznaczony do warzyw i owoców, ale pokroi wszystko.

Prezenty dla turysty – ognisko oraz biwak
Znasz kogoś, kto jeszcze jeździ na biwaki i śpi pod namiotem? Na szczęście część moich znajomych zalicza noce spędzone na polu namiotowym do kategorii „niesamowita frajda”.

Jeżeli nocleg pod namiotem, to nierozerwalnie z nim łączy się ognisko, jednak przedtem należy pociąć i porąbać trochę drewna na opał. Najlepiej w tej roli sprawdzą się piły firmy Fiskars. Pomysł z ostrzem chowanym w rękojeści sprawdza się znakomicie, gdy narzędzie trzeba przewieźć, chociażby w kajaku. Oprócz scyzoryków Victorinoxa, narzędzia Fiskarsa są najczęściej kupowanym przez mnie prezentem dla osób płci obojga. Zawsze udanym prezentem, pożądanym nie tylko przez turystów lecz także przez działkowiczów oraz posiadaczy domków letniskowych.

Gotowanie
Ognisko, ogniskiem, ale na czymś trzeba ugotować jedzenie. Niezastąpione w tej roli są wszelkie palniki nakręcane na kartusze gazowe. W plecaku czy worku kajakowym nie zajmują zbyt wiele miejsca, są lekkie, wydajne oraz stosunkowo tanie. Bardzo przyzwoite jakościowo palniki można nabyć w cenie trochę ponad 100 zł, najpopularniejszy kartusz 250 g, to koszt około 25-30 złotych.

Przez lata używałem aluminiwych menażek, kupowanych jeszcze w Składnicach Harcerskich. Kilka lat temu zostałem obdarowany zestawem garnków turystycznych i wysłużone aluminium powędrowało do piwnicy. Zestaw sprawdza się. Każde naczynie jest wyposażone w składany uchwyt, więc skończyły się oparzenia. Garnki po spakowaniu tworzą zgrabny i nieduży pakunek, do środka którego idealnie mieści się najpopularniejszy rozmiarowo kartusz gazowy (250 g).
Prezenty dla turysty i kajakarza
Kajakarstwo staje się coraz popularniejszą formą rekreacji, każdy zapewne ma w otoczeniu kogoś, kto polubił spływy. A na rzece czy jeziorze o nadmiar wody nietrudno, może dojść też do wywrotki, warto więc wszystkie cenne rzeczy zapakować w wodoszczelne worki. Najlepiej posiadać jeden większy oraz dwa-trzy mniejsze rozmiarowo.
W mniejszych workach trzymamy dokumenty i sprzęt elektroniczny, w większym rzeczy na zmianę. Wśród producentów worków 1-3 litrowych króluje firma See to summit. Jej worki są nie tylko wodoodporne, ale też intensywnie kolorowe, co zapobiega przypadkowemu zagubieniu w trawie. Na smartfona można też wybrać specjalny pokrowiec z plastikowym „okienkiem”, przez które od biedy da się robić zdjęcia.
Większe worki produkuje wiele firm, nie ma znaczenia, jakiego wybierzecie producenta. Najbardziej przydatne rozmiary to 20 i 40 litrowe. Na spływ jednodniowy wystarczą te mniejsze, na spływ wielodniowy, gdy płynie się z bagażem najlepiej mieć oba rodzaje worków. W 20 litrowe pakuję jedzenie i śpiwór, w 40 litrowe ciuchy i namiot.
Planując prezenty dla kajakarza, warto rozważyć też zakup butów do wody. Obuwie takie jest przydatne, gdyż nigdy nie wiadomo na co nadepniemy wychodząc z kajaka do wody – mogą to być ostre kamienie, a czasami też szkło. Ludzie w Polsce często traktują rzeki niczym podręczne śmietniki. Buty do wody niejednokrotnie ratowały moje stopy przed zranieniem.

Prezenty dla turysty – spragnionego turysty
Niezbyt szczęśliwie zaczęła się moja życiowa przygoda z termosami. Miałem niecałe 10 lat, gdy ojciec wrócił z kontraktu w NRD – tak było kiedyś takie państwo, kto pamięta jaki naród je zamieszkiwał? Tata przywiózł wiele cudownych prezentów, wśród których najbardziej urzekł mnie termos. Oglądałem go tak długo, aż w pewnym momencie wypadł mi z rąk, potoczył się po podłodze, a po szklanym wkładzie zostało jedynie wspomnienie. Do dzisiaj pamiętam rozpacz i łzy.

