Pisałem już o tym, jak przygotować rower do sezonu i dbać na bieżąco o jego sprawne działanie. Teraz przyszedł czas, aby zastanowić się, co zabrać na wycieczkę rowerową. Ponieważ nie jeżdżę na wielodniowe rajdy rowerowe z całym dobytkiem, skupię się wyłącznie na kilkugodzinnych, ewentualnie całodniowych przejażdżkach. Uwaga: z żadną z wymienionych w artykule firm nie współpracuję, od żadnej nie dostaję pieniędzy. Moje polecenia wynikają wyłącznie z doświadczeń osobistych lub doświadczeń rowerowych znajomych.
Co zabrać na wycieczkę rowerową – sakwy czy plecak?
Gdzieś te wszystkie niezbędne pompki, zapięcia, narzędzia i inne „przydasie” rowerowe trzeba zapakować. Nie lubię jeździć z plecakiem i używam go tylko okazjonalnie. Zaletą plecaka jest możliwość zabrania ze sobą wszystkich rzeczy, gdy rower zostawisz w miejscu publicznym. Nie musisz też instalować na rowerze żadnego bagażnika. Plecak jest bardziej wszechstronny, w przeciwieństwie do sakw, można go wykorzystać do innych aktywności. Od 10 lat używam plecaka firmy „Deuter”, który jest co prawda dość drogi, ale też i wyjątkowo trwały.
Sakwy wymagają zamontowania na rowerze bagażnika o odpowiednim udźwigu. Jeżeli masz już bagażnik, to czas najwyższy, aby wybrać odpowiednie sakwy. Na rynku jest wielu producentów, ale naprawdę porządne sakwy turystyczne oferują tylko kilka firm: słowacki Sport Arsenal (tylko wersja Expedice), polskie Crosso, Deuter, Extrawheel oraz Ortlieb. Osobiście używam Crosso. Wybrałem najmniejsze, Twist 30 (pojemność obu wynosi 30 l, a jednej 15 l). Gdy kupowałem je 14 lat temu najbardziej pasowały mi zarówno wizualnie, jak i cenowo. Są też bardzo wytrzymałe, gdyż nie musiałem w nich niczego naprawiać, nie widzę też żadnych uszkodzeń.
Jak transportować sprzęt fotograficzny ?
Z tym jest największy problem. Nigdzie w sprzedaży nie znalazłem dobrego rozwiązania. Najlepiej sprawdzają się sakwy na kierownicę. Można szybko wyciągnąć z nich aparat lub błyskawicznie odpiąć z roweru i z wygodną torbą ruszyć na fotołowy. Taka sakwa powinna być sztywna, wodoodporna, otwierana od strony rowerzysty oraz posiadać wyściełane wnętrze z przegródkami na sprzęt foto.
Na polskim rynku wybór sakw na kierownicę jest niewielki, a spełniających wymagania fotograficzne – praktycznie żaden. Od biedy można skorzystać z wyrobów trzech firm: Ortlieb, Topeak oraz Abus. Posiadam sakwę tej ostatniej firmy, jednak ten model nie jest już dostępny. Największą zaletą mojego Abusa, oprócz trwałości i odporności na deszcz, jest kilka kieszonek, w których mogę trzymać niezbędne akcesoria – np. zapasowe baterie, czy filtry. Niestety, wnętrze, to zwykłe pudełko, do którego musiałem samodzielnie uszyć wkład taki, jak do toreb fotograficznych. Gdybym obecnie musiał kupić torbę na kierownicę, zapewne zdecydowałbym się na firmę Topeak. Niestety, nie widziałem jej na żywo, więc nie wiem, jakie ma wady.
Co zapakować do sakw?
Zawsze zabieram zestaw naprawczy, małą apteczkę, prowiant i wodę. Dość często mam tam też kurtkę przeciwdeszczową, czasami spodnie przeciwdeszczowe, gdy zapowiadają porządną ulewę.
