Nie tak dawno stanąłem przed koniecznością wymiany wszystkich butów turystycznych, jakich używam do różnych rodzajów aktywności outdoorowych. Potrzebuję czterech rodzajów: – sandałów trekkingowych, lekkich butów turystycznych, popularnie zwane „adidasami” oraz niskich i wysokich butów górskich. Jedynie z zakupem sandałów nie miałem żadnego problemu – od kilkunastu lat używam tego samego modelu tej samej marki, który, jak dotąd, mnie nie zawiódł. Nabycie pozostałych, okazało się nie lada kłopotem. Zanim wybrałem to, w czym obecnie chodzę, popełniłem kilka poważnych błędów, które znacząco nadszarpnęły mój budżet. Stąd ten artykuł, który ma ostrzec was przed błędnymi decyzjami zakupowymi i jednocześnie pokazać, jakie buty turystyczne wybrać, aby potem nie żałować.
Tytułem wstępu
Nie napisałem tego artykułu na zlecenie żadnej marki, nie czerpię z niego też żadnych innych korzyści. Mój tekst kieruję do większości ludzi lubiących aktywnie spędzać czas na świeżym powietrzu. Nie skorzystają z niego ci, którzy niemal każdy weekend spędzają na wymagających wysokogórskich szlakach, wielbiciele ekstremalnych wyzwań sportowych oraz biegacze.
Jakie buty turystyczne kupić, gdy gorsze wypiera lepsze?
Najmniejsze wymagania mam wobec lekkiego obuwia turystycznego, którego używam w ciepłej porze roku na wycieczki piesze i rajdy rowerowe. Potrzebuję butów wygodnych, w których stopa zbytnio się nie przegrzewa. Raz w życiu trafiłem, na buty idealne, wyprodukowane przez firmę Jack Wolfskin. Zapłaciłem niemało, lecz było warto. Buty nie tylko wprost idealnie leżały na nodze, ale także okazały się niezwykle trwałe i praktyczne. Niestety, gdy po paru latach zużyłem je do cna, okazało się, że firma nie produkuje już tego modelu. W zamian za to w sklepie zaoferowano mi kilka par butów – wszystkie niewygodne i mało praktyczne. Nie tylko Jack Wolfskin podąża drogą zastępowania sprawdzonych modeli, przez ich karykaturę, postępują tak niemal wszystkie znane mi marki. Obecnie używam butów wyprodukowanych na zlecenie jednej z sieci sklepów sportowych. Okazały się nie tylko znacznie tańsze, ale też zaskakująco wygodne. Trwałością dorównują modelom sygnowanym przez znanych producentów.
Biednego nie stać na tanie produkty – prawda czy szkodliwy mit?
Kiedyś wierzyłem w ten mit, bo rzeczywiście drogie rzeczy były nie tylko ładniejsze, ale i solidniej wykonane. Szczególnie istotne było to przy wyborze górskich butów trekkingowych, zarówno płytkich, jak i wysokich, ponieważ musiały one wykazać się znacznie lepszymi parametrami, niż popularne „adidasy”. Oprócz wygody, ważna była solidna podeszwa oraz odporność na wodę. Nie były to buty tanie, kosztowały nie mniej niż 500-600 zł, ale miałem zapewniony luksus niezawodności na kilka ładnych sezonów.
- Proszę pana, jeżeli chce pan kupić dobre buty – niedawno usłyszałem, jak sprzedawca w renomowanym sklepie sportowym doradza klientowi – to lepiej zdecydować się na producenta, który specjalizuje się wyłącznie w butach, a nie firmę, która produkuje niemal cały asortyment sportowy.
Tu padła nazwa włoskiego producenta, który rzeczywiście specjalizuje się jedynie w butach, a jego nazwa rozpoczyna się na literę „S”. Uśmiechnąłem się ironicznie, gdyż ostatnio produkty tej firmy, po dwóch trzech sezonach, rozleciały mi się w sposób niezwykle spektakularny.
Jaka piękna tragedia, ech!
Przyjmuję do wiadomości, że buty mogą się psuć i zużywać, ale nie akceptuję sytuacji, gdy się wprost rozpadają na kawałki.
