Jesień w Pieninach. Samotna wędrówka górskimi szlakami

Szedłem sam, w ciszy potęgowanej przez zalegającą grubymi warstwami mgłę, która nie tylko ograniczała widoczność, ale też skutecznie tłumiła odgłos kroków. Było magicznie i tajemniczo.

Mgła o mały włos nie zatrzymałaby mnie w łóżku. Kiepska widoczność nie cieszy fotografa. Jednak nie po to jechałem taki kawał drogi, chcąc obejrzeć jesień w Pieninach, aby teraz siedzieć w pokoju i czekać na słońce. Nie pierwszy raz przekonałem się, że w czasie teoretycznie złej pogody potrafię zrobić bardziej kreatywne zdjęcia, niż przy bezchmurnym błękicie nieba.

jesień w Pieninach
Jesień w Pieninach, to większe prawdopodobieństwo porannych mgieł…

Jesień w Pieninach – pokój z widokiem na Trzy Korony

Polecenie szefa było jednoznaczne. Miałem wykorzystać zaległy urlop. Nie znalazłem nikogo chętnego na jesienny wypad w góry, więc pojechałem sam. Szukałem noclegu w schronisku, które wydawało mi się miejscem, gdzie nawet taki introwertyk jak ja, będzie potrafił nawiązać kontakt z obcymi osobami.

Pieniny schronisko Trzy Korony w Sromowcach Niżnych
schronisko Trzy Korony w Sromowcach Niżnych

Zarezerwowałem pokój w „Trzech Koronach” w Sromowcach Niżnych. Nie zniechęciły mnie nawet ceny, dwa razy wyższe niż na dobrej kwaterze agroturystycznej. Niestety, na miejscu okazało się, że cały obiekt zajęła duża grupa. Na szczęście kierownik schroniska okazał się bardzo porządnym człowiekiem i znalazł mi nocleg we wsi. Miałem przyzwoity pokój z łazienką i przylegającym doń dużym tarasem, z którego mogłem podziwiać majestatyczne szczyty Trzech Koron.

jesień w Pieninach Trzy Korony
Widok na Trzy Korony od strony Sromowców

Jesień w Pieninach – jak zdobyłem sprawność „super cepra”

Ze Sromowców Niżnych jest bardzo blisko do największych pienińskich atrakcji, takich jak Trzy Korony czy Sokolica. Dlatego już pierwszego dnia o świcie przemierzałem Wąwóz Szopczański, kierując się znakami żółtego szlaku, aby znaleźć się na szczycie, zanim pojawią się tam inni turyści. Wędrowałem nieśpiesznie, często przystając z aparatem fotograficznym w ręku. Mgła i jesień malowały przepiękne krajobrazy, które musiałem uwiecznić na karcie pamięci. Na szczęście nikt mnie nie poganiał, nie marudził, że po co mi tyle zdjęć, nie wzdychał ciężko i znacząco. Niewątpliwa zaleta samotnych wypadów w góry.

Pieniny jesień
Podchodząc żółtym szlakiem we mgle…

Na przełęczy Szopka powitały mnie promienie słoneczne i… duża grupa młodzieży szkolnej wspinającej się od strony Krościenka. Na szczęście zmierzaliśmy w przeciwnych kierunkach! Jeszcze kilka razy w ciągu dnia natykałem się na szkolne wycieczki. Gdy chmara dzieciaków opanowywała jakiś punkt widokowy, należało stanąć gdzieś z boku i spokojnie przeczekać. Zazwyczaj mieli napięty program zwiedzania i w żadnym z miejsc nie zabawiali zbyt długo. Jednak większość czasu wędrowałem kompletnie bezludnymi szlakami.

jesień w Pieninach
Na przełęczy przywitało mnie słońce…

Obfotografowałem słynną sosnę na Sokolicy, pozachwycałem się panoramą przełomu Dunajca, przemierzyłem Sokolą Perć, zjadłem drugie śniadanie w towarzystwie ruin Zamku Pieńskiego i podziwiałem przepiękne widoki z makabrycznie brzydkiej platformy widokowej na Trzech Koronach. W ciągu jednego dnia, bez zbędnego pośpiechu zobaczyłem w Pieninach wszystko to, co należy zobaczyć. Do zdobycia sprawności „super cepra” zabrakło mi tylko spływu tratwami po Dunajcu.

