Spis treści
Bardzo lubię Wigilię i Święta Bożego Narodzenia, chociaż nie zaliczam się do tradycjonalistów. Lubię przygotowania świąteczne, może dlatego, że nie jestem niewolnikiem porządków. Lubię kupować choinkę, potem ją ubierać i czuć jej zapach przez następny miesiąc w domu. Lubię przyrządzać karpia, piec sernik i pierniczki. Lubię zapach świątecznych wypieków, który towarzyszy przygotowaniom. Lubię wybierać prezenty pod choinkę. Lubię samą Wigilię, choć atmosfera nie zawsze jest idealna i czasami dochodzi do konfliktów. Ciekawe, że właśnie te nieidealne wydarzenia, najdłużej pozostają w pamięci…
Kupowanie choinki
Obecnie to wyłącznie problem finansowy oraz logistyczny, dla niektórych ekologiczny. Przed laty choinek się nie kupowało lecz zdobywało:
– W czasach komunistycznych trafić choinkę, to był naprawdę wyczyn! – opowiadał ojciec, gdy dwa dorodne drzewka wieźliśmy autem do domu – Choinek się nie wybierało! Jeżeli jakimś cudem znalazło się sprzedawcę, to brało się jak leci. Nikt nie wybrzydzał, że za wysoka, za szeroka, czy niezbyt ładna! Kupowało się nieraz straszne wiechcie i wiozło do domu tramwajem, albo szło z drzewkiem pod pachą na piechotę. A ludzie zatrzymywali i pytali: „Panie, panie, gdzie pan zdobył tę śliczną choinkę?!”
Ubieranie choinki
W domu choinkę zawsze ubierał tata. Nikomu nie pozwalał się wtrącać.
– Tata jest strasznie uparty! – co roku narzekała mama – Nie pozwala mi ani jednej zabaweczki powiesić, ani jednego włosa anielskiego!
– Oczywiście! – potwierdzał ojciec.
– W ogóle nie pozwala mi się dotknąć do choinki!
– Możesz ją ubrać od początku do końca, tak, jak sama zechcesz, ale gdy ja to robię, to nie zgadzam się abyś mi potem zmieniała wcześniej zaplanowany układ ozdób!
– Choinka jest pustawa, a zmieściłoby się tam jeszcze dwa razy więcej wszystkiego!
– Wszystkiego jest akurat, nic więcej się nie mieści! – upierał się tata.
– No może nie dwa razy więcej, ale kilka aniołków by choince nie zaszkodziło!
– Nic więcej nie trzeba, muszą być zachowane właściwe proporcje!
– No widzisz, sam widzisz Hegemonie, jaki tata jest uparty?! Na szczęście chodzi wcześnie spać…
A jak pójdzie spać, to mama wiesza swoja aniołki. Tata i tak nie zauważy.
Wigilijni dominatorzy
Spotykamy się w licznym gronie, zazwyczaj do świątecznego stołu zasiada więcej niż 10 osób. Zdarza się też, że ktoś zdominuje wieczerzę. Przed laty ta sztuka udała się mojej Najmłodszej Siostrze. Nikogo nie dopuściła do głosu. Każdemu musiała opowiedzieć o swojej nowej pracy, zajęciach z twórczości, które od niedawna prowadziła na prywatnej uczelni. Dzieliła się wszystkim, co dało się pokazać, nie zważając na to, co się akurat działo przy stole. Tak więc pomiędzy kolejnymi kęsami karpia podawaliśmy sobie nawzajem kolokwia, a przykłady twórczości studentów oglądaliśmy jednocześnie delektując się kompotem. Nawet podczas śpiewania kolęd nie odpuściła, uznając, że jest to najlepszy moment, aby pokazać zdjęcia z ostatniego wypadu do Paryża. Oglądanie fotografii w trakcie kolędowania jest zajęciem zdecydowanie mniej niebezpiecznym, niż podczas konsumowania karpia, kiedy każde pytanie może stanąć ością w gardle. Jednak przy śpiewaniu trzeba się wykazać wysoką podzielnością uwagi.
– To jest Notre Dame? …Przybieżeli do Betlejem…
– Tak, a popatrz tutaj!