Mój rower liczy sobie 20 lat i nie prezentuje się nad wyraz atrakcyjnie, więc wożę ze sobą zwykłą, średniogrubą zapinkę, która nie jest ciężka i nie zajmuje zbyt dużo miejsca. Jeżeli jednak drżysz o bezpieczeństwo swojego pojazdu, to kup solidne zapięcie, najlepiej z atestem. Pamiętaj, że większe bezpieczeństwo, to też większy ciężar. Zanim przypniesz rower do stojaka, sprawdź czy na pewno zabrałeś kluczyk do swojej zapinki. Kiedyś zapomniałem i nie była to przygoda, którą najlepiej wspominam.
Co zabrać na wycieczkę rowerową – bezpieczeństwo
Widoczność jest priorytetem. Dbam o odblaski i oświetlenie. Na rowerze mam zamontowane/naklejone kilka odblasków, nie używam czarnej/ciemnej odzieży, korzystam z opasek odblaskowych na nogi (od strony ulicy) i na ręce, pomagają zasygnalizować manewr skrętu. Jestem przeciwnikiem kamizelek odblaskowych, ale bardzo fajnym rozwiązaniem są pasy odblaskowe – składają się z dwóch pasów zszytych na krzyż i zapinanych z przodu. Wygodne, praktyczne i nie krępuje ruchów. Jedna wada – nie sprawdzają się, gdy podróżuje się z plecakiem, a nie sakwami (plecak częściowo zakrywa odblaski).
Lampki do roweru mam zainstalowane na stałe. Jeszcze nikt mi ich nie ukradł. Na dłuższe wycieczki zabieram jeszcze czołówkę i czasami migającą lampkę na ramię. Co jakiś czas warto sprawdzać stan baterii, nawet nieużywane tracą moc. Migające tylnie lampki, to rozwiązanie bezpieczne, ale jeżeli za tobą jedzie inny rowerzysta, to szybko oszaleje i dostanie oczopląsu, gdy przez jakiś czas będzie się gapił w migające światełko. Lepiej wtedy ustawić świecenie ciągłe.
Kask. Nie lubię i nie noszę. Nie ma obowiązku. Wiem, że niektórzy zawsze jeżdżą w kasku i dobrze, jeżeli z tym czują się bezpieczniej. Pamiętajcie jednak, że kask chroni tylko w wypadku, gdy jest dopasowany i ciasno zapięty na głowie. Luźny kask jest tylko uciążliwym gadżetem.
Orientacja w terenie i inne miłe gadżety
Jestem przyzwyczajony do map papierowych i zawsze takie wożę ze sobą. Znajomi korzystają tylko z google maps, a ci bardziej profesjonalni z systemu Garmin. Zdarzało się, że zwykła mapa kilkukrotnie pokazywała drogę lepiej niż aplikacje, więc nadal się sprawdza. Posiłkuję się aplikacją mapy.cz. Pokazuje ona teren bardzo szczegółowo i na rowerze sprawdza się znacznie lepiej, niż mapy od goola. Ma wadę, czasami sugeruje ścieżki, które w terenie nie istnieją! Niestety, mapy.cz jest też bardzo prądożerna, więc radzę korzystać z umiarem i wozić ze sobą powerbank.
Moje przywiązanie do tradycyjnych rozwiązań skutkuje tym, że cały czas używam licznika rowerowego firmy Sigma. Doświadczenie z aplikacjami uczy mnie, że nie zawsze są niezawodne, szczególnie gdy rozładują się baterie lub wjadę w obszary, gdzie nie ma zasięgu (są jeszcze takie miejsca).
Co zabrać na wycieczkę rowerową – podsumowanie
Podczas krótszych lub dłuższych wycieczek rowerowych korzystam w 95% z sakw, tylko czasami wybieram plecak. Producenci sakw, wymienieni w artykule, sprzedają produkty solidne, które wytrzymają wiele lat. Martwi mnie, że żaden producent nie pomyślał o sakwach dedykowanych fotografom. Najlepiej w tym celu sprawdzają się solidne sakwy na kierownicę, ale trzeba w nich dokonać kilku przeróbek.
