Czekaliśmy w przestronnym holu, którego sufit wsparty na czterech solidnych kamiennych filarach, ginął gdzieś hen wysoko w mroku. Otaczały nas meble stylizowane na któregoś z Ludwików, ze ścian spoglądały lustra w złoconych ramach, ciemności w niewielkim stopniu rozpraszały elektryczne lampy imitujące osiemnastowieczne kandelabry. Wkrótce pojawiła się właścicielka i powiodła nas do pokoju poprzez plątaninę korytarzy przypominającą labirynt. Wciąż nie mogliśmy uwierzyć, że nocujemy w pałacu…
Okolice Bolkowa – jak to się zaczęło…
Późną wiosną zadzwoniła Mariola. Planowała z całą rodziną spędzić wrześniowy urlop w Polsce, a jej dzieci wprost marzyły o zwiedzeniu kilku zamków.
– Jakich zamków?
– Nie wiem. Co się mnie pytasz? Wymyśl coś!
Wymyśliłem Dolny Śląsk, a konkretnie okolice Bolkowa. Wiedziałem, że jest tam pięknie, ale nie spodziewałem się aż takiego nagromadzenia atrakcji. Niestety, jechaliśmy tylko na trzy dni, a nie na trzy tygodnie i większość obiektów z bólem serca musiałem wykreślić ze sporządzonej listy. Uchowały się tylko te najznamienitsze.
Zamek Książ – piękny, ale drogi
Zamek Książ to trzeci co do wielkości zamek w Polsce (po Malborku i Wawelu)! Malowniczo położony na wzniesieniu wśród lasów, pieczołowicie odrestaurowany, dodatkowo skrywający tajemnicze tunele III Rzeszy, nieustannie przyciąga rzesze turystów. Niestety, na miejscu okazało się, że zamek ma jeszcze jedno oblicze – pazernego zdziercy. Gmina Wałbrzych, która administruje Książem, do perfekcji opanowała umiejętność golenia gości do zera. Zaczyna się od parkingu, a potem jest coraz drożej. Każde miejsce ma swoją cenę, wysoką cenę. Zwiedzanie zamku, zwiedzanie samych tarasów ogrodowych, kolejne opłaty obowiązują za wejście na wieżę, wizytę w stajniach, czy za przewodnika, bez asysty którego nie da się zobaczyć najciekawszych miejsc. Po raz pierwszy w życiu zatęskniłem za komunizmem, który co prawda był siermiężny, ale nie aż tak pazerny!
Zagraniczny turysta może sobie pozwolić na wysokie koszta, więc Mariola z rodziną zniknęła w czeluściach zamkowych, a my we dwójkę skorzystaliśmy z jedynej darmowej atrakcji, czyli spaceru na punkt widokowy.
Co jeszcze na Dolnym Śląsku?Równie ciekawe, ale zupełnie inne, są okolice Bolesławca. Tutaj główną atrakcją są wrzosowiska i pustynie, których trzeba szukać w Borach Dolnośląskich Dużo bardziej znaną atrakcję są Karkonosze oraz wycieczka na Śnieżkę, a także Góry Izerskie. Mniej znanym pasmem są Rudawy Janowickie, które najlepiej odwiedzić jesienią. Warto też nie pomijać Jeleniej Góry i uzdrowiska w Cieplicach, a także okolic samego miasta z wodospadami Podgórnej i Ogrodem Japońskim. |
Okolice Bolkowa – zmiana planów
Czekając na zwiedzających z niepokojem obserwowałem słońce, które powoli znikało za horyzontem i rezygnowałem z kolejnych atrakcji zaplanowanych na pierwszy dzień wyjazdu. Gdy wykreśliłem wszystkie, cała ósemka zameldowała się na parkingu.
