Spis treści
Najpiękniejsze w okolicach Jeleniej Góry są góry – Karkonosze, Góry Izerskie czy Rudawy Janowickie. Góry większość z nas już zna, natomiast rejony położone bliżej miasta, oddalone od Jeleniej Góry zaledwie o kilka, czy kilkanaście kilometrów, są już rzadziej odwiedzane. A szkoda, bo ciekawych miejsc tutaj nie brakuje…
Pokażę ci tylko niewielki wycinek tego, co można w tym rejonie zobaczyć. Bliskie okolice Jeleniej Góry zdecydowanie zasługują na dokładniejszą eksplorację. Zacznijmy do tramwaju, chociaż tramwaje w Jeleniej Górze już od dawna nie kursują…
Bliskie okolice Jeleniej Góry – Tramwaj w Podgórzynie
Przed wielu, wielu laty, czyli do końca lat 60 XX w., tramwaje dojeżdżały aż do Podgórzyna. Niestety, ta linia już nie istnieje, ale tramwaj w Podgórzynie wciąż stoi. Co prawda, tylko jeden wagon, ale zawsze (drugi wagon znajduje się w Jeleniej Górze na rynku). Obecnie do Podgórzyna można dotrzeć jedynie autobusem komunikacji miejskiej.
Zachełmie
Aby dostać się z Podgórzyna do Zachełmia trzeba podejść ostro pnącym się pod górę szlakiem. Takie podejście zajmuje około pół godziny. Dlaczego wspominam o Zachełmiu? Ponieważ tam miałem wynajęty noclegi w hotelu Concordia, gdzie znalazłem się dzięki stowarzyszeniu biegłych rewidentów z Łodzi, którzy zaangażowali mnie jako trenera nordic walking i szkoleniowca umiejętności miękkich.
Jedynym zabytkiem Zachełmia jest najmniejsza w Polsce remiza strażacka. Miejscowość otaczają niebrzydkie lasy, ale największą zaletą Zachełmia, są rozległe widoki. Miejscowość położona jest na wzniesieniu, z którego widać zarówno Kotlinę Jeleniogórską, jak i zamek Chojnik.
Bliskie okolice Jeleniej Góry – na górskich szlakachKoniecznie przeczytaj o miejscach, które warto odwiedzić w samej Jeleniej Górze i Cieplicach. Zapraszam cię też na wycieczkę w Góry Izerskie, wejście na na najwyższy szczyt Karkonoszy Śnieżkę oraz do odwiedzenia magicznych Rudaw Janowickich |
Wodospady
Bardzo ładne spacery można sobie zafundować wzdłuż dwóch potoków – Podgórnej i Myi. Wspaniałą atrakcję stanowią dwa wodospady.
Wodospady w Podgórnej
Do wodospadów w Podgórnej prowadzą dwa szlaki – żółty i zielony. Sama atrakcja położona jest w lesie i stanowi popularny cel wycieczek. Nie na darmo mówi się wodospady, a nie wodospad, ponieważ składa się na niego kilka oddzielnych kaskad. Pod największą z nich niemal zawsze można zaobserwować kąpiących się w zimnej wodzie ludzi. Szczególnie chętnie z uroków kąpieli korzystają młodzi, umięśnieni mężczyźni, odziani jedynie w wysoce markowe kąpielówki. Wchodząc do wody prężą muskuły, gdyż z mostku nad potokiem zawsze obserwują ich gromady zachwyconych statecznych pań i płochych dziewcząt.
Nie mogłem odmówić sobie kąpieli pod wodospadem, ale wybrałem miejsce bardziej ustronne, gdyż nie mogę pochwalić się ani muskulaturą, ani markowym strojem kąpielowym
W niedużej odległości od wodospadu znajduje się popularny wśród miejscowych i przyjezdnych bar „Pod wesołym misiem” (otwarty od godziny 12)
Wodospady Myi
Miejsce piękne, chociaż mniej znane niż wodospady w Podgórnej. Oba wodospady można odwiedzić w ramach jednej wycieczki. Spod wodospadów w Podgórnej ruszamy czarnym szlakiem, kierując się w dół potoku. Warto czasami zatrzymać się i zejść nad brzeg strumienia, by zobaczyć niewielkie kaskady, które tworzą się na całej jego długości.