Co zapakujesz w sakwy, to twoje indywidualne podejście do wycieczek rowerowych, ale nie zapominaj zapasowych dętek, podstawowych narzędzi, pompki i zapięcia. Pamiętaj też o widoczności, naklejaniu odblasków, sprawdzaniu stanu baterii i stanu naładowania akumulatora w oświetleni rowerowym.
Do planowania wycieczek i orientacji w terenie korzystam z papierowych map, coraz częściej też posiłkuję się aplikacją mapy cz. W komentarzach pochwal się koniecznie swoim niezbędnikiem rowerowym. Co zabierasz ze sobą na wycieczki? Używasz sakw, czy preferujesz plecak? Korzystasz jeszcze z papierowych map?
Ze wszystkim się zgadzam – to podkreślę od razu. Tak więc tytułem uzupełnienia. Sakwy bardzo psują aerodynamikę roweru i szczególnie na takich trasach jak WTR czy Velo Dunajec – w znacznym stopniu prowadzonych po wałach (czyli miejscach eksponowanych) może to być spory problem. Raz jeżdżę z plecakiem a raz z sakwami – to zależy od celu i rodzaju wycieczki – tak mam świadomość że plecak obciąża mi kręgosłup, ale z drugiej strony w terenie bezwładne sakwy potrafią doprowadzić do poważnych problemów. Natomiast wtedy gdy wycieczka jest długa, albo w planach np. gotowanie kawy w plenerze – to oczywiście sakwy, bo… Czytaj więcej »
A roweru nie zapinasz, jak zostawiasz przed jakąś knajpą?
Wiem, że sakwy psują aerodynamikę i mogą ściągać rower na boki, rower też gorzej się prowadzi, ale mokre plecy po plecaku, to jest dla mnie tak nieprzyjemne uczucie, że sakwy wożę niemal zawsze. Może też za dużo wożę ze sobą, to plecak jest za ciężki, nie wygram konkursu na minimalistę roku 🙂
Zapinkę oczywiście mam, taką na zniechęcenie – zawodowego złodzieja nie zatrzyma, ale gnojka, który wsiądzie i odjedzie już tak. A’propos minimalizmu – im więcej kilometrów na liczniku, czy to na rowerze czy w górach, tym mniejszy… minimalizm a większy plecak. Widziałem wielu żółtodziobów jadących czy idących „na lekko” bez niczego (a zwłaszcza bez rozumu i zastanowienia) i dobrze że gdzieś w ekipie byli wyjadacze, którzy mieli zapasowy sprzęt, bo kolesie „zginęli by marnie”. Inna sprawa że ja od początku uczyłem się turystyki w harcerstwie a potem w PTTK – to znaczy że nie było dowolności – masz mieć to, to… Czytaj więcej »
O bezpieczeństwo dbałem zawsze, natomiast o wygodę w młodości niespecjalnie. Teraz jestem bardziej wygodny, stąd nadmiar sprzętu. Kiedyś miałem tylko jeden aparat, teraz dwa aparaty i trzy obiektywy, nie mówiąc o zapasie baterii. Świat się zmienia 🙂
U nas to mój syn z babcią jeżdżą na wycieczki rowerowe 🙂 Ja miałam w planach kupić sobie w tym roku rower na wiosnę, no ale wszystkie plany zostały zmienione…
U was każda wyprawa rowerowa jest wyczynem, cały czas z góry lub pod górę 🙂
Po 25 prawie latach, musiałam kupić nowy rower. I w zasadzie okupiłam się przy okazji w wygodne gadżety, które ułatwiają mi podróż. Kiedyś brałam na rower tylko plecak, wodę. Teraz jestem lepiej wyposażona, dzięki czemu pokonuję dłuższe trasy i jestem dłużej na łonie natury.