Pieniny i Sokolica
Słynna sosna na Sokolicy
Fotografowanie jesienią, fotografowanie we mgle

Zamglona jesienna pogoda, to wspaniały plener fotograficzny, jednak stwarza dwa poważne ograniczenia. Jednym z nich jest światło. Jest go mało i łatwo o poruszone, nieostre kadry. Można ustawić wysokie ISO w aparacie lub targać ze sobą statyw. Ja wybieram tę druga opcję, ponieważ wysokie ISO, to też gorsza jakość zdjęć.

Drugą przeszkodą jest woda. Mgła, to taki delikatny deszcz, który osadza się na aparacie, a szczególnie na soczewkach. Lepiej więc nakręcić osłonę na obiektyw i możliwie często chować aparat do pokrowca – współczesna elektronika jest absolutnie nieodporna na wilgoć.

We mgle możesz też mieć kłopot z uchwyceniem ostrości, automat będzie się gubić, więc lepiej wcześniej przećwicz manualne ostrzenie.

Przełom Dunajca
Przełom Dunajca

Jesień w Pieninach, w Małych Pieninach

Jak sama nazwa wskazuje jest to … najwyższe pasmo polskich Pienin. Za wyjątkiem wąwozu Homole znacznie mniej popularne niż Właściwe Pieniny. Wyruszyłem z Jaworek, bardzo ładnej wsi, w której, w przeciwieństwie do Sromowców, zachowało się sporo dawnej, drewnianej zabudowy.

Jaworki
Jaworki

Wędrówkę zacząłem od doliny Białej Wody. Przed wojną mieszkali tu Łemkowie. Dzisiaj po ich zagrodach pozostały widoczne gdzieniegdzie obrysy zabudowań i dziczejące sady. Podążając pustą drogą w otoczeniu mgły i skał o fantazyjnych kształtach czułem się tak, jakbym nagle przeniósł się do mitycznej krainy wymyślonej przez Tolkiena lub innego pisarza fantasy. Dolina Białej Wody przepięknie wygląda z góry, ze szlaku prowadzącego na przełęcz Rozdziela.

Małe Pieniny
Jesień w Pieninach, a konkretnie w Małych Pieninach

Gdy stanąłem na przełęczy, tradycyjnie wyszło słońce i… nie pojawiła się żadna młodzież szkolna. Podczas całodniowej wycieczki spotkałem najwyżej ze cztery osoby.

Niebieski szlak zmierzający w kierunku Wysokiej, został poprowadzony głównie odkrytym grzbietem, więc widoki miałem przepiękne. Maszerowałem praktycznie nie wypuszczając aparatu z rąk, co nie skończyło się najlepiej. Jesienne trawy bywają zdradliwie śliskie i chociaż zawsze wędruję z kijkami, poślizgnąłem się i wylądowałem na plecach. Na szczęście skończyło się tylko na kilku siniakach.

Małe Pieniny
Małe Pieniny w jesiennej szacie.

Przed zejściem do wąwozu Homole zboczyłem do bacówki, aby nabyć regionalne wyroby. Jak przystało na dobrego cepra kupiłem od bezzębnego bacy mikry kawałek oscypka, płacąc niemal jak za złoto. Smak sera absolutnie nie usprawiedliwiał wydania nań, aż takiej sumy!

Wąwóz Homole w Pieninach
Wąwóz Homole

W poszukiwaniu legend – latający Mnich

Kładka pieszo rowerowa przerzucona przez Dunajec łączy Sromowce Niżne ze słowacką częścią Pienin oraz umożliwia spacer do Czerwonego Klasztoru. Kompleks wybudowano w XIV w. dla kartuzów, którzy przebywali tu do połowy XVI w. Obecny barokowy kształt nadali mu kameduli sprowadzeni w 1711 r.

Sromowce
Sromowce – kładka pieszo-rowerowa

W klasztornych zabudowaniach już nie spotkamy mnichów, natomiast mieści się tutaj małe muzeum i dyrekcja Słowackiego Parku Narodowego. Przed laty w klasztorze żył niezwykły człowiek – brat Cyprian. Posiadł on nie tylko ogromną wiedzę o ziołach i leczeniu, o czym świadczą zachowane notatki, ale podobno także latał na skonstruowanej przez siebie lotni. Pewnego dnia, gdy zapuścił się zbyt daleko i przelatywał nad Tatrami, został zamieniony w skałę, którą do dzisiaj zwą Mnichem.

