Spis treści
W Polsce, poza Tatrami, ciężko znaleźć popularniejsze góry, niż Karkonosze. Może mogłyby z nimi rywalizować Bieszczady, ale tam znacznie trudniej dojechać niż do Szklarskiej Poręby czy Karpacza.
Jeszcze do niedawna nie lubiłem Sudetów, a szczególnie Karkonoszy. Absolutnie nie chciałem tam jeździć. Nie mam pojęcia, co zadecydowało o tej niechęci – nieudana wycieczka szkolna, czy jeszcze gorszy wyjazd z rodzicami na ferie wielkanocne?
Na szczęście czasy niechęci jakiś czas temu minęły. Przekonałem się do Sudetów, kilka razy pisałem o nich na blogu – chociażby o Rudawach Janowickich czy Górach Izerskich. Teraz przyszedł czas na jeden dzień w Karkonoszach, a konkretnie na wycieczkę na Śnieżkę.
Jeden dzień w Karkonoszach – skąd wyruszyć na Śnieżkę?
Polacy najchętniej wyruszają na najwyższy szczyt Sudetów z Karpacza. Można podejść czarnym szlakiem lub wjechać wyciągiem na Kopę (potem i tak czeka cię podejście na szczyt, ale znacznie krótsze).
Można też pojechać do czeskiego Peca pod Śnieżką i skorzystać z nowoczesnej kolejki gondolowej. Czeską kolejką wjedziesz luksusowo na sam szczyt, ale nie zawsze tak się dzieje. Jeżeli wieje zbyt porywisty wiatr (a to często zdarza się na Śnieżce), to zostaniesz dowieziony tylko do stacji pośredniej, na Růžovą horę, skąd musisz podejść żółtym szlakiem na Śnieżkę
Śnieżka, szczyt magiczny
Jej nazwa pochodzi od śniegu, gdyż przez większą część roku może na niej zalegać pokrywa śnieżna. Co ciekawe, w XVI w. wskutek przeprowadzenia błędnych pomiarów, uznano Śnieżkę, za najwyższy szczyt Europy. Potem pomiary skorygowano, ale Śnieżka i tak dzierży kilka rekordów – jest najwyższym szczytem Sudetów (według ostatnich pomiarów 1603 m. n.p.m.), przed laty była to najwyższa góra Królestwa Prus, a obecnie jest najwyższym szczytem Republiki Czeskiej. W 1945 r. o mały włos, nie doszłoby do wojny polsko-czechosłowackiej, która miała toczyć się między innymi o przynależność państwową Śnieżki.
Na Śnieżce znajduje się budynek Obserwatorium Wysokogórskiego IMGW, który ma bardzo charakterystyczny kształt latających spodków. Został wzniesiony w latach 1966-74 w stylu modernistycznym. Działa w nim także restauracja. Obecnie na Śnieżce nie ma już żadnego schroniska.
Inną ciekawą budowlą wzniesioną na Śnieżce jest barokowa kaplica Św. Wawrzyńca, której budowę zaczęto w 1665 r. dla zakonu Cystersów, a ukończono i poświęcono w 1681 r.
Ze Śnieżki rozciąga się fantastyczny widok, podobno przy dobrej pogodzie można z niej zobaczyć Wrocław. Należy jednak pamiętać, że pogoda często potrafi być wyjątkowo kapryśna. Wieją tu huraganowe wiatry, nierzadko trafia się mgła, a śnieg potrafi leżeć od października do maja. Średnia roczna temperatura na Śnieżce wynosi 0 stopni Celsjusza. Podobno na Śnieżce zdarza się obserwować ognie św. Elma oraz widmo Brockenu.
Śląski Dom
Schronisko „Śląski Dom” wyróżnia się jasną kolorystyką i jest świetnie widoczne ze szczytu Śnieżki. Obecny budynek wzniesiono w latach 20. XX w. Wiele razy przechodziłem obok Śląskiego Domu, jednak ani razu nie zatrzymałem się tam, ani na nocleg, ani na posiłek, jedynie korzystałem z toalet, więc nie jestem w stanie nic więcej na temat tego obiektu powiedzieć, oprócz tego, że jest bardzo fotogeniczny.
Jeden dzień w Karkonoszach – Równia pod Śnieżką
To płaski, niemal monotonny obszar rozciągający się pod najwyższym szczytem Karkonoszy. Dość niesamowity widok, jak na tereny położone wysoko w górach. Równia miejscami porośnięta jest kosodrzewiną, część jej obszaru zajmują tzw. bagna wysokie. Mimo, że niezbyt głębokie, to pochłonęły w swojej historii niemałą liczbę ofiar. Z tego powodu niektóre szlaki są poprowadzone po drewnianych pomostach, na przykład niebieski szlak wiodący od Śląskiego Domu, do położonego po czeskiej stronie schroniska Luční bouda.