W dorosłym życiu, z entuzjazmem przyjąłem pojawienie się termosów stalowych. Nic w nich nie mogło się popsuć, tylko większość… niespecjalnie trzymała ciepło. Przetestowałem wiele modeli, zanim trafiłem na idealny – firmowany przez Tatonkę i mieszczący dokładnie 0,5 litra płynów. Co ciekawe mniejsze, jak i większe pojemnościowo, już nie sprawdzają się aż tak dobrze. Swój egzemplarz mam od lat, poobijany jest okrutnie, ale nadal sprawdza się idealnie, więc nie rozstaję się z nim na żadnym wyjeździe.
Coś dla czyścioszków
Upiorną konsekwencją drapieżnego kapitalizmu, jest konieczność kupowania wszystkiego w opakowaniach XXL. Podobno tak jest taniej, wygoda nie ma znaczenia. Jednak w podróż można zabrać ograniczoną ilość bagażu. Mój kolega, niczym niezapomniany Jaś Fasola, miał opracowane wiele patentów na redukowanie objętości bagażu. Standardem było opróżnianie tubki pasty do zębów do połowy. Na szczęście problem dostrzegły sieci drogerii i supermarketów, gdzie można nabyć kosmetyki w opakowaniach podróżnych. Co roku kupuję u nich po kilka past, mydeł i szamponów. Może nie jest to prezent zbyt wyszukany, ale zdecydowanie bardzo przydatny. Tak samo, jak składane szczoteczki do zębów, które produkuje jedynie firma Colgate.

Na wyjazdach nieprzesadnie dbam o golenie, więc w krótkim czasie upodabniam się do okolicznych zwierząt futerkowych, które już na trzeci dzień zaczynają traktować mnie jak swojaka. Niestety, czasami zachodzi potrzeba udania się do cywilizacji i pozbycia zarostu. Z pomocą pośpieszyła firma See to Summit i jej płatki oraz kremy do golenia. Podziwiam, że radzą sobie nawet z moim twardym niczym żywopłot zarostem, dzięki któremu zyskałem przydomek „Kolcokaktusa” (to z Asterixa). W serii Trek and Travel są też mydła i szampony, ale droższe niż miniatury z supermarketów, więc nie testowałem.

Coś dla miłośnika Nordic Walking
Nie potrzeba zbyt wiele, aby czerpać radość z uprawiania nordic walking. Kluczowym elementem są kije, które muszą być dedykowane właśnie do tej aktywności. Do nordic walking nie polecam, ani kijów trekkingowych, ani tanich marketowych „wynalazków”. Mówię to z całą odpowiedzialnością, jako trener, który uczyć chodzić z kijami początkujących miłośników nordic walking.
Najlepsze kije firmy Leki kosztują dobrze ponad 200 zł (bliżej 300 i więcej). Nie każdego stać na tak drogi prezent. Można kupić też kije dobrych włoskich firm, jak Fizan oraz Gable. Są trochę tańsze, ale i tak będzie to wydatek w granicach 200-250 zł. Inna sprawa, że takie kije będą służyły latami, bez żadnego uszczerbku na jakości. Więcej o rodzajach kijów i ich zastosowaniu przeczytasz na mojej stronie poświęconej nordic walking.
Gdy nie stać cię na tak drogi prezent, pomyśl o gumowych nakładkach na końcówki kija. Bardzo przydają się podczas chodzenia po twardym terenie (asfalt, chodnik). Gumowe nakładki potrafią się gubić, więc warto mieć 2-3 w zapasie. Można je dostać w cenie do 10 zł., ale nie polecam takiego zakupu. Najtańsze nakładki z twardej gumy sprawiają, że kije się ślizgają i głośno stukają, co jest dość wkurzające. Koszt lepszych nakładek, to 45 zł.

Prezenty dla turysty – lektury i mapy
Jeżeli jesteśmy już przy książkach, to chciałbym polecić wam moją ulubioną. Pięknie wydana, więc świetnie sprawdzi się na prezent. Jest, to „Dzika kuchnia”. Poświęciłem jej osobny wpis. Fantastyczna lektura dla tych, którzy mają ambicję, aby żyć i jeść w zgodzie z naturą.
