Wyjazd w góry w listopadzie, gdy dzień jest krótki i aura często nie sprzyja, wydawał się niezbyt rozsądnym pomysłem. Z drugiej strony jechałem z dużą grupą i byłem pewien, że w doborowym towarzystwie nawet przy deszczowej pogodzie nie będę się nudzić. Gdy wstałem rano i zobaczyłem czyste, bezchmurne niebo, wiedziałem, że podjąłem dobrą decyzję. W Beskidzie Żywieckim nawet 11 listopada możesz wędrować ciesząc się piękną, słoneczną pogodą.
Wycieczka na Halę Krupową z Zawoi do najkrótszych nie należy. Trzeba przejść ponad 20 kilometrów. Trasa wiedzie przez Mosorny Groń, Halę Śmietanową i Policę. Żółty szlak nie jest bardzo trudny, ale w niektórych miejscach pnie się ostro pod górę. Jednak warto się zmęczyć, aby potem móc podziwiać rozległe panoramy górskie. Powrót najlepiej zaplanować zielonym szlakiem, który jest mniej widokowy, za to znacznie łatwiejszy dla zmęczonego wędrowca.
Czym są nieśpieszne wędrówki ?Wiele osób wybiera się w góry aby bić rekordy. Idą szybko, nie rozglądając się na boki, ważna jest ilość kilometrów i zaliczonych szczytów w jak najkrótszym czasie. Mnie takie poznawanie gór nie interesuje. Idę dość wolno, często zatrzymuję się, podziwiam widoki i fotografuję. Lubię rozmawiać z osobami, które mi towarzyszą, a rozmowa, szczególnie podczas podejścia, spowalnia wspinaczkę ku górze. Nieśpieszne wędrówki są dla tych wędrowców, którzy chcą przede wszystkim zobaczyć, a nie zaliczyć. |
Mosorny Groń – żółtym szlakiem z Zawoi Podryżowane
Z Zawoi Podryżowane na Mosorny Groń prowadzi żółty szlak. Według tabliczek informacyjnych podejście zajmuje 1:15, ale człowiek o przeciętnej kondycji powinien doliczyć dodatkowe pół godziny. Oznakowanie zaczyna się w pobliżu przystanku PKS. Początkowo szlak biegnie wzdłuż szosy, by po chwili ją przekroczyć i zanurzyć się w las. W tym miejscu trzeba uważać, aby nie przegapić skrętu!.
W lesie najpierw musimy zejść w dół do potoku Jaworzynka. Strumień przekraczamy po wąskiej, pochylonej na jeden bok kładce. Dalej czeka nas już tylko podejście – czasami bardziej, czasami mniej strome. Uważajcie na przecięcia szlaku z trasami rowerowymi i nie wchodźcie na nie, gdyż rowerzyści jadą tu z dużymi prędkościami.
Przed Mosornym Groniem szlak wynurza się z lasu i ostatni kawałek przemierza się szeroką drogą, która dość łagodnie pnie się pod górę.
Mosorny Groń (1045 m) – wieża widokowa i stacja narciarska
Z Mosornego Gronia nareszcie można podziwiać szerokie widoki. Oczywiście najbardziej rozległe rozciągają się z wieży widokowej. Wejście na wieżę liczącą 18 metrów jest bezpłatne. Planowana była tutaj zjeżdżalnia, której jak na razie nie dobudowano.
Zimą niewątpliwą atrakcją jest stok narciarski, ale wyciąg krzesełkowy kursuje przez cały rok. Niestety, restauracja 11 listopada jest już zamknięta. Posiłek można zjeść przy drewnianych stolikach ustawionych pod wieżą.
Idąc na Halę Krupową z Zawoi trzeba przejść przez Halę Śmietanową (1298 m)
Z Mosornego Gronia ruszamy za znakami szlaku żółtego, wkrótce z lewej strony dołączy szlak niebieski. Jednak trzymajmy się cały czas żółtych znaków, gdyż niebieskie w pewnym momencie odbiją w kierunku Zawoi Mosorne.