– … grając skocznie…, o, nie poznaję tego miejsca, … chwała na wysokości…
– Centrum Georges Pompidou.
– Wspaniale! …oddawali swe pokłony…, Naprawdę wspaniale uchwycone kolory!, …Tobie z serca ochotnego…
Imieniny mamy
Wypadające w Wigilię imieniny mamy nieraz przypominały zabawę w „gonionego”. Mama co rusz biegała do telefonu, aby wysłuchać kolejnej porcji życzeń składanych przez rodzinę i znajomych. My staraliśmy się trafiać z podawaniem poszczególnych dań tak, aby mama nie była skazana na spożywanie wyłącznie zimnych potraw. Swoją drogą dzwoniący wykazywali się wyjątkowym brakiem taktu. A były ich całe tabuny. Mama po odklejeniu się od słuchawki przekazywała życzenia dla pozostałych biesiadników, zawile tłumacząc kto dzwonił. Nikt nie był w stanie spamiętać tych wszystkich wujków, cioć, kuzynów i innych krewnych lub spowinowaconych. Na szczęście wywody przerywał kolejny dzwonek telefonu. Problem „gonionego” wreszcie znalazł proste rozwiązanie, tuż przed wieczerzą odłączaliśmy kabel telefoniczny. To była jeszcze epoka przedkomórkowa! Mama nigdy nie zorientowała się w podstępie, a my mogliśmy w spokoju zająć się wieczerzą wigilijną.
Ogrzewanie
W mieszkaniu rodziców nie jest najcieplej. Oni przywykli do niskich temperatur, my marzliśmy. Regulator temperatury znajduje się w kuchni. Mama ustawiała go na minimum, a w czasie wieczerzy, któraś z moich sióstr, zakradała się cichaczem do kuchni i przesuwała pokrętło o kilka stopni w górę. Jednak przed mamą niczego nie dawało się ukryć. Po chwili z okrzykiem:
– Ależ tu upał piekielny panuje! – biegła do kuchni i ponownie ustawiała ogrzewanie na minimum.
Sprawdziłem na termometrze pokojowym, co oznacza zwrot „piekielny upał”. Okazało się, że osiemnaście stopni.
Nie jesteś już dzieckiem
Kiedy dokładnie kończy się dzieciństwo? Widać to po prezentach gwiazdkowych. Moje skończyło się, gdy miałem bodajże 14 lub 15 lat. Dobrze zapamiętałem tę Wigilię! Młodsze siostry rozpakowywały góry pięknych i kolorowych prezentów, a przede mną leżało zaledwie kilka skromnych paczuszek, w których znajdowałem same praktyczne rzeczy: kalendarz, książki czy skarpetki. Minęło wiele lat, a ja wciąż pamiętam tamto poczucie krzywdy i niesprawiedliwości….
Nie tak dawno zobaczyłem podobną scenę i miałem nieprzyjemne uczucie deja vu. Mój siostrzeniec Janek siedział z dziwną miną przy zaledwie kilku zawiniątkach z niezwykle praktycznymi podarunkami, natomiast jego siostry tonęły w powodzi kolorowych zabawek.
Nietrafione prezenty pod choinkę
Zmorą Wigilii może nie jest praktyczność, lecz nijakość prezentów. Są to rzeczy, które można dać każdemu – paczka kawy, kosmetyk czy skarpetki. Niewątpliwie przydatne, jednak takie podarunki świadczą, że komuś nie zależało na obdarowaniu drugiego człowieka, tylko na odbębnieniu obowiązku. Powiedziałem to wprost uczestnikom Wigilii, podczas której otrzymałem dziesięć identycznych pianek do golenia. Zapewne poczuli się urażeni, lecz nigdy więcej podobna sytuacja się nie powtórzyła. Wiem, że kupno 11 prezentów i nie zbankrutowanie, to zadanie niełatwe. Ale w ramach nawet bardzo skromnego budżetu, można wykazać się jakąś inwencją i kreatywnością.
Jeżeli interesują cię prezenty pod choinkę dla turysty i człowieka aktywnego, to zaprasza do następnego artykułu.

Prezenty pod choinkę – niezwykle praktyczne kalesony
Mój siostrzeniec przed kilku laty padł ofiarą takiej praktyczności i nijakości. Widziałem jego kwaśną minę, gdy zmagał się z opakowaniem kolejnego prezentu.
