Spis treści
Świat stanął na głowie, pomyślałem, gdy po raz pierwszy przeczytałem o „Domu do góry nogami”. Nie jestem wielkim miłośnikiem atrakcji specjalnie tworzonych na potrzeby masowego turysty, ale akurat taki dom chciałem zobaczyć. Okazja trafiła się szybciej, niż mogłem się spodziewać, ponieważ wkrótce na Kaszuby zostałem zaproszony wraz z grupą innych blogerów przez Centrum Edukacji i Promocji Regionu (CEPR) w Szymbarku. Na miejscu miałem okazję przekonać się, że Szymbark, to nie tylko „dom do góry nogami”, ale znacznie więcej atrakcji. Zaskakujące, jak wiele potrafi stworzyć człowiek, który ma wizję i potrafi tę wizję wcielać w życie.
CEPR w Szymbarku pierwsze wrażenie
Obszerny parking szczelnie wypełniają autokary. Całe szczęście, że goście hotelowi parkują gdzie indziej, bo inaczej nie znalazłbym miejsca dla siebie. Jadę powoli, aby nie rozjechać jakiejś wycieczki, które nieustannie mijam. Patrząc na gęsto zabudowany teren, trudno uwierzyć, że jego historia zaczęła się od jednej deski…
Początek historii, czyli najdłuższa deska
Obecnie deski są dwie. Pierwsza pojawiła się w 2002 r., liczyła sobie ponad 36 metrów długości i w owym czasie, według księgi Guinessa, była najdłuższą deską na świecie. Jej pozyskanie było przedsięwzięciem niezwykłym, gdyż należało ją wyciąć przy użyciu jedynie ręcznej piły. A wcześniej przetransportować ogromne drzewo na teren przyszłego ośrodka. Najdłuższa deska początkowo została umieszczona pod zwykłą wiatą. Obecny budynek został wybudowany w późniejszym czasie. Próbuję sobie wyobrazić deskę, wiatę oraz pustkę dookoła i nie bardzo potrafię.
Nie ma rzeczy niemożliwych
Przewodniczka prowadzi nas do Domu Sybiraka, który pojawił się w Szymbarku, jako drugi w kolejności. Budynek został wzniesiony w XIX w. na Syberii. Jego sprowadzenie z Rosji było przedsięwzięciem karkołomnym, ale nie dla Daniela Czapiewskiego, który lubił mierzyć się z wyzwaniami.
- – Ojciec, rano budził się z pomysłem i natychmiast przystępował do jego realizacji. Naprawdę. Nie zastanawiał się czy to jest możliwe, tylko od razu brał się do roboty – opowiada syn Daniela
Wokół Domu Sybiraka powstała wkrótce rekonstrukcja łagru, a na bocznicy kolejowej stanął pociąg podobny do tych, którymi transportowano zesłańców. Najtrudniejszym przedsięwzięciem było przewiezienie z Kościerzyny zabytkowego parowozu. Całą operację można obejrzeć na filmie poświęconym Danielowi Czapiewskiemu.
Hołd dla emigracji
Gdy Daniel Czapiewski dowiedział się, że w Kanadzie, w prowincji Ontario żyją potomkowie Kaszubów, a na tamtejszym cmentarzu można znaleźć nazwisko Czapiewski, nie zastanawiał się długo, tylko pojechał na miejsce i ściągnął z Kanady do Szymbarku dom trapera Kaszuba.
Następnie przyszła kolej na Turcję i Adampol. Od potomków powstańców listopadowych nie dało się, co prawda przewieźć całego domu, ale wiele autentycznych elementów drewnianych przetransportowano do Polski. Były plany pozyskania domów od Polonii żyjącej w Nowej Zelandii i Brazylii, ale los zadecydował inaczej. Daniel Czapiewski zmarł w 2013 r. w wieku zaledwie 45 lat… Chociaż projekty emigracyjne nie zostały dokończone, to w ciągu 11 lat powstało wiele innych, ciekawych budynków. Aby w pełni zrozumieć fenomen centrum w Szymbarku, należy poznać sylwetkę Daniela Czapiewskiego, wtedy na całość spogląda się zupełnie inaczej.
Kaszubi i patriotyzm
Strefa kaszubsko-patriotyczna rozrastała się szybko. Powstał schron organizacji „Gryf Pomorski”, która walczyła z hitlerowskim okupantem w czasie II wojny światowej. W środku trzeba uważać, aby w ciemnościach nie rozwalić sobie głowy o wyjątkowo niski sufit. Duże wrażenie robi inscenizacja nalotu.