Czerwony Klasztor
Czerwony Klasztor widziany z Trzech Koron

Samemu, nie znaczy samotnie

Nie mam żadnych oporów, aby wybrać się samemu na jednodniowy wypad. Szczególnie, gdy jest to wyjazd fotograficzny. Niewielu znam śmiałków, którzy wstaną grubo przed świtem, a potem bez zgrzytania zębami będą tolerować częste postoje zdjęciowe.

jesień w Pieninach
Jesień w Pieninach zachwyca niemal na każdym kroku

Jednak przed kilkudniowym samotny wyjazdem czuję znaczny opór. Z kim podzielę się wrażeniami? Kto mnie wesprze, gdy noga powinie się gdzieś na szlaku? Jak przetrwać samotne wieczory? Wszystkie te lęki nachodzą mnie ze zdwojoną siłą, gdy wyruszam w pojedynkę na parodniową wycieczkę. I wszystkie okazują się bezpodstawne.

Pobyt w Pieninach utwierdził mnie w przekonaniu, że samotny wędrowiec łatwiej nawiązuje kontakty. Praktycznie nie trzeba nic robić, by ktoś zagadnął cię na szlaku, w barze zaproszono cię do towarzystwa, a na kwaterze gospodarze chętniej wdają się z tobą w pogawędkę, niż z innymi gośćmi.

jesień w Pieninach
Widok na Sromowce i Czerwony Klasztor z Trzech Koron

Nie stałem się miłośnikiem samotnych wyjazdów. Nadal dużo podróżuję w towarzystwie. Jednak od czasu do czasu, tak dla zachowania zdrowej równowagi, lubię pojechać gdzieś samemu.

A, jakie są wasze preferencje podróżnicze? Samotnie czy z ludźmi? A może i tak, i tak?

Przekonanie o życzliwości ludzi nabyłem podczas samotnego wyjazdu na Kurpie. Gdy zaczęły się problemy z samochodem, zawsze znalazł się ktoś, kto chciał pomóc. Zachęcam do przeczytania o tym w artykule o Kurpiach.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
68 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze
Renata

Prześliczne zdjęcia. Naprawdę mnie zachwyciły.
Samotnie czy w towarzystwie? Wszystko ma swoje plusy i minusy. Uważam, że warto doświadczyć i jednego i drugiego aby „wybrać” dla siebie najlepszą opcję ale przede wszystkim, to co sam napisałeś przełamać uprzedzenia, jakie się ma w głowie, do tego, czego się boimy, czy co wzbudza w nas lęk – jak choćby samotna kilkudniowa podróż, bo co jak coś mi się stanie, kto pomoże?
Ja chyba nie boję się samotnych wypraw, nawet je lubię, nic wtedy nie ogranicza, nic nie musisz a możesz wszystko 🙂
Pozdrawiam 🙂

wojtek

Świetne foty! Ale to akurat u Ciebie standard:) Pieniny znam najlepiej z polskich gór, co nie jest z resztą takie trudne. W praczasach jeździliśmy z rodzicami do Jaworek, do filii instytutu, w którym pracowali. Homole, Biała Woda to był dla mnie inny świat, zważywszy że mieszkałem na totalnych nizinach:) Co zaś tyczy podróżowania, to … zawsze jeździmy we dwoje, starając się zniechęcić znajomych do zabrania się z nami:)))

ikroopka

Bardzo lubie Pieniny, ale dawno nie widzialam ich jesienia. W gory chodze zawsze w towarzystwie, najchetniej meza;) Przed samotnymi wyprawami czuje opor, nieswojo mi samej w lesie; pewnie, czasem na szlaku jest tlum ludzi, ale takich miejsc i sytuacji unikam.

