Spis treści
W Polsce na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO zostało wpisanych 17 obiektów. Czyli w naszym kraju jest siedemnaście miejsc uznawanych za unikalne w skali całego świata. Kto potrafi wymienić wszystkie, nie korzystając ze wsparcia, jakie oferuje Wikipedia czy inne źródła internetowe? A ile z tych miejsc widzieliście na własne oczy? Przyznam się szczerze, że dotąd nie byłem w dwóch, które zostały dodane w ostatnich 10 latach: Hali Stulecia we Wrocławiu oraz kopalni rud ołowiu, srebra i cynku w Tarnowskich Górach. A z cerkwi polsko-ukraińskiego pogranicza też widziałem tylko niektóre.
Jednak prawdopodobnie najmniej znaną atrakcją jest wpisany w 2004 roku na listę UNESCO Park Mużakowski, który współdzielimy z Niemcami.
Najbogatsza gmina
Park Mużakowski znajduje się na terenie gminy Łęknica. Podobno najbogatszej w województwie lubuskim (dane za 2016 rok). Ale nie bogactwo materialne, tylko bogactwo ciekawych miejsc do zwiedzania znajdujących się w promieniu kilkunastu kilometrów od Łęknicy, zachęciło mnie do zorganizowania wycieczki rowerowej w tej okolicy.
Ekscentryczny książę tworzy Park Mużakowski
Pomysł utworzenia Parku Mużakowskiego narodził się w głowie księcia Hermanna von Pücklera, który w młodości wiele podróżował po Europie i zachwycił się angielskimi parkami krajobrazowymi. Kilka lat po tym, jak odziedziczył majątek po zmarłym ojcu, zabrał się do wcielania wizji w życie. Przez 30 lat (1815-1845) działał z ogromnym rozmachem. Z jego polecenia zasadzono tysiące drzew i krzewów, powstawały liczne obiekty parkowe, projektowano jeziorka i stawy, a nawet przekopano nowe koryto rzeki, nazwane Nysą Hermanna.
Niestety, takie inwestycje pochłaniają ogromne pieniądze. Von Pückler widząc pustoszejącą kasę postanowił rozwieść się z żoną i ożenić z kobietą bogatszą, aby z jej majątku sfinansować dalsze prace. Nie na wiele się to zdało, von Pückler wreszcie musiał sprzedać majątek. Przeniósł się do Branitz, gdzie zamieszkał z byłą żoną (razem są pochowani) i zajął…. tak, tak, projektowaniem kolejnego ogrodu.
Park Mużakowski – zwiedzanie
Na szczęście następcy von Pücklera nie zmarnowali dzieła jego życia, tylko je rozwinęli. Najwięcej szkód w parku spowodowała II wojna światowa oraz czasy komunistyczne. Jednak nie były to szkody nieodwracalne i dzięki pracom renowacyjnym udało się przywrócić Park Mużakowski do dawnej świetności.
Ogromny, ponad 700 hektarowy obszar jest podzielony między Polskę i Niemcy, a granicę stanowi Nysa Łużycka. My mamy większość terenów, natomiast nasi sąsiedzi najważniejsze zabytki.
Obejście całego założenia parkowego na własnych nogach, to pomysł dość karkołomny. Lepszym rozwiązaniem jest zorganizowanie wycieczki rowerowej (po obiekcie wolno poruszać się rowerami) lub przejażdżka powozem konnym (wersja dla bogatszych).
Niemal z każdego miejsca w parku można dostrzec kolorowy neorenesansowy pałac, zwany Nowym Zamkiem. Obiekt wygląda trochę disneyowsko, ale mnie się spodobał. Wnętrza można zwiedzać za darmo, natomiast trzeba zapłacić za wejście na wieżę widokową. Żałuję ogromnie, że o jej istnieniu dowiedziałem się dopiero po powrocie do domu. W zamku jest też przyzwoita kawiarnia, serwują doskonałe ciasta (nawet sernik) oraz lody, a obsługa mówi po polsku.
