Krótki dzień, mało słońca, nie jest to wymarzona pogoda aby udać się w podróż. Można jedynie poczekać do wiosny i powspominać… Dzisiaj o muzeach.
Pierwsze skojarzenie ze słowem muzeum? Ziewnięcie, nuda… Od dzieciństwa muzea kojarzą mi się z rzędem eksponatów odgrodzonych od widza szkłem, prądem i sznurami, surowymi zakazami dotykania i fotografowania, filcowymi kapciami urody przecudnej oraz niepozornymi paniami drzemiącymi na stołeczkach w kącie każdej sali. Ich sen był pozorny. Stanowiły doskonałe ogniwo ówczesnego systemu monitoringu. Potrafiły w ciągu nanosekundy wybudzić się z letargu z gromkim okrzykiem:
Nie dotykać!
W tych dwóch słowach była zmagazynowana taka dawka energii, która zdołałaby zatrzymać wrogą kolumnę pancerną, o dziecinnej rączce wyciągniętej w kierunku miecza nie wspominając. Aż dziw bierze, że oddziały antyterrorystyczne jeszcze nie wykorzystały tego potencjału… Po takiej „zachęcie”, niezbyt entuzjastycznie przekraczałem progi kolejnego muzeum.
Od każdej reguły są wyjątki. Zdarzają się muzea gdzie zwiedzający jest klientem, a nie intruzem, doskonale funkcjonuje impreza w postaci Nocy muzeów, ale w większości placówek czas się zatrzymał. Same w sobie stały się muzealne…
Wyznaję zasadę, że kupuję bilet tylko wtedy, gdy miejsce jest wyjątkowe. Co stanowi o wyjątkowości? Liczba i unikalność eksponatów? Absolutnie nie, wyjątkowość miejsca tworzy dobrze opowiedziana historia. Historia, która porwie, zainspiruje, wzruszy lub rozbawi…
Gołąb i muzeum rowerów
Pomiędzy Puławami a Dęblinem leży wioska Gołąb. Szerzej znana jedynie historykom sztuki z powodu XVII wiecznego kościoła i wzniesionego tuż obok Domku Loretańskiego (oba przepięknie odnowione dzięki funduszom UE). Muzeum rowerów znajduje się dwa kroki dalej, nie sposób pobłądzić.
Nie wiem czy słowo muzeum do tego miejsca pasuje. Właściwsze byłoby określenie teatr. Teatr jednego aktora, właściciela Józefa Majewskiego. Momentami kontrowersyjny, ale jakże wciągający występ! Na placu, w trakcie prowadzonej z wielką swadą gawędy, pojawiają się kolejne rowery. Nie mają wiele wspólnego ze swoimi kuzynami, widzianymi w ogólnodostępnych sklepach. Zazwyczaj samoróbki, są ucieleśnieniem idei, co można stworzyć na bazie pojazdu napędzanego ludzkimi mięśniami. Oglądamy rowery poziome, transportowe i cyrkowe. Każdy pojazd można przetestować, lecz niektóre są wyjątkowo narowiste. Przejażdżka rowerem galopującym przypomina próbę okiełzania dzikiego mustanga. Należy złapać odpowiedni rytm, jeżeli się nie uda, przygoda kończy się w pobliskich krzakach. Równie trudny do opanowania jest rower, w którym kierownicę należy obracać w kierunku przeciwnym do wykonywanego skrętu. Dzielnie starałem się wypróbować wszystkie pojazdy, ale na miano mistrza kierownicy raczej nie zapracowałem.
W takich chwilach czas lubi wymykać się spod kontroli. Na zwiedzanie mogliśmy poświęcić jedynie godzinę, wyszliśmy już po dwóch i pół, a i tak nie zdążyliśmy zobaczyć Muzeum Pijaństwa. Może i dobrze, bo jeżeli pokaz jest podobnie interaktywny, to trzeba sobie zawczasu poszukać jakiegoś miejsca noclegowego.