jotka

O matko! Jak ja Ci zazdroszczę, te kolory to jak najpiękniejszy kobierzec, widoki niby znajome, wszędzie byłam, ale latem! Coś niesamowitego! Tym bardziej mi żal, że nie mogę sie wybrać, nie dostanę urlopu jesienią, a na weekend mam za daleko…
Zdjęcia po prostu na kalendarz 😉

oto ja

W powietrzu czuć zimę, temperatura spada …… A u Ciebie takie piękne pożegnanie kolorowej jesieni. Z ogromną przyjemnością odbyłam wycieczkę w Pieniny. Że są urokliwe to wiedziałam lecz nigdy ich nie widziałam jesienią (może to być dla mnie zadanie do wykonania na przyszłą jesień). Gratuluję pięknych zdjęć. Pozdrawiam 😉

Maciej

Fakt zdjęcia kreatywne, takiego ujęcia kładki na Dunajcu nie widziałem u nikogo innego.
Jeszcze kilka miejsc „żelaznych” bym w Pieninach znalazł, ale rzeczywiście Trzy Korony, Samek Pieniński, Sokolica, Czerwony Klasztor i Homole to gwóźdź.
Mało kto w ogóle wie że najwyzsze w Pieinach nie są 3K ale Wysoka i że Wysokich są dwie jedna na południe dróga na północ od Jaworek.
A w ogóle hasło zebyłem pod Bereśnikiem nie wywoluje u prawie nikogo skojarzeń z Pieninami (a to fajne klimatyczne schronisko).
Ps. Mnie ceny w schroniskach nie martwią… mam znizki z PTTK 😉

Matka na Szczycie

Przepiękna wyprawa i fantastyczne zdjęcia! Uwielbiam tamte okolice i też miałam wybrać sie w Pieniny taką złotą jesienia, ale przeszkodziły nam choroby :/

Iza

Nigdy nie chodziłam po górach. Nawet tutaj w Szwajcarii rzadko podziwiam górskie widoki, chociaż jak już to robię, to przyznaję, że zawsze czuję zachwyt i coś na kształt „puchu marnego” wobec ich majestatyczności. O swojej wędrówce napisałeś tak lekko, że nawet ja uległam wrażeniu, że też bym dała radę. 🙂 W kwietniu tego roku, Mój Mąż zaproponował mi bilet do Krakowa i samotny wyjazd. Przeczytał w komentarzach na blogu, że chciałam się spotkać z koleżanką. Stchórzyłam i odmówiłam. Nie podróżuję sama i nawet odwiedziny w tak atrakcyjnym miejscu nie przezwyciężyły mojego oporu, a pewnie też wygody i przyzwyczajenia. Doskonale się… Czytaj więcej »

Duśka

Od mojego rozwodu stanęłam przed wyzwaniem samotnych wyjazdów. Pierwsze co musiałam zrobić, to pokonać własne ograniczenia, które miałam w głowie. A do tego oczywiście standardowe pytania znajomych, typu „ale jak to jedziesz? Sama???” W tym roku poszłam o krok dalej, sama leciałam samolotem, bez żadnej osoby towarzyszącej ani wycieczki zorganizowanej. Przesunęłam swoje horyzonty 😉 Czasem samemu nie znaczy samotnie. Choć we dwje zawsze raźniej 😉

boja

Jeżeli chodzi o moje preferencje podróżnicze, to najbardziej lubię fotorelacje z podróży innych, zwłaszcza Twoich…

Agnieszka Wieczorek

Ja zawsze jeżdżę z kilkoma najbliższymi osobami i jest super, bo nikt nie narzeka i nie marudzi.
Zazdroszczę tego wypadu w Pieniny. Dobrze, że uślizg skończył się tylko na kilku siniakach.
Widok z pokoju rewelacja 🙂

Marta

Samotne podróże? Nawet gdybym chciała, muszę na to poczekać minimum kilkanaście lat.
Na te trochę czasu mam już zapewnione towarzystwo.

Ale fakt, człowiek dopiero wtedy może prawdziwie odczuć wolność, kiedy nie musi się na nikogo oglądać i słuchać czyichś popędzań/narzekań itp.

Zdjęcia robisz przepiękne. Nie żal Cię wysłać w najpiękniejsze tereny!

A propo’s Jakie wybrałbyś miejsca wg Twojej oceny – najpiękniejsze w świecie?

Ja cóż, zdradzę od razu, że dla mnie były by to dwa miejsca: Bukowe Berdo w Bieszczadach oraz wąwóz Sybir w Teplickim Skalnym Mieście.