– Coś mi się wydaje, że wiem co tutaj znajdę!
W tych słowach próżno było szukać przejawów entuzjazmu czy euforii.
– To od rodziców dostałem ten prezent, tak?!
– No, tak… – odparła Judyta
– Kalesony? A czy ja chciałem kalesony?!
– Ale to są dobre kalesony, termoaktywne! Przydadzą ci się na snowboard!
Chłopak nic nie odpowiedział, tylko spojrzał na matkę z głębokim wyrzutem w oczach.
– Ale Jasiu, nie podobają ci się kalesony?
– No mamo, przestań…!
– Jak chcesz, to damy tacie?
To nie było dobre rozwiązanie.
– Jakie kalesony, komu niepotrzebne są kalesony, może na mnie będą dobre?! – zainteresowała się babcia.
To było jeszcze gorsze rozwiązanie.
– Mam pomysł! – wyraźnie ożywiła się Judyta – Będziesz nosił kalesony na zmianę z tatą!
– Na zmianę, już to widzę! – wtrącił się tata Janka, czyli Samiec Alfa – Będzie, jak ze skarpetkami termoaktywnymi, które dostałem na urodziny od Hegemona. Może raz je założyłem, a tak bez przerwy są na nogach Janka.
– Bo mama wszystkie skarpetki wrzuca do mojego pokoju. Jak leżą i pasują na mnie, to noszę!
– Widzisz, teraz będziesz na zmianę z tatą nosił nie tylko skarpetki, ale też kalesony! – ucieszyła się Judyta
– Mamo, mamo, przestań! – załamał się Janek

A jak wygląda Wigilia u Was?
Takie „nieidealne” Wigilie, to już przeszłość wiele się pozmieniało, ale lubię wracać do tych wspomnień…
Jakie nieidealne wydarzenia ubarwiają Wasze Wigilie? Co robicie z nietrafionymi prezentami pod choinkę? Udajecie, że się cieszycie? Napiszcie koniecznie w komentarzach.
od niejakiego czasu nieidealne zdarzenia nie mają mejsca, gdyż spędzam święta w gronie Młodych, a jak wiadomo, My wszyscy jesteśmy idealnie nieidealni… nietrafionych prezentów też jakoś nie ma, bo na długo przed świętami są szeroko dyskutowane w różnych konfiguracjach, tak, że wiemy co by najchętniej chcieli inni… 🙂
spokojnych świąt Rzymianinie … 🙂
Widzisz, u nas też wiadomo, co kto chce dostać, ale i tak niektórzy uwielbiają iść na łatwiznę, niestety… Chociaż, tak jak napisałem, Wigilia jest u nas zawsze bardzo fajnym wydarzeniem 🙂
Tobie też życzę dobrych i spokojnych Świąt 🙂
Twój opis trochę mnie rozbawił, a trochę przywołał wspomnienia różnych wigilii i tych gonionych i tych spokojnych oraz prezentów rozmaitych. Najbardziej chyba zapamiętałam prezenty mojej babci, która zawsze swoim 5 wnukom robiła paczki z różnościami. Wnuki dorastały, zakładały rodziny, paczek więc przybywało. Niektórzy palili papierosy, pamięć babci słabła i na któreś święta powkładała do wszystkich paczek papierosy, dostali je nawet ci, którzy nie palili. Śmiechu było co nie miara 🙂
Wspaniałych świąt 🙂
Bardzo ładne wspomnienie. Babcia bardzo starała się z prezentami i to się liczy 🙂
Wesołych Świąt 🙂
Nietrafionych prezentów pod naszą choinką, Hegemonie, od lat nigdy nie ma. Jesteśmy wszyscy dorośli, rezygnujemy z niepotrzebnych gadżetów na rzecz markowej garderoby. Kupujemy koszule (nigdy ich dosyć), sweterki, spodnie. Wszystko najwyższej jakości. Taki prezent każdego cieszy. Do tego kupon podarunkowy do SPA lub na przejazd szybkim samochodem,dla syna i męża, bilety na koncert ulubionego zespołu metalowego dla córek. I tyle. Małe zgrzyty w ferworze przedświątecznym u mnie też się zdarzają. Najczęściej, trudno dogadać się w sprawie terminu zakupu choinki i jej ubierania. Mąż jest zwolennikiem, by robić to jak najbliżej Wigilii, reszta rodziny woli cieszyć się żywym drzewkiem co najmniej… Czytaj więcej »
Fajnie, że macie taką zgodność, co do prezentów 🙂 U mnie więcej jest charakterów, które lubią postawić na swoim.