Dla mamutów, czyli ludzi podobnych do mnie, którzy w podróż nie wyruszają bez dobrej mapy, polecam zakup map za pośrednictwem sklepów internetowych, bo w sklepach stacjonarnych stają się coraz mniej dostępne…

Może namiot?
To już znacznie droższy prezent. Ale jeżeli chcesz obdarować turystę większym prezentem (np. składkowym), to możesz mu kupić namiot. Uprzedzam, że wydatek jest poważny, bo dobry dwuosobowy namiot kopułowy kosztuje nie mniej niż 500 zł., a ceny wcale nie najdroższych namiotów potrafią sięgać 750-1000 zł. Zanim zdobędziesz się na taki wydatek, wpierw przeczytaj mój artykuł o najlepszych namiotach na kajak.
Prezenty dla turysty – podsumowanie
Ucieszę się, jeżeli okaże się, że zainspirowałem Cię do kupienia prezentu. Będę niezmiernie wdzięczny, gdy decydując się na zakup, klikniesz link bezpośrednio z mojej strony. Dzięki tej prostej czynności oraz umowie afiliacyjnej, ja otrzymam prezent w postaci kilku złotych z twojego zakupu, a cena dla ciebie nie ulegnie zmianie.
Zachęcam do komentowania, gdyż ciekawi mnie, jakich przedmiotów używacie na wyprawach i wycieczkach, co wam się sprawdza, z czym się nie rozstajecie. Może i mnie zainspirujecie do jakiegoś zakupu?

Rewelacyjne te Twoje propozycje. Wprawdzie głównie dla turystów a nie dla turystek, ale są to przecież rzeczy typu uniseks. Tylko dla kobiet powinno być wszystko odrobinę lżejsze, bo one generalnie za dużo nosić nie lubią i nie powinny.
A po sklepach też nie znoszę chodzić.
Pozdrawiam
Zdziwisz się, ale dla mojej drugiej połowy prezent w postaci scyzoryka, piły, czy obieraczki do jarzyn, to najlepszy prezent :-). Ten spis robiłem trochę pod nią, trochę pod siebie i wiem, że nie jest dla każdego turysty 🙂
Witaj w klubie nielubiących chodzenia po sklepach 🙂
też nie jestem typem „zwiedzacza” sklepów. korzystając ze współczesnych zdobyczy techniki robię orientację „gdzie, co, za ile” i idę do konkretnego sklepu w konkretnym celu.
Czasami tak się nie da, czasami się okazuje, że trzeba poszukać i czasami nie wiadomo gdzie. Niby mamy kapitalizm, ale gdy szuka się konkretnej rzeczy wtedy robi się problem z jej znalezieniem. I to chyba najbardziej denerwuje mnie w wędrówkach sklepowych…
Szkoda termosu z NRD. Miałbyś pamiątkę po tym fajnym kraju…
Nie miał szans na przetrwanie 🙁 Gdyby mój ojciec zamiast termosu kupił Trabanta, to kto wie 🙂
Jakbyśmy się umówili, bo u mnie też o prezentach 😉 Dostałam od męża małą lampkę, którą ładuje się z laptopa, fajny pomysł. Dorzucę do Twojej kolekcji gadżety dla cyklisty lub kierowcy…a map i przewodników nigdy za dużo 🙂
Taki czas, że pora na prezenty, a ja często staję bezradny przed problemem, co kupić ?
