Co robić w Sylwestra, aby na zawsze pozostał w pamięci? Sylwestra spędzamy zazwyczaj w banalny sposób, ale może potrafisz opowiedzieć o takim, który był najbardziej znaczący, niespotykany? Sam, nie potrafiłbym wskazać takiego, ale mój kolega Tomi…
Wydarzenia te miały miejsce dziesięć, a może już nawet piętnaście lat temu, gdy maile przypominały jeszcze tradycyjne listy. Ludzie wymieniali się w nich nie tylko informacjami, ale też opisywali historie. Zachowałem na dysku kilka takich maili…
„Po spędzeniu poprzedniego Sylwestra w szpitalu na dyżurze” – pisał Tomi z Torunia – „W tym roku miałem ochotę spędzić go nie tylko w miłym gronie, ale i w fajnym miejscu. Najlepiej w górach.”
Sylwester w tak ośnieżonych górach? Wydaje się bajka, ale u Tomiego nawet najbardziej banalny plan, nigdy nie przebiega tak prosto, zawsze coś musi się skomplikować.
Co robić w Sylwestra? Triumf optymizmu nad doświadczeniem
Sylwester w górach okazał się organizacyjnie niełatwy do zrealizowania. Już na początku listopada nie było żadnych wolnych miejsc w schroniskach, jedyne dostępne pokoje Tomi znalazł na Luboniu Wielkim.
„Wynająłem więc szybko pokój 10 osobowy, bojąc się, że tylu będzie chętnych spośród moich znajomych, że może zabraknąć nie tylko łóżek, ale i miejsca na podłodze.”
Jednak wbrew obawom Tomiego liczba chętnych zamiast rosnąć, zaczęła gwałtownie topnieć. Ludziom przeszkadzały spartańskie warunki w schronisku, konieczność niemal trzygodzinnego podejścia oraz wygórowana cena. Wreszcie Tomi został sam ze swoją rodziną. Ostatecznie sylwestra spędzili u znajomych w Częstochowie, ale 1000 zł wpłaconej zaliczki przepadło bezpowrotnie.
Jak zwykły wyjazd do schroniska w towarzystwie Tomiego zmienia się w przygodę możecie przeczytać artykule o noclegu w schronisku. |
Swoją nieudaną sylwestrową wyprawę do schroniska, Tomi skwitował słowami „Jak zwykle triumf optymizmu nad doświadczeniem” Bo Tomi jest optymistą. Niepoprawnym.
Szczęśliwe życie – recepta optymisty
Definicję optymizmu Tomiego, najlepiej oddaje refleksja, jaką podzielił się ze mną po powrocie z wakacji w Norwegii.
„Wiesz, doszedłem do wniosku, że pasowałoby mi takie życie – lato spędzałbym w Norwegii, ponieważ nie lubię upałów, nie przepadam też za zimą, więc chętnie ten okres przeczekałbym w jakimś kraju o cieplejszym klimacie, w Polsce mieszkałbym wiosną i jesienią, bo obie te pory roku lubię najbardziej. Przez moment ogarnął mnie smutek, gdyż wiem, że nie mam żadnych szans na realizację tych planów, lecz po chwili pomyślałem sobie – zaraz, zaraz, przecież nie jest wcale tak źle, ja już w połowie zrealizowałem swoje marzenia, ponieważ jesień oraz wiosnę spędzam w Polsce. Natychmiast poprawił mi się humor”.
Nauczony doświadczeniem…
Od tych słów zaczyna się kolejny mail od Tomiego, wysłany dokładnie rok po nieudanym sylwestrze w górach.
„Nie rezerwowałem nic w górach, tylko wziąłem namiot i wybrałem się na Mazury nad jezioro Białe na szlak Krutyni. Pojechaliśmy na imprezę w stanicy wodnej, gdzie wynajęte były domki campingowe. Ogrzewane! Miałem nieodpartą ochotę , aby zaspokoić swoją ciekawość, jak się śpi w namiocie zimą… i zrobiłem to. Okazało się, że śpiwór miałem wystarczająco dobry, jak na temperaturę –10 stopni. Nie zmarzłem, chociaż gorzej było się z niego wysunąć. Najgorsze było same rozbijanie namiotu – śledzi prawie nie dało się wbić w zmarznięte podłoże i bardzo przy tym marzły ręce.”
Ciągoty do ekstremalnych przeżyć
Epoka maili zawierających historie odeszła bezpowrotnie. Na szczęście żyłka Tomiego do pakowania się w przygody, których nie każdy chciałby doświadczać, ciągle się rozwija. Może już nie nocuje w namiocie przy –10 stopni, ale zagustował w zimowych spływach kajakowych. Zresztą dla niego sezon kajakowy nigdy się nie zaczyna i nigdy nie kończy. Nie raz przedzierał się przez zaspy, aby zwodować kajak Nic więc dziwnego, że poznaje ludzi sobie podobnych.
„Zgadałem się z gościem z wypożyczalni kajakowej” – opowiadał Tomi – „Mówił, że w sezonie wcale nie pływa, bo pracuje, ale po sezonie, jak będzie coś organizował, to da mi znać. Długo nie było z nim kontaktu, lecz wreszcie zadzwonił, że między Świętami Bożego Narodzenia, a Sylwestrem płyną Iławką i Drwęcą. Lecz nie w dzień, a w nocy”
W dzień widocznie byłoby zbyt trywialnie. Kolejna oferta dotyczyła Trzech Króli. „Mróz był, jak jasny piorun, a on zaproponował, abyśmy przy tej pogodzie przepłynęli „Piekiełko” na Welu. Dla urozmaicenia nie jedynkami, a kajakami dwuosobowymi, którymi trudniej się manewruje”
Od samego słuchania opowieści Tomiego zrobiło mi się zimno. Przepływałem latem „Piekiełko”. Pamiętam rwący nurt, zwalone pnie drzew oraz kompletnie przemoczone ubranie. Nigdy nie zdecydowałbym się na zimowe mierzenie się z „Piekiełkiem”.