– Było świetnie – podsumowała uradowana Mariola – Nawet pani przewodnik, która mogłaby pracować jako anestezjolog, gdyż posiadła rzadką umiejętność usypiania ludzi już po trzecim zdaniu, nie popsuła nam przyjemności zwiedzania
– Co tak długo? – zapytałem z nutą pretensji w głosie
– Oj, Hegemonie, nie znasz mojej mamy? – zdziwiła się Misia, najstarsza córka Marioli – Ona, gdy zwiedza, musi zobaczyć wszystko! Na zakupach postępuje identycznie!
Nie pytałem już o nic więcej. Był najwyższy czas, aby udać się na nocleg.
Nocleg w Pałacu
Zwiedzanie zamków powinno się wiązać z odpowiednią oprawą. Najlepiej z noclegiem w zabytkowym obiekcie. Niestety, są to bardzo drogie miejscówki, lecz Mariola odkryła Pałac, gdzie oferowano noclegi w przyzwoitych cenach. Obawialiśmy się, co zastaniemy na miejscu. Niepotrzebnie.
Zazwyczaj w pałacach oferowana jest standardowa usługa hotelowa, czyli drogo, luksusowo, bezdusznie i sztampowo. Za wyjątkiem frontowej elewacji i stylizowanych mebli nic nie nawiązuje do epoki. Wśród plastikowych okien, gładzi gipsowej na ścianach oraz płaskich ekranów telewizorów, trudno poczuć się jak w rodowej, arystokratycznej rezydencji.
Nasz Pałac był całkiem inny. Przede wszystkim autentyczny. Zapewniał przyzwoite warunki, jednak nie wszystko było odpicowane. W niektórych miejscach znać było ząb czasu, w innych brak wystarczających środków na remonty. Przemierzając plątaninę schodów i korytarzyków, nie zdziwiłbym się, gdyby za rogiem pojawił się nagle duch białej damy, mrocznego rycerza, czy też psa bez głowy. Żaden hotel nie jest w stanie zbudować takiej atmosfery…
Zamek Bolków
Kolejny dzień zaczęliśmy od wizyty na zamku w Bolkowie. Niezwykle malownicza bryła warowni położonej na wzgórzu nad Nysą Szaloną, widoczna jest już z oddali. Przyznaję, że wolę zwiedzać dobrze zachowane ruiny, niż odbudowane zamki. Te pierwsze zawsze są niepowtarzalne, nie znajdziemy dwóch takich samych, zostawiają dużo przestrzeni dla wyobraźni. Te drugie zazwyczaj są bardzo podobne, zobaczyć jeden, to jakby zobaczyć wszystkie.
Na starówce w Bolkowie warto zajrzeć do kościoła, niewiele katolickich świątyń może poszczycić się prostym i surowym wyposażeniem wnętrza, zazwyczaj dominuje jakaś kapiąca od złota odmiana baroku.
Krzeszów – w oparach baroku
Dominujące nad niewielką miejscowością opactwo cystersów, uznawane jest za perłę baroku. Trzeba przyznać, że całość robi imponujące wrażenie. Na zwiedzanie wybrałem sobotę, a nie niedzielę, aby uniknąć tłumów, a i tak ocieraliśmy się o liczne wycieczki. Przed wejściem do kościoła trudno nie zauważyć pokaźnych rozmiarów tablicy. Informuje ona, czego nie wolno robić we wnętrzu. Praktycznie niczego nie wolno, nawet fotografować. Zazwyczaj nie wchodzę do obiektów, gdzie zabraniają robienia zdjęć, lecz tym razem zależało mi na obejrzeniu malarstwa iluzjonistycznego zdobiącego ściany świątyni. Tuż za progiem zatrzymał nas człowiek i poinformował, że po uiszczeniu 5 zł, możemy fotografować do woli. Wejście na wieżę, wiązało się z kolejnym 5 złotowym wydatkiem. Nie mam pojęcia, dlaczego wszystkie pobierane opłaty, zwane są tutaj eufemistycznie „cegiełkami”. Wspinaczka na 71 metrową wieżę wymaga dobrej kondycji, lecz widoki z naddatkiem rekompensują poniesiony wysiłek.