W okresie przedświątecznym mam ochotę schować się w szafie. Nie cierpię, tak serdecznie, chodzenia po sklepach i zakupów. Muszę, więc wybieram online, cisza spokój i przemyślanie. Prezenty piękne:) moja druga połowa zwłaszcza zachwycona;-)
Podziwiam, że dajesz ogarnąć wszystko przez sklepy internetowe. Ja mam zawsze obawy, że prezent nie dojdzie przed świętami lub nastąpi pomyłka w wysyłce. Udany zakup każdego prezentu jest dla mnie, jak przejście Hannibala przez Alpy 🙂
jak ja, na szczęście mieszkam teraz na przysłowiowym końcu świata, w małej wiosce i siłą rzeczy do galerii i wszelkiego tego typu przybytków mam bardzo daleko. Bogu dzięki…
Takie mieszkanie, rzeczywiście ogranicza wydawanie pieniędzy. Jak jestem w domu na wsi, to mimo tego, że ceny w lokalnych sklepach droższe niż w mieście, to i tak wydaję mniej, bo naprawdę dobrze się zastanowię, zanim udam się na daleką wyprawę do sklepu 🙂
Dobry i ostry nóż to podstawa! Dalej niestety już prosto nie jest. Jak jest dobre ostrze, to wyprofilowane tragicznie i nie nadaje się do niczego. Gdy ostrze jest i porządne i właściwie wyprofilowane, bez zbędnych otworów i ząbków, to z kolei w rękojeści wstawiona jest jakaś latarenka, zegarek, albo inny kompas, potrzebny jak drzazga w rzyci! Gdy wszystko jest w porządku, to całość rozleci się po kilku użyciach, a co najmniej spruje się pokrowczyk, albo urwie zaczep (kółeczko do mocowania) i tyle zobaczymy nasz nóż. Osobiście długo nosiłem jedn ostrzowy nóż, ze świetnej stali, z dość prostym ostrzem, ale latarkę… Czytaj więcej »
Też nie przepadam za rzeczami, które są do wszystkiego, bo przeważnie jest tak jak mówisz. Mnie się świetnie sprawdza scyzoryk od Grlacha, który kiedyś kupowało się w Jedności Łowieckiej, bo to był nóż myśliwski. Piły Fiskarsa tną rewelacyjne, a poza tym są bardzo bezpieczne i wygodne w podróży. Mój kolega, niejaki Łysy, nabywa już bardziej specjalistyczne noże, ale on jest maniakiem 🙂
A do obieraczki do warzyw nie potrafiłem się przystosować przez całe lata, nie współpracowały ze mną skubane 🙂 Ale bez Victorinoxa teraz już nie jeżdżę 🙂
Klik dobry:)
Do zestawu podróżnego dodałabym latarkę na dynamo.
Pozdrawiam serdecznie.
Tam gdzie brak prądu jest bardzo przydatna. Mam jedną, ale nie używam w turystyce, tylko w samochodzie. Nie pomyślałem, aby opisać 🙂
Czy palniki i te kartusze gazowe nadają się do domu, jako alternywne kuchenki do gotowania? A skąd sie bierze gaz, gdy się wypali?
Butle są jednorazowe. Nie opłaca się ich używać w domu. Gaz w tradycyjnych butlach jest tańszy. Zaletą kartuszy są małe rozmiary i lekkość, ale cena już nie.
To i ja dołączę do klubu „nie lubiących chodzić po sklepach”. Przed ostatnimi świętami wybierałam prezenty z pewnego katalogu.
Ciekawe propozycje 🙂
Widzę, że grupa „nie lubię chodzić po sklepach” się rozrasta 🙂
Takie czasy. Żyje się szybko, to i na zakupy coraz mniej czasu 😉
Niestety, na wszystko nie starcza czasu…
Od siebie dodam do spisu – czajniczek samochodowy podłączany do gniazda zapalniczki 🙂 Fajna sprawa dla podróżujących daleko samochodem 🙂
Sama zastanowię się nad tym scyzoryko-kombajnem,w końcu my też turyści… 🙂
Biedna ta zapalniczka samochodowa, już tyle rzeczy pod nią podłączam, ale taki czajniczek to byłoby rozwiązanie, muszę pomyśleć nad tym…
Jak scyzoryk ma kilka opcji, to jest to przydatne, ale jak ma kilkanaście, to raczej nie 🙂
W myśl zasady, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego – też sadzę, że nie ma co iść na ilość. Ale faktycznie – jakiś śrubokręcik, jakaś mała piłka by się czasem przydały 🙂
Właśnie tak do 10 sztuk i wystarczy. Chociaż mój jest chyba tylko 5-funkcyjny i nie narzekam…
Prezent dla ludzi z zainteresowaniami i pasjami nie należy do trudnych 🙂 gorzej z takimi którzy czytać nie lubią ruszać się z kanapy nie lubią, to jest nie lada wyzwanie 🙂
Może poduszki pod łokcie i pięty oraz podajnik pilota ich ucieszy? 🙂 🙂 🙂
Widzisz …. Jak będę kiedyś musiała takiej osobie coś kupić to będę mieć pomysł
Tak, dla takich bez pasji też nie potrafię znaleźć rozwiązania. Natomiast dla ludzi z pasją kupowanie też nie jest proste. Laikowi wydaje się, że taka osoba wszystko ma, a tu może okazać się, że jednak nie, że brakuje jakichś drobiazgów, czegoś niezwykle istotnego, co laikowi do głowy nie przyjdzie, aby kupić.