Na sam park warto poświęcić nie mniej niż dwie-trzy godziny. Zobaczyć ogrody kwiatowe, zatrzymać się na punktach widokowych, usiąść nad Jeziorem Dębów, czy zrobić sobie selfie na Fuksjowym Mostku. Jednak, tak naprawdę, nawet cały dzień, to nie jest zbyt dużo czasu na zwiedzanie Parku Mużakowskiego. My wszystko oglądaliśmy w pośpiechu, gdyż, tak jak zwykle, zaplanowałem zbyt dużo atrakcji na jeden dzień.
Zanim zwiedziliśmy Park Mużakowski…
Mój plan wycieczki rowerowej zakładał, że zwiedzanie zaczniemy od miejsca położonego najdalej od parkingu, na którym zostawiliśmy samochody. W pierwszą stronę mieliśmy jedynie przejechać przez Park Mużakowski, zostawiając zwiedzanie na drogę powrotną.
Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać. Park Mużakowski jest tak piękny, że człowiek bezwiednie sięga po aparat i cyka setki zdjęć. Wszyscy fotografowali, ale Wiesia z Ewcią najwięcej, bez przerwy zostając w tyle. W jednym z miejsc zabrakło nam cierpliwości. Ruszyliśmy w dalszą drogę, nie czekając, aż dziewczyny wykonają standardową serię zdjęć – z mostkiem, z drzewkiem, z widoczkiem na wschód i widoczkami na zachód oraz pozostałe kierunki świata. Przed odjazdem wyraźnie wskazałem kierunek ręką, a Wiesia z głębokim zrozumieniem w oczach kiwnęła potakująco głową.
Brak cierpliwości się mści. Przekonaliśmy się o tym na kolejnym rozwidleniu dróg. Im dłużej czekaliśmy na dziewczyny, tym bardziej ich nie było. Na szczęście żyjemy w epoce telefonów komórkowych, nie musieliśmy przeczesywać 700 hektarów parku.
– Cześć, jesteśmy w pałacu, ale nie możemy was znaleźć – radośnie zakomunikowała Wiesia, gdy się wreszcie do niej dodzwoniłem
Pojechały więc w kierunku absolutnie przeciwnym do tego, jaki im wskazałem.
– Byłyśmy przekonane, że zamierzasz jechać do pałacu tylko inną, okrężną drogą! – twardo broniły swoich racji dziewczyny, gdy wreszcie się spotkaliśmy.
Faktycznie, to była moja wina, że się nie domyśliłem, co one myślą o tym, co ja myślę. Bycie przekonanym, że ktoś coś zamierza, bez pytania go o zamiary, jest dość powszechną przypadłością. Na szczęście dziewczyny od tej pory nie zostawały już w tyle i bardzo się pilnowały, aby nie zgubić reszty grupy.
Bez dalszych przygód mogliśmy popedałować przez 6 kilometrów solidną, asfaltową niemiecką ścieżką rowerową do pierwszego planowego punktu zwiedzania, czyli Rhododendronpark Kromlau.
Naśladowca z Kromlau
Most Rakotza, popularnie zwany „Diabelskim Mostem” jest najbardziej znaną atrakcją parku rododendronów w Kromlau. Gdy zobaczyłem go po raz pierwszy na zdjęciach, wiedziałem, że muszę tam pojechać.
Park krajobrazowy zaczął tworzyć w latach 40. XIX wieku Friedrich Hermann Rötschke, wzorując się na pobliskim Parku Mużakowskim. Kolejni właściciele rozwijali założenie parkowe sadząc ogromne ilości różaneczników oraz wznosząc przeróżne obiekty parkowe – groty, pomniki oraz wspomniany most. Jako materiału użyto słupów bazaltowych sprowadzanych z terenów obecnej Czeskiej Szwajcarii. Po parku można jeździć rowerem, a wszystkie wskazówki są podawane w dwóch językach – niemieckim i …polskim. Zapewne najpiękniej jest tutaj na wiosnę (maj), gdy kwitną różaneczniki lub jesienią ze względu na kolory liści. W środku lata (byłem w sierpniu) park nie robi aż tak wielkiego wrażenia, chociaż niewątpliwie jest to bardzo przyjemne miejsce na dłuższy spacer.