Początkowo droga prowadziła w dół, co mocno mnie zaniepokoiło, gdyż za każde zejście trzeba zapłacić dodatkowym podejściem. Moje obawy były uzasadnione. Wkrótce szlak skręcił w las i zaczął naprawdę ostro piąć się pod górę. Ciężko sapiąc powoli wspinaliśmy się ścieżką prowadzącą wśród splątanych korzeni drzew.
Gdy wreszcie wyszliśmy na Halę Śmietanową, otrzymaliśmy w nagrodę widoki. Może nie jakieś rozległe, ale cieszące oczy. Cyl Hali Śmietanowej jest dobrym miejscem na krótki odpoczynek i posiłek, który nie tylko pozwoli odzyskać siły, ale też zredukuje ciężar dźwiganego plecaka. Podczas odpoczynku możemy radować się myślą, że najtrudniejszy odcinek trasy mamy już za sobą.
Dlaczego Hala Śmietanowa? Nie, nie od śmietany, tylko od nazwiska sołtysów ze Skawicy. Kilka kroków dalej od punktu widokowego, na szczycie Kiczorki, kończy się szlak żółty i trzeba się przerzucić na szlak czerwony.
Na Halę Krupową z Zawoi – czerwonym szlakiem na Policę (1369 m)
Oznakowania szlaków w Beskidzie Żwieckim są dość gęsto rozmieszczone, natomiast w kilku miejscach brakowało tabliczek informacyjnych. Gdy stanęliśmy na rozwidleniu szlaków, początkowo nie wiedziałem, w którym kierunku należy iść, nie było żadnego oznaczenia. Na szczęście są telefony komórkowe i aplikacje. Zazwyczaj z nich nie korzystam, tym razem musiałem. Podpowiadam innym wędrowcom – skręcamy w lewo (lub, jak kto woli prosto), bo w prawo czerwony szlak prowadzi na Przełęcz Krowiarki.
Wkrótce wkraczamy na teren rezerwatu na Policy im. prof. Zenona Klemensiewicza. Szlak prowadzi przez las, jednak nie jest on gęsty, a po prawej stronie wiele uschniętych i powalonych drzew zapewnia prześwity widokowe na Tatry.
Przed samym szczytem mijamy pomnik poświęcony ofiarom katastrofy lotniczej z 1969 r. Najpierw skrzydło samolotu, potem krzyż. Feralnego dnia samolot leciał z Warszawy do Krakowa. Z niewyjaśnionych przyczyn minął lotnisko w Balicach i rozbił się na zboczu Policy. Przyczyn katastrofy nigdy nie wyjaśniono.
Ze szczytu Policy można obserwować Tatry dobrze widoczne pomiędzy kikutami drzew. Widok nie jest rozległy, ale interesujący.
Do schroniska na Hali Krupowej
Do Schroniska jest już niedaleko. Przed Przełęczą Kucałową warto odbić w lewo na drogę wśród traw, która prowadzi na niewielkie wzniesienie zwane Kocią Łapą (1182 m), skąd rozciągają się rozległe widoki, ale tylko na Beskidy.
Po zejściu ze wzniesienia, mijamy Przełęcz Kucałową (1148 m) i schodzimy już bezpośrednio do schroniska na Hali Krupowej. Co ciekawe schronisko nie mieści się dokładnie na Hali Krupowej, ale taka nazwa się przyjęła (podobno w wyniku błędu). Przed schroniskiem wybudowano taras widokowy, aby każdy wędrowiec mógł napawać się piękną panoramą Tatr. Dlatego najlepiej nie wchodzić do wnętrza budynku, tylko usiąść przy jednym z wielu drewnianych stolików umieszczonych na zewnątrz i tam spożyć posiłek.
Nie mieliśmy zbyt wiele czasu na jedzenie i podziwianie, gdyż godzina, jak na listopad była już dość późna. Naszą uwagę zwróciły dwa quady zaparkowane przed schroniskiem. Przyjechała nimi rodzina z dwójką dzieci (10-12 lat). Nie wiem, jak przyjechali na halę, ale w drodze powrotnej to dzieci prowadziły quady, a rodzice siedzieli za nimi z tyłu.