25 lat – to rower bardzo długo ci służył 🙂 Jak człowiek dużo jeździ, to w pewnym momencie nabywa wyposażenie bez którego nie może się potem obejść. Mnie najwięcej miejsca w sakwach zajmuje sprzęt fotograficzny 🙂
A u mnie termos z kawą i dużo wody. Brakuje miejsca na matę jedynie 😉
Jak masz bagażnik, to możesz do niego przypiąć matę 🙂 Są też maty składane w kostkę, ale nie wiem czy nadają się do jogi 🙂
Tak średnio. Są pokrowce na moją matę, ale trzeba by go mieć przewieszanego przez ramię 😉
To raczej niewygodne. Ja czasami wożę na rowerze kije do nordic walking, ale to bardzo niewygodne…
Pełna profeska! 🙂
Jaką najdłuższą trasę udało Ci się przebyć samemu na rowerze?
A jaką w grupie? 🙂
Z kolegą przejechaliśmy ponad 100, ale to było dawno. Ostatnio w 3 osoby najwięcej 80 kilometrów. w większej grupie nikt nie chce jechać ponad 50 kilometrów, czasami dla niektórych i 20 km za dużo 🙂 Standardowo 20-30 kilometrów na wycieczkę podczas której dużo zwiedzamy
Podziwiam zawsze waszą kondycje i przygotowanie, my na takie długie trasy nie jeździmy, mój mąż to pewnie dałby radę, gorzej ze mną…
Ważna nie długość trasy, ale aby w ogóle prowadzić aktywny tryb życia 🙂
To prawda, każda forma jest dobra 🙂
noszę się z zamiarem kupna roweru i… na noszeniu póki co się kończy 🙂
ale kto wie, jak będzie dalej.
ps. wytarzanie w trawie jest super :))
Ja bez roweru chyba nie potrafiłbym żyć. Jest to dla mnie rewelacyjny środek transportu. Z drugiej strony zdaje sobie sprawę, że po płaskim jest łatwiej jeździć 🙂
ja preferuje jazde z plecakiem, z aparatem na szyi przycisnietym do tulowia poprzecznym paskiem plecaka – lubie fotografowac ptaki, a te nie lubia tracic czasu na pozowanie do zdjec 🙂
a jesli chodzi o sakwy dla fotografow to mozesz rzucic okiem:
https://www.lightinthebox.com/en/p/b-soul-4-5-l-bike-rack-bag-portable-wearable-outdoor-bike-bag-terylene-bicycle-bag-cycle-bag-cycling-outdoor-exercise-bike-bicycle_p7124080.html
https://www.amazon.com/Ibera-Quick-Release-Bicycle-Handlebar-Weather/dp/B00GYGCKY8/ref=as_li_ss_tl?ie=UTF8&linkCode=sl1&tag=biketext-20&linkId=392410ec5ed777f65cd226b279b0680a&language=en_US
Dzięki za linki. To pierwsze rozwiązanie – torba na bagażniku z tyłu, to nie jest dobre rozwiązanie – bardzo dużo zdjęć robię zatrzymując rower, nie schodząc z niego i sięgam do torby na kierownicy. To drugie – torba Ibera wydaje się ciekawe, ale musiałbym dotknąć i sprawdzić, jak mieszczą się aparaty.
Też lubię fotografować ptaki, ale aparat dyndający na szyi, no nie wiem…. 🙂
Wszystko o czym napisałeś jest mega ważne i pomocne. Jednak ja najlepiej wspominam wycieczki rowerowe bez zbędnego balastu, tylko pare zł w kieszeni… 😉 I nawet jazda bez butów, tak na rowerze zajechałam do Częstochowy na Jasną Górę moja indywidualna pielgrzymka…
Jazda bez butów? To jest dość ekstremalne zadanie, pamiętając, że pedały są dość ostre….
Fajnie jest jechać bez żadnego bagażu, ale… pamiętam, jak ratowałem ludzi, gdzieś w lesie, bo im się dętka przebiła i nie mieli ze sobą żadnego zapasu…