Po powrocie z Kromlau nadszedł właściwy czas na zwiedzanie Paku Mużakowskiego, skonsumowanie ogromnej porcji lodów w Nowym Zamku oraz dotarcie jeszcze przed zmrokiem do ostatniej atrakcji, którą zaplanowałem na te dzień.
Na Manhattanie w Łęknicy
Opuszczając Park Mużakowski warto zahaczyć o Łęknicę, a właściwie jeden z największych europejskich bazarów zwany Manhattanem. Powstał spontanicznie na początku lat 90. XX wieku na przejściu granicznym polsko-niemieckim i jest podstawowym źródłem bogactwa gminy i miasta Łęknica. Jest też symbolem polskiej przedsiębiorczości, której na co dzień nie doceniamy.
Geoturystyka
Niedaleko Łęknicy, w okolicach miejscowości Nowe Czaple znajduje się dawna kopalnia węgla brunatnego i iłów ceramicznych „Babina”. Zdegradowany obszar pokopalniany został zrewitalizowany, a wokół poprowadzono pięciokilometrową ścieżkę dla pieszych i rowerzystów.
Dawne wyrobiska zalano wodą, która, dzięki minerałom znajdującym się w podłożu, przybiera zabarwienie o odcieniach niebieskim, zielonym czy też rdzawo-pomarańczowym. By dostrzec kolory trzeba słonecznego dnia i odpowiedniego kąta padania światła. Sama woda ma kwaśny odczyn, porównywalny z octem, więc o kąpieli zapomnijcie. Na całość można popatrzeć z góry, z 24 metrowej wieży widokowej zlokalizowanej nad największym akwenem, ze względu na kształt linii brzegowej nazywanym „Afryką”.
Niestety, do „Babiny” dotarliśmy tuż przed zachodem słońca, więc zobaczyliśmy tylko jej niewielki wycinek. Zainteresowanych obszerniejszą relacją odsyłam na blog wkraja. Blog ten warto dokładniej przewertować, sam znajduję tam mnóstwo inspiracji do podróży.
Podoba ci się to o czym i jak piszę? chcesz częściej czytać nowe artykuły? Prowadzenie bloga to naprawdę duży wysiłek czasowy i finansowy, w którym możesz mnie wspomóc nawet niewielkimi kwotami, zostając chociażby mecenasem bloga na serwisie Patronite. Możesz też jednorazowo postawić mi kawę, klikając zielony przycisk na dole…
Kiedyś była tutaj kolej…
Jeżeli miałbym wskazać polski ideał trasy rowerowej byłaby to ścieżka górniczo-kolejowa. Została poprowadzona w śladzie nieistniejącej już linii kolejowej. Na miejscu dawnych stacji wybudowano miejsca postojowe dla podróżnych, którzy mogą tu schronić się przed deszczem, zjeść, odpocząć, a także zapoznać z ciekawie opisaną historią miejsca.
Na ścieżkę przez przypadek trafiliśmy w Nowych Czaplach i równym, gładkim traktem dojechaliśmy do Żarek Wielkich, gdzie czekały nasze samochody. Chociaż nie było asfaltu, koła rowerów toczyły się niemal same po wyśmienicie utwardzonej nawierzchni. Nie spodziewałem się, że tak dużo radości daje korzystanie z czegoś, co zostało po prostu solidnie i pomysłowo wykonane. Przejazd ścieżką górniczo-kolejową stanowił świetne zakończenie pełnego wrażeń, ale też męczącego dnia.
Podsumowanie – Park Mużakowski, Kromlau i Babina
Okolice niewielkiej Łęknicy kryją w sobie wiele atrakcji. Zaskakują bardzo dobrym przygotowaniem infrastrukturalnym, które ucieszy zarówno turystę pieszego, jak i rowerowego. A tych turystów tak wielu się nie spotyka, przypuszczam, że obszar ten dla większości Polaków jest miejscem nieznanym.