Szybki powrót zielonym szlakiem (potem niebieskim i żółtym)
Wracamy początkowo czerwonym szlakiem, ale wkrótce na rozwidleniu wybieramy szlak zielony. Nie jest to ciekawa trasa pod względem widokowym, ale wędruje się nią dość spokojnie bez ostrych zejść czy podejść. Tylko w jednym miejscu rozciąga się ciekawa panorama na Beskidy. Zielony szlak, to niemal idealna droga powrotna dla zmęczonego wędrowca, tylko niekiedy bardzo błotnista.
Na pierwszym skrzyżowaniu szlaków porzucamy zielone oznakowanie i dalej podążamy za niebieskimi znakami, które wkrótce doprowadzą nas do dobrze znanego z początku wycieczki szlaku żółtego.
Na początku szlaku niebieskiego dopadł nas zmrok. Zdążyłem zrobić jeszcze kilka zdjęć zachodu słońca nad Beskidem Żywieckim, zanim świat ogarnęła noc.
Na Mosornym Groniu jesteśmy po godzinie 17. Panują kompletne ciemności. Na szczęście znamy drogę powrotną i mamy zapalone czołówki. Zejście po ciemku żółtym szlakiem nie jest trudne, nawet wtedy, gdy ścieżka robi się bardziej stroma. Dzięki dobremu oznakowaniu nie mieliśmy szans, aby zabłądzić.
Góry jesienią, gdzie pojechać?Wyjazdy w góry jesienią bardzo się sprawdzają. Szczególnie polecam:
|
Na Halę Krupową z Zawoi – podsumowanie
W górach byliśmy dokładnie 10 godzin – od 8.30 do 18.30. Trasa jest dość długa, liczy ponad 20 kilometrów. Nie jest zbyt trudna, najbardziej uciążliwe okazało się podejście na Halę Śmietanową.
Idąc żółtym, a potem czerwonym szlakiem nie można narzekać na brak widoków, a górskie panoramy są niezwykle malownicze. Ta malowniczość znacząco opóźniała naszą wędrówkę, gdyż często musiałem się zatrzymywać, aby zrobić kolejną serię zdjęć.
Jeżeli wędrujesz nieśpiesznie, to możesz w listopadzie skrócić trasę i wrócić do Zawoi z Policy. To będzie też piękna wycieczka. Na Halę Krupową można wejść innym razem i innym szlakiem.
Jakie są twoje wspomnienia z Beskidu Żywieckiego? A może wędrowałaś/wędrowałeś tą samą trasą i masz inne wrażenia? Koniecznie napisz o tym w komentarzu
O, teraz to mogę z Toba pogadać, jeździmy tam od lat i jeszcze nie mamy dość, piękne strony, noclegi tanie, do Krakowa blisko:-)
Jeżeli jeździcie tam od lat, to jest dla mnie najlepsza rekomendacja, aby w te rejony jeszcze wrócić 🙂
ja w ogóle nie rozumiem pojęcia szybkiego marszu, owszem, gdy kawałek musze iść drogą asfaltową, przez jakieś nieciekawe zarośla to tak, ale potem spokojny spacerek, chłonięcie szlaku, widoków, wiatru, dźwięków (zapachów mniej, bo węch mam słaby). Dlatego kocham samotne wędrówki albo z Anią, bo chodzimy w takim samym stylu.
Jestem bardzo ciekaw twojej opinii, co sądzisz o biegach górskich, takich jak „bieg rzeźnika” i inne maratony? Jeżdżę teraz z grupą, gdzie jest trochę osób biorących udział w takich biegach i one chodzą bardzo szybko (jak dla mnie). Sporo jest też osób, które w jakiś tam sposób chcą się zmierzyć z samym sobą i z górami. Dla niech ważne jest tempo przemarszu i ilość zrobionych w górach kilometrów. Nigdy w ten sposób nie chodziłem. Na szczęście są w grupie osoby, które chodzą wolniej i nie przeszkadza im, że zatrzymuję się często na zdjęcia. I to jest chyba najważniejsze – znalezienie… Czytaj więcej »
Dziękuję Ci za możliwość przypomnienia sobie wycieczki, którą odbyłem jeszcze w latach 80-tych XX w. Moja była w październiku, ale nie miałem tak dobrej widoczności, jak Ty. O tym, że gdzieś przed nami widać Tatry to raczej domyślaliśmy się, niż je widzieli.
