Minęły te czasy, gdy kilka razy w tygodniu jechałem pociągiem do pracy, nieczęsto muszę zaglądać na dworce kolejowe. Może to i dobrze? Ale gdy już gdziekolwiek wybieram się pociągiem, podróż koleją zawsze związana jest z jakimś wydarzeniem.

Wyjazd…
Rano, dworzec Łódź-Chojny. Niewyspani pasażerowie zwisają z nielicznych krzesełek w poczekalni dworcowej. Z drzemki wyrywa ludzi ostry sygnał komórki. Chwila paniki, połączona z próbą przypomnienia „gdzie ja jestem” i „czyja komórka dzwoni”. Na szczęście siedząca obok mnie kobieta błyskawicznie odbiera połączenie.
– Zgadnij, gdzie jestem? – szczebiocze do słuchawki.
– Nie uwierzysz, naprawdę nie uwierzysz, siedzisz tam? Tak? Dobrze, to mówię. Na d w o r c u k o l e j o w y m – starannie literuje dwa ostatnie słowa.
– I słuchaj, co najlepsze, będę jechała pociągiem!
Dłuższa chwila milczenia świadczy, że ktoś po drugiej stronie doznał ciężkiego szoku.
– No i jak? Pozbierałeś się? A nie mówiłam ci, że powinieneś usiąść, nigdy mnie nie słuchasz…
– Co? Kiedy jechałam pociągiem. Nie pamiętam, naprawdę nie pamiętam, coś mi się kojarzy, że zanim urodziła się Patrycja. Chyba podczas tych pamiętnych wakacji w Kopenhadze…
– Nooo, to było całe wieki temu. A w Polsce? W Polsce…, nie pamiętam… Autobusem jechałam. Raz, cztery lata temu do Ciechocinka. Ale podróż koleją? Chyba we wczesnym dzieciństwie, nie przypomnę sobie…
Falę wspomnień przerywa zapowiedź z megafonu, że pociąg do Warszawy, właśnie wjechał na peron.

Powrót…
… wydaje się być dość nudny. Do czasu. W Koluszkach wsiada człowiek. Tak naprawdę jest to burak. Nie, nie cukrowy, tylko najbardziej pastewny z możliwych. Burak dzierży w dłoni tzw. boomboxa rozkręconego na cały regulator. Z charczących głośników płynie muzyka… Nie, tego nie można nazwać muzykę, jest to obraza dla uszu słuchacza, jakaś odmiana disco polo, przy której zespół Weekend ze swoją „Ona tańczy dla mnie” wydaje się być Budką Suflera w swoich najlepszych czasach (przepraszam Budkę Suflera). Burak stoi w korytarzu i terroryzuje cały wagon. Wszyscy cierpią, ale nikt nie zwróci uwagi. Każdy udaje, że nie słyszy, każdy liczy na kogoś innego.
– Beato, Paulino, łołołoło
– Łołołoł – dośpiewuje Burak z wyraźnym opóźnieniem
Pociąg zbliża się do Łodzi Widzewa, ludzie mijają Buraka w korytarzu, niektórzy na stronie podśmiewują się z niego, ale nikt Burakowi nic nie powie.
– Mówiłem kochana, nie chodź do cygana, lalalala
– Lalala – głos Buraka przypomina skacowane echo.
Wysiadamy. Mijam konduktora, okazuje się, że przedział konduktorski jest w tym samym wagonie.
– A z tym tam, to nie da się nic zrobić? – wskazuję na Buraka
– Z nim? Chyba tylko zabić! – odpowiada rezolutnie konduktor.
– Zgadzam się.
– Ale wie pan, ja nie jestem 007, i nie mam licencji na zabijanie.
– A szkoda
– No, szkoda
– Poszłaś do bogola, oglądać pornola…. – doganiają mnie na pożegnanie dźwięki z boomboxa.
Pocieszam się, że inni jadą dalej, a ja już mogę wysiąść. Cieszę się, że nieprędko wsiądę do pociągu, z drugiej strony podróż koleją zaowocowała kolejnym wpisem…

Uśmiałam się – zwłaszcza z Buraka ha ha ha. Najeździłam się swego czasu tymi pociągami, oj najeździłam.