W ciągu jednego dnia zwiedziliśmy trzy miejsca: Park Mużakowski (Łęknica/Bad Muskau), Park Rododendronów w Kromlau oraz tereny dawnej kopalni „Babina”. Program był zbyt intensywny, gdybym jeszcze raz planował wybrałbym najwyżej dwie atrakcje. A może tylko jedną?
Sugeruję też, aby nie wybierać się w okolice Łęknicy latem, zdecydowanie lepszy będzie maj-czerwiec lub wczesna jesień. Najlepszym środkiem transportu pozostaje rower, niemal wszędzie spotyka się świetnie przygotowane trasy, które można bezpiecznie pokonywać nawet z dziećmi. Osoby o słabszej kondycji fizycznej też powinny dać radę.
Oczywiście, zarówno po stronie polskiej, jak i niemieckiej można znaleźć o wiele więcej do zwiedzania. Jeżeli byliście w okolicy, zachwyciły was inne miejsca, koniecznie napiszcie o nich w komentarzach.
Zawsze jak tu wejdę, mam ochotę wyjechać i pójść Twoimi śladami. No normalnie jesteś niemożliwy. Jaki ten post, tzn. te miejsca piękne 😉 Diabelski Most przykuł bardzo moją uwagę 😉 No nic trzeba zaplanować kolejne miejsce do zwiedzenia, a potem opisać na swoim blogu krocząc ścieżkami Hegemona ujrzałam…. hihihi 😉
Z Poznania do Kromlau jest zdecydowanie bliżej niż z Łodzi, więc planuj i zrealizuj tę wycieczkę, szczególnie, że wkrótce piękna jesień, więc masz szansę zobaczyć park w piękniejszych kolorach, niż ja miała okazję 🙂 Krocząc ścieżkami Hegemona, brzmi nieźle 🙂
Oczywiście zanim bym wystawiła krocząc ścieżkami Hegemona, skontaktowałabym się z autorem co o tym sądzi 😉 Ale masz rację, w kalendarzu zapisana wycieczka ale najpierw Bałtyk wrześniową porą 😉
Bałtyk jesienią na pewno jest piękny, mam nadzieję, że pogoda ci dopisze. Ja planuję morze jesienią, ale na razie na planach się kończy…
To życzę Ci by plany zamieniły się w realną podróż 🙂
Dzięki, może życzenie się spełni 🙂
Też niestety nie znam Parku Mużakowskiego, chociaż wiele o nim czytałam.
Może w przyszłym roku uda mi się tam pojechać, bo wybieram się na zachód.
Dziękuję za zachętę.
Warto, naprawdę warto, bo miejsce, jak na Polskę, wyjątkowe
To ja akurat w Hali Stulecia i w kopalni w Tarnowskich Górach byłam, a nie mam pojęcia, jakie są pozostałe obiekty 😉
Twoja wyprawa – fantastyczna!
Czyli uzupełniamy się 🙂 Pewnie większość obiektów UNESCO w Polsce widziałaś, tylko nie wiesz, że to UNESCO 🙂
Park Mużakowski znam jedynie ze studenckiej prezentacji, ale przyznam, że robi olbrzymie wrażenie podobnie, jak wyrobiska. Szkoda, że tego typu transgraniczne inicjatywy nie dotyczą ochrony przyrody, czego przykładem jest Odra pod Szczecinem.
Jedyny transgraniczny obiekt przyrodniczy, to Puszcza Białowieska i chyba niewiele jej to obecnie pomaga 🙁
Miał być jeszcze park narodowy Dolnej Odry, ale z inicjatywy wywiązali się niestety tylko Niemcy.
Ja się zastanawiam, czy my przypadkiem nie mamy tych Parków Narodowych zbyt wiele? W Polsce są 23 parki narodowe, w Niemczech 16…
W tamtych okolicach jest mnóstwo ścieżek rowerowych, to wiem. CO to za obiekt – niestety nie. W samym parku byłam w mniej sprzyjającej porze roku, tak akurat wyszło – i musze wrócić, najlepiej i wiosną, i jesienią.