Pozdrawiam Ciebie, Pieniny i lasy wszelakie! (przekaż im, jeśli możesz)

alElla

Klik dobry:)
Jak pięknie pokazane kolory jesieni. A zdjęcia zamglone są takie tajemnicze… Można się zadumać…

Greenelka

Hegemonie, ja bardzo lubię samotne wycieczki, ale trzeba dodać, że zawsze mam przy sobie moje psy. Mieszkam w takich okolicach, że mogłabym cały dzień łazić po lasach i wzgórzach i nie spotkać nikogo. Poza tym nikt z ludzi, którzy mieszkają w okolicy, nie chodzi bez potrzeby na wycieczki. Na grzyby, jeżyny, owszem. Dla odpoczynku i kontaktu z naturą, absolutnie nie. Zatem chodzę sama. Zresztą powiem Ci, że to lubię. Mam spokój. Twoje zdjęcia są cudowne, po prostu cudowne. Nie umiem robić takich, niestety. Podziwiam. A Polska jest piękna. Moi znajomi polecieli do Nowej Zelandii i przesyłają zdjęcia, że niby taki… Czytaj więcej »

Greenelka

Może masz racje, każdy musi znaleźć miejsce dla siebie.:)

Magda

Piękne zdjęcia. Uwielbiam zdjęcia robione jesienią.
Lubię podróżować zarówno samotnie jak i w towarzystwie. W moim przypadku zależy to od tego w jakim jestem humorze gdy planuję podróż. 🙂

Paulina

Bardzo przyjemnie wędrowało mi się wraz z Twoim tekstem i fotografiami przez góry, które ostatnio schodziłam jakieś 5 lat temu, a uwielbiam! Dziękuję za tę podróż :)))

Stokrotka

Przecudny był ten Twój samotny wypad w Pieniny. Mimo wszystko uważam, że są momenty w takich wędrówkach w których człowiek powinien swoje wrażenia zachować tylko dla siebie.
No i obowiązkowo podzielić się nimi ze znajomymi blogerami.

P.S Zapraszam na 6-te urodziny.

Ultra

Profesjonalne zdjęcia urzekają, widać dopracowanie w każdym szczególe. Obecnie w Pieninach śnieżno, pisze mi koleżanka, więc trzeba uważać. Właśnie podjąłeś ważny wątek, czemu urlopowicze omijają Pieniny wczesną jesienią, kiedy nie ma tłoku, a jest tak bajkowo. Nie zwiedzam szlaków z grupą ani pojedynczo. Uważam, że dobrze mieć u boku osobę, z którą można porozmawiać i która poda rękę, gdy sił braknie.
Zasyłam serdeczności

ariadna

Osobiście wolę jednak towarzystwo, a że najczęściej mężowskie…. 😉

Zdjęcia wyszły Ci jak zwykle piękne, więc ta samotność wyszła nam na dobre. Tak, tak, nam, bo przecież to my właśnie patrzymy na te cudeńka 🙂

kasia

śliczne zdjęcia. Jesień w górach – moje marzenie 🙂

Kamila

Piękne zdjęcia! Strasznie żałuję, że tej jesieni nie udało mi się dotrzeć w te strony (a tak sobie obiecywałam, że znajdę czas). Póki co zostaje podziwianie ich na Twoich kadrach ;).

dahutt

Zdjęcia piękne. Dzięki za instrukcje o mgle ;). Jak spływ – to pomyśl, czy nie wybrać słowackiego, za moich czasów był dłuższy. Od dzieciaka nie była w Pieninach – po obejrzeniu wschodu słońca na Sokolicy nie bardzo wiedziałam, co tam robić [trasą prostszą wchodziłam, a byłam tak śpiąca, że liczy się jak pijana, dlatego nic mi się nie stało] – w góry, nawet takie niezbyt wysokie, nauczono mnie w towarzystwie wypróbowanym chodzić. Wiesz, może nie być zasięgu i jak wezwiesz pomoc? A wypróbowane – bo mąż kiedyś w deszczu sprowadzał ze szczytu Japoneczkę, którą towarzystwo zagubiło i olało. Ze strachu… Czytaj więcej »

dahutt

jest jeszcze kwestia pryncypiów – tatuś, który mnie uczył, że zawsze z kimś w góry – jak przychodzi co do czego to po 60 zaczął samotne wyprawy. Bo jak umrzeć to na swoich warunkach, nie życzy sobie reanimacji i jak go dosięgnie zawał, to tak miało być. …ale że tym kajakiem to teraz ? Miejscami kajakarze się pojawiają, ale sam przełom jest dość zdradliwy. Choć skoro lubisz wyzwania – będę szczerze kibicować.