- Widzi pan, ktoś po prostu te buty źle zszył – spokojnie wyjaśnił mi szewc, gdy po półtora roku na jednym z butów zrobiła się nieładna szpara.
Szycie nie było łatwe, ale trafiłem na ambitnego szewca, który naprawił rozdarcie, jednak nie dał mi dużej nadziei na długie użytkowanie. Gdy rok później pojawiłem się u niego z tym samym problem, odmówił usługi. Pokazał mi popękaną podeszwę i wyjaśnił, że nie ma sensu wydawać kolejnych pieniędzy na obuwie, które i tak już do niczego się nie nadaje. Podeszwa wyglądała tak, jakbym zdzierał ją na wymagających wysokogórskich szlakach, a ja używałem butów jedynie w czasie spacerów po polach i lasach lub w trakcie nielicznych wypadów w Beskidy. Wtedy, jeszcze tłumaczyłem sobie, że miałem pecha trafiając na wadliwy egzemplarz, najlepszym się to zdarza.
Rok później inne buty tej samej firmy rozleciały mi się podczas 30 kilometrowej wędrówki w okolicach Łodzi. Na całym obwodzie buta odkleiła się podeszwa, której szewc nie chciał już sklejać, pokazując mi identyczne dziury, jak w poprzedniej parze.
W równie dramatyczny sposób rozleciały się buty znanej i drogiej sportowej firmy amerykańskiej, której nazwa zaczyna się na literę „C”. Po półtora roku niezbyt intensywnego użytkowania materiał popękał na szwach, jakby był wykonany nie ze skóry, a z papieru i plasteliny. Zraziłem się do drogich marek. Kupiłem górskie buty w tej samej sieciówce, co lekkie „adidasy”. Niestety i one nie dały rady. Na szczęście „padły” w okresie gwarancji, a firma szybko uwzględniła reklamację.
Obecnie testuję buty popularnej firmy, której obuwie nie jest tanie, jednak raz w roku można trafić na sensownie przecenione egzemplarze. Gdy trochę w nich pochodzę (minimum pół roku), to dodam recenzję.
Podsumowanie – jakie buty turystyczne wybrać, aby potem nie żałować
Moja wczesna młodość przypadła na czasy PRL. Pamiętam toporne, niezbyt wygodne, ale praktycznie niezniszczalne buty, w których przemierzałem górskie szlaki. Mówiło się, że gospodarka komunistyczne tworzy produkty lichej jakości. Jak widać, wytwory gospodarki kapitalistycznej są na pewno ładniejsze i wygodniejsze, lecz ciężko mówić o jakiejkolwiek trwałości. Ogromna zmiana na niekorzyść zaszła w ciągu ostatnich 5-10 lat. Przeraża, że buty dedykowane górskiej wędrówce, stwarzają niebezpieczeństwo, że mogą rozpaść się na szlaku. Wtedy czeka nas powrót w samych skarpetkach, chyba że zapasową parę butów będziemy nosić ze sobą w plecaku. Czym w takim razie kierować się przy zakupie?
- jeżeli w góry jeździcie okazjonalnie i nie są to Alpy czy Wysokie Tatry, pomyślcie nad butami marek własnych sieci typu Intersport, Decathlon, czy Go Sport. Jakość będzie podobna, a cena znacząco niższa
- jeżeli jesteście zapalonymi górołazami, to wypytajcie znajomych, czy mają buty, które im się nie rozpadły w ciągu ostatnich trzech sezonów i kupujcie te same modele. Nie przetestowałem wszystkich dostępnych na rynków marek, więc być może ktoś jeszcze odpowiedzialnie produkuje buty trekkingowe. Jest też opcja kupienia butów z najwyższej półki, ale wtedy musicie być przygotowani na wydatek ok. 1000 zł za jedną parę butów.
- jeżeli używacie butów, które są wygodne i trwałe, natychmiast kupcie kolejną parę na zapas, bo producent prawdopodobnie przerzuci się na model droższy i mniej udany.
- rozważcie zakupów butów roboczych, zamiast turystycznych. To rozwiązanie bardzo sobie chwalą w komentarzach niektórzy czytelnicy bloga.
Jeżeli jesteście szczęśliwymi posiadaczami wygodnych, trwały i sprawdzonych na szlakach butów, których używacie od co najmniej trzech lat, to podajcie w komentarzu nazwę i model. W ten sposób pomożecie nie tylko mnie, ale i czytelnikom bloga w wyborze obuwia, które nie zawiedzie podczas wędrówek.