A do kopalni w tarnowskich Górach wybierz sie koniecznie, i zahacz wtedy tez o sztolnię czarnego pstrąga:)
Z kopalniami mam problem – bardzo nie lubię schodzić pod ziemię. Ale kiedyś warto się przełamać 🙂
Ten obiekt to dawna elektrownia. Obecnie są już tablice informacyjne.
Dzięki za informację 🙂
Dziękuje za informację o Parku Mużakowskim, może kiedyś odwiedzę to miejsce, choć z mojej Suwalszczyzny to jest kawał drogi.
Z Suwalszczyzny, to rzeczywiście kawał drogi. Ale drogi coraz lepsze, więc może jednak? 🙂
Piękne miejsce, piękne zdjęcia, zazdrość mnie zżera, że nie mogę na rowerze, ale w końcu może powrócę do tuptania po trasie… Co to ja chciałam – NIE wybieraj się do Miasta Krasnoludków celem oglądania Hali. Cokolwiek, byle nie Hala. [i teraz czuję się jak mieszkanka Warszawy tłumacząca, że Pałac Kultury i Sztuki jest fe 😉 ] Pozdrawiam 🙂
Czyżby Hala Ludowa była aż tak koszmarna? Bo do Pałacu Kultury i Nauki przywykłem, może dlatego, że nie jestem Warszawiakiem 🙂
Hala jest brzydka, ma fatalną akustykę, w czasie koncertów słychać pogłos lub w planowanej chwili ciszy zaczyna buczeć lampa. A i oblałam tam egzamin więc tylko z ziemią zrównać 😉
No fakt, ten ostatni argument najbardziej do mnie przemawia. Tylko z ziemią zrównać 🙂
Ścieżki Hegemona brzmi intrygująco 😉 Sądząc po ilości komentarzy jest wielu amatorów podążania Twoimi ścieżkami. Miło było przeczytać kolejny świetny tekst zachęcający do zwiedzania naszej pięknej Polski. Dziękuję za ciekawą wycieczkę i pozdrawiam 😉
Chciałbym jak najwięcej osób zainspirować do podążania ścieżkami Hegemona 🙂 Do zwiedzania Polski, poznawania nie tylko tych oczywistych oczywistości. Mam nadzieję, że czasami mi się udaje…
Ten tajemniczy obiekt to taka nowocześniejsza wersja Stonehenge.
Też miałem takie skojarzenie 🙂
I znów ciekawa trasa, muszę tam być, Twoje zdjęcia sprawiły, że najchętniej pojechałabym tam natychmiast. Swoją drogą pomysłodawca, chociaż splajtował, godzien jest podziwu…
Pierwszy raz słyszę o tym parku, więc chyba mało reklamowany?
Masz tam bliżej ode mnie, a jesienią jest najładniej, więc jedź i zwiedzaj, bo warto 🙂 U nas w Polsce jest wiele pięknych miejsc o których prawie nic nie wiemy, jest też dużo miejsc u sąsiadów, tuż przy naszych granicach, i tego już kompletnie nie znamy. Sądzę, że większość Polaków więcej wie o Bali czy Tajlandii, niż o Saksonii, Brandenburgi czy Czechach.
Marzenie… Znaczy ten park geologiczny jeszcze bardziej niz mużakowski. Kilka dni tam na rowerze miał bym co robić. Niestety czas nie jest z gumy. A złośliwy los lubi platać figle, z samochodem jak w Augustowie, lub z pogodą jak dziś (mieliśmy zaplanowany rajd na Halę Łabowską).
Tajemniczy obiekt – w/g mnie to na 70% betonowy szkielet chłodni kominowej, jeśli pod nim jest basen to na 99,9%.
To był ogromny obszar zrujnowanego czegoś. To tylko jeden element. Nie pamiętam, czy pod spodem był jakiś basen, czy też nie… Być może to chłodnia kominowa, tylko w jakim celu coś takiego się montuje, w jakim przemyśle?
