„Dzień zrobił się był jak i wczorajszy, śliczny, słoneczny i prawdziwie majowy. Wiater jeno przyszedł baraszkujący i swywolił po polach, że zboża chlustały po zagonach kiej wody rozkołysane. Sady się chwiały z poszumem, gęsto trzęsąc okwiatem, a pełne, ciężkie kiście bzów i czeremchy rozwiewały zapachem. Powietrze szło rzeźwe, przejęte ziemią i kwiatami…”
Niełatwo czyta się te słowa Reymonta, znacznie ciekawsze jest zwiedzanie miejsc, o których pisał noblista…
Lipce Reymontowskie, czyli miejsce akcji
Pogoda panowała niemal identyczna do tej opisanej w Chłopach, gdy na rowerach wjeżdżaliśmy pomiędzy pierwsze zabudowania Lipiec Reymontowskich. Niewielka wieś położona przy trasie kolei warszawsko-wiedeńskiej przez trzy lata gościła polskiego noblistę, kiedy ten pracował na stanowisku pomocnika dróżnika. Niezbyt wysoka ranga, kiepskie zarobki i nuda, może dlatego Reymont oddał się pisarstwu? Co prawda Chłopów ostatecznie napisał podczas pobytu w Paryżu, a opisy nie do końca pokrywają się z topografią Lipiec, lecz wieś niezwykle umiejętnie wykorzystuje markę pisarza.
Lipce Reymontowskie, to nie tylko Reymont
To nie pamiątki po nobliście są pierwszym widokiem, jaki rzuca się w oczy przyjezdnemu. Niechybnie dostrzeże on lufy dwóch czołgów wyzierające zza węgła drewnianej chałupy. Zapewne po chwili zauważy też kilka armat oraz samolot MIG ukryty wśród krzewów na sąsiednim podwórzu. Ten niespotykany, jak na wiejskie standardy widok, Lipce zawdzięczają Jerzemu Murgrabii, dyrektorowi prywatnego Muzeum Czynu Zbrojnego. Aby dokładnie obejrzeć wszystkie eksponaty, trzeba się wcześniej umówić na zwiedzanie, dzwoniąc do urzędu gminy.
Muzeum, Skansen i domek dróżnika
A Reymont? Poświęcone pisarzowi muzeum mieści się w pobliżu, w bocznej uliczce. Łatwo trafić, wszędzie widać drogowskazy. Muzeum zajmuje dwie izby, ale atrakcji jest więcej. W podwórzu zachowała się niewielka manufaktura włókiennicza, w której niegdyś szyto słynne łowickie pasiaki. Przetrwało całe wyposażenie, łącznie z maszyną parową. Odnowione przed kilku laty pomieszczenia lśnią czystością. Niestety, maszyny zostały wyeksopnowane w sposób typowo muzealny, czyli każda osobno, niezwykle trudno sobie wyobrazić, jak wyglądał dawny proces produkcyjny.
Na tyłach manufaktury utworzono miniskansen – dwie chałupy, pomieszczenia gospodarcze i kapliczka z Matką Boską z Lipiec. W takich obejściach zapewne żyli bohaterowie Chłopów. Sam Reymont z domem, w którym mieści się muzeum, nigdy nie miał nic wspólnego. Mieszkał za wsią w domku dróżnika. Aby go obejrzeć, należy udać się wzdłuż torów w kierunku Warszawy. Na ścianie wisi elegancka tablica pamiątkowa, do wnętrza wejść nie można, własność prywatna.
Okolice Lipiec Remontowskich zachęcają wręcz do wycieczek rowerowych. Wąskie szosy, wspaniałe widoki i tylko 45 kilometrów do Łodzi. Warto się skusić. A więcej o miejscowości można się dowiedzieć na stronie gminy
Śliczne chatynki … a maszyna wygląda na bardzo skomplikowaną .