Na pobliskim stawie można obejrzeć sylwetkę niedźwiedzia Wojtka, który przemierzał szlak bitewny z korpusem generała Andersa, jednak oczkiem w głowie Daniela Czapiewskiego był drewniany kościółek pod wezwaniem św. Rafała Kalinowskiego.
- – Kościół, był dla szefa miejscem najważniejszym. Zawsze powtarzał: „ Marian, ludzie, którzy wychodzą z kościoła muszą płakać”. I niektórzy rzeczywiście płakali – opowiada z przejęciem tutejszy przewodnik
Nie ma się co dziwić, bo szymbarscy przewodnicy potrafią zajmująco opowiadać historie i warto z nimi wybrać się na zwiedzanie.
Magnes, który przyciąga widzów – „Dom do góry nogami”
Prawdziwe tłumy do Szymbarku przyciągnął „Dom do góry nogami”, który został udostępniony w 2006 r. W pierwotnej wersji miał to być dom pełen usterek i pokazywać, jak nie należy wznosić domów. Pomysł, aby wszystko postawić na głowie pojawił się później. Oryginalna konstrukcja z miejsca zyskała uznanie turystów, którzy początkowo potrafili czekać w ogromnej kolejce, by na chwilę móc zajrzeć do środka.
Sądziłem, że dom, oprócz tego, że postawiony na głowie, niczym więcej nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Zmieniłem zdanie, gdy wszedłem do środka i musiałem uchwycić się biegnących wokół lin, aby nie potknąć się o własne nogi. Mój rozum twierdził, że nic się nie dzieje, błędnik był całkiem innego zdania.
To co największe
Wiele rzeczy w Szymbarku jest największych na świecie, jak chociażby fortepian, na którym pierwszy koncert dał Leszek Możdżer.
Ale wszystko zaczęło się od deski i na niej skończyło. Rekord 36 metrów został pobity przez Niemców. Daniel Czapiewski nie mógł się z tym pogodzić i 10 lat później przystąpił do operacji wycinania jeszcze dłuższej deski z potężnej daglezji. Od roku 2012 r. ponownie najdłuższa deska, licząca 46,53 m, znajduje się w Szymbarku. Obok niej stoi potężny stół wycięty z jednego pnia drzewa i nosi nazwę Stół Noblisty na cześć pokojowej Nagrody Nobla przyznanej Lechowi Wałęsie.
Szymbark czy warto?
Dobrze się czułem w Szymbarku, szczególnie gdy rano wyszedłem z hotelu, usiadłem na najdłuższej ławce świata i wśród ciszy przerywanej jedynie śpiewem ptaków, po prostu gapiłem się na „Dom do góry nogami”.
Chociaż obecnie w kraju jest ponad 10 „Domów do góry nogami”, to ośrodek w Szymbarku pozostaje miejscem unikalnym, nie do podrobienia. Zapewne nie każdemu się spodoba, dla niektórych wstęp może być zbyt kosztowny (30 zł od osoby – patrz cennik na stronie). Mnie osobiście znużył zbytni nacisk położony na martyrologię, przecież w naszej historii niemało było też sukcesów. Nie zachwyciła mnie też architektura hotelu, którego masywna bryła zdominowała i przytłoczyła pozostałe budowle.
Jednak pozytywy zdecydowanie przeważają. W Szymbarku nie brakuje atrakcji, nie ma czasu na nudę, wszystko jedno czy jest pogoda, czy pada deszcz. Zwiedzanie zajmuje kilka godzin, ale lepiej zaplanować sobie w Szymbarku cały dzień.
W okolicy, trzeba znaleźć się na Wieżycy
Tuż obok Szymbarku znajduje się najsłynniejsze wzniesienie Kaszub oraz całego Pomorza – góra Wieżyca. Niestety, podczas mojego pobytu wieża widokowa była remontowana. Została nam więc tylko wizyta w ośrodku narciarskim Wieżyca-Koszałkowo. Co można robić w czerwcu w ośrodku narciarskim? Okazuje się, że niemało. Najbardziej fascynujące są zjazdy na trójkołowcu, ale można też wybrać się na hulajnogi, tylko trzeba być przygotowanym na wywrotki. Nie są one niebezpieczne, ale ubranie można sobie pobrudzić trawą. Warto zaryzykować, bo zabawa jest fantastyczna.