W pewnym momencie szlak skręca ostro w prawo, pod górę. Trzeba zachować czujność, gdyż można przegapić tabliczkę z napisem „Kaskady Myi”. Po kolejnym skręcie w prawo (już bez szlaku) przez chwilę idziemy wydeptaną ścieżką pod górę wzdłuż potoku. Po drodze mijamy kilka większych i mniejszych kaskad, lecz główna atrakcja znajduje się dopiero na końcu ścieżki (niektórzy zawracają wcześniej, ponieważ są miejsca, gdzie wydaje się, że ścieżka już się kończy)
Wodospady Myi nie są tak imponujące, jak Wodospady Podgórnej, ale mniej ludzi tutaj dociera i jest zdecydowanie bardziej kameralnie.
Bliskie okolice Jeleniej Góry – Mała Japonia
Gdy usłyszałem o ogrodzie Mała Japonia „Siruwa” w Przesiece na Brzozowym Wzgórzu, wiedziałem, że muszę go odwiedzić. Wizytę w Ogrodzie można pogodzić z wycieczką do wodospadów – wszystkie trzy atrakcje są położone stosunkowo blisko siebie. Wracając od wodospadu Myi, trzeba czarnym szlakiem podejść pod górę, do asfaltowej szosy. Dalej poprowadzą cię drogowskazy, których w okolicy nie brakuje.
Sam Ogród Japoński znajduje się na wzniesieniu. Pierwszą rzeczą, jaka się rzuca się w oczy jest plac zabaw, położony tuż przy wejściu do Małej Japonii. Podobno jest to najwyżej położony plac zabaw na Dolnym Śląsku.
Ale nie przyszedłem tutaj, aby się bawić na placu, tylko zobaczyć ogród. „Mała Japonia” nie jest wcale taka mała, jeżeli chodzi o ceny – bilet wstępu w 2021 r. kosztował 33 zł. Dla jednej osoby wydatek do przeżycia, dla czteroosobowej rodziny, to może być rujnujące. Cóż, ceny kształtuje popyt, a ten we wrześniową niedzielę był całkiem spory.
Same ogrody, chociaż zajmują niewielki obszar, są bardzo zróżnicowane. Ścieżki prowadzą do różnych zakamarków, warto spacerować uważnie, aby jakiegoś ładnego zakątka nie pominąć. Można podziwiać oryginalne rośliny, ale też wiele gatunków drzew, krzaków czy kwiatów spotykanych w innych ogrodach botanicznych. Nie brakuje małych oczek wodnych, co docenia się spacerując w upalny dzień. Na terenie jest też sklep z pamiątkami oraz zakątek restauracyjny. Ceny nie należą do przystępnych, ale słyszałem, jak korzystający z restauracji bardzo sobie chwalili jedzenie.
Na moje postrzeganie ogrodu duży wpływ miał pewien incydent. W pomieszczeniu, gdzie można było oglądać samurajskie zbroje, nad zachowaniem zwiedzających czuwało hoże dziewczę. W pewnym momencie wszedł człowiek z kamerą:
- – Czy pan kameruje? – wrzasnęło dziewczę znienacka.
- – Tak? – odparł zaskoczony człowiek
- – Natychmiast pan to wyłączy, albo opuści to pomieszczenie!
- – Ale gdzie jest tabliczka zabraniająca używania kamery?
- – Proszę pana, to jest ogród prywatny i ja mogę panu zabronić co mi się podoba i kiedy mi się to tylko spodoba!
Sprawdziłem regulamin ogrodu, nigdzie nie było punktu zabraniającego filmowania. Kupując bilet zawiera się umowę i akceptuje regulamin. Nikt nie może ot tak zabronić płacącemu czegoś, co nie łamie regulaminu. Zresztą, nie tak ważny był sam fakt zabraniania, ale wyjątkowo chamski sposób zwrócenia uwagi. Niestety, takie incydenty zostają w pamięci na dłużej i potrafią zatrzeć dobre wrażenia, które towarzyszyły mi zaraz po wejściu do „Malej Japonii”.
Dziurawa skała
Ostatnim punktem wycieczki była Dziurawa Skała w Przesiece. Jest to ciekawa grupa skalna umiejscowiona tuż przy zakręcie szosy, przy mostku nad potokiem Podgórnej. Jej nazwa pochodzi od jaskini umiejscowionej w górnej części skały. Przed wojną była to wielka atrakcja turystyczna, po wojnie zarosła lasem świerkowym. Dopiero w 2008 r. ponownie ją odsłonięto. Podobno jest podświetlana nocą (nie wiem, nie byłem). Ciekawym dodatkiem jest płot zrobiony z różnorodnych nart zjazdowych.