Po wyjściu z kościoła Mariola zarządziła:
– Teraz musimy coś zjeść!
I poszliśmy jeść, bo w takich sytuacjach z Mariolą się nie dyskutuje. Wybór padł na restaurację z włoskimi potrawami, za którymi nie przepadam. Na szczęście, jak to na polskiej prowincji bywa, oprócz pizzy i makaronów, w karcie znalazły się też bardziej swojskie dania, takie jak żurek czy ruskie pierogi. Gdy pochwaliłem smak tych ostatnich, Mariola stwierdziła:
– Na pewno są gorsze od tych, które sama przygotowuję!
– I nie próbuj tego w żaden sposób kwestionować! – dodała groźnie, widząc, że zbieram się do riposty.
Przezornie nie poruszałem już więcej tematów kulinarnych.
Okolice Bolkowa – Głazy Krasnoludków
Jest to niewielka formacja skalna fantazyjnie wyrzeźbiona przez wiatr i wodę. Ten mało znany fragment Gór Stołowych, jak twierdzą autorzy przewodników, jest mniej oblegany przez turystów. Mniej, nie znaczy wcale. Na polanie przy leśnym parkingu dwie grupy piekły kiełbaski nad ogniskiem, tuż obok kolejna rodzina rozpalała grilla. Zapach pieczonego mięsiwa drażnił nozdrza, mieszając się z inną wonią, już nie tak apetyczną. Starannie obejrzeliśmy podeszwy butów, lecz nikt nie wdepnął na „minę”. Czyżby tak śmierdziały krasnoludy? Wreszcie odkryliśmy, że za odór odpowiedzialne jest pobliskie, świeżo nawiezione pole.
Zamieszkujące skały legendarne krasnoludy były lichego wzrostu, lecz stopy miały nieproporcjonalnie duże. Pewnego razu jeden z krasnoludów oznajmił miejscowemu rolnikowi, że zamierza poślubić jego córkę. Rolnik tylko roześmiał się w głos, czym rozsierdził krewkiego krasnoluda. Wybił się on wysoko w górę ze swojej potężnej stopy i zadał silny cios w szczękę zaskoczonemu rolnikowi. Ten na chwilę stracił przytomność. Gdy się ocknął, okazało się, że po córce wszelki ślad zaginął.
Spacer pomiędzy skałami bardzo się podobał, ale też zmęczył wszystkich okrutnie.
– Hegemonie – zarządziła Mariola – koniec zwiedzania. Jeszcze tylko zrobimy zakupy na kolację i wracamy do Pałacu
Nie chciałem wykreślać z listy ostatniej atrakcji, która była tak blisko, więc pod pretekstem poszukiwania odpowiedniego sklepu zawiozłem całą grupę do Chełmska Śląskiego.
Apostołowie z Chełmska Śląskiego
Ta niepozorna miejscowość słynie z drewnianych domów podcieniowych, tzw. 12 apostołów, wzniesionych w 1707 r. dla tkaczy sprowadzonych z Czech. Do czasów współczesnych ostało się tylko 11 budynków, 12 „Judasz” spłonął przed laty. Nikogo nie musiałem zachęcać do zwiedzania, wystarczyło tylko pokazać domy i cała grupa przepadła na czas dłuższy.
– Hegemonie – zawołała jeszcze Misia – jak ty znajdujesz takie rzeczy?!
Chełmsko, to nie tylko domy tkaczy. Warto także przespacerować się po rynku otoczonym wiekowymi, niestety mocno zaniedbanymi, kamienicami oraz zajrzeć do położonego na wzniesieniu kościoła.