Wszystkiego najlepszego w kolejnym roku, oby był łaskawy dla wszystkich! 🙂 Dobrych butów rok temu się naszukałem jak głupi, a chciałem tylko zwykłe buty zimowe do chodzenia ze psem i w ogóle, żeby się nie rozpadły i były wygodne. Prawie pół roku straciłem na zwiedzanie sklepów i stoisk, bez efektu. Wreszcie trafiłem na sklep z odzieżą roboczą, zachodzę, pytam o dobre buty, a sprzedawca: – Z utwardzanymi noskami czy sama skóra? – Sama skóra. Poszedł, wrócił za chwilę z parą skórzanych traperów, za jedyne 160 zł. – Niech pan jeszcze weźmie impregnat i lata wytrzymają! I nie powiem, rok minął,… Czytaj więcej »
Również dla Ciebie wszystkiego co najlepsze w tym nowym roku i w latach 20. 🙂
Widzę, że nie tylko ja szukałem botów, jak głupi. Teraz naprawdę jest coś dobrego, wygodnego i trwałego znaleźć. Nigdy bym nie pomyślał, że można szukać butów w sklepach z odzieżą roboczą, ale to jest logiczne rozwiązanie. Przy następnych poszukiwaniach będę miał i takie sklepy na uwadze 🙂
Powiedzmy sobie szczerze, że oferta w normalnych sklepach nie jest dla normalnego faceta. Ja nie wiem dla kogo te buty są? Nie dość, że wyglądu nie mają to niewygodne, kompletnie nie na moje nogi w dodatku rozpadają się wciągu dosłownie miesiąca, góra trzech.
Dopadłem też na jesieni miękkie „adidaski”, idealne dla mnie,ale jednak podeszwy się już zdeformowały na tyle, że zdecydowanie na nowe ne wyglądają. Ale wygodne nadal są, chociaż śliskie jak cholera.
W tych sklepach z odzieżą robocza są ciekawe rzeczy, jako to również kurtki czy koszule. A wszystko w dobrych cenach. Warto zaglądać. 🙂
Muszę takie sklepy namierzyć w Łodzi. Dowiedziałem się, że warto sprawdzać też sklepy z odzieżą militarną i myśliwską. Podobno bardzo solidne buty w granicach 200 zł można tam nabyć. Na razie jestem obkupiony, ale nie wierzę w trwałość tego, co posiadam, więc pewnie wkrótce będę musiał znowu pochodzić po sklepach 🙁
Właśnie od jakiegoś czasu myślę nad zakupem niestety kolejnych butów na kolejną ponad 200 km wędrówkę po górach i wszelkiego innego rodzaju nawierzchni . Rok temu bez żadnej wiedzy tak naprawdę kupiłam buty do wędrówki w Decathlon i ogólnie sprawdziły się, nie mogę powiedzieć, że nie, bo i wygodne były i pokonywały drogi od asfaltowych, przez polne, górskie ścieżki, błoto i deszcz. No ale nawet z ciekawości zerknęłam przed chwilą na podeszwę i ku mojemu zdziwieniu na obu jest pęknięcie. No cóż, grunt, że kosztowały niecałe 60 zł, więc nie mam powodów do płaczu i narzekań, zwłaszcza, że naprawdę jeden… Czytaj więcej »
Wolałbym liczyć bardziej na solidne wykonanie niż szczęście. Szczególnie, że buty są najważniejsze. Jak popsuje się kurtka czy spodnie, to da się dokończyć w takim stroju wędrówkę, natomiast popsuty but sprawia, że dalej nie pójdziesz… Wiele osób w komentarzach na FB poleca buty robocze, myśliwskie i ze sklepów militarnych. Może to jakieś rozwiązanie, bo cena nie zabija – 150-200 zł jest raczej ok. Mam znajomych, którzy w butach z Decathlonu chodzą po kilka lat, tylko raczej kupują w przedziale cenowym 150-200
Ja mam buty LOWA – są ze mna jakies 10 lat, użytkowane z umiarem, ale regularnie. Nic im nie jest. Sprawdziły się na trekingach, na sniegu, oraz na wspinaczce po ferratach. Były drogie, kupiłam je na jakieś przecenie ze względu na rozmiar ( mam bardzo małą stopę), ale nie żałowałam ani przez moment wydanych pieniędzy.