Ojej… już się bałam, że to będzie wpis tylko dla nożowników 😉
i wiesz, że mnie zainspirowałeś? 🙂
Kupisz sobie nóż czy nożownika 🙂
z nożownikiem wolę nie ryzykować… 😉 Ale mam kumpla podróznika, więc zastanawiam się w takim razie nad jakimś prezencikiem:)
Czasami te tanie prezenty są najbardziej pożądane 🙂
Faktycznie te scyzoryki ma chyba każdy. Czytając o próbach przemytu scyzoryka przypomniał mi się kolega, który do sądu poszedł z nożem myśliwskim. A co najciekawsze zorientował się dopiero w momencie, kiedy z tego sądu wrócił. Ot, po prostu w garniturze z nożem minął ochroniarzy, przenosząc nóż koło siebie. Jakby się tak nad tym zastanowić to udając adwokata można by i bombę wnieść do słabiej strzeżonego sądu.
Sądzę, że do polskich sądów można wnieść wiele. Ciekawe, że nikt tam zamachu nie zrobił. Terroryści nie idą na łatwiznę? 🙂
Osoby, które rzeczywiście lubią aktywny wypoczynek zazwyczaj same szybko kompletują sobie niezbędny sprzęt. Dlatego warto podpatrzeć na wyprawie (lub dyskretnie podpytać – jeśli nie samego solenizanta, to jego bliskich), co mu się może przydać. Znam osoby, które mają pięć scyzoryków, sześć kompletów kartuszy i menażek, całą bibliotekę map i kupienie faktycznie czegoś, co może się takiej osobie przydać wymaga nieco więcej wysiłku… Ja w zeszłym roku dostałam na urodziny od przyjaciół karimatę (zażyczyłam sobie, bo stara już była mocno sfatygowana). Ale ukradli mi ją w Kirgistanie. Więc w tym roku ponownie te same osoby przyszły na imprezę znów z karimatą.… Czytaj więcej »
Maty samopompujące, to jest bardzo dobry prezent, tylko takie naprawdę dobre, które trudno przebić na biwaku są naprawdę drogie, wiec zrezygnowałem z ich wymieniania, a na tych tańszych nigdy nie spałem, więc nie mam pojęcia, jak się sprawdzają. Jetboil – nigdy nie widziałem jeszcze w użyciu, ale jest drogi (najtańszy za 300 zł). Na ile się sprawdza? Czy nie zajmuje dużo miejsca w bagażu? Ja do zwykłego kartusza używam prostego i bardzo małego palnika, który ma bardzo dużą sprawność grzewczą. Woda jest błyskawicznie zagotowana, szybciej niż w czajniku elektrycznym w domu :-). Tak poduszki dmuchane, to bardzo fajny pomysł. Można… Czytaj więcej »
Póki nie miałam okazji sama przetestować na wyprawie jetboila to też uważałam go za zwykły gadżet i niepotrzebny wydatek… 😉 Jest lekki, zajmuje mało miejsca (cały system do gotowania + butla z gazem zamyka się w środku), woda szybko się gotuje (radiator i palnik umieszczone są pod naczyniem, więc ciepło tak nie ucieka w powietrze, a i wiatr Ci palnika nie zdmuchnie), naczynie mocuje się zatrzaskami, więc łatwo nie spadnie (choć można oczywiście wykorzystywać inne naczynia, nie z zestawu), dzięki neoprenowemu izolatorowi się nie poparzysz… Moim zdaniem na większości wypraw czy biwaków zwykły palnik w zupełności wystarcza, ale gdy zimno,… Czytaj więcej »
Dzięki za te dodatkowe informacje o jetboil. Muszę popatrzeć w sklepie i rozważyć. Chociaż mnie maszynka głównie potrzebna na kajakach, a tam ekstremalne warunki raczej się nie zdarzają. Może komuś z czytelników Twoje informacje się przydadzą?