Luční bouda i czeskie piwo
Śląski Dom, po polskiej stronie wyróżnia się odważną kolorystyką, natomiast Luční bouda, wyglądem nie powala. Przypomina wielkich rozmiarów stodołę, chociaż jest to jedno z najstarszych schronisk w Karkonoszach. Warto tu zajrzeć z dwóch powodów – po pierwsze ze względu na malowniczość szlaku poprowadzonego na drewnianych platformach (już wspominałem), po drugie ze względu na czeskie piwo. Nie wiem, który argument bardziej cię przekonuje, u mnie rysuje się lekka przewaga tego drugiego.
Do Polski można wrócić żółtym szlakiem, który doprowadza do czerwonego szlaku „przyjaźni polsko-czeskiej”.
Jeden dzień w Karkonoszach – Rozdroże koło spalonej strażnicy
W tym miejscu trzeba podjąć decyzję – czy schodzić niebieskim szlakiem prowadzącym do schronisk Strzecha Akademicka i Samotnia, czy zostać na czerwonym szlaku i skierować się w kierunku Słonecznika, a potem Pielgrzymów. Obie trasy finalnie kończą się w Karpaczu
Niebieskim szlakiem – Schroniska „Strzecha Akademicka” i „Samotnia”
Niebieski szlak uznawany jest za łatwiejszy, a po drodze możemy zatrzymać się aż w dwóch schroniskach.
Pierwsze to Strzecha Akademicka. Jest to duże schronisko, w którym może nocować nawet 140 osób. Schronienie dla wędrowców i turystów w tym miejscu istniało już od połowy XVII w. W 1790 r. w ówczesnym budynku schroniska nocował sam Goethe. Obecny budynek został wzniesiony w 1906 r. i, jak na ówczesne czasy, był wyjątkowo nowocześnie urządzony.
Dużo ładniejsze jest oddalone o 10 minut drogi mniejsze schronisko Samotnia. Położone jest tuż nad Małym Stawem. Historia tego miejsca także sięga XVII w.
Od Samotni schodzi się już dość monotonnie szlakiem do Karpacza
Czerwony szlak – wędrówka nad kotłami
Zamiast schodzić w dół niebieskim szlakiem, można dalej wędrować granią szlakiem czerwonym. Jeżeli jest ładna pogoda i dalekie widoki, to radzę wybrać właśnie tę trasę. Z czerwonego szlaku roztacza się wspaniała panorama na polodowcowe jeziora: Mały Staw (doskonale widać też Samotnię) i Wielki Staw.
Jeden dzień w Karkonoszach – Słonecznik
Wędrując dalej czerwonym szlakiem trafiamy na grupę skał poetycko nazwaną Słonecznik (jak u van Gogha). Miejsce jest piękne, można na chwilę przysiąść na kamiennej ławie, która pojawiła się pod Słonecznikiem w 1906 r. Z przodu Słonecznika widać skałę przypominającą postać człowieka lub diabła, stąd wzięła się inna nazwa – „Diabli Kamień”.
Dlaczego Słonecznik jest Słonecznikiem? Zarówno czeska, jak i niemiecka nazwa w tłumaczeniu na polski brzmi, „Południowy Kamień”, ponieważ mieszkańcy kilku miejscowości położonych w Kotlinie Jeleniogórskiej, właśnie nad tą formacją skalną mogą obserwować słońce w samo południe. Słonecznik brzmi lepiej niż południowy kamień, prawda?
Słonecznik jest bardzo wdzięcznym obiektem do obserwacji, gdyż widać go z daleka, z kilku różnych szlaków, może więc służyć jako punkt orientacyjny, w razie pogubienia się w górach.
Jeden dzień w Karkonoszach – Pielgrzymy
Od Słonecznika do Pielgrzymów idzie się około 20 minut żółtym szlakiem. Pielgrzymy, to kolejna bardzo ciekawa formacja skalna, częściowo skryta wśród drzew. Nie jest to jedna skała, tylko cała grupa skalna o fantazyjnych kształtach. Pasjonaci na pewno dostrzegą w ich budowie wiele ciekawych zjawisk geologicznych i geomorfologicznych, mnie wystarcza informacja, że są to skały granitowe.