Nie jesteś pierwszą osobą, która chwali te buty. Z drugiej strony, buty, które kupowałem 10 lat temu zupełnie innej firmy miały świetną jakość, natomiast kolejne tej samej firmy dwa lata po kupnie były wrakami, a na żadnych ferratach nei byłem 🙁
Dobre buty to podstawa! jakoś mamy chyba z mężem szczęście do butów, nie do zdarcia są, może mąż ma trochę bardziej zdarte podeszwy, ale cięższy jest. Fakt, kupujemy dobre, mąż wybiera i to się sprawdza, warto wydać więcej na buty, kurtkę i plecak.
Dobrego roku!
Na buty wydałem dość dużo i to renomowanej marki i po dwóch latach z niewielkim kawałkiem się rozpadły, dlatego nie do końca jestem przekonany o wyższości drogich butów…
Miałem DOKŁADNIE ten sam problem, w pewnym momencie chodziłem w trasy w butach… roboczych! Serio – trzeba było je długo „rozchadzać”, ale rozchodzone stawały się bardzo wygodne, wytrzymałość miały „w genach” – tylko fason tak toporny że ranił oczy. Ale na szlaku sobie radziły świetnie. Do dziś zresztą używam wychodząc na urbex, albo wyręby. Teraz od lat tylko Quechuy, pierwsza para już kompletnie zniszczona, ale drugą wciąż jeszcze docieram na rowerze, protektor się starł na amen i chodzić w nich niedobrze, ale na rower jeszcze w sam raz, do tego ciepłe i w miarę jeszcze chronią przed wilgocią. Najnowszy nabytek… Czytaj więcej »
Właśnie zastanawiałem się nad jednym z modeli Quechuy. Nawet przymierzałem, świetnie leżały na nodze. Tylko o 100 były droższe od butów z Intersportu (które były jakoś kosmicznie przecenione). Dałem im szansę. Na razie nawet w Norwegi w górach na śniegu dały radę. Widać w nich niedoróbki, ale na razie trzymają całość i nie rozpadają się, jak „markowe” modele
Wow z taka promocją to quechuy nie mają szans – zazwyczaj stanowią najtańsze propozycje w segmencie.
Intersport potrafi mieć naprawdę tanie buty, w których da się wygodnie chodzić. Na razie za krotko je mam, aby ocenić trwałość. Tym razem Quechuy były droższe 🙂
Cóż w branży turystycznej/sportowej to samo, a może nawet bardziej bo wszak to dla większości hobby, co w innych dziedzinach. Ma być kolorowo, cudacznie z setką niepotrzebnych dodatków i ma wytrzymać góra sezon, tak by na przyszły kupić następne byle co… Od samego początku lat 90-tych chodziłem w 2 modelach Scarp, lecz w połowie lat 2000-tych jakość poleciała na łeb na szyję i wydawanie takich pieniędzy nie miało sensu. Były eksperymenty z różnymi „wiodącymi” markami, w tym z Meindl i wnioski mało optymistyczne. Owszem wysokie w pełni skórzane Meindle mam już ze 4 lata, ale ubieram je tylko na naprawdę… Czytaj więcej »
Ja też wiele lat chodziłem w Scarpach i byłem zadowolony. Teraz to są buty na sezon lub dwa najwyżej. Nie dość, że tak szybko się rozpadają, to jeszcze robią to w sposób dramatyczny – np. podczas wędrówki odkleja się cała podeszwa. I to wędrówki po zwykłej, leśnej drodze. Na razie dałem szansę firmie North Face, mój kolega jest bardzo zadowolony, ja mam za krótko, aby się wypowiadać. Ale jeżeli zbyt szybko padną, to następny but będzie Quechua
Od 6 lat mam buty Jack Wolfskin. Obawiam się, że maks. rok, dwa i będę musiał kupić coś nowego i robi się problem, bo także zauważyłem, że i ten producent poszedł w dół z jakością. Przed nimi długo miałem jakiś model producenta Merrell, niestety i także tutaj co fajniejsze modele już nie są w sprzedaży.