Dla Ciebie też wszystkiego najlepszego z okazji Świąt i dla całej Twojej rodziny 🙂
Wolę dać jakiś fajny i pomyslowy prezent niż odbębnić na zasadzie : ma być i niech się cieszy… Moja Lepsza Połowa otrzyma kalendarz Mleczki z osobistym autografem autora 🙂 I śmiesznie i fajnie. A młodzi kase i niech sobie się z nią męczą. No bo jak ktoś chce siekierę Fiskars mając 12 lat? Niby że drewno do kominka itp.? Już widzę te harce szaleńcze 😀
Miłych Świąt wszystkich i niech będzie rodzinnie – w pozytywnym sensie.
Buziaki od Futrzatego i Miśki 😀
Kalendarz Mleczki, to bardzo fajny prezent :-). A siekiera Fiskarsa dla 12 latka? No, mogły to być krwawe święta, wszak Fiskarsy są niezniszczalne…
Jak najlepszych świąt dla Was wszystkich 🙂
Nietrafionych prezentów nie otrzymuję, bowiem wszyscy wiedzą, że jestem niewolnicą książek i pozwalają mi nawet wybrać tytuł.
Nieidealne wydarzenia Wigilijne… hm… dawno temu, w domu rodziców, zapaliła się choinka, a wszyscy zamiast gasić zaczęli na nią dmuchać. Dopiero sąsiad usłyszawszy krzyki w naszym mieszkaniu, wpadł i zarzucił koc na choinkę. Dzięki niemu jedynie kilka bombek popękało i baletnice (były takie bibułkowe ozdoby) trafił szlak. Czekoladowe cukierki zamieniły się w kakao i lekko nadpaliły pierniczki, jabłka i orzechy tylko się osmaliły.
Wesołych i spokojnych świąt. Wszystkiego najlepszego. Pozdrawiam.
Fajna historia, to pewnie jeszcze z epoki świeczek na choinkach. Zjedliście chociaż te nadpalone pyszności? 🙂
Dziękuję za życzenia i sam życzę Ci jak najwięcej ciekawych książek w prezencie 🙂
14 lat to i tak dużo. U mnie skończyło się na około 10ciu.
Ale teraz sama kupuję sobie prezenty i to przez cały rok, więc odbiłam sobie z nawiązką 🙂
Chciałabym kiedyś zrobić małą wigilię dla mojej własnej rodziny, jeśli oczywiście takową już będę mieć.
Ciekawie by było.
Aha i nikt u mnie nie dostanie pary skarpet albo kalesonów 🙂
Wszyscy wiedzą, że skarpety i kalesony, to traumatyczne przeżycie dla obdarowanych, ale i tak zawsze znajdzie się ktoś kto kupi 🙂
W wieku 10 lat uznali Cię za dorosłą, szybko 🙂
starzy wikingowie /ci prawdziwi, z Jomsborga/ mawiali, że gdy w czasie wesela nie spłonęła żadna chałupa i nie padł żaden trup, to znaczy, że było to słabe wesele, bo nie ma o czym potem opowiadać… z wigilią, jak widać, jest podobnie… moja historyjka nie będzie może oryginalna w samej istocie rzeczy, ale z uwagi na czas akcji dość niecodzienna, niewigilijna… otóż to była wigilia romantyczna, we dwoje… najpierw szło rytualnie… śledź, barszczyk. karp, kompot z suszonych śliwek, makowiec i takie tam inne… ale ile do ciężkiej cholery można żreć?… czas był na konkrety… przypominam, że to była romantyczna wigilia… no,… Czytaj więcej »
Dzięki za historię. Teraz bawi, ale wtedy pewnie nie było Wam do śmiechu 🙂 Chociaż, kto wie?