Najgorsze w pociągach jest…molestowanie czyli erotyczne zaczepki. Pewnego dnia zdarzyło mi się nawet, że facet, który siedział naprzeciwko, namawiał mnie do oglądania…świerszczyków.
Uważasz, że Twoje „przygody” były bardziej intrygujące…? 😉
Jak się o Buraku pisze, to jest śmieszny, ale co zrobić w takiej sytuacji, gdy jeszcze nie jest śmieszny, a wkurza na maksa? Zastanawiam się jak wtedy postąpić, aby być skutecznym i nie skończyć w szpitalu???
A do oglądania Świerszczyków nikt mnie nie zachęcał, ani innych zwierząt też :-). Natomiast bardzo dawno temu pewien pijany gość zaproponował, że złamie mi nogę, to ja chyba wolę te świerszczyki…
Jeszcze gorzej wyglądała podróż pociągiem w nieogrzewanym pociągu, kiedy mróz na zewnątrz spadał do ponad 10 stopni. Zmęczona pracą w godzinach nocnych budziłam się zmarznięta na kość :(. Do tego opóźnienia pociągu dochodzące nawet do dwóch godzin i dworzec pełen bezdomnych – odór niemytych ciał wymuszał oczekiwanie na peronie.
Brrrrrrr….dobrze, że pracę mam blisko i jestem (już) uzależniona od innego środka lokomocji czyli błękitnego metalica – pana P 206 CC. Nawet zmarznąć można, jak ktoś bardzo chce. Jak za dawnych czasów… 😉
To nieogrzewanie dziwi mnie najbardziej – niby sprawdzają pociąg przed odjazdem, ale ja też jechałem kilka razy zimą w nieogrzewanym wagonie. Samochód jest pod wieloma względami wygodny, ale nie zawsze – w pociągu możesz popracować, poczytać i pospać (ze wszystkich opcji korzystałem) i jak jedziesz do dużego miasta, to nie ma problemu z parkowaniem 🙂
Czyżby bezpowrotnie minęły te czasy kiedy podróż koleją była przyjemnością? Kiedy nikt nie bał się zwrócić uwagi na niekulturalne zachowanie jakiegoś współpasażera? Kiedy nie przyszło nam nawet na myśl, że ktoś odpowie na uwagę w sposób agresywny? Kiedy nie baliśmy się zasnąć w przedziale wiedząc, że nikt nas nie okradnie? Dzisiaj strach o nasze zdrowie, życie czy mienie, nakazuje zachować milczenie i czujność, przeżywając koszmar podróży:( Ja już od dawna szukam alternatywnych środków lokomocji pozostawiając tylko w mej pamięci same piękne wspomnienia, jak ta kobieta z wycieczki do Kopenhagi:)
Kiedyś dla kolei nie było alternatywy, kiedyś też pociągów było znacznie, znacznie więcej, więc pociągiem podróżowało się częściej. Ale to właśnie przed wielu, wielu laty, pewien kompletnie pijany koleś zaproponował, że teraz złamie mi nogę. Na szczęście obietnicy nie zrealizował. A tak poza tym spotykam się na kolei z uciążliwością przeróżną, brudem, spóźnieniami, niekulturalnymi pasażerami, ale czuję się bezpiecznie. Pociąg mnie usypia, więc zawsze śpię i jeszcze nigdy, nikt mnie w pociągu nie okradł. I w pociągach doceniam konduktorów – naprawdę zazwyczaj są bardzo życzliwi.
Ja podróżuję bardzo często pociągasmi, ale czeskimi. Wygoda, punktualność, WC, duża częstotliwość kursów i czynne, ogrzane dworce kolejowe, nawet we wsiach, a w tych dworcach… pijalnie piwa, to mnie zachęca do jeżdżenia pociągami.