Na razie na spokojnie szukam coś nowego, ale obecne buty wieczne nie będą, więc muszę się ogarnąć.
Inna sprawa, że na polskim rynku jest dużo gorszy wybór obuwia do turystyki pieszej.
6 lat na buty, to naprawdę długo. Teraz chyba tak długowiecznych się nie dostanie. Niektórzy chwalą Merrelle i North Face, ale nie mam pojęcia, czy i u nich jakość nie poszła znacząco w dół
Niedługo zostanie Panu pojechać do Afryki i zamówić buty na podeszwie z opony bo jak zacznie się robić buty z jakiegoś zielska ….żeby skórzane nie były bo to ….jest be.. Ludzie się zepsili, mawiała moja babcia i to prawda ,że się zepsili we wszystkim. Nie dotrzymują słowa, nie maja honoru , nie mają zasad ,nie szanują nikogo i niczego….dlatego buty , których Pan szuka … Za chwilę przestaną istnieć….bo inne są priorytety….Sprzedawca ma w de ,że sprzeda buty a one zrobią Panu krzywdę….on nie ma honoru, nie ma zasad….ale i Pan jest pierdoła bo nie wróci do dklepu i nie… Czytaj więcej »
No nie zamierzam nikogo prać po pysku za buty. Jak wrócę do sklepu, to może już być całkiem inny sprzedawca, taka jest rotacja w sklepach sportowych. I mam niewinnego bić? A reklamacje pisałem, ale to nic nie daje…
Może trzeba będzie wyszukać szewca, który jeszcze potrafi robić buty i to będzie najlepsze rozwiązanie?
Widać tu pewną informację potwierdzającą moje teorie spiskowe. Nowy sprzedawca wiec taki, do którego nie można mieć zaufania ani pretensji. Trend by nie przeszkadzać w nabijaniu w butelkę. Staram się nie bywać w sklepach w których nie znam sprzedawców nawet z widzenia i to pomaga nawet w kupowaniu butów. Moje jednak do wyglądania przede wszystkim więc na wyprawy nie bardzo. Rozmawiałam z ogrodnikiem na temat butów roboczych …potwierdził, ze kiedyś były dobre a teraz do niczego- zostaje szukać w wojsku. Chyba piechurzy muszą mieć dobre buty …wojna to dobry interes więc może tam nie robią przekrętów.
Obawiam się, że kryzys mógł dotknąć takę wojsko, ale czemu nie sprawdzić, może trafię na moje idealne 🙂
Dobre buty to podstawa. Ja mam dwie pary z Decathlonu. Może i nie były najtańsze, ale używam ich już dobrych sześć lat. Fakt, że na wyjazd w góry mogę pozwolić sobie tylko raz w roku, ale sprawdzają się wtedy wyśmienicie. I służą mi nie tylko podczas górskich wędrówek. W ciągu roku jest mnóstwo wędrówek leśnych, polnych, nadmorskich (zazwyczaj jesienią i wczesną wiosną) … 🙂
Właśnie ja też przymierzam się do kupna butów, zobaczymy, jak się sprawdzą. Ja jeżdżę w góry też raz w roku, a górskie buty rozpadają mi się podczas spaceru po lasach…
Hej Hegemonie, myslę, że w sprawie butów trekingowych, moge śmiało zabierać głos, jako, że codziennie chodzę po górach i lasach. Mam teraz buty sprawdzone, solidne, szyte od podeszwy, nie klejone, bo takie rozłaziły sie niekiedy po kilku tygodniach. Któregos razu rzeczywiście wróciłam bez podeszw do domu:):):) Nie chcieli mi uznać reklamacji , napisali,że … żle buty użytkowałam:) Nie wiem, może powinny stać w szafce?:) Wtedy na pewno nie zniszczyłyby się:) Masz absolutna rację: w czasach PRL u były buty solidne, siermiężne, ale solidne.