A podobne opowieści do Wikingów, snuli niegdyś nasi górale, których wesela musiały się kończyć solidnym mordobiciem, a zdarzało się i tak, że trup jakowyś padł, dobrze jeżeli nie był to pan młody.
Dziękuję za życzenia i Wesołych Świąt, bez zniszczonych mebli 🙂
Od lat wszystkie prezenty sa trafione, bo też wczesniej uzgadniane;
ja preferuję książki, teraz też sobie zazyczyłam ( i juz dziś dostałam) album B.Fabiani z jej kapitalnymi gawędami o sztuce, których cały czas słucham ostatnio na audiotece.
Hegemonie, zdrowych i pogodnych Świąt życzę Tobie i Twojej rodzinie:)
U nas uzgadniane, ale nie każdy się tych uzgodnień trzyma 🙂
Dziękuję za życzenia i dla Ciebie też zdrowych i spokojnych Świąt 🙂
Fantastyczny wpis na święta. Dowcipny, życiowy, lekkim piórem napisany. Świetny. Masz Rodzinę o mocnych charakterach, a takich niełatwo zmienić.
U mnie wszystko wcześniej ustalone, bo każdy pisze notkę do aniołka i dostaje to, co napisze. Granice cenowe też wcześniej ustalone. I jeśli ktoś zażyczy sobie skarpety, to dostaje i nie ma o to żalu. Serdeczności świąteczne zasyłam.
U nas ludzie piszą, ale z drugiej strony nie wszyscy czytają ze zrozumieniem 🙂 Ale Wigilia zawsze jest ważnym wydarzeniem, chociaż od jakiegoś czasu wszyscy się pilnuję, nikt nie ma pewności czy czegoś potem na blogu nie napiszę 🙂
Bardzo mnie wzruszyłeś tym, że w Twojej Rodzinie pilnują się, by nie podpaść i by nie być uwiecznionym na blogu. Moja rodzina też tak myślała, ale teraz znudziło im się śledzenie, więc myślę, że po jakimś czasie też dadzą spokój. To taki pożytek z blogowania.
Moi regularnie czytają. Rodzice zapewne nie często, ale siostry bardzo uważnie śledzą, zaraz potem wypominając, jak coś nie tak napiszę 🙂
Ja mam dużo, dużo gorsze wspomnienia zarówno z jednych, jak i z drugich świąt, ale wolałabym o nich nie pisać…. Niby napisałeś coś, co Wam nie odpowiadało, ale powiem Ci Hegemonie, że i tak lubię czytać o Twojej rodzinie i w gruncie rzeczy ją lubię 🙂
Trzymaj się ciepło 🙂
Moja rodzina da się lubić 🙂 Cieszę się, że i Tobie się spodobała 🙂 U nas raczej nie ma wojen i kłótni, więcej jest indywidualizmu, uporu i, co tu ukrywać, po prostu dziwactwa. Ale ta mieszanka tworzy całkiem interesujący klimat 🙂
Ciekawa rodzinka, więc pisz o nich, pisz 😉
Żeby tradycji stało się zadość – wszystkiego najlepszego w nadchodzącym Nowym Roku, Hegemonie 🙂
Na pewno o rodzinie będę pisał, to oni dostarczają mi najwięcej tematów 🙂
Dziękuję za życzenia i dla Ciebie niech ten nadchodzący rok będzie jak najlepszy 🙂
Pamiętam jedną nieidealną wigilię. W kluczowym momencie, okazało się, że nikt nie pomyślał o opłatku! Od razu przypomniała mi się pewna komedia, więc zaproponowałem podzielenie się jajeczkiem. Niestety, gotowanych jajek też nie było…
Rzeczywiście, bardzo piękna katastrofa. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że zapomnę zadbać o opłatek, na szczęście jestem pewien, że mój ojciec nie zapomni…
Staram się z tymi prezentami, naprawdę się staram. Wybieram, przebieram… Gorzej jest kupić coś komuś, kto… ma wszystko i niczego nie potrzebuje. Chyba w tym roku po raz pierwszy udało mi się kupić trafiony prezent dla tej jednej osoby, ale mój budżet zrujnował. NIECH MA.