parrafraza

Samotna wędrówka ma swoje dobre strony, ale to nigdy nie było dla mnie. Wystarczy druga osoba i już nie słyszę tej przerażającej ciszy 😉 Cóż, człek to zwierzę stadne, a ja choć introwertyczka to jednak dla dobrego samopoczucia potrzebuję …choćby psa. Tłumów natomiast nie znoszę.
Przepiękne, klimatyczne zdjęcia 🙂 Taka mgła, choć przykra i dla nas i dla aparatu daje przepiękne efekty.

Maks

Jak zwykle świetne zdjęcia 🙂
W Pieninach byłem tylko raz na Trzech Koronach. Niewysokie góry, ale widok ze szczytu jest chyba moim ulubionym górskim krajobrazem. Niesamowita przepaść.
Nigdy nie chodziłem samotnie po górach, ale kiedyś z ciekawości spróbuję.
Pozdrawiam 🙂

chomikowa

BOSKIE zdjęcia hegemonie 🙂 🙂 🙂 Ta nasza jesień w górach 🙂
Coraz częściej lubię jeździć sama. Na nikogo nie muszę się oglądać, nikt niczego na mnie nie wymusza. A moze po prostu trafiam na nieodpowiednich towarzyszy podróży 😉

oko

nie dalej jak dwa dni temu znalazłem napis na murze:
„nie rozmawiaj z obcymi, bo jeszcze kogoś poznasz”
i jakoś skojarzyło mi się z tym schroniskiem, które solowo zwizytowałeś w ramach przymusowego urlopu.

oko

gdybyś zdarzył się w moich okolicach, to pokażę – najbardziej niegrzecznie jak umiem – paluchem, szczególnie, że most jeden z najbardziej rozpoznawalnych w mieście tuż obok, a do tych wszystkich naj-naj, bardzo już blisko

Martka Natura

Bardzo się cieszę, że tu trafiłam – w przyszłym roku, jesienią, zamierzam wybrać się w góry. Zawsze chciałam pojechać w Pieniny i chyba Twój post mnie przekonał. A schronisko Trzy Korony w Sromowcach Niżnych na pewno zapamiętam 😉

Aneta

Jak Ty pieknie piszesz … zachwycajaca opowiesc o Tobie i o Pieninach

Kasia Hartung

Uwielbiam takie zdjęcia, takie miejsca, kocham góry! My za trzy tygodnie wybieramy się w ukochane Bieszczady 🙂

Piękne zdjęcia i tak samo miła dla duch relacja 🙂 Boże, jak mi tęskno do tych klimatów! Na szczęście w tym roku wynosimy się ze Szkocji! Wielu tu przyjeżdża i zachwyca ich wszystko. Mnie jednak poczucie obcości przeszkadza w kontemplowaniu otoczenia. Moje serce zawsze wyrywa się gdzie indziej 🙂 i dlatego każdy urlop wykorzystuję na dalsze niż po Szkocji wyjazdy. Sama chyba troszkę obawiałabym się wyjeżdżać, najpewniej czuję się z Marcinem- tworzymy bardzo zgrany i zgodny duet, choć różnimy się charakterami. Uwielbiamy nasze wędrówki z napakowanymi plecakami i namiotem. Wolę zabrać podstawowy komplet ubrań na zmianę- bardzo minimalistyczny, ale nie… Czytaj więcej »

olo jedlina

wszystko „pięknie-ładnie” ale zabrakło mi jednej, podstawowej informacji… KIEDY? 😉

w sensie, konkretnie jaka to była połowa i którego miesiąca. W tym roku byłem tam w pierwszej połowie października i jeszcze było bardziej letnio niż jesiennie… wg mnie, by złapać jesienny klimat w Pieninach należy zabukować sobie czas na przełomie października i listopada