Pozdrawiam serdecznie:)
A napiszesz, jakie buty się u Ciebie sprawdziły? Bo u mnie właśnie kolejne się rozleciały 🙁
Zazwyczaj idę w tym co mam a nigdy nie miałam nic bardzo drogiego co znacząco mogłoby mi ułatwić podróż i wędrówkę nawet w dalekich podróżach wszystko miałam skromne…. Dobre buty to ważna sprawa jedna z najważniejszych w czasie drogi jednak ja przeszłam nie jedną drogę w bardzo średnich butach 🙂
Nie zachęcam do kupowania drogich butów, jednak bez butów ciężko się chodzi 🙂 A teraz jest taka tendencja, niezależnie co kupujesz, to i tak najdalej po dwóch latach musi się rozpaść dokumentnie. Właśnie z kolejnymi butami, to doświadczyłem. I ta tendencja mnie przeraża, bo niedługo na każdą wycieczkę trzeba będzie kupić nowe buty….
Ja też miałem różne przygody z butami trekkingowymi (używam ich w górach i w zimie, nie kupuję butów typowo zimowych). Kiedyś kupiłem takie buty w sklepie Deichmann za 100 zł. Po miesiącu (!) całkowicie odpadły podeszwy. To był mój ostatni zakup w tym sklepie. Innym razem kupiłem buty Badura w promocji za 250 zł. Miałem je aż 5 lat. Chodziłem w nich po śniegu, po kałużach, w górach i byłem zadowolony 🙂
No właśnie, z butami absolutnie nie wiadomo, co się stanie. Ale najgorsze są te odpadające podeszwy – nie tylko w tanich butach, w drogich też 🙁 Na razie jestem po kolejnej wymianie butów, może wreszcie trafię na jakieś trwałe?
W ciągu 1,5 roku kupiłem:
– tenisówki Geos i buty Jack Wolfskin – podeszwa została przetarta do dziur na piętach.
– podeszwa tenisówek Skechers pękła po 5 miesiącach
Szedłem po asfalcie.
Geos – 900 km (5 miesięcy)
Jack Wolfskin – 720 км (4 miesięcy)
Skechers – 900 km (5 miesięcy)
Сi producenci oszczędzają gumę, poszukam innego producenta.
Obawiam się, że oszczędzanie na podeszwach, to dość popularna pratyka wszystkich producentów butów
Osobiście odradzam Meindla vacuum men gtx. Strasznie uwierały piętę, ponieważ jednak nie używałem je na co dzień przebolałem sprawę – w końcu nie były tanie, coś około 1000zl…i co dalej? …podeszwa dosłownie odkleiła się jakiejś sparciałej gumy którą tam aplikują??? Dno, nigdy więcej tej marki!!! Przed chwilą wyrzuciłem do kosza ten badziew… Trzeba przyznać, że prezentowały się bardzo dobrze nawet po górskich wypadach, ale wykonanie i ta guma, która dosłownie się sypała to kpina. Stopa siedziała pewnie, ale przeboje ze starta pietą też dają dużo do myślenia – pierwsze buty w których się to zdarzyło. Omijać szerokim łukiem!
Próbowałeś reklamować? Buty za 1000, to już chyba warto?
Właśnie przypadkowym wszedłem szukając opinii o butach Ja mam stare Meindl Engadin i trochę młodsze Lowa Renegade GTX Meindle bez gorka ale zimą i tak cieplejsze i nigdy nie przemokły Po 12 latach zaczyna się odklejać otok i choć go podkleiłem lada chwila może zacząć się dziać to z podeszwą więc zaczynam się rozglądać Lowa jeszcze jest w dobrym stanie ale już 8 rok ma i mniej używałem Góry raz w roku więc to nie dużo ale codziennie 10-15km z psem często w gęstej mokrej trawie w deszczu itd a to dla buta najlepszy test Nigdy nie przemokły na wylot… Czytaj więcej »
Dzięki za tę bardzo dokładną analizę. Widzę, że buty coraz szybciej się rozpadają, jest coraz gorsza jakość, właśnie podeszwy. Teraz wiem dlaczego tak się dzieje
Piętnaście lat jeździłem w Tatry z butami chiruca gredos. Teraz już w góry nie nadają się, zużył się protektor, ale do lasu, na spacer z psem idealne. Wciąż nie przemakają. W góry kupiłem hanwag lhasa ll. To jest inna półka, ale poza konkurencją.
Są buty z górnej półki, zupełnie dla mnie niedostępne, ale dobrze, że są jeszcze marki, które produkują obuwie zdolne wytrzymać tyle lat!