Świetny artykuł, miło jest czytać tak dobrze napisane wpisy, czekam na kolejne 😀 Pozdrawiam.
Dziękuję za miłe słowa i cieszę się, że artykuł się podobał 🙂
Też strasznie nie lubię kupowania prezentów! Zawsze głowię się i troję, ale ciężko znaleźć coś odpowiedniego. Zawsze mówię, że to nie fair, bo mi łatwo coś wybrać – mam tyle zainteresowań, od książek, historii Polski XX wieku, po naukę języków, podróże czy Informatykę, więc to pikuś 🙂 Ostatnio jednak robię tak z prezentami dla Krystiana, że po prostu z okazji jego urodzin/imienin itp. zabieram go gdzieś na wyjazd 🙂 Co do Twoich propozycji, to większość z nich już wykorzystałam 🙂 Ale przyznaję, że są bardzo dobre! Dzięki Tobie odkryłam też ten sklep Arttravel, jest tam wiele rzeczy, które mi się… Czytaj więcej »
Dobrze, że chociaż w odkryciu ArtTravel pomogłem 🙂
Pomysł ze sprezentowaniem komuś wycieczki to jest genialny pomysł, tylko niestety nie tani…
Ja nie pogardziłabym dobrym scyzorykiem albo ciekawą książką z pięknymi zdjęciami zabytków i krajobrazów 🙂
Dobry scyzoryk jest zawsze przydatny, ale czy masz miejsce w domu na albumy? U mnie właśnie się skończyło 🙁
Dziękuję za podpowiedź. Atlas gór świata zakupiony. Myślę, że będzie dobrym przewodnikiem dla moich młodych zdobywców podczas planowania górskich wędrówek. Pozdrawiam 😉
Mam nadzieję, że będzie ich ulubionym prezentem 🙂
Twój wpis spadł mi z nieba! Co prawda nie napisałeś o przedmiocie, którego poszukuję, ale myślę, że będziesz mógł mi doradzić. Latarka turystyczna – nie czołówka, tylko coś mocno świecącego do ręki. Na co zwrócić uwagę i jaką wybrać? Dobrze, żeby sprawdzała się na nocnych manewrach i innych takich eskapadach. 🙂
Na nocnych manewrach lepiej mieć obie ręce wolne? Jeżeli czegoś używam to czołówki – łatwiej z taką trafić do namiotu i znaleźć cokolwiek w namiocie. Gdy zbyt późno wracam z wędrówki górskiej też się sprawdza, mam obie ręce wolne. Również pójście za potrzebą nie grozi stoczeniem się i wpadnięciem latarki tam, gdzie nie trzeba 🙂 Wożę ze sobą też latarkę ręczną firmy Sniper. Daje bardzo silne światło, można je regulować, ma trzy tryby świecenia (jeden migający), ale… prawie jej nie używam, najczęściej w domu, gdy muszę czegoś poszukać w piwnicy 🙂 Wiem, nie pomogłem, nie jestem znawcą w świecie latarek,… Czytaj więcej »
Czołówkę mamy, z jakiegoś powodu jest silne pragnienie latarki do ręki, więc szukam 😀 Sniper – sprawdzę, dzięki! 🙂
Może będzie przydatny 🙂
Powiem Ci, że ciekawe te gadżety. Moja córka od kilku lat interesuje się survivalem, ma nawet kilka podobnych do tych tu przez Ciebie zaprezentowanych. Ma np. multitool i termos i składaną szczoteczkę 🙂 Super sprawa, polecam. Ma też mini latareczkę o bardzo mocnym świetle z zasilaniem solarnym (i na korbkę w razie braku słońca). Zamieszczone przez Ciebie gadżety pooglądam, może coś dokupię i nie omieszkam wtedy z Twojej strony tego uczynić 🙂
Dzięki za inspirację. Prezenty to trudna sprawa.