Jeżeli spodobało ci się to o czym i w jaki sposób piszę, to zawsze możesz postawić mi kawę klikając zielony przycisk pod spodem. Za każde wsparcie będę niezmiernie wdzięczny 🙂
Powrót z Kaszub
Do Łodzi nie wracałem najprostszą drogą, tylko zrobiłem sobie pętlę przez Kaszuby, objeżdżając jeziora Raduńskie i na chwile zaglądając do Kościerzyny. Zachwycałem się krajobrazami, których wiele nie udało mi się sfotografować, gdyż ciężko zatrzymać samochód na wąskich i krętych drogach pozbawionych poboczy. Czuję niedosyt i wiem, że muszę wrócić tu ponownie, bo zobaczyłem jedynie niewielki fragment pięknej ziemi kaszubskiej.
A jakie są wasze wrażenia z Kaszub? Byliście już w Szymbarku? Udało się wam utrzymać równowagę w „Domku do góry nogami”? Które atrakcje wam się najbardziej podobały, a którymi nie byliście zachwyceni? Napiszcie koniecznie w komentarzach!
Ciekawe miejsca, a szczególnie ten hotel urzekł mnie swoją architekturą 🙂
Mnie architektura hotelu nie urzekła, ale w środku jest bardzo przyzwoicie, pokoje duże, przestronne, w budynku jest też browar, w ktorym serwują piwo truskawkowe 🙂
Do Szymbarku nie dojechałam, chociaz był w planie, natomiast w Chojnicach jest świetny ośrodek kultury – wyremontowany z rudery do bardzo nowoczesnego, funkcjonalnego poziomu, w dodatku pręznie działa i udzie tam szalenie mili. Za to pobliski hotel taki sobie…
Na Chojnice miałem tylko 1,5 godziny czasu i kiepską pogodę, ale muszę w okolice Chojnic kiedyś wybrać się na dłużej
Byłam, zwiedziłam, obejrzeliśmy też pobliska fermę strusi i wieżę widokową, cudna wycieczka!
Domu do góry nogami nie zwiedziłam, weszłam i wyszłam…
Ten dom to piękna sprawa, trzeba zmierzyć się z wejściem schodami na piętro, cyzli na parter 🙂
Taki dom do góry nogami jest też w Zakopanem. A cała Twoja wycieczka nadzwyczaj zachęcająco opisana i chociaż mam daleko to pewnie kiedyś się wybiorę. Dziękuję za zachętę. Pozdrawiam
Teraz takich domów w Polsce jest chyba 11 sztuk. Ten w Szymbarku był pierwszy
Cieszę się, że mogłem zainspirować 🙂
Do takich miejsc warto powracać. Lubię słuchać Twoich opowieści. Czytać je. Wydałeś jakąś książkę obrazującą Twoje wojaże? Myślę, że warto o tym pomyśleć jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś 🙂
Te domy do góry nogami wciąż są atrakcją, dlatego powstaje ich coraz więcej.
Książki nie wydałem, ale napisałem kilka przewodników. Jestem przekonany, że dotarcie za pośrednictwem internetu do ludzi jest łatwiejsze, dlatego skupiam się na tej formie 🙂 Ale dziękuję za zachętę 🙂
hotel faktycznie nie powala na kolana jeśli chodzi o zewnętrzny wygląd. taki wielki. taki za wielki.
w domu do góry nogami nie byłam ale mój błędnik na pewno by zwariował. pamiętam, że kiedyś w jakimś ogrodzie w Toskanii weszłam na wieżę nieprostą (nie napisałam krzywą aby nie mylić z tą w Pizie, bo tamtą podziwiałam tylko z dołu ze względu na ogromne kolejki) i pamiętam, że od razu zaczęło kręcić mi się w głowie i czułam się jakby podłoga uciekała mi spod nóg, mimo, ze poziom był zachowany 🙂
Błędnika człowiek nie docenia, do czasu, aż przypomni on o sobie w takich miejscach. Ja też się nie spodziewałem swojej reakcji w tym domu, a jednak chodziłem trzymając się lin 🙂
Witam. Mi Kaszuby bardzo się podobały o czym pisałam jakiś czas temu u siebie. Najbardziej zapamiętałam piękny śpiew wilków… 😉 pozdrawiam