Od Pielgrzymów do Karpacza idzie się dalej żółtym szlakiem, aż do miejsca, gdzie łączy się on ze szlakami zielonym (Bronka Czecha) i niebieskim. Niebieski prowadzi do Świątyni Wang, a zielony do wyciągów krzesełkowych.
Co jeszcze zobaczyć w okolicy?Karkonosze to zdecydowanie najpopularniejsze pasmo górskie w rejonie, ale warto też wybrać się na inne wycieczki górskie – chociażby w Góry Izerskie czy tajemnicze Rudawy Janowickie. Nie należy pomijać Jeleniej Góry wraz z uzdrowiskiem w Cieplicach. Można też zwiedzić najbliższe okolice Jeleniej Góry – znajdziesz tam zamki, pałace, wodospady i Ogród Japoński. |
Jeden dzień w Karkonoszach – podsumowanie
Wycieczka na Śnieżkę w Karkonoszach, to bardzo popularny turystycznie szlak. Latem można na nim spotkać tłumy. Ja bywam tam jesienią – we wrześniu lub październiku i wtedy nie jest zbyt tłoczno, w każdym razie zdecydowanie mniej tłoczno niż w Tatrach. Zazwyczaj mam też szczęście do pogody, jeszcze nigdy nie wędrowałem przy złej widoczności. Jednak przewodnicy karkonoscy ostrzegają, że załamania pogody w tym rejonie to norma, dlatego niech nikogo nie zwiedzie łatwość szlaku i nie wybiera się bez odpowiedniego ekwipunku na wycieczkę. Przed wyjściem zajrzyj na stronę Grupy Karkonoskiej GOPR możesz też pobrać aplikację ratunkową na telefon.
A ty jak się przygotowujesz na górskie wycieczki? Co zawsze zabierasz ze sobą?
Och, przywołałeś cudne wspomnienia, szkoda, że wszędzie teraz tłumy…ale to znak czasu, niestety.
Wiesz, byłem ostatni raz na Śnieżce na początku września i jakiegoś wielkiego tłoku nie było. Więc może nie jest tak najgorzej? 🙂
Wędrowałam tam latem i zimą. Zawsze jest pięknie, choć jak piszesz – wieje tam codziennie, więc cieplutki strój konieczny. Mam na blogu parę zimowych scen z tego szlaku. Może cię zainteresują: https://kieruneknadzis.blogspot.com/2020/02/karpacz-wspomnieniowo_7.html
Pozdrawiam:)))
Dzięki za linka, idę zobaczyć 🙂
Mój ostatni pobyt na Śnieżce nie wiązał się z żadnymi widokami. Cały szczyt opanowały mgliste obłoki. A obserwatorium zobaczyłem będąc jakieś 10 m od niego. Szczyt zobaczyłem dopiero w drodze powrotnej , gdzieś w okolicach Kaskad Łomniczki. Na szczęście kilka razy wcześniej miałem ładną pogodę. Karkonosze oferują rozległe panoramy i fajne,wytyczone prawie na jednym poziomie szlaki turystyczne.
Pozdrawiam.
Ja jeszcze Śnieżki w chmurach nie widziałem, tylko słyszałem opowieści, że często tam nie ładnej pogody. Widać miałem zawsze sporo szczęścia, że nie trafiłem na taką mgłę o jakiej piszesz
Klik dobry:)
Wycieczki górskie są już poza moim zasięgiem. Z przyjemnością więc czytam, co napisałaś i wskrzeszam wspomnienia.
Pozdrawiam serdecznie.
Cieszę się, że mogę takie teksty pisać 🙂
Być byłem, tereny lubię, malownicze są – jak dla mnie to jednak łatwiej w Biesy niż Sudety, ale oczywiście dla Ciebie jest dokładnie odwrotnie.
Na pewno postaramy się tam wrócić, wszak zbieramy Koronę Gór Polski i Śnieżki nie sposób pominąć. Na pewno też gdzieś się zatrzymamy, ale gdzie? To już będzie wypadkowa wielu czynników.
Wiem, że zbieracie Koronę 🙂 Twoja sytuacja jest całkiem inna niż moja. Możesz po prostu wybrać się w góry na jeden dzień i wrócić, u mnie tej opcji nie ma. Nawet wybranie się na najwyższe wzniesienie w Łódzkiem, czyli Fajną Rybę, to też niełatwe przedsięwzięcie komunikacyjne dla człowieka, który nie ma samochodu…
Poniekąd tak – ale zauważ że stosunkowo blisko, to mam do Niskiego, niedaleko w Sądecki, przyzwoicie w Biesy i Gorce, ale reszta tu już kilka godzin jazdy. Gdzie indziej nawet głupio się na jeden dzień wybierać.