Poza tym z prezentami jest chyba podobnie jak u Ciebie. Niestety 😉 W tym roku, otwierając torbę, która zawierała tusz do rzęs i jakieś mydło usłyszałam: „To nie byle jakie mydło i nie byle jaki tusz! Zobacz na firmę! To nie są prezenty z Biedronki!”. Załamałam się.
Większość ludzi wszystko ma, a jak czegoś im potrzeba, to jest to tak specjalistyczne, że laik nie da rady. Ja lubię kupować książki (może dlatego, że sam lubię je dostawać), ale zauważyłem, że najważniejszy jest pomysł. W tym roku mój siostrzeniec miał taki pomysł i nie kosztowało go to wiele, a ludzie mieli masę radości i do dzisiaj o tym mówią z uśmiechem na ustach 🙂
Rozumiem, że tusz do rzęs i mydło, to taki kobiecy odpowiednik męskiej pianki do golenia… ?
haha piekne:) z tymi kalesonami najlepiej. a z prezentami to jest tak, ze nigdy chyba jeszcze nie dostalam tego co bym chciala. nawet jesli byl to dany przedmiot i tak cos bylo z nim nie tak – wiekszy/mniejszy/ nie ten kolor etc. w tym poprosilam rodzicos o bon do spa zeby po prostu isc sobie w spokoju na masaz, po prostu podeslalam im linka do konkretnej oferty http://www.goodtimedayspa.eu/promocje/pakiety-spa-pod-choinke o. tylko ze liczylam na taki bon ze 300 zl do dowolnego wykorzystania, a dostalam ktorys tam juz z konkretnych zabiegow. niby ok i jasne ze bardzo sie ciesze, ale zawsze musza… Czytaj więcej »
No cóż, kalesony to jeden z bardziej nietrafionych prezentów zawsze. A z tymi bonami do spa, to wiem, że jeżeli dobrze nie wytłumaczę czego tak naprawdę chcę, to dostanę coś podobnego, ale niekoniecznie pożądanego 🙂
U nas było podobnie, rodzinne i uroczyście, no i mieszkanie pachniało igliwiem oraz pastą do podłogi, ale o moich imieninach pamiętali nieliczni. Potem, z własnymi już dziećmi, podtrzymywaliśmy rodzinne tradycje. Natomiast teraz, gdy wnuki daleko, święta nie mają już tej magii. A szkoda. Uściski poświąteczne ślę.
Pasta do podłogi, już dawno nie czułem tego zapachu… Jak rodzina się rozjeżdża, to najbardziej odczuwa się to w czasie Wigilii…
Tak sobie myślę, że tego typu sytuacje zdarzają się w każdym domu.. te rozmowy – jeden gada o niebie, reszta o chlebie, te nietrafione prezenty, albo jeszcze inne czynniki, które wpływają na naszą niezbyt pozytywną ocenę całości ;] Ty podałeś przykład z tym, że jest zimno, a ja w tym roku jak pojechałam do rodziny, to myślałam, że się ugotuję, było tak duszno, że wszyscy siedzieli porozbierani jak w lato, mało tego jak ktoś jeszcze zapalił papierosa, to myślałam, że nie wytrzymam.. Na szczęście nie tylko ja miałam wrażenie, że siedzę w saunie.. ;]
Zimą bloki są nie do zniesienia – jest tam sucho i gorąco, a jeszcze niektórzy nie otwierają wcale okien, więc jest koszmarnie duszno. To ja już chyba wolę jak jest zbyt zimno, zawsze można się wtedy trochę poruszać dla rozgrzewki, a poza tym niskie temperatury są zdrowsze 🙂
A to było w domu, po prostu wujek tak się martwił żeby goście nie pomarzli, że dorzucił do pieca więcej niż zwykle hehe I przedobrzył.
