Spis treści
Wokół Łodzi, co ci szkodzi, część 16/24
Nad rzeką Wartą leży miejscowość Warta, która odwiedzin jest niewątpliwie warta. Wycieczkę do Warty można połączyć z wizytą w Sieradzu. Obie miejscowości leżą w odległości ok. 20 kilometrów. Najlepiej pokonać dystans między Wartą a Sieradzem na rowerze, jadąc wśród rozległych nadwarciańskich łąk.
Zacznijmy w Sieradzu
Na miejsce startu wybrałem Sieradz. Do miasta można dowieźć rowery nie tylko samochodem, ale też pociągiem ŁKA. Jeżeli wybierasz się samochodem, to auto najlepiej zostawić przy położonym nad rzeką Żegliną parku Mickiewicza. Jest tam duży, darmowy parking, na którym zawsze znajdzie się miejsce, szczególnie przed południem.
Krótkie zwiedzanie Sieradza
Kiedyś uznawałem Sieradz za miasto nieatrakcyjne. Jednak w ciągu ostatnich kilkunastu lat miejscowość przeszła niesłychaną metamorfozę. Nie wiem, jak się mieszka na co dzień w Sieradzu, ale mnie bardzo podobają się odnowione: Stare Miasto, Wzgórze Zamkowe oraz świetnie zagospodarowane tereny zielone położone nad rzeką Żegliną.
Wokół wzgórza zamkowego
Największe zmiany zaszły w okolicach wzgórza zamkowego. Pamiętam, jak jeszcze niedawno wzniesienie, gdzie przed laty stał sieradzki zamek, było porośnięte chaszczami i zaśmiecone. Smutny widok. Teraz wypiękniało. Chaszcze zostały wycięte, a na odsłoniętym terenie wytyczono alejki, przy których ustawione zostały tablice informacyjne, dzięki którym można sobie wyobrazić, jak sieradzka warownia wyglądała w przeszłości.
Teren wokół zawsze był podmokły, poprzecinany licznymi ciekami wodnymi. Po uporządkowaniu można nie tylko spacerować po zadbanych alejkach, ale też odpocząć w altanach obsadzanych kwiatami. Całość urozmaicają mostki i tarasy widokowe. Jest też niespotykanie, jak na polskie warunki czysto. Wyraźnie widać, że teren ma gospodarza, który dba o porządek.
Miniskansen
Obok zamku znajduje się mini skansen. Dzień darmowego zwiedzania przypada na wtorek. W środku nie ma zbyt wiele do zwiedzania, jednak niewątpliwą atrakcję stanowi zagroda Szczepana Muchy. Był on ludowym rzeźbiarzem, ale też i dziwakiem oraz odludkiem. Skonfliktowany z lokalną społecznością, która doprowadziła do skazania Szczepana na pół roku więzienia. Po wyjściu na wolność Szczepan odgrodził się od reszty mieszkańców płotem i rzeźbami. Końcówki płotu wieńczą ludzkie głowy, a na całym terenie rozsiane są rzeźby postaci, których twarze naznaczone są złością i cierpieniem.
Zanim wyjdę, wdaję się w pogawędkę z młodym pracownikiem muzeum. Opowiada mi o innych rzeźbiarzach ludowych oraz o miejscach wartych odwiedzenia w okolicach Sieradza. Jedną z zalet samotnego podróżowania są rozmowy, zawsze ktoś mnie zagadnie, zawsze ktoś opowie zajmującą historię. Więcej informacji na temat zwiedzania skansenu znajdziesz na stronie sieradzkiego muzeum.
Stare Miasto w Sieradzu
Starówka znajduje się dosłownie kilka kroków od wzgórza zamkowego. Tereny pomiędzy też zostały odnowione, a ulice wybrukowane. Bruk niewątpliwie dodaje uroku, ale czy nie jest uciążliwy dla ludzi żyjących tu na co dzień?
Starówka sieradzka zachowała średniowieczny układ. Jej centrum stanowi duży, prostokątny rynek. Otaczają go bezstylowe kamienice. Rynek jest czysty i zadbany, zachęca do zatrzymania się choć na chwilę. Z poprzednich wizyt w Sieradzu zapamiętałem, że w rynku sprzedają bardzo dobre lody. Teraz też w „Lodówce” kupuję dużą porcję, które sprzedaje mi niezwykle sympatyczna dziewczyna. Siadam na ławeczce w rynku, a obok stoi Antoin. Antoin nie jest zbyt rozmowny, rzeźby już tak mają. Rzeźba upamiętnia postać pochodzącego z Sieradza Antoniego Cierpilewskiego, który w Paryżu pod artystycznym pseudonimem Antoin zrobił oszałamiającą karierę, jako fryzjer gwiazd. Czesał najsłynniejsze gwiazdy lat 20. XX w., wylansował modę na fryzurę „na chłopczycę”. Miał wiele salonów fryzjerskich na całym świecie. Przyjaźnił się z artystami (m.in. Xawerym Dunikowskim) i politykami. Pod koniec życia wrócił do Sieradza, gdzie zmarł i został pochowany.