Chłodnie kominowe buduje się wszędzie tam gdzie trzeba schłodzic dużą ilość wody. Oczywiscie prym wiodą energetyka i przemysł. Ale podobne obiekty („muchołapka” w Riese) stosowane były takze do klimatyzowania pomieszczeń mieszkalnych i biurowych w bunkrach, schronach itp. obiektach.
Tu trudno powiedzieć, bez osobistego rekonesansu, ale zakladam iż mogli mieć swoją elektrociepłownię na potrzebg zakladu przetwórstwa urobku. Lub w celu ogrzewania (produkcja ciepła wymaga takze chłodziwa, o czym wielu nie wie) instalacji kolejowych.
Dzięki za fachowe wyjaśnienia. Aby określić dokładnie, co to jest, trzeba by obejrzeć w terenie. Zastanawia mnie jednak fakt, że cała ścieżka jest naprawdę rewelacyjnie opisana, a w tym jednym przypadku brak jakiejkolwiek informacji…
Szkielet widoczny na zdjęciu rzeczywiście jest pozostałością chłodni kominowej. Przed IIWS był tam zakład górniczo-energetyczny. Sortownia/brykietownia, spora elektrownia oraz terminal kolejowy. Wydobywano tam węgiel brunatny, ale co ciekawe – metodą głębinową. Ma to związek z pewnym fenomenem geologicznym, z przed prawie pół miliona lat. W okolicy było mnóstwo kopalń i zakładów ceramicznych. Dziś jedyne ślady po nich na prawym brzegu Nysy Łużyckiej to właśnie te ruiny i kolorowe jeziorka.
Nareszcie i ja mam odpowiedź, co tam było. Nigdzie w internecie nie potrafiłem znaleźć informacji na ten temat. Dzięki 🙂
w większości obiektów z listy Unesco (w Polsce), byłam. jeden zresztą mam pod nosem 🙂
ale w parku Mużakowskim, nie. oglądając Twoje zdjęcia wiem, ze czułabym się oczarowana tym miejscem 🙂
ps. toteż dlatego darowałam jej brak widoków ze szczytu 🙂 wystarczyły mi te po drodze 🙂
Park Mużakowski mógłby ci się spodobać, chociaż on mało górzysty jest 🙂 Ale przestrzeni tam nie brakuje.
Ciągle mam to miejsce na liście miejsc do odwiedzenia, ale to taka wyprawa, że chcę pojechać przy okazji np do Plastynarium do Gubina i coś jeszcze po niemieckiej stronie zobaczyć 🙂
Słyszałem jeszcze o Parku Róż. Są to takie rejony, że pewnie i tydzień, to byłoby zbyt mało 🙂
Nie będę odosobniona, jeśli najbardziej zachwycę się Diabelskim Mostem 🙂
Wynajdujesz piękne miejsca, z których nawet nie zdajemy sobie sprawy. Na pewno zainspirujesz niejedną osobę 🙂
Jak mn ie ten most zainspirował, to pewnie innych też natchnie do podróży. Taką mam nadzieję 🙂
Witam. Przy kolejnej wyprawie Polecam pobyt na terenie pola namiotowego CamperParku w Bronowicach woj. Lubuskie. Agroturystyka położona jest na skraju Parku Mużakowskiego. Łęknica/Bad Muskau Na terenie CamperParku przyłącze do prądu, woda, zrzut szarej wody – chemii. – aneks kuchenny: lodówka, kuchenka gazowa, sztućce, talerze, naczynia, garnki, stół z krzesłami, TV – łazienka: kabina prysznicowa, umywalka – altanka z meblami ogrodowymi, grill -zadaszony taras z meblami ogrodowymi, grill. W okolicy znajduje się dużo szlaków pieszych i ścieżek rowerowych Doba w pokojach zaczyna się od godz. 15.00, a kończy o godz. 11.00. Aby uzyskać więcej informacji lub dokonać rezerwacji proszę dzwonić pod… Czytaj więcej »