Nie można mu mieć za złe, chciał dobrze 🙂
Pamiętam wigilie, o których wolałabym nie pamiętać. Prezenty nigdy nie były dla mnie na tyle istotnym elementem Świąt, żeby jakoś szczególnie się nad nimi pochylać w kategoriach ich przydatności i utrafienia w moją osobę. Dla mnie Boże Narodzenie ma jakąś nutę tęsknoty, może za czymś czego nigdy tak naprawdę nie doświadczyłam w życiu, ale to nie temat na komentarz 🙂
Szczęśliwego Nowego Roku 🙂
Święta Bożego Narodzenia mają taką fajną atmosferę zanim się zaczną. Same przygotowania są już świętem. A prezenty są jakimś wyrazem podejścia do innych. Zresztą każdy przeżywa święta na swój indywidualny sposób i to jest piękne 🙂
Szczęśliwego roku 2016 dla Ciebie 🙂
Moja mama, gdy żyła, również obchodziła imieniny w Wigilię i niemal było tak samo. Co zaczęła coś robić, to telefon. A wiadomo, nie starczy zwykłe dziękuję, ale z każdym trzeba zamienić kilka słów.. 🙂
Widocznie wszystkie Ewy tak mają. Zastanawiają mnie tylko ci dzwoniący w Wigilię, czy nie rozumieją, że inni też siadają do wieczerzy?
Ja niestety święta zawsze miałam dość smutne ale dziadki starały się by było normalnie Bardzo lubiłam kolędy i ubieranie choinki. I odkąd dorosłam zawsze ubieram dom i choinkę przy kolędach. A co do prezentów. Siostra zawsze wie co mi się marzy, z reguły książki bądź gadżety jogowe. Od 3 lat spędzam święta z moim obecnym partnerem. U niego w domu nie ma prezentów, nie przykłada się wagi do tego. Choć na pierwszą Wigilię w nowym domu zastałam pod choinką książki mojego ulubionego autota:) To był czad 🙂 Ale ja zawsze coś kupuję siostrze, dziadkowie, pasierbicy no i partnerowi przeważnie koszule… Czytaj więcej »
Umiejętność trafienia w gusta, to bardzo przydatna cecha. Tradycja kupowania prezentów nierozłącznie kojarzy mi się z wigilią. I to nie musi być nic drogiego, tylko aby było czuć w prezencie zaangażowanie kupującego, wtedy nawet nietrafiony prezent cieszy 🙂
Dokładnie drobiazg a od serca. Moja przyjaciółka zrobiła dla mnie peeling do ciała na bazie naturalnych składników. Sama zrobiła też opakowanie i gdy go używam, uśmiecham się sama do siebie:)
Takie prezenty są najpiękniejsze 🙂 I często nie wymagają dużo pracy, tylko życzliwego pomyślenia o drugim człowieku
jesteśmy rozsiani po świecie więc często kogoś brakuje przy wigilijnym stole. dlatego nikt nie zwraca uwagi na to, czy prezenty są trafione czy też nie. cieszymy się z chwili bycia razem bo nigdy nie wiadomo kiedy znowu uda nam się zebrać w takim gronie.
My mieszkamy prawie wszyscy w jednym miejscu, widzimy na co dzień, więc wigilia jest dniem, aby zrobić coś inaczej, coś od święta…
Kalesony na zmianę wymiatają :)))))) Dla mnie musza być trzy rzeczy, żeby świętą się odbyły: umyte okna, żywa choinka i zapach ciasta pieczonego w domu :). Nawet będąc w zagrożonej ciąży umyłam okno, gdy zobaczyłam , że Szanowny Małżonek ignoruje ten punkt programu. Po świętach znalazłam się przez to w szpitalu, a Szanowny nigdy więcej tego błędu nie powtórzył ;). Z dzieciństwa pamiętam zielone, malutkie świeczuszki, które wkładało się w metalowe oprawki i przypinało na drzewku. Mieliśmy już lampki elektryczne, ale na wigilie zapalało się te świeczki. No i zapach zielonych, kubańskich pomarańczy 🙂 Prezenty zazwyczaj były bardzo skromne, bo… Czytaj więcej »
Kalesony wielką traumą się odcisnęły na psychice mojego siostrzeńca 🙂
Wszystkie punkty z Twojej listy świątecznej znam, ale mycie okien, czy to nie przesada 🙂 🙂
Świeczki, prawdziwe świeczki przypinane na choinkę pamiętam dobrze. Fajny zapach po ich zgaszeniu zostawał. Skarpety też czasami kupuję, ale tylko na wyraźne zamówienie i zawsze to dotyczy skarpet specjalistycznych – turystycznych.