Zasiedziałem się, muszę ruszać w drogę, jeżeli chcę wrócić przed zmrokiem. Zaglądam jeszcze do fary, gdzie przed ponad 100 laty proboszczem był mój praprawujek i jadę w kierunku Warty.
Między Wartą a Sieradzem na rowerze
Pomiędzy Wartą a Sieradzem, po obu stronach rzeki ciągną się rozległe łąki. Zarówno na jednym, jak i na drugim brzegu można jechać polnymi drogami nad brzegiem rzeki lub niewielkimi lokalnymi szosami. Jest to jedyny taki nadwarciański odcinek w okolicy, gdzie oba brzegi oferują przyjazne dla roweru trasy. Do Warty jadę lewym brzegiem, a do Sieradza wracam prawym.
Dwadzieścia kilometrów jedzie się wśród bezkresnych łąk, nie spotykając praktycznie nikogo, z wyjątkiem wędkarzy. Niestety, towarzyszą im jazgotliwe pieski, które z ujadaniem rzucają się na rowerzystę.
– Niech pan się nie boi, on nie gryzie – powtarza każdy z wędkarzy nie odrywając oczu od spławika
Nie ufam takim słowom, mam swoje doświadczenie i wiem, że rany po zębach takiego „niegryzącego” psa nie goją się najlepiej.
W przestrzeni, którą przemierzam w słoneczny ciepły dzień, brakuje cienia oraz punktów charakterystycznych, które można by zapamiętać i opisać. Jedynie tuż za Sieradzem, w Dzigorzewie natykam się na nieczynny prom „Boryna”. Niestety, prom ten został oddany na złom na początku 2021 r., co mocno utrudniło życie rolnikom. Teraz, aby dojechać na pole po drugiej stronie rzeki, muszą przebyć 17 km, a gdy funkcjonował prom, było to nie więcej niż pół kilometra.
Kolejnym charakterystycznym miejscem jest, przypominająca śródłąkowy rów, rzeka Myja, którą przekraczam po niewielkim mostku. Tuż za nią biegnie droga łącząca Biskupice i Grądy. Tutaj jest jedyna możliwość przekroczenia Warty pomiędzy Wartą i Sieradzem. W pobliżu tego miejsca, na prawym brzegu można obejrzeć kilka bunkrów z 1939 r. W oddali widać już zabudowania Warty.
Warta
Dzisiaj jest to niewielka, położona trochę na uboczu miejscowość, przed wiekami było to znaczące miasto, w którym zbierały się sejmiki szlacheckie. Kres rozwoju Warty nastąpił w połowie XVII w., w okresie Potopu Szwedzkiego.
Z dawnej świetności Warta zachowała średniowieczny układ miejski oraz zabytkowe kościoły. Centrum miejscowości stanowi zadbany duży rynek. Niestety przecina go dość ruchliwa szosa prowadząca w kierunku Sieradza. Przy rynku mieści się niepozorna lodziarnia. Jestem miłośnikiem lodów, nie mogłem oprzeć się pokusie kupna jednego. Zaskoczył mnie widok sprzedawcy, nie pasował do tego miejsca. Szczupły, z długimi siwiejącymi włosami wyglądał na byłego hippisa, a nie człowieka trudniącego się sprzedażą.
– Skąd pan jedzie? – zapytał patrząc na mój rower
Odpowiedziałem. Wywiązała się dłuższa rozmowa. Hippis-sprzedawca okazał się być też zapalonym rowerzystą. Dzięki niemu dowiedziałem się o ciekawym koncercie, który następnego dnia miał się odbyć w kościele Bernardynów.
Warta słynie z trzech zabytkowych świątyń. Najbardziej znany jest kościół i klasztor Bernardynów. Bogato wyposażony kościół uchodzi za jedną z najładniejszych świątyń barokowych środkowej Polski. Tuż obok mieści się mniejszy i skromniejszy kościół sióstr Bernardynek. Dosłownie kilka kroków dalej, przy rynku Reymonta, można zwiedzić gotycki kościół św. Mikołaja. Sporo ciekawych miejsc, jak na miejscowość liczącą zaledwie trzy tysiące mieszkańców.