Jaworzyna Śląska – miejsce dla małych i całkiem dużych chłopców
Ostatniego dnia, w drodze powrotnej do Łodzi, zatrzymaliśmy się w Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa na Śląsku. Niewielkim lecz drogim – 16 zł za zwiedzanie od osoby, to cena z górnej półki. Na powietrzu można zobaczyć kilkanaście parowozów, trochę innych pojazdów kolejowych i całą masę zardzewiałych, zaniedbanych wagonów. Mariola z dziećmi natychmiast przyłączyła się do grupy z przewodnikiem, który zabrał wszystkich na zwiedzanie przepastnych hal. Ja zostałem na zewnątrz, czekając na odjazd pociągu ciągniętego przez parowóz. Widok lokomotywy pod parą zawsze robi na mnie ogromne wrażenie.
Załapałem się też na ostatnią część programu wycieczki z przewodnikiem i po raz pierwszy w życiu obejrzałem komputer Odra, chlubę polskiej inżynierii. Na koniec pokazano nam makietę kolejową, na której przed laty swoje umiejętności doskonalili przyszli adepci kolejnictwa. Poczułem ukłucie zazdrości, mnie w szkole nikt nie pozwalał bawić się kolejką!
Podsumowanie – okolice Bolkowa
Podczas wyjazdu zwiedziliśmy miejsca bardzo znane, jak i te, o których wiedzą nieliczni. Oczywiście, mnie bardziej spodobały się te drugie. Zamek w Książu jest niewątpliwie pięknym obiektem, ale wyjątkowo denerwuje postępująca komercjalizacja i nastawienie na wyciągnięcie ze zwiedzających największej możliwej kasy, przy najmniejszym wysiłku własnym. Zamek Bolków czy opactwo Cystersów w Krzeszowie trzeba chociaż raz w życiu zobaczyć. Są to miejsca pełne turystów, ale jeszcze nie zadeptane do cna. Muzeum w Jaworzynie Śląskiej jestem zachwycony, może dlatego, że cały czas gdzieś tam we mnie tkwi mały chłopiec, który marzy, aby bawić się kolejką 🙂 Największym odkryciem stały się Głazy Krasnoludków oraz 12 Apostołów
Zobaczyliśmy tylko niewielką część z tego, co zaplanowałem. Dobrze, będzie pretekst, aby wkrótce wrócić w te rejony. Głód zwiedzania potrafi być nienasycony.
Wszystko znam, a jakże, tylko tego pałacu nie – gdzie to?
Celowo na razie ukryłem jego nazwę, ale dam pewne wskazówki – znajduje się niedaleko Bolkowa, w kierunku na północny zachód…
A, to już się domyslam, ale jesli słusznie, to jestem ogromnie zaskoczona – byłam tam latem 2007 (kilka zdjęć jest na starym blogu), nawet przepytywałam okoliczna ludnośc, dlaczego nic się nie dzieje; chyba, ze się mylę, ale chyba nie…;)
Chyba się nie mylisz. Pałac jest niewidoczny od strony drogi, ludzi, czyli zwykłych śmiertelników przyjmuje dopiero od czerwca tego roku, stąd niskie ceny.
Wszędzie poza 2 ostatnimi miejscowościami byłam, o Książu mam podobne zdanie, potwierdzam pyszna kuchnię w Krzeszowie, nocowaliśmy tam kilka dni i jadaliśmy obiady, próbowaliśmy wielu potraw i dziwiłam się, że tak mała miejscowość ma tak dobra restaurację. Na zamku jeszcze nie nocowałam!
Nie przypuszczałem, że Krzeszów słynie z dobrej kuchni, ale widać się potwierdza 🙂 Czasami właśnie takie małe, lokalne knajpy potrafią pozytywnie zaskoczyć 🙂
To naprawdę piękna i arcyciekawa okolica, pod względem zabytków, historii i oczywiście krajoznawczo. Na kilka dni zwiedzania. I podobno pełna ukrytych skarbów;-))))))
Opowieści o złotym pociągu napędzają turystów szczególnie do zamku Książ
Ale tam co miejscowośc to legenda o skarbie;-)
Ale Książ umie ją wykorzystać 🙂
A tak swoja droga w Chełmsku miejscowi stacze przysklepowi mają swoją nazwę;-) Wywodzi się od pewnej części kamienic z Rynku;-)
A ci stacze na rynku w Chelmsku są nawet zabawni 🙂
To sa podcienie;-))) Bo stoja najcześciej w podcieniach kamienic na rynku;-)
Tym razem siedzieli na ławeczkach na rynku, widocznie pogoda była sprzyjająca 🙂
z racji tego, że od kilku dni jestem w nowej dla siebie sytuacji, co wiąże się ze zmęczeniem materiału, to tylko się przywitam i powiem, że jak zwykle piękne zdjęcia, Hegemonie… 🙂
Dzięki i trzymaj się w tej nowej sytuacji….