Jestem wielkim fanem naszych południowych sąsiadów i lubię ich styl życia. Nigdy nie jechałem czeskim pociągiem, więc trochę zazdroszczę 🙂 I jeszcze te pijalnie piwa, fajnie…
no to proste, wystarczy w Cieszynie przejść grabicę i można jeździć, ja tak jeżdżę w góry czeskiego Śląska., W Wiśle 2 godzininy stania w korku, więc olewam Wisłę, Ustroń itd., tam jeżdżę pochodzić.
Linia Cz. Cieszyn-Mosty jest zmodernizowana, są nowe pociągi, są wyremontowane stacje w Bystrzycy,. Mostach, w Nawsie, wszystkie dwujęzyczne, czyli z czeskimi i polskimi nazwami. Jest też linia do Frydka – jeden tor, zero trakcji, ale stacje wyremontowwane, zabytkowe, kulają się szynobusy co godzinę.
Dzięki za pomysł na zorganizowanie ciekawego wyjazdu do Czech. Muszę tylko znaleźć wolny termin i wybrać się w podróż po Czechach pociągiem. Będzie o czym pisać 🙂
Jak chodzi o Beskidy to polecam z Mostów na Wielki Połom, trzys schroniska, najlepsze żarcie jest w pierwszym, jest też wieża widokowa po drodze, kapliczka ze studzienką, no i wychodnie skalne na samym szczycie, ale żeby na niego wejsć trze iść słowackim, nie czeskim, szlakiem, potem schodzić bez szlaku. Druga fajna sprawa to jest schronisko Kamenity, Polka jest szefową, schronisko jest boskie, można n.p. z Dolnej Łomnej tam wejść. A czemu boskie – bo jest dobre jedzenie i piękna polana od południowej strony, nasłoneczniona, naprawdę chce mis się żyć gdy tam jestem. Do Łomnej to pociągiem do Nawsie, potem autobusem,… Czytaj więcej »
Dzięki za kolejne ciekawe pomysły. Nigdy nie byłem w Beskidach po drugiej stronie granicy. Jaką porę roku polecasz na taką wyprawę? Wiosnę, czy może jest tam ładniej jesienią? Na wyjazdy zawsze patrzę pod względem fotograficznym, ponieważ u mnie turystyka i fotografia idą ze sobą w parze.
Od kilku lat nie jeżdżę pociągami (przerzuciłem się na polskiego busa, bo jest o wiele tańszy i szybszy), ale, gdy jeździłem było ciekawie. A to jakiś facet rzygający przez szybę, a to panowie palący na korytarzu, a to panowie pijący piwo w przedziałach.
Kilka razy, podczas moich podróży, zepsuła się lokomotywa i stałem przez kilka godzin w szczerym polu.
Jest co wspominać;)
Pozdrawiam:)
Popsute pociągi i brak informacji, co się dzieje, to niestety norma (podobno nowa minister ma to zmienić). Polski Bus jest super, jednak do Warszawy z Łodzi nadal najlepiej jedzie się pociągiem…
Polska to biedny kraj.
Biednych dzieci, tudzież buraków, nie stać na słuchawki.
Nawet na te chińskie z kiosku za piatkę, bo później na kebaba może braknąć i kolę.
Co do samych podróży koleją, to mam ambitny plan wypróbować tą transsyberyjską. Termin dość odległy, ale jest. Mam nadzieję, że stan psychiczny Ukraińców i obywatela Putina nie stanie na przeszkodzie.
Pozdrawiam 🙂
PS. Właściwie, to zastanawia mnie, co się dzieje z Wilczurem Bonsai. 🙂
Planu podróży koleją transsyberyjską zazdroszczę Ci bardzo. Mam nadzieje, że uda Ci się pojechać, wrócić szczęśliwie, a potem opisać to na swoim blogu, koniecznie wraz ze zdjęciami :-). A Wilczur Bonsai jeszcze wróci, chociaż nie zyskał tylu miłośników, jak się pierwotnie spodziewałem…:(
W takim razie będę wyczekiwać opowieści o przygodach Wilczura.