Te prezenty, to bardziej dla turysty, a nie survivalowca. Survivalowcy pewnie jeszcze bardziej dbają o minimalizację sprzętu i niewielki ciężar. Może jednak coś jej się przyda? Jeżeli tak, to będzie mi miło, że pomogłem, dla mnie też prezenty są trudną sprawą…
Rzadko biwakuję, więc większość zaprezentowanych rzeczy raczej nie jest mi potrzebna (scyzoryk mam). Ale taki Atlas Gór Świata to bym chętnie przygarnęła 😉 No i mapy… Uwielbiam je i muszę mieć z każdego miejsca, które odwiedzam 😉
A ja byłem przekonany, że już tak niewielu ludzi korzysta z map. Większość moich znajomych przełączyła się na różne GPS, a ja bez mapy nie ruszam w trasę…
Ja już od jakiegoś czasu myślę o scyzoryku…szczerze jednak nie miałam pojęcia, jaki będzie odpowiedni. Dzięki za podpowiedzi
Jeżeli z wieloma ostrzami, to zdecydowanie Victorinoxa.
Obieraczka do warzyw. Mam dobrą obecnie, ale szukam ideału po starym niemieckim nożyku.
Ja jestem bardzo zadowolony z tej Victorinoxa, ale czy dla ciebie będzie ideałem?
łażenie po sklepach doprowadza mnie bardzo szybko do nerwicy. nie lubię. zwłaszcza w okresach wzmożonego ruchu, czyli przed świętami. to obijanie się o ludzi, te kolejki, ten chaos. zdecydowanie nie czuję się w takich warunkach dobrze.
ja bym chyba nie pogardziła karimatą (obecna się rozwala) i latarką czołową oraz szwedkami. wiem, ze te ostatnie, to trochę mniej turystyczne, ale okularki do pływania się mi lubią psuć, a że chodzę regularnie na basen, to ich nigdy dosyć. tak samo jak skarpet trekingowych 🙂
Czyli nie jest prawdą, że ludzie, którzy prowadzą aktywny tryb życia mają już wszystko, co jest im do szczęścia potrzebne 🙂
nie. ależ nie :)) zawsze coś się popsuje, zawsze czegoś zabraknie 🙂
ps. zdecydowanie. lubię to moje bliskie do gór, mieszkanie. chociaż miasto moje bardzo często działa mi na nerwy.
No właśnie, zawsze coś się popsuje, a u mnie dodatkowo, zawsze coś się zgubi 🙂
Duże miasta są denerwujące, ale zapewniają inne atrakcje…
pamiętam ten wpis 🙂
sprawdziłam czego sobie życzyłam wtedy i widzę, ze co do szwedek, to nadal aktualne. własnie mi kolejne dogorywają. dochodzę do wniosku, ze i skarpetek trekingowych też nigdy nie za wiele 🙂 a i na punkcie czapek zaczęłam mieć obsesję 😉
Piła firmy Fiskars jakoś mnie ujęła. Zaczynam się bać sama siebie 😉 a tak serio – fajne zestawienie, dla mnie jako wtórnej biwakowiczki bezcenne są wszelkie garnki i przenośne oświetlenie – czyli to, co ma szansę dac nam namiastkę domu nawet w lesie!
Piła Fiskars jest fajna sama w sobie 🙂
Zestawów garnkowych dla biwakowiczów jest spory wybór, a gdy ostatnio pod namiotami byliśmy z Włochami, to oni mieli biwakowy sprzęt do parzenia kawy 🙂
Świetne pomysły 🙂 Nawet bym nie pomyślała, że tyle przydatnych rzeczy można kupić komuś lubującemu się w podróżowaniu 🙂
Wiesz o ilu innych przypomniałem sobie, gdy już opublikowałem artykuł? 🙂
WOW czy ty byłeś harcerzem? Bo tak mi się skojarzyło czytając twoje zestawienie 🙂
Przez pół roku w szkole średniej byłem harcerzem, ale był to wystarczający czas aby na całe życie zniechęcić mnie do harcerstwa.