Zbiornik Jeziorsko – pomysł na kolejną wycieczkę
Na północ od Warty zaczyna się zbiornik Jeziorsko. Podobno jest to trzeci co do wielkości sztuczny zbiornik wodny w Polsce. W jego południowym krańcu, w pobliżu Warty, został wytyczony rezerwat uznawany za jedną z najcenniejszych ostoi ptaków w środkowej Polsce. Jeżeli lubisz fotografować i obserwować ptaki, koniecznie musisz tu przyjechać. Jednak wyprawa nad Jeziorsko, to temat na osobną, całodniową wycieczkę rowerową.
Powrót i kąpielisko w Sieradzu
Powrót prawie niczym nie różnił się od przejazdu do Warty, tylko słońce chyliło się ku zachodowi. Trochę zasiedziałem się w Warcie, więc musiałem mocniej naciskać na pedały, aby nie kończyć wycieczki po zmroku. Na koniec, już w Sieradzu trafiłem na wspaniałe kąpielisko nad Wartą. Dwa brzegi rzeki spina most pieszo rowerowy. Jest tutaj niemal wszystko – piaszczysta plaża, plac zabaw, gastronomia. Żałuję, że tak późno tutaj dotarłem, chętnie bym posiedział na plaży trochę dłużej.
Między Wartą a Sieradzem na rowerze – Podsumowanie
To była jedna z moich fajniejszych wycieczek rowerowych w województwie łódzkim. Lubię jazdę nad rzeką z dala od ruchliwych i utwardzanych dróg. Z dala od zbiorowisk ludzkich. Jest to trasa dla każdego, kto nie boi się przejechać rowerem czterdziestu kilometrów. Przy okazji można zwiedzić dwie ciekawe miejscowości – Sieradz i Wartę. Nie należy się śpieszyć, szczególnie latem, gdy dzień jest długi i można usiąść na rynku delektując się dobrymi lodami. Warto mieć czas na spacer po obu miejscowościach, na zwiedzanie bez pośpiechu i na rozmowę z ludźmi.
Zarówno Sieradz, jak i Warta są mi znane, wielokrotnie przejeżdżaliśmy w drodze na wakacyjny urlop. To nie tak daleko, więc chyba wybierzemy się specjalnie, bo mnie zaciekawiłeś:-)
Warto pojechać, jak będzie trochę cieplej i jak otworzą muzea. Do Warty na jakiś koncert, a do Sieradza aby pospacerować.
Fajne relacja!!!
Przejeżdżałam przez obie miejscowości wiele razy, choć nie na rowerze! Czekają w kolejce na stosowne chwile, aby zatrzymać w nich się na dłużej i zapuścić w ich zakamarki, do czego bardzo mnie zachęciłeś:)))
Nie są to może jakieś ekstra lokalizacje, ale bardzo przyjemne miejsca na krótki odpoczynek 🙂
Oj warto, warto – kiedy na to znajdę czas, nie wiem, ale warto na pewno.
Masz tyle pięknych tras wokół swojego miejsca zamieszkania, że pewnie nie starczy ci na to czasu 🙂 Dobrze wiem, jak to jest – chciałbym gdzieś pojechać dalej w Polskę, ale to wymaga więcej czasu i pieniędzy oraz większej dawki zorganizowania się. Na taką wycieczkę, jak opisałem, decyduję się w 15 minut widząc pogodę za oknem, a dojazd do Sieradza to najwyżej pół godziny lub godzina, gdy wybieram pociąg
Jeden taki z tych „piesek nie gryzie” tez mi kiedyś zostawił ślad na kostce. było to dawno temu. czasami jednak się zastanawiam czy mój odruch kopnięcia pieska wolną nogą był na miejscu.
tak czy inaczej, nie ufam takim małym wolnobiegającym po wsiach i jazgocącym potworkom 😉
rok temu mocniej wkręciłam się w rowerownie. zapisuję sobie różne trasy do przejechania. jestem bogatsza o kolejne rejony 🙂
no i ptaki. co prawda do tej pory tylko zza okna, ale jednak cieszy mnie każdy kadr 🙂
Ps. dziękuję. nie do wiary ale nie zachorowałam.
Ja bardzo takim wolno biegającym pieskom nie ufam. Nie tylko chodzi o kostki, ale też o ubranie, potrafią w tej zabawie zniszczyć spodnie.
A z chorowaniem jest tak, że nie każdy musi i niech tak zostanie 🙂 🙂 🙂