Niech się nie ociąga, przydomek Bonsai zobowiązuje! 😉
Wilczur Bonsai bardzo się ucieszył, że ktoś o nim pamięta i obiecał, że w najbliższym czasie jakiś numer mi wywinie. W tej kwestii zawsze dotrzymuje słowa 🙂
Osobiście prawa jazdy nie posiadam, ale mój Małżonek tak i odkąd mamy samochód, pociągiem jeździmy bardzo rzadko a lubię to. Kojarzy mi się taka podróż z dzieciństwem. Raz do roku, kiedy jesteśmy na Helu, jeździmy pociągiem do Trójmiasta i jaka to wtedy jest atrakcja! Nawet jeśli trafi się jakiś współpasażer uciążliwy. Jednak tak na co dzień discopolowego podkładu muzycznego pewnie bym nie zdzierżyła ;). Pozdrawiam!
Póki pracowałem w warszawskiej firmie, to dojazdy pociągiem były codziennością. Teraz pociąg jest rzadkością. I chyba dla coraz większej części społeczeństwa jest rzadkością, patrząc ile co roku pasażerów traci PKP. Szkoda, jednak w podróży koleją jest jakiś urok, którego inne środki transportu nie posiadają… Pozdrowienia
Studia u mnie są nieodzownie połączone z jazdą pociągiem, jako że kieszeń studenta zawsze potrzebuje trochę grosza. Ale to nie jedyny taki plus. Może ja mam to wyjątkowe szczęście, że największym problemem z jazdą pociągiem, jest sam pociąg. W zimie – zimno, latem – włączone ogrzewanie! A co do ludzi ? Przeważnie trafiam na jakieś przemiłe starsze panie ubolewające nad swoimi wnusiami i chorobami, ale przynajmniej jest jak zająć sobie trochę czasu. Co do takich buraków ? Hmm, może mnie jako kobiecie łatwiej wszystko uchodzi na sucho, ale z reguły zwracam uwagę takim ludziom. Może z 2 osoby na 10… Czytaj więcej »
Pociągi dokładnie tak wyglądają, jak piszesz – zimą zimno, a latem sauna. Chociaż kilka razy jechałem Inter Regio i jestem niesłychanie zaskoczony – na plus. Nie dość, że sprawna klimatyzacja, wygodne siedzenia, to jeszcze gniazdka z prądem, jakby kto do laptopa potrzebował! Większość ludzi na trasie Łódź-Warszawa śpi w pociągu. Jadą z lub do pracy. Taki burak trafił się tylko raz, i na szczęście na krótko 🙂
Pozdrawiam 🙂
Ja osobiście jeżdżę praktycznie codziennie pociągiem ze względu na studia – taniej wynosi niż akademik, więc coś mogę powiedzieć o podróży… Tam wyżej ktoś wspomniał o temperaturze panującej w pociągu. Jak wygląda to w zimie: przyznam szczerze, że jeśli skład jest dobry i wsiadam na stacji początkowej to jest super ładnie nagrzany. Nim dojadę do stacji docelowej jest już zimno – powód jest prosty – ludzie jak przechodzą z jednego przedziału do drugiego to zapominają o zamykaniu drzwi i to, co się nagrzało zostaje po prostu wywiane i jest zimno. Żeby było śmieszniej, jak jest w lecie upał to drzwiczki… Czytaj więcej »
Masz dużo szczęścia do składów pociągowych, jak widać :-). To dobrze i trzymam kciuki, aby zawsze tak było. Kolej ma swoje wady, ale też dużo zalet. Ponieważ jest to, jak sama nazwa wskazuje, transport publiczny, więc i różny przekrój społeczny się trafia. Czasami będzie to burak, a czasami ktoś, z kim sympatycznie przegadamy całą drogę. Z tego co napisałaś, to na kolei idzie ku lepszemu. Oby na stałe.
Pozdrawiam
Cieszę się, że z każdej sytuacji wyciągasz pozytywy. Ja z podróży do Łodzi mam raczej dobre wspomnienia, nawet Buraka żadnego nie było mi dane spotkać.
I pozostają mi moje notki rozwojowe do pisania.