Ale fakt, faktem samochód się przydaje.
Spory kawał gór masz w zasięgu niezbyt długiej wycieczki. Wiem, że w Sudety, to dla ciebie też dość daleko.
Dla mnie góry, to większy wysiłek organizacyjny, ale też pewnie trochę brak determinacji, bo mimo braku samochodu i odległości, mógłbym częściej tam bywać. Muszę w tym roku bardziej się zmobilizować 🙂
Ciekawa byłam Twojej perspektywy tego miejsca, gdyż byliśmy tam początkiem października. Same Karkonosze zrobiły na nas pozytywne wrażenie, może dlatego, że dwa na trzy dni szliśmy bez tłumów, a może też dlatego, że wybieraliśmy trasy mniej uczęszczane. Dla mnie Śnieżka jako szczyt górski godna podziwu, wejście wymagające jak dla mnie, może to też kwestia kondycji, ta nie była w najlepszym stanie 🙂 Jednak Śnieżka jako miejsce – „statek kosmiczny” bardzo zaniedbana. Nie wiem jak Ty, ale gdy my byliśmy restauracja była nieczynna z adnotacją (do odwołania). Poza tym, pierwszego dnia zrezygnowaliśmy z wejścia na Śnieżkę zaraz za Strzechą Akademicką właśnie… Czytaj więcej »
Jeżeli chodzi o restaurację na Śnieżce, to nawet tam nie próbowałem zaglądać. Śnieżkę traktuję wyłącznie, jako rewelacyjny punkt widokowy, zatrzymać się wolę w jakimś schronisku, trochę niżej :-). Jeszcze nie miałem w Karkonoszach kiepskiej pogody, widocznie mam dużo szczęścia, albo zbyt rzadko tam jeżdżę. Jeżeli mieliście dwa dni z pogodą i dwa dni bez tłumów, to znaczy, że wyjazd był udany 🙂
Jak fajnie wrócić na swoje stare ścieżki za sprawą Twoich zdjęć. Niestety ja nie miałam tyle szczęścia do pogody żeby pstrykać, bo jak chyba zawsze, jak już wejdę na szczyt, albo do jakiegoś ciekawego miejsca, to muszą obowiązkowo zejść chmury i nici z widoków 😉 co prawda ja szłam zupełnie inaczej bo z Bierutowic i Wangu niebieskim do Samotni, drugiego dnia przez Polanę na Pielgrzymy i Słonecznik, powrót górą nad Kotłami, a ostatniego dnia zazwyczaj z Samotni na Śnieżkę i Białym Jarem do Karpacza. Nie oszczędzałam się i swoich nóg 😉 i zawsze wspominam te wędrówki z sentymentem…..
Właśnie w górach jest fajnie, gdy nie oszczędza się i swoich nóg 🙂 Lubię zejść ze szlaku porządnie zmęczony 🙂 Ja mam to szczęście, że gdzie nie pojadę, to mam słońce i chmury się rozstępują. Naprawdę niewiele wyjazdów w życiu miałem bez dobrych widoków. Może słońce lubi zapaleńców fotograficznych? 🙂
No mnie raczej bardziej kocha księżyc, bo mam ten komfort, że go pstrykam jak wariatka z okien mego szato 😉 ale podpowiedziałeś mi świetną rzecz, a mianowicie powrót w Karkonosze, żeby sprawdzić czy i tym razem chmury mnie otulą szczelnie, czy jednak nie 😉
Wszystko zależy, jaką porę roku wybierzesz. Sądzę, że można jakoś określić prawdopodobieństwo ładnej pogody w Karkonoszach. Ale czy będzie ładnie, czy chmurzasto, to w Karkonosze i tak warto się wybrać 🙂
Śnieżka kojarzy mi się z dość zabawną sytuacją. Było to wiele lat temu, kiedy nie wolno było w takich miejscach przekraczać granicy. Na Śnieżkę weszło małżeństwo z małym pieskiem, który za nic miał granicę i przebiegł na drugą stronę. Biegający za pieskim pogranicznicy zebrali sporą kibicującą im widownię – był niezły ubaw.
Tak pamiętam te czasy. Byliśmy na wycieczce klasowej i robiliśmy wspólne zdjęcie. I chyba jakaś osoba wystawała poza słupek graniczny, bo dość szybko pojawił się WOP, by nas pouczyć 🙂