Pewne zwroty nie wiadomo kiedy stają się znakiem rozpoznawczym związanej ze sobą grupy ludzi. Dla bliskich znajomych powiedzenie „bzzzziitt, aha, aha, aha, bzzzziitt!” jest absolutnie zrozumiałe. Postronni otwierają oczy ze zdumienia i wtedy muszę tłumaczyć skąd się wzięło i co oznacza dziwne powiedzonko „bzzzziitt, aha, aha, aha, bzzzziitt!”
Na kempingu w Białogórze
Wielkim fanem wypoczynku nad morzem nie jestem i nigdy nie byłem. Jedyną miejscowością nad Bałtykiem, którą wspominam z sentymentem jest Białogóra. Na pięknie położonym polu namiotowym w Bialogórze spędziłem kilka niezapomnianych wakacji. To właśnie tam pewnego lata narodził się zwrot: „bzzzziitt, aha, aha, aha, bzzzziitt!”
Kemping w Białogórze nie oferował praktycznie żadnych wygód. Aby odkręcić ciepłą wodę w kranie, trzeba było użyć… kombinerek. Jedynym posiadaczem tego wyszukanego narzędzia biwakowego był Kuzyn Tomuś.
Tego lata do Białogóry zjechało nas wyjątkowo dużo. Stąd nieustanne pielgrzymki do namiotu Tomusia w celu pobrania lub oddania kombinerek. W dzień dostęp do nich nie był utrudniony, natomiast o świcie…
W poszukiwaniu kombinerek
Kuzyn Tomuś za świt uznawał godzinę 11, natomiast zastęp jego kuzynek i ich koleżanek w ilości sztuk dziesięciu, karnie budził się o 7 i natychmiast szedł się umyć.
„Dziś rano, – zapisał Kuzyn Tomuś – tak jak co dzień, dziewczęta biorą ode mnie kombinerki do otwierania kranu z ciepłą wodą. Otwierają w tym celu ekspres od mojego namiotu (z głośnym: bzzzziiittt), po czym szukają – macając wśród puszek, butelek, kocherów i blaszanych pudełek, po czym zadowolone wzdychają, zasuwają z werwą ekspres (z głośnym: bzzzziiittt) i biegną tupiąc w kierunku pryszniców. Jestem już całkowicie obudzony. Nie zasypiam, gdyż wiem, że za chwilę osoba, która wzięła cążki będzie wracać i powtórzy mniej więcej te same czynności z towarzyszącymi im dźwiękami. Żeby to jeszcze wszystkie dziewczyny chodziły razem… ale nie! Każda osobno bierze i kładzie na miejsce narzędzie.”
Kumulacja poszukiwań
Kuzyn Tomuś nie tylko był właścicielem kombinerek, dysponował także super autem marki Polonez. W bagażniku owego Poloneza każdy z nas przechowywał dla bezpieczeństwa dokumenty, gotówkę, biżuterię oraz bursztynową komnatę. Trzymanie takich rzeczy w namiotach nie było zbyt rozsądne. Pewnego dnia samochód stał się przyczyną dodatkowej porannej udręki Kuzyna Tomusia.
„Gdy dziewczyny miały jechać do Gdańska, budzenie rozpoczęło się pół godziny wcześniej. Głośny bzyk ekspresu poprzedzał łopot wsuwania się czyjejś ręki i głowy w tropik, i dźwięk wymacywania kluczyków do samochodu w kieszeni namiotu. Wreszcie rozległ się brzęczący dzwonek samych kluczyków, okrzyk zadowolenia, łopot tropiku przy wypełzaniu osoby z namiotu i bzyk zasuwanego ekspresu. Potem rozległ się tupot nóg i dźwięczne otwieranie kluczykiem drzwi samochodu, a następnie syk otwieranej klapy bagażnika. Brzęk otwieranej, a następnie zamykanej blaszanej puszki, zawierającej potrzebny dziewczynom jeden dokument, stanowił kulminację kakofonii odgłosów wydobywających się od strony samochodu. Potem rozszedł się już tylko trzask zamykanej klapy bagażnika oraz drzwi i triumfalne odnoszenie kluczyków w postaci tupotu nóg, otwierania ekspresu namiotu (ze znanym już głośnym: bzzzziiitt!), wpełzanie osoby, wymacywanie kieszeni na kluczyki, brzęk wkładanych kluczyków, wypełzanie osoby i zapinanie namiotu…”
Jednak prawdziwą sceną kulminacyjną wydarzenia, był głośny okrzyk:
- Aha, aha, aha!