Bliskie okolice Jeleniej Góry – zamki i warownie
Opisane przez mnie atrakcje przyrodnicze okolic Jeleniej Góry można zobaczyć w trakcie intensywnej, jednodniowej wycieczki. Z zamkami już tak się nie da. Każdy zamek, to osobna wyprawa. Oczywiście, nie opisałem wszystkich zamków w okolicy, skupiłem się tylko na trzech z nich.
Zamek Chojnik
Najbardziej znany, to zamek Chojnik w Sobieszewie. Z parkingu prowadzi do niego wygodny i szeroki trakt, którym podążają tłumnie wycieczki. Jednak można wybrać inną drogę kierując się znakami zielonego szlaku. Trochę trudniejszą, lecz ciekawszą, prowadzącą przez labirynt ogromnych głazów Piekielnej Doliny. Wchodzi się wtedy jakby od tyłu zamku. Tuż obok, po prawej stronie, znajduje się świetny punkt widokowy na zamek. Łatwo go przegapić, gdyż został kiepsko oznakowany.
Historia Chojnika jest o tyle ciekawa, że niemal od samego początku powstania warowni do roku 1945 znajdowała się ona w posiadaniu tylko jednej rodziny – von Saffgotsch. Zamek nigdy nie został zdobyty. Zniszczeniu uległ w XVII wieku w wyniku pożaru wywołanego uderzeniem pioruna. Nie odbudowywane ruiny, szybko zaczęły przyciągać turystów. Niektórzy, po wykupieniu biletów zmierzają na dziedziniec, inni do przylegającego do zamku baru serwującego zimne piwo.
Z zamkowej wieży rozciąga się szeroka panorama na Karkonosze i na Kotlinę Jeleniogórską. Przepiękny widok, ale czasami zakłócony przez inwazję latających mrówek.
Wieża Książęca w Siedlęcinie
O magii miejsca często decyduje legenda, spójnie i ciekawie opowiedziana historia. Coś może być zwykłą, naniesioną przez lodowiec kupą kamieni, legenda „to coś” potrafi przemienić w zaklętych rycerzy, czekających na sposobną chwilę, by poderwać się do boju. Zazwyczaj właściciele obiektów historycznych obsługę turystów ograniczają wyłącznie do zebrania kasy i pilnowania porządku. Tylko nieliczni wykorzystują siłę opowieści, aby przekształcić zwykłe zwiedzanie w niepowtarzalną przygodę.
Tak było, gdy postanowiłem zwiedzić wieżę rycerską w Siedlęcinie…
– Nie rycerską, tylko książęcą! – natychmiast sprostowała mój błąd oprowadzająca po obiekcie dziewczyna
Szybko poprawiam się i zapisuję tak jak należy nazwę zabytku – mieszkalna wieża książęca. W średniowieczu możni nierzadko mieszkali w wieżach. Było to rozwiązanie bezpieczne, chociaż niezbyt wygodne, całe życie trzeba było biegać po schodach. Z lekką zadyszką wspinałem się w ślad za przewodniczką na trzecią już kondygnację wieży.
–A oto nasz najcenniejszy skarb, średniowieczne świeckie malowidła naścienne – opowiadała z ogniem w oczach dziewczyna
Malunki średniowieczne zachowały się zazwyczaj w kościołach i nic dziwnego, że niemal wyłącznie poruszają tematykę religijną. Świecka sztuka, taka jaka ostała się w Siedlęcinie, należy do rzadkości. Co prawda i tu w centrum ujrzymy świętego Krzysztofa, ale cała reszta jest rodzajem średniowiecznego komiksu, obrazującego legendarny romans rycerza Okrągłego Stołu sir Lancelota z królową Ginerwą.
Przewodniczka z minuty na minutę mówi ciekawiej, widać, że praca jest jej pasją. I pomyśleć, że gdy przed niecałą godziną zaproponowała oprowadzenie po obiekcie, gorączkowo szukałem pretekstu, aby odmówić. Nie przepadam za przewodnikami. Zazwyczaj są nudni, ich opowieści przytłaczają całą masą nieistotnych faktów. Pasjonaci trafiają się niezwykle rzadko. Ale jeżeli mamy szczęście ich spotkać, warto słuchać.
Wieża w Siedlęcinie z zewnątrz nie robi wrażenia. Rozczarowuje położenie – spodziewałbym się znaleźć ją tkwiąca samotnie gdzieś na wysokim wzgórzu, a nie na nadrzecznej, płaskiej niczym stół łące, dodatkowo w otoczeniu licznych gospodarstw. Cały urok zabytku kryje się bowiem w jego wnętrzu. Zadziwiają drewniane sufity wsparte na potężnych belkach, które wytrzymały w dobrym stanie 700 lat. Współczesna cywilizacja nie wytwarza już nic tak trwałego, za wyjątkiem śmieci.