Zauważyłem, że sytuacje trudne, nie do końca komfortowe są łatwiejsze do opisania. Taki opis jest też metodą odreagowania, spojrzenia trochę z boku, z dystansu, z uśmiechem. A Burak w pociągach jest zarezerwowany na szczególne okazje, dla wytrwałych użytkowników PKP:-). A koleją się jeździ rzeczywiście coraz lepiej. Te zmiany są niewielkie, ale zauważalne.
Hahahaa… w sumie w moim życiu od lat jest w pewnym sensie podobnie. W ostatniej dziesięciolatce jakoś tak się składało, że bardzo rzadko jeździłam pociągiem. A jeśli już jeździłam (raz od wielkiego dzwona) – to też zawsze COŚ się wydarzało (miłego, niemiłego, dziwnego – różnie). A może po prostu kwestia mojej interpretacji, bo byłam nastawiona na to COŚ? 🙂
Fajny wpis!
Pozdrawiam!
Zapewne byłaś nastawiona na COŚ. Jesteś dobrym obserwatorem i z banalnej sytuacji potrafisz napisać ciekawe opowiadanie, więc się nie dziwię, że zawsze znajdziesz COŚ 🙂 Dzięki za dobre słowo 🙂
Ludzie cieszcie się z tego co macie. Za 10-20 lat może się okazać że będzie jeździć czystymi, lśniącymi, cichymi składami… a taki EN57 będzie się wspominało z łezką w oku. Na zachodzie takie retro jest w cenie 😉
Tyku-tyku-tyku-tuku.
Może i tak być. Kiedyś narzekano na koleje parowe, a teraz ilu mają miłośników ?
Tak jak przedmówcy napisali dzisiaj pociągami jeździ znacznie mniej ludzi.Większość społeczeństwa posiada własny środek transportu lub korzysta z innych firm transportowych.Z czasem jak pokończą remonty torów w całej Polsce to kolej będzie zyskiwać pasażerów ale myślę ,że będzie to długi i żmudny proces.
Pewnie kolej kiedyś odzyska chociaż część pasażerów, ale czy przy okazji nie zamkną kolejnych torowisk? Wiele osób nie jeździ pociągiem, bo zlikwidowano połączenie do miejscowości, gdzie się chcą dostać
Polskie pociągi sa świetne. Tylko nie PR a IC. Całkowicie przesiadłem sie z auta na trasach Wawa-Gdańsk-Kraków-Zielona Góra i jest kapitalnie. Masa miejsca , mało ludzi , Wars , dużo nowych klimatyzowanych skladów. W tych nowych nawet przedziały 2 klasy sa 6 osobowe , ciche i bardzo wygodne. Do tego w każdym IC sa wagony bezprzedziałowe (jak autobus) dla tych którzy sami nie chcą jechać czy nie chcą ryzykować podróży z uciążliwymi pasazerami w przedziale. Dodatkowo na bilecie weekendowym za niecałe 70 pln mozna przez weekend zajrzeć w każde miejsce PL (a nawet w parę różnych) i wrócić. Zdecydowanie nie… Czytaj więcej »
Przewozy Regionalne na trasach Inter Regio też mają świetne pociągi, tylko rzadko jeżdżą…
O pociągach i autobusach mogę bez końca 🙂 Moje przygody na pewno kiedyś spiszę i zbiję fortunę na książce. Boję się tylko, że któraś z bardziej doświadczonych przez koleje koleżanek mnie uprzedzi. Jedna ratowała kiedyś stolicę przed zamachem terrorystycznym, bo konduktor uznał, że ilość Arabów w pociągu jest podejrzana, a druga unieszkodliwiła zboczeńca i razem z konduktorem wysadzała go w polu, przespała stację i szła 30 km piechotą, a w autobusie została okradziona z jednego buta. Czy któreś z nas jest w stanie je przebić 🙂
Nie, absolutnie nikt nie jest w stanie ich przebić. Szczególnie tej okradzionej z jednego buta w autobusie 🙂