I jaką piękną nazwę ma ta maszyna, można by przypuszczać, że produkowała starożytne runy 🙂
Pięknie opisane, jeno widok onych machin wojennych wszelako do scenerii ludowej nijak nie pasuje. Ale ciekawostka i owszem , zwłaszcza dla facetów. Jeszcze jeden punkt na mapie wart zaliczenia. Pozdrawiam wakacyjnie.
Trochę ten sprzęt wojskowy do niedużej wioski nie pasuje, ale ciekawostka jest, chyba jedyna taka w kraju 🙂
Zdjęcia-jak zawsze świetne. A wnętrze chatki urocze. Aż odfrunęłam myślami do ostatniej wizyty w skansenie w Olsztynku 🙂
Skansen w Olsztynku jest dużo, dużo większy, chyba jeden z najładniejszych w kraju. Ja się staram wypatrzyć różne ciekawostki w moim województwie, które nie uchodzi za zbytnio atrakcyjne pod względem turystycznym…
Tak często bywa, że nie zauważamy tego, co mamy pod nosem lub zwiedzamy te miejsca, które są polecane w przewodnikach, a przecież jest wiele takich, o których przewodniki nie wspominają. To fajna misja, odkrywać dla innych takie miejsca…
Lubię nowości, lubię odkrywać rzeczy nieoczywiste i staram się w łódzkim znaleźć miejsca, które warto polecić innym. Mam nadzieję, że jakoś sobie z tym radzę 🙂
Jak dla mnie robisz to super. Odkrywczych wojaży 🙂
Dzięki 🙂
kompletnie mi te militaria nie pasują do całego otoczenia, ale każdy robi, co lubi i jak uważa…
natomiast te chaty i ich wnętrza… niektóre takie rzeczy pamiętam z domu mojej babci i jej sąsiadów, a i sama stara chałupa była tak bielona, o dziwo, na niebiesko … 🙂
a Ty Hegemonie, za promowanie własnej okolicy, powinieneś jakieś gratyfikacje otrzymywać, od jakiegoś wojewódzkiego urzędu turystycznego (nawet nie wiem, czy coś takiego istnieje)…. 🙂 🙂 🙂
Co do gratyfikacji z jakiegokolwiek urzędu, to się zgadzam jak najbardziej i chyba do któregoś wystąpię, może coś dadzą (byle nie kopa) 🙂
A wyposażenie wnętrza chaty jest w miarę, w miarę współczesne, niektóre sprzęty można jeszcze na wsiach spotkać. Tylko chałup, to już prawie nie ma 🙁
A widzisz, tam mnie, jeszcze, nie było, a powinnam, bo „Chłopów” uwielbiałam; to była jedna z niewielu lektur, która najpierw czytana z obowiązku, szybko stała sie ogromną przyjemnością. Ostatnio ściagnęłam sobie audiobook, czytany przez Ksawerego Jasieńskiego – lubiłam zawsze jego głos, ale jako lektor książki niespecjalnie mi sie podoba.
Te lufy – pełne zaskoczenie, przyznaję.
Zachęcam do odwiedzenia Lipiec. Sama wioska taka sobie, ale te militaria za chałupą i Muzeum Reymonta całkiem przyjemne są. Jeszcze można zobaczyć symboliczny grób Boryny na tutejszym cmentarzu. I okolice Lipiec są piękne. Mazowsze jest w przeważającej części płaskie, niczym stół, a tutaj sporo terenów pofałdowanych. Przy okazji wizyty można zahaczyć o Rogów – obejrzeć arboretum i zabytkowe pociągi na stacji Rogów Wąskotorowy
Zapisuję:)
Cieszę się, że przekonałem 🙂
Piękna okolica. Nie pamiętałam już, że Lipce to blisko Łodzi. Pamiętam za to, jak nasza polonistka męczyła nas ze znajomości topografii lektur. Pytała o to, gdzie toczyła się akcja Placówki, w jakim województwie, w okolicy jakiego miasta:) Ale i tak najlepsze pytanie ze znajomości lektury było takie „Jakie kolczyki miała panna Łęcka, kiedy poznała Wokulskiego”:)) Przejażdżki rowerowej zazdroszczę, chociaż teoretycznie moglibyśmy sami taką zorganizować. Nie wiem tylko, czy zebralibyśmy wystarczającą grupę zapaleńców. Pozdrawiam
Widzę, że Twoja polonistka miała podobne zapędy do mojego polonisty. On później tłumaczył się, że takie pytania pomagają mu wyłapać tych, którzy czytali lektury i tych, co skończyli na opracowaniach 🙂
Teraz, jeżeli jest niewielka grupa, całkiem łatwo rowery przewozi się pociągiem. W jedną stronę skorzystaliśmy 🙂
Wspaniale to opisałeś. Gratuluję.