Bardzo fajny opis zachęcający do późnych jesiennych wędrówek po górach.
Pozdrawiam 🙂
Miałem wyjątkowe szczęście do pogody, ale to już drugi rok z rzędu, gdy 11 listopada jest nad wyraz pięknie. Pewnie, jak ktoś przeczyta mój wpis, a potem pójdzie w góry przy gorszej pogodzie, to może być rozczarowany tym, że widoki są nie takie, jak na zdjęciach…
Na Hali Krupowej byłam tylko raz, kilka lat temu, idąc Głównym Szlakiem Beskidzkim i jakoś mnie tam ciągnie znowu. Chętnie powtórzę Twoją pętelkę wiosną, kiedy dzień będzie trochę dłuższy. A jako, że jestem fanką wież widokowych, tym bardziej cieszy mnie, że powstała na Mosornym Groniu. Widziałam ją wczoraj z Babiej 🙂
>
Uwielbiam niespieszne wędrówki, więc przycupnę u Ciebie na dłużej, Pozdrawiam 🙂
Ta pętla jest całkiem fajna, tylko jak już jedna osoba pisała w komentarzu, nie zawsze są tak piękne widoki, jakie miałem 11 listopada 🙂
Cieszę się, że ci się spodobało 🙂 Z zazdrością czytałem twojego bloga, gdzie jest tyle fajnych wycieczek górskich… Uwielbiam góry, ale mieszkam w Łodzi i dla mnie każda wycieczka górska jest już wyprawą do zorganizowania…
Podziwiam, że jeździsz tak daleko. Ja mam góry na wyciągnięcie ręki, mieszkam na Podhalu. Bloga piszę od niedawna, cieszę się że Ci się spodobał. Mnie u Ciebie też jest dobrze 😊
Kiedyś myślałem, że jeżdżę z daleka. W tym roku na stacji spotkałem dziewczynę, która regularnie jeździ w góry z… Kołobrzegu. To jest dopiero podróż! Po tym przypadkowym spotkaniu wiem, że nie mam żadnej wymówki i nie wolno mi marudzić, że mam daleko 🙂 Góry mają niesamowitą moc przyciągania 🙂
Cieszę się, że spodobało ci się na moim blogu. Ja twój odkryłem w ten weekend i bardzo mi się podoba – nie tylko wpisy, które zaczynam czytać, ale sam układ graficzny, który jest bardzo ładny i zachęca do czytania
Ooooo😊 to tym bardziej mi miło, bo stworzyłam go sama od podstaw. Zajęło mi to dwa miesiące i nieraz chciałam się poddać i skorzystać z gotowych schematów.
Pisanie i fotografia to moja pasja, odskocznia, radość. Takie opinie dodają mi skrzydeł, dziękuję 😊🤗
Jak widać pasja potrafi zdziałać cuda, dzięki którym powstają ładne blogi 🙂
Poszłam wczoraj prawie Twoim śladem bo wyruszyłam Zawoi Mosorne, przez Wodospad Mosorczyk. Ależ mieliśmy widoki :)))) co za szlak 🙂 dziękuje za inspirację 🙂
Myślałem, że ten szlak to przemierzałaś już wielokrotnie, dlatego bardzo mnie cieszy, że mogłem w czymś górskim stać się dla ciebie inspiracją 🙂
Szlam tylko raz przez Halę Krupową idąc GSB i raz byłam na Mosornym Groniu. A tego szlaku nie znałam. W ogóle Beskid Śląski Żywiecki ma jeszcze dla mnie sporo tajemnic. Za to na Babiej byłam chyba ze 20 razy :))))) Jeszcze raz dziękuje za inspirację, będę tam wracać 🙂
Ty byłaś na Babiej 20 razy, a ja tylko raz. Ech, mam dużo do nadrobienia 🙂