Zachęcony programami Wołoszańskiego i Twoimi wpisami, zamierzam w przyszłym roku wybrać się na Dolny Śląsk (pierwszy raz w życiu). 🙂
Strasznie zdzierają kasę w Wałbrzychu, ale Malbork nie jest lepszy, bo za wejście aż 40 zł od osoby, a parkingi też płatne.
W Książu można zwiedzać też tunele pod zamkiem?
P.S. Jak tam złoty pociąg? 😉
Pozdrawiam:)
Można zwiedzać podziemia, ale tylko z przewodnikiem. A pociągu jakoś nie znalazłem, trochę się rozczarowałem. A na Dolny Śląsk polecam Jelenią Górę i okolice
Nie znalazłeś złotego pociągu? A to co masz schowane w stodole, to czym jest?
To jest tylko bursztynowa komnata, a nie żaden pociąg 🙂
Ponieważ właśnie jestem świeżo po urlopie na Dolnym Śląsku, mogę też dodać coś od siebie. Byliśmy tam po raz trzeci, tym razem przez dwa tygodnie i jeszcze mamy sporo do zobaczenia. W tym roku był to bardzo oblegany przez turystów region, co odczułam już na starcie, próbując załatwić noclegi na ostatnią chwilę. Na to, by obejrzeć te najbardziej imponujące zamki i pałace, trzeba by zorganizować osobny wyjazd, bo jest co oglądać. Od siebie bardzo polecam zamek po czeskiej stronie we Frydlandzie jako ten,którego nie zdołano ograbić .Przy nim wnętrza zamku Książ są gołe.Od razu jednak uprzedzam, że we Frydlandzie w… Czytaj więcej »
Bloków bardzo nam się podobał, szczególnie widok z wieży.Polecam również zamek Czocha. Ten podzielony jest na część hotelową (zamkniętą ) oraz udostępnioną do zwiedzania z przewodnikiem. Wnętrza podobnie, jak w Książu zostały ograbione , a czego nie wywieziono, to zniszczono, ale tajemne przejścia i inne ciekawostki warte zobaczenia. Wejście na wieżę trochę utrudnione, ale daliśmy radę. Poza tym zdecydowaliśmy się na rejs stateczkiem, by zobaczyć zamek od innej strony oraz zaporę hmm to raczej średnia atrakcja. Mogę jednak potwierdzić, że polecono nam przy kupnie biletu pobliską restaurację Zielony Piec i warto tam podjechać -jedzonko 'niebo w gębie ’. Niestety nie… Czytaj więcej »
Oczywiście Bolków, a nie bloków nam się podobał :)Przepraszam , ale to już chyba z pośpiechu ta i inne literówki 🙂
Literówki każdemu się zdarzają 🙂
Nie przesadzasz, opowiadaj, opowiadaj 🙂 Bardzo dużo zwiedziłaś, Twoje uwagi mogą pomóc innym. Ja sam, na innych blogach lubię czytać taki merytoryczne komentarze, w których jest dużo wartościowej treści.
Zamek Czocha u mnie, tak jak Frydland, ciągle czeka na okazję…
Frydland, to moje marzenie. Wiele razy byłem w pobliżu i zawsze zabrakło czasu, bo do Frydlandu nie można wpaść tak tylko na chwilę.