Opowieść przewodniczki jest swoistą podróżą w czasie. Pomaga wczuć się w życie ludzi w średniowieczu. Poznajemy, w jaki sposób przechowywali żywność i radzili sobie bez lodówek, z jakich składników przygotowywali tynki, gdzie przebiegały ściany działowe pomieszczeń, jak załatwiali potrzeby fizjologiczne i w jaki sposób ogrzewali cały obiekt, w którym obecnie jest przeraźliwie zimno! Opowieść kończy się na ostatnim piętrze wieży, skąd widać przepiękną, niezwykle starą dwukonarową lipę.
Zamek Czocha
Zamek ten nie leży tak blisko Jeleniej Góry, jak dwa pozostałe, ale odległość 40 km, to też nie jest wielka wyprawa. Zamek Czocha jest obecnie niezwykle popularny wśród turystów, ale jeszcze wcale nie tak dawno oficjalnie nie istniał, ponieważ był w posiadaniu wojska. Dopiero po upadku komunizmu, w 1996 r., został publicznie udostępniony, jako ośrodek konferencyjno-hotelowy.
Z zamkiem wiąże się wiele tajemnic związanych z okresem II wojny światowej. Tajemnice przyciągają spragnionych sensacji turystów, dlatego zawsze jest tu tłoczno.
Kilka lat wcześniej widziałem zamek w świetle dnia, teraz zwiedzałem go nocą. Czym się różni zwiedzanie nocne od dziennego? Pewnie niewieloma szczegółami, noc wydaje się bardziej tajemnicza, co sprzyja słuchaniu zaskakujących opowieści. Chcecie usłyszeć świetnie opowiedzianą historię? To pytajcie o pana Wojtka, on zagwarantuje niezapomniane zwiedzanie. Dawno nie słuchałem człowieka, który ma taki dar opowiadania, budowania napięcia i przyciągania uwagi słuchaczy.
Spodobał ci się artykuł? Był dla ciebie ciekawy, pożyteczny i interesujący? Jeżeli tak, to możesz wesprzeć Świat Hegemona na Zrzutce. Nawet najmniejsza kwota ma znaczenie i będę ci za nią bardzo wdzięczny
Bliskie okolice Jeleniej Góry – podsumowanie
Wspomniałem tylko o niektórych atrakcjach, które można zwiedzić podczas pobytu w Jeleniej Górze. Nie dotarłem do wielu ciekawych miejsc – z jednej strony nie pozwolił mi na to zbyt krótki pobyt, z drugiej brak samochodu, a komunikacją publiczną trudno jest do niektórych zakątków dotrzeć lub zajmuje to zbyt wiele czasu.
Podczas zwiedzania zamków kolejny raz przekonałem się, jak wiele znaczy dobrze opowiedziana historia. Szkoda, że tak niewielu przewodników posiadło umiejętność ciekawego opowiadania.
Znasz okolice Jeleniej Góry? Jeżeli tak, to co polecasz tam jeszcze zobaczyć? Chciałbym lepiej poznać ten rejon, gdy następnym razem wybiorę się w bliskie okolice Jeleniej Góry
Część atrakcji zaliczyłam podczas wrześniowego i wcześniejszych wyjazdów w te okolice. Ale też wrócę, bo w Cieplicach byłam tylko chwilę, a „woła” mnie jeszcze Szlak Pałaców i Zamków. Z tych nieco dalszych od Jeleniej Góry miejsc polecam Ci zdecydowanie Lubomierz. Super klimat!
Wiem, z Lubomierzem, wiem, ale dzięki za przypomnienie, muszę tam pojechać 🙂
Szlak Pałaców i Zamków jest z jednej strony fajny, z drugiej… po trzecim, najdalej czwartym pałacu chce ci się ziewać. Najlepiej kilka pałaców połączyć z jakąś inną atrakcją, na przykład Rudawami Janowickimi
Dzięki za podpowiedź!