P.S. Szukam kolejnych miejsc nietypowych do kolekcji, podobnych do muzeum rowerów. Znasz jakieś? Podziel się informacją w komentarzach.
Ha, a o Joannie Jabłczyńskiej też wam opowiadał? My też tam spędziłyśmy, zamiast pół godziny, dwie i pół 🙂 No i rower cyrkowy jest fantastyczny
Joanny Jabłczyńskiej sobie nie przypominam, ale on tyle mówił, że mogło mi umknąć 🙂 A dwie i pół godziny, jak jest dużo osób, to trzeba sobie zarezerwować, krócej się nie da…
Fajne! Spiszę sobie adres internetowy i namówię kiedyś rodzinkę na takie rowery 😀
A z ciekawych miejsc, takich właśnie „interaktywnych”, to lubię Park Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie. Ale Ty pewnie tam byłeś sto razy 🙂
Pozdrawiam!
Gołąb to świetne miejsce dla dzieciaków, małych, dużych i tych bardziej wiekowych:-)
A w Kadzidłowie nie byłem, wiem, wstyd…, ale nadrobię 🙂
Oj, to musisz koniecznie tam jechać – tylko jak będzie ciepło! Tam też można bardziej interaktywnie obcować z „eksponatami”: przebywać z nimi, obserwować z bliska, a nawet dotykać i po cichu karmić 😉
Pozdrawiam!
Jeszcze raz dzięki za polecenie fajnego miejsca. Jesteś, jak na razie, jedyną osobą, która to zrobiła 🙂
Nie ma za co. Ja też kocham ciekawe miejsca, więc dlaczego nie miałabym się podzielić z innymi tymi miejscami? A jeśli lubisz folklor, lokalne jedzenie i ciekawe imprezy pod gołym niebem, to polecam Ci jedną z moich ulubionych imprez: Miodobranie w Myszyńcu – co roku w ostatnią niedzielę sierpnia.
Dzięki za kolejne miejsce 🙂 Kurpie bardzo lubię, ponieważ są tak trochę na uboczu. Z imprez, które się tam odbywają na razie wybrałem się na Niedzielę Palmową do Łysego. Ale chałupę wynająłem koło Myszyńca. I gospodyni bardzo mi zachwalała przyjazd na Boże Ciało. Podobno bardzo kolorowa, ciekawa impreza, a mniej znana od palm w Łysem czy miodobrania w Myszyńcu. Ponieważ uwielbiam miody, to na miodobranie na pewno się wybiorę :-). Jeżeli Ci się jeszcze jakieś ciekawe miejsce przypomni, to pisz koniecznie 🙂
A ja pocałowałam klamkę:(
Pan był gdzieś poza, na tyle daleko, że nie mogłam czekać, za to dokładnie obejrzałam sobie kościół obok:)
Dla mnie muzeum rowerów w Gołębiu jest jednym z tych, które koniecznie trzeba zobaczyć – warto się tam specjalnie wybrać (można się wcześniej z człowiekiem skontaktować telefonicznie). Czy zwiedzałaś już odnowiony kościół? Teraz po remoncie kościół i Domek Loretański prezentują się rewelacyjnie 🙂
Okolicę znam przede wszystkim ze wspaniałych miejsc na wędkowanie! 🙂 Przypuszczam, że i do tego muzeum kiedyś zajrzymy? A ja mam drobną uwagę do kwestii porządkowej na Twoim blogu, Hegemonie. Notki masz takie, że warto je udostępniać i wracać co jakiś czas, ale nie dysponujesz tu ŻADNYM mechanizmem, który by wskazywał na jakąkolwiek aktywność pod starymi tekstami. Obowiązuje zasada jak na większości blogów – co z oczu to i z serca – znika z głównej, to jak w studnię – niczego (żadnej aktywności) nie widać!!! Daj jakiś widget w stylu „ostatnio komentowane”, albo „ostatnie komentarze”, to więcej ludzi będzie widziało,… Czytaj więcej »