Też lubię widok Książa od strony ogrodów, tam jest pięknie. Widzę, że niezwykle dokładnie zwiedziłaś w Książu wszystko, co zamek ma do zaoferowania. Ja do palmiarni nie dotarłem…
Zapomniałam dodać, że zamek Frydlant (jednak pisze się przez (t),chociaż jakoś dziwnie ) można zwiedzać z polskim przewodnikiem. We wnętrzach jest zakaz fotografowania, ale to już zależy od oprowadzającego 🙂
Te zakazy fotografowania już do niejednego zabytku mnie zniechęciły…
Dobrze mieć ze sobą takiego przewodnika 😉
Kurczę, ja też bym chciała jakiś zamek zwiedzić. Najbliżej mam chyba do Golubia Dobrzynia.
To jest trochę śmieszne, zdjęć nie można robić, ale jak zapłacisz, możesz wszystko. Takie zasady ;]
Pozdrawiam.
W Golubiu Dobrzyniu całkiem ciekawy ten zamek. Można przy okazji też i o Brodnicę zahaczyć, tam tylko wieża się ostała, ale zawsze coś.
Wiesz, jak jest okazja zarobić, to fotografowanie już nie jest takie straszna 🙂
W Radzyniu Chełmińskim również imponujące ruiny zamku krzyżackiego.W ogóle można sobie wytyczyć trasę śladami zamków krzyżackich na Pomorzu -u nas ich dostatek 🙂 Warte obejrzenia są również ruiny zamku w Świeciu n/Wisłą choć od Golubia to już dość daleko.
Hegemonie kiedy znowu zawitasz do Chełmna, zajrzyj też do zamku w Świeciu, bo to rzut beretem. My czasami robimy takie niedzielne wypady po okolicy. Podczas jednego z wypadów do Chełmna, pojechaliśmy też nad jez.Starogardzkie (ok.2 km od Chełmna ).Natknęliśmy się tam na ekspozycję makiet zamków krzyżackich z naszych terenów. Okazało się, że i nasz grudziądzki zamek prezentował się imponująco. W ostatnim czasie podczas odbudowy wieży Klimek archeolodzy odkryli fragmenty fundamentów.
Byłem nad Jeziorem Starogardzkim i oglądałem tą makietę. Mam wrażenie, że Krzyżacy budowali według bardzo podobnego schematu. Widać mieli to wszystko uporządkowane i zaplanowane.
Ruiny w Radzyniu podobały mi się, robią wrażenie, natomiast zamek w Świeciu już nie bardzo
Pałac wydaje mi się znajomy. Czy nikt nie opowiadał, że kręcono tam polski serial „Biała Wizytówka”? Wydaje mi się, że pamiętam ten charakterystyczny wjazd do pałacu.
„Białą Wizytówkę” kręcono w Pszczynie i w Książu. Ten pałac jest mniejszy i mniej znany…
Proszę, zawiało w „moje” strony, welcome!!!
W Twoje strony często jeżdżę, ponieważ są to przepiękne rejony Polski, gdzie cały czas mogę odkryć coś nowego 🙂
Ojej! Dziękuję! Dlaczego? Bo nie wiem czy będę miała kiedykolwiek okazję zobaczyć te miejsca na żywo, a t tyle ciekawostek i zdjęć! 🙂 Wspaniała wyprawa!
Ja też się obawiam, że wielu miejsc nie zobaczę, więc jeżdżę tam, gdzie tylko mogę 🙂
Ze wszystkich propozycji najbardziej podobały mi się Głazy Krasnoludków i Muzeum w Jaworzynie Śląskiej. Co prawda przez Krzeszów tylko przejeżdżałam, ale to raczej nie moje klimaty 🙂
Krzeszów jest komercyjny, to prawda, ale ładny (ja nie lubię baroku, a klasztor mi się podobał). Najlepsze jest wejście na wierzę, to jest spory wysiłek, ale widok z góry – piękny 🙂