Przeczytałam z ciekawością, trochę z sentymentem, bo choć nigdzie z wymienionych przez Ciebie miejsc nie byłam to na niektóre patrzyłam z oddali, będąc w październiku w Karpaczu. Ogród japoński o którym pisałeś, miałam na liście, wszak to jedynie kilkanaście kilometrów od naszego miejsca pobytu, jednak zrezygnowałam właśnie przez ceny biletów – i nie żałuję z perspektywy czasu. To już któryś wpis na którymś blogu jak czytam, że ludzie mają mieszane uczucia odnośnie obsługi.. Tak więc cegiełki informacyjnej o którą prosiłeś nie dołożę, ale z przyjemnością przeczytałam ten post.
Ceny w ogrodzie japońskim są bardzo wysokie, ale popyt jest (w każdym razie w ciepłą niedzielę był). Nie jestem jedyną osobą, która pisze o niemiłej obsłudze? Czyli moje wrażenia nie są jednostkowe.
jak kiedyś tam będziesz, to polecam wodospady. Lubicie wędrować, więc taka wycieczka może wam przypaść do gustu 🙂
Zamek Czocha bardzo nam się podobał, a Chojnik to klasyk wszystkich wycieczek:-)
Reszty atrakcji nie znam, nie było okazji…
Czocha i Chojnik to takie stałe punkty wycieczek w tamte rejony. Polecam nocne zwiedzanie Czochy z panem Wojtkiem, jako przewodnikiem 🙂
Jeśli miałbym coś polecić, to na pewno Dolinę Bobru, na początek od Jeleniej Góry po Pilchowice z zaporą wodną, ale można kontynuować dalej do Lwówka Śl. Niedaleko też są malownicze Góry Sokole. Jak napisałeś, okolice Jeleniej Góry to świetne miejsce na dłuższy pobyt. Wieża w Siedlęcinie, to jeden z moich niezrealizowanych punktów, który ładnie opisałeś.
Pozdrawiam.
Dzięki za polecenie doliny Bobru. Już trochę rzeczy wokół niej widziałem (Pogórze Kaczawskie i Pilchowice), ale części jeszcze nie. Wieża w Siedlęcinie na pewno jest ciekawsza, jeżeli zwiedzasz ją z przewodnikiem 🙂
Klik dobry:)
Miła i zajmująca lektura na świąteczny poranek. Jak dobrze, że tu zajrzałam.
Pozdrawiam serdecznie, świątecznie.
Cieszę się, że ci się spodobało. Również pozdrawiam świątecznie 🙂
proponuję spacer z Jeleniej Góry do schroniska Perła Zachodu – niedaleko, w sam raz na leniwy, rodzinny spacer.
Słyszałem, że jest to ładna droga, ale akurat tego spaceru nie udało mi się zrealizować, miałem zbyt mało czasu…
Wieża w Śedlęcinie, gdzieś tam znajduje się w moich notatkach pt. co zwiedzić w okolicy. Ale wyglądała na tyle mało atrakcyjnie, że ją omijałam. A tu taka niespodzianka, być może to zasługa przewodniczki.
Zdecydowanie zasługa przewodniczki. Sama wieża z zewnątrz wygląda tak sobie. Najciekawsze wewnątrz jest ostatnie piętro z freskami i drewnianym, wiekowym sufitem
Na Czosze pracowałam jako przewodnik, ale to nie jest do końca dobre wspomnienie. Lepsze jest z nocnych zwiedzan, które jako grupa rekonstrukcji historycznych robiliśmy- między innymi właśnie z Wojtkiem.
Wieżę uwielbiam! W Europie są tylko dwa miejsca w których są takie malowidła.
Czyli Czochę znasz bardzo dobrze 🙂 Wieża jest dość przeciętna, ale malowidła robią wrażenie 🙂
Muszę się woisać, gdyż są to nasze kochane rejony. W Jeżowie Sudeckim mamy zaprzyjaźniony apartamencik w bardzo rozsądnej cenie i wszędzie blisko. Tramwaj widziałam,wieża w Siedlęcinie to bardzo fajne miejsce, – nad rzeką jest tak wyciszająco….. do ogrodu też nie chciałam. Za to polecam zapory, a jest ich sporo. Skorzystałam z artykułu „Dolnośląskie Kolosy”- zapora w Pilchowicach jest cudna, zapora w Leśnej ze słynnymi schodami, w Złotnikach Lubańskich zamknięta przez Tauron chyba ze 2 lata, a da się ją sfocić schodząc z „górki na pazurki”. Polecam Kowary, śliczne miasteczko, Lubań i Mirsk :). Serdeczności!
Jeszcze wiele powrotów przede mną, jak widzę 🙂 To dobrze, będzie powód aby wybrać się znowu w okolice Jeleniej 🙂