Nie pamiętam ile lat temu ostatni raz jechałem pociągiem w Polsce. Jazda pociągiem w Polsce to duże wyrzeczenie i niepotrzebny stres, o wygodzie trzeba zapomnieć tak jak o punktualności. Rodzi się pytanie po co nam kolej? Zmian na lepsze nie ma co oczekiwać, wszystkie zmiany idą w złym kierunku. Wyobraźcie sobie pociąg jadący z prędkością 160 km/g, choć obiecują jeszcze szybciej, i niestrzeżony przejazd z pijanym kierowcą ciągnika rolniczego. Przejazd może być nawet strzeżony przez pijanego dróżnika, ale katastrofa będzie taka sama, wspaniale efektowna i z licznymi ofiarami. Bezpieczniej latać samolotami, a sieć połączeń lotniczych rośnie. Rośnie też ilość połączeń… Czytaj więcej »
Podobno kolej, to najbardziej ekologiczny środek transportu. Jeżeli jest dobrze zorganizowana, to też najwygodniejszy. Jedzie się z centrum miasta do innego centrum, nie stoi w korkach, nie przechodzi szczegółowej kontroli bagażu. Jest też środkiem transportu najbezpieczniejszym, proporcjonalnie do przewozu pasażerów. To jest teoria, wiem. Jechałem już w Polsce pociągami osiągającymi przyzwoity standard. Fakt, jest to rzadkość. Jednak mam nadzieję na poprawę. Lubię kolej, jest w niej jakiś urok, którego nie mają inne środki transportu.
Ja też, niedawno odbyłam podroż koleją. Jako dziecko lubiłam takie podróże. Teraz – po wielu latach – byłam niemal tak podniecona jak ta pani z Twojego opowiadania. Trochę zimnej wody wylano na moja głowę już w momencie kupowania biletów. Po odstaniu w kolejce do kasy 15 minut, okazało się, że pociąg będzie z przesiadką i pani nie wie jak obliczyć jego cenę. Prosi nas o podejście do informacji i przyniesienie na kartce, jaki przewoźnik powiezie nas po przesiadce. Następne 15 minut. Wracamy do kasy i kolejne 10 minut w kolejce. Dobrze, że nie zostawiliśmy tego na ostatnią chwilę 🙂 Sama… Czytaj więcej »
Teraz podróżowanie koleją, to trochę tak, jak udział w loterii. Możesz wygrać klimatyzowany pociąg, z wygodnymi siedzeniami, gdzie jest dużo miejsca na nogi, gniazdkiem do laptopa i przemiłych towarzyszy podróży. A możesz też trafić na wagony z przed lat – niewygodne, brudne, bez ogrzewania lub z nadmiernym ogrzewanie i pasażerami dość upierdliwymi. Takie mamy realia :-). I co, wsiądziesz jeszcze kiedyś do pociągu, po przygodach, których doświadczyłaś?
Parada Parowozów w Wolsztynie:)
Byłem kilka razy i polecam można sobie zrobić fotkę z ciuchcią i spotkać prawdziwych pasjonatów .
Byłem w Wolsztynie, ale nie na paradzie, czego bardzo żałuję. Ale lokomotywa pod parą cały czas robi niesamowite wrażenie…
Z reportażem mam podobnie, choć to taki paradoks, bo cenię sobie wielu reporterów 🙂 Ale może to co w telewizji nie zawsze da przelać się na kartki? Kapuściński, mam z nim problem, bo trochę na studiach go „liznęłam” nolens volens, ale nie przepadłam bez pamięci. Z kolei mój mąż wielce go ceni. Wracając do rozważań na temat „Archipelagu” właśnie historię ludzi z drugiej strony szlabanu są najlepsze. Dlaczego? Bo najczęściej są prawdziwe do szpiku kości. U mnie w tej tematyce teraz książka „Białystok, biała siła, czarna pamięć”. Jestem na początku, ale już się wkręciłam. Słyszałeś o tej pozycji? o t
Coś obiło mi się o uszy z tym „Białymstokiem…”, ale tylko obiło. Nadal powoli przekonuję się do reportaży i pewnie wybiorę bezpieczną opcję, czyli kolejnego Springera 🙂