Dzięki. Cieszę się, że o tym napisałeś. Mnie takich uwag, jak Twoja bardzo brakuje. Nie widzę swojego bloga od strony czytelnika i nie zdaje sobie sprawy, jakie on może mieć kłopoty czytając bloga. Czasami proszę o uwagi czytelników, ale wtedy dostaję pochwały, a one nie pomagają ulepszać bloga. Zobaczę, czy taki widżet, o którym piszesz jest na Onecie dostępny (wiele rzeczy jest tutaj niemożliwych :(. Jeżeli tylko znajdę, to uruchomię, jeżeli nie, to po przenosinach bloga na własną platformę coś takiego zamontuję. Jeszcze raz dziękuję 🙂
Na onecie jest „ostatnie komentarze” w wersji pozwalającej na rozwiniecie nawet i 30 pozycji. U Ciebie wystarczyłoby 15, bo minimalka czyli 5, to stanowczo za mało! Oczywiście stracisz trochę w statystykach, bo siłą rzeczy ludzie zamiast szukać po notkach sprawdzą sobie co nowego na głównej i jeżeli nic nie będzie, żadnej więcej aktywności pewnie nie wykażą, ale to strata pozorna, bo to będzie zredukowanie tylko ruchu wymuszonego brakiem informacji. Zyskasz za to na mniej zniechęconych i widzialności starszych tekstów. Stąd echo np. udostępnienia i nowych komentarzy, ładnie podbije odwiedzalność tekstów archiwalnych.
Uruchomiłem, na razie dałem 10, zobaczymy jak się przyjmie. Ładnie nie wygląda, ale jeżeli pomaga, to ok. Na statystyki, oczywiście, zwracam uwagę, ale nie są one wyznacznikiem blogowania – jeżeli trochę spadną, nic się nie stanie. Jeszcze raz dzięki za podpowiedź 🙂
No właśnie, już teraz wszedłem wprost z linku u nas, nie wyszukując przez FB! 😀 😀 😀
A do dziwnego wyglądu się przyzwyczaisz, ewentualnie możesz zmienić szablon. 🙂
Przyzwyczaję się, szablonu na razie wolę nie zmieniać, bo pamiętam ile to roboty…
Powiem Ci, że mnie strasznie wkurzają niektóre blogowe zwyczaje i co jakiś czas wyrywam się przed szereg, z jakimiś uwagami. 🙂 Gdybyś był ciekaw, to u nas jest tag blogowanie – parę notek jest (widzę teraz, że ponad 20), a do tego niezłe dyskusje pod spodem w tym kilku bardzo doświadczonych blogerów – może trochę już się zdezaktualizowały niektóre, ale informacji do przemyślenia co niemiara. 🙂 http://www.kneziowisko.pl/tag/blogowanie/ Na ogół unikam siania naszymi linkami po sieci, ale tu jest notka zaprzeszła, to i tak mało kto zobaczy. Moje mniej lub bardziej sensowne wypowiedzi na innych blogach dawno poszły w niebyt. 😀… Czytaj więcej »
Chętnie przeczytam. Szukam takich informacji praktycznych po sieci. Dobrze, że podesłałeś linka, inaczej bym nie trafił 🙂
Uwielbiam i podziwiam każdego kto ma pasję i ją realizuje. A jak przeczytałam „teatr jednego aktora” od razu uśmiech pojawił mi się na twarzy. Fascynujące jest to, że ktoś potrafi nas zauroczyć mimo, iż mówi o rzeczach kompletnie nas nieinteresujących lub takich z którymi się nie zgadzamy.
Podobno w Polsce jest kilka muzeów prywatnych. Zazwyczaj tworzonych przez pasjonatów. Tacy ludzi, chociaż trudni w obejściu, potrafią stworzyć rewelacyjną atmosferę zwiedzania.