Poradnik wyjątkowo przydatny dla kobiet. Czasami bardzo trudno znaleźć nam coś dla naszych panów. Zwłaszcza tych, którzy na pytanie „Co chciałbyś dostać?” odpowiadają: „Nowy samochód” 😉
O, są tacy, którzy chcą dostać nowy samochód? 🙂 Może i ja powinienem nastawić się na takie prezenty 🙂 🙂 🙂
Też nie polubiłam się z obieraczkami do warzyw, a próbowałam różne. Może taka, którą polecasz, w końcu przypadłaby mi do gustu 🙂
Warto wcześniej sprawdzić, bo mój ojciec tą moją nigdy nie potrafił obrać warzyw. Każdy ma swoje preferencje
Ja też strasznie nie lubię chodzić po sklepach, w ogóle nie przemawiają do mnie świąteczne „promocje” i cały ten klimat galerii handlowych.
Nigdy nie słyszałem o tych dziwkach. Niezłe określenie 😉
Kiedyś byłem fanatykiem termosu, nawet do pracy go nosiłem.
Bardzo lubię też tradycyjne mapy.
Nigdy nie słyszałeś po „dziwkach”? A mnie się wydawało, że nazwa ta jest tak popularna 🙂
Ja bez tradycyjnych map nie potrafię zaplanować podróży…
Dopiero od Ciebie się dowiedziałem, ale człowiek uczy się przez całe życie 😉
W samochodzie przydaje się nawigacja, ale w górach czy w miastach warto mieć tradycyjną mapę. Dobrze, że jeszcze wszystkiego nie zdominowała elektronika.
Ja też się cieszę, że elektronika mnie nie zdominowała, ale jednak coraz częściej z niej korzystam…
Hej, ja jak Ty, nie cierpie chodzić po sklepach, od pewnego czasu już jestem minimalistką( nie dotyczy książek, chociaż i tu sie ograniczam), ale z prezentów, które tu prezentujesz, przydałyby mi się nowe kijki, bo ja chodze w terenach górzystych i jakoś nawet te najlepsze sie zdzierają:) Pozdrowienia serdeczne 🙂
Jeżeli chodzisz trekkingowo, to wtedy kije trekkingowe, a jeżeli nordic, to mocniejsze kije do Nordic. Zazdroszczę chodzenia po górach 🙂
Ja lubię podróże i włóczęgę zawsze jestem chętna na prezent w postaci książki podróżniczej 😉
Ja lubię podróżować, ale książek podróżniczych nie czytam zbyt dużo 🙂
Na pewno ciekawe propozycje. Termosy Esbity kupiłem już zeszłego roku i faktycznie warte swojej ceny.
W ogóle propozycje raczej dla tych co dopiero zaczynają przygodę. Reszta po prostu już ten sprzęt ma.
Ja bym raczej pomyślał o jakieś dedykowanej koszulce, spodenkach albo bandance (można takie zamówić np. z imieniem lub ksywką obdarowywanej osoby).
Myślałem też o odzieży, ale potrzebny byłby osobny wpis. Poza tym odzież nosi się dość krótko (spodnie rozpadają mi się po trzech latach, buty też), wciąż nie znalazłem żadnej firmy odzieżowej, która tworzy naprawdę trwałe ubrania i buty, a nie chciałbym polecać czegoś, co tak spektakularnie się rozpada.
W pierwszej chwili pomyślałem, żę brak jest w zestawieniu czołówki. Przydaje się w różnych sytuacjach, nie tylko w czasie podróżowania, ale i w domu. No, ale w komentarzach była już o tym mowa. W czasie, gdy sporo podróżowałem rowerem zawsze zabierałem taki radziecki zestaw – toporek, piła, łopatka, młotek. Był niezastąpiony podczas rozbijania namiotu i przygotowania ogniska. Jego wadą był jednak ciężar, do plecaka, na pieszą wędrówkę raczej się nie nadaje. ps. dziwne, że ten post pojawił mi się jako pierwszy, gdy wszedłem do Ciebie na bloga. Teraz patrząc na komentarze widzę, że liczy sobie już 5 lat. Ale to… Czytaj więcej »
Pojawił się jako pierwszy, ponieważ co roku, go zmieniam, czasami dość radykalnie i wtedy wskakuje na pierwsze miejsce. Co do czołówki, to masz rację, ale ja do tej pory nie mam takiej, z której byłbym w pełni zadowolony, więc nie bardzo mam co polecać.
Teraz, jako sprzęt biwakowy wystarczy piła Fiskarsa, naprawdę zrobili genialne urządzenie i na spływach kajakowych, gdy śpimy pod namiotami, jest niezastąpiona 🙂