Po czym scena powtórzyła się od nowa, ponieważ dziewczęta zapomniały zabrać drugiego bardzo ważnego dokumentu, tkwiącego w metalowej puszce w bagażniku auta marki Polonez.
Kuzyn Tomuś już kilka razy gościł na blogu. Zachęcam do zapoznania się z jego dramatyczną przygodą związaną z żółtą czapeczką oraz z celebracją codziennych posiłków |
Dziwne powiedzonko – macie podobne w swoim słowniku?
Chociaż od wakacji na kempingu w Białogórze minęło już wiele lat, to dziwne powiedzonko „bzzziitt, aha, aha, aha, bzzziitt” funkcjonuje wśród nas nieprzerwanie.
A jakże, Tomuś nie zawodzi, ja na jego miejscu dostałabym kur…icy…
U nas karierę zrobiła „klątwa czarnego ciasteczka”- czyli biegunka nie wiadomo od czego…a że w dzień przed jedliśmy oreo, to niechybnie była zemsta naszego ciasteczkowego łakomstwa 🙂
Chyba mam szczęście, że za Oreo nie przepadam 🙂
Prawie 20 lat temu, po maturze wyjechałam z przyjaciółmi do Sarbinowa. Tam oczywiście pod wpływem zbyt dużej dawki jodu, nasz kolega powiedział coś całkiem normalnego, ale my to odebraliśmy inaczej. Ktoś by pomyślał, głodnemu… Chciał podładować komórkę, kolega leżał na łóżku, za nim znajdował się jedyny kontakt w pokoju, a nasz kolega wypalił „Kamil, chciałbym podłączyć się do twojego gniazdka”. Kamil w szoku, my w śmiech i tylko biedny Maciej nie wiedział o co nam chodzi. I tak po przeszło 20 latach, każdy z nas nadal używa tego powiedzonka. Nie wiadomo kto w gorszej sytuacji, Maciej czy Kamil, do którego… Czytaj więcej »
Jedno niewinne powiedzenie, a potem latami trzeba się tłumaczyć i latami ludzie się śmieją 🙂 Ciekawe, że najczęściej takie sytuacje zdarzają się na wakacjach…
kiedyś, podczas imprezy, kolega wzniósł toast: „zdrowie pięknych pań i …. Eluni”…. na nic się zdały tłumaczenia, że wszytkie panie są piękne, że jemu chodziło o to, że każda była z facetem, a tylko Elunia sama… tak czy inaczej, od tamtej pory (a minęło spokojnie z 10 lat) toast funkcjonuje w naszym towarzystwie, na każdej imprezie, nawet jeśli Eluni nie ma… 😀
No to Elunia nie miała najfajniej… Zazwyczaj w takich sytuacjach żadne tłumaczenia nie pomagają, jakieś powiedzenie zostaje i nie ma sensu mu się przeciwstawiać 🙂
Ano faktycznie, a mógł trzymać te kombinerki na zewnątrz, gorzej z kluczykami.
Że się dziewczęta nie zorganizują nie będą sobie przekazywać utensyliów 😉 z rąk do rąk można było przewidzieć.
U mnie w pracy mamy szereg takich powiedzonek, tyle że nie za bardzo mogę je upubliczniać.
Wiesz, na biwaku bardzo łatwo jest wszystko zgubić, gdzieś w trawie. Więc trzymał te kombinerki w jakimś pudełku blisko wejścia do namiotu. A dziewczęta, cóż, pod względem przekazywania kombinerek, zorganizowane nie były…
Klik dobry:)
Kuzyn Tomuś koloruje ten blog.
Pozdrawiam serdecznie.
Jak tylko jest w formie, to zdecydowanie tak 🙂
Takie dziwaczne powiedzonka funkcjonują pewnie na całym świecie i bardzo szybko wymieniane są na te nowsze, które nieoczekiwanie przynosi jakiś tam mniej lub bardziej zabawny splot wydarzeń.
Pozdrawiam 🙂
To prawda. Właśnie takie sploty wydarzeń pozostawiają po sobie różne dziwne powiedzonka