Nie byłam nigdy w Lipcach Reymontowskich, ale niedawno zwiedzałam Łowicz. Pisałam o tym na blogu.
A powieść „Chłopi” bardzo sobie cenię, podobnie jej ekranizację sprzed lat.
Pozdrawiam serdecznie:-)
Miłośnikiem „Chłopów” chyba nie jestem, ale przymierzam się aby ich jeszcze raz przeczytać, może będę miał teraz inne spojrzenie niż w szkole? A Lipce są warte odwiedzenia, jeżeli kiedyś będziesz miała czas, będziesz w pobliżu, radzę się wybrać 🙂
Pamiętam jako dziecko razem z ojcem jeździliśmy do jego przyjaciela na wieś 🙂 I dzisiaj czytając Twoja notkę oglądając zdjęcia przypomniałam sobie te maszynę jak równiez wiele innych stojącaych na podwórku ojca przyjaciela i trud tworzenia muzea.Żona kolegi mych rodziców wtedy „ulepszala” muzeum Reymonta. Fajne to były czasy.
Przez lata ta mała manufaktura stała zaniedbana, ale gdy się wchodziło, czuło się atmosferę minionych lat. Teraz jest tam pięknie, czysto i… nieprawdziwie. Bardzo lubię Lipce i trochę zazdroszczę Ci tych wakacji z dzieciństwa 🙂
Ja też nie byłam w Lipcach, dlatego dziękuję za poszerzenie wiedzy i przybliżenie kawałka ojczyzny. Człowiek nie jest w stanie być wszędzie. Pozdrowienia.
Nie jest w stanie być wszędzie, niestety… Czasami chciałbym 🙂
W Lipcach nie była, ale byłam w Kobielach Wielkich w miejscu urodzin Reymonta. Co prawda było to bardzo dawno, ale dworek mi się podobał. Wymagał renowacji, ciekawe, czy zadbano odpowiednio o tak szczególne miejsce. Może to niepopularne, ale ja często wracam do tej lektury. Pozdrawiam
W Kobielach Wielkich nie byłem nigdy. Natomiast w kilku innych związanych z Reymontem tak – nasz noblista często zmieniał miejsca zamieszkania.
Jak to czasy się zmieniają, kiedyś na wsi były ogony, teraz są lufy…
Postęp, panie dziejku, po prostu postęp…
Chaty kryte strzechą, wyszywaną pościel i makatkę nad piecem kaflowym pamiętam, gdy jeździłam do babci. Natomiast nie bardzo rozumiem, jak można dopasować te lufy do reymontowskich Lipiec. Pozdrowienia
Muzeum Czynu Zbrojnego powstało z pasji jednego człowieka. I przyciąga wielu zwiedzających. Jakoś się też wpisało w pejzaż Lipiec
super pasja i super zdjęcia 🙂
tchnie z nich taka siła, a jednocześnie spokój
Samo miejsce, Lipce jest bardzo klimatyczne, takie obiekty dużo łatwiej się fotografuje 🙂
Ty uciekasz z, a ja do Łodzi:)
Wpisuję Lipce na listę!
Lipce są warte odwiedzin, naprawdę. Najlepiej łącznie z Rogowem, gdzie jest piękne arboretum.
Wiele razy oglądałem ekranizacje Chłopów.Jak będę w pobliżu łodzi , odwiedzę to miejsce.!
Warto tam pojechać. Naprawdę bardzo ciekawe miejsce i dość ładnie położone 🙂