Tomi wtedy nie podjął wyzwania, ale nie zdziwię się, gdy usłyszę o kolejnej przygodzie z zimą, mrozem i kajakiem w tle.
Klik dobry:)
A ja spotkałam w górach „Trzech Króli w pokłonie”. To były świerki ośnieżone w taki sposób, że wyglądały, jak Trzej Królowie. W płaszczach, a nawet w butach.
Już dzisiaj życzę Autorowi i Gościom tego blogu zdrowych i wesołych Świąt .
„Trzech Króli w pokłonie”, bardzo mi się podoba ta interpretacja wyglądy świerków 🙂
Dziękuję za życzenia i tobie też życzę dobrych świąt.
My właściwie od lat spędzamy tak samo, ale bardzo mi to odpowiada – przejdziemy się na wyciąg, odpalimy sztuczne ognie w ogrodzie, a o północy oglądamy fajerwerki z całego Podhala, bo ze Szczytu świetne je widać 🙂
Macie piękny widok z domu, to po co szukać czegoś gorszego gdzie indziej 🙂
Wielu sobie wyobraża sylwestra w górach jak clip reklamowy pewnego badziewnego napoju…
Tymczasem lekko nie ma i nieraz trzeba sporo się nalazić, do tego jeszcze sporo zapłacić (sama obsługa kosztuje, my się bawimy a oni pracują).
Pomysly w sumie niebanalne, ale sylwestra na sterowcu to bym chciał!
Na sterowcu? Czy jeszcze takie latają? Pomysł mocno niebanalny 🙂
Mało ich ale wracają do łask.
Nie wiedziałem…
udało mi się spędzić sylwestra przy ognisku, z wysokości Sokolików oglądać nocną Jelenią Górę i spać pod pierzyną z kilkudziesięciu metrów Krzyżnej Góry, a za prześcieradło robiły świerkowe gałęzie – choinka pod śpiworem, to bardzo pachnące rozwiązanie. gdzie chciałbym? w śniegu – igloo, albo lodowy zamek.
To jest piękne miejsce… A sylwester mocno niebanalny.
Mnie się też marzy noc w lodowym zamku, jednak to jest prawdziwa wyprawa…
Jeden z ciekawszych Sylwestrów to całonocne narty na Wierchomli 🙂 – dobrych kilkanaście lat temu, świetna zabawa była… jeżdxilismy może do trzeciej, a potem całkowicie trzeźwi – trzeba było przeciez stamtąd wyjechać – pojechaliśmy do domu… piękne sprawa. Fajny był tez totalnie spontaniczny wyjazd do Wiednia – na uliczną imprezę. O wiele tam bylo spokojniej niż w naszych miastach:), a bardzo klimatycznie i pięknie.
Fajne są te twoje przygody sylwestrowe. Słyszałem, że Wiedeń jest świetnym miejscem na sylwestra, a nartami w górach też bym nie pogardził 🙂
Takie osoby po prostu powodują, że ten najmarniejszy ze światów można polubić 😉 a co jego rodzina na to wszystko?
Jego rodzina jest przyzwyczajona i gdyby wymyśliłby coś normalnego, to mogliby zacząć się martwić 🙂
Lubimy takie dzikie wypady, ale Sylwestra w ten sposób jeszcze nie przeżyliśmy:)
Może najwyższa pora na takiego sylwestra? 🙂
Rację masz z tymi mailami. Szkoda. To taki „urok” naszych czasów. A ja bardzo lubię opowieści – listowe, mailowe, fotograficzne…
O.
Ludzie mają coraz mniej czasu na pisanie długich „listów”, albo uważają, że mają coraz mniej czasu…?
Z drugiej strony rozmowy telefoniczne staniały, jest skype, więc może wolą gadać, niż pisać???
Ja jeszcze nie spędzałam Sylwestra wspinając się np. na Giewont, ale kiedyś bym chciała;-) Mam takie marzenie. Spędzałam jednego Sylwestra jednak w Zakopcu, na góralskiej imprezie. I muszę przyznać, iż był to najlepszy mój Sylwester;-)
A jak ci się udało przeżyć taką góralską imprezę? Ja też jednego sylwestra spędziłem w górach i z góralami i nie wiem czym mam na tyle mocną głowę, aby kiedyś powtórzyć takiego sylwestra 🙂
Nie wychylę się z żadną opowieścią o pływaniu kajakiem zimą, ani o spaniu w namiocie, gdy wkoło pełno śniegu, bo takiej nie mam w życiorysie. Pozytywną energię wyzwala we mnie ciepełko 🙂
A swoją drogą, jak Tomi może nie lubić zimy, skoro szuka takich ekstremalnych, zimnych wrażeń? 🙂
Wesołych Świąt, Hegemonie! 🙂
Też się nad zastanawiam, jak on może nie lubić zimy. Muszę się chyba zapytać?
Już po raz czwarty z rzędu jedziemy nad Biebrzę. Ekstremalne to nie jest, ale przyjemne i owszem:))
No właśnie – ładnie i przyjemnie w takich okolicznościach przyrody spędzać sylwestra 🙂
Obyś miał rację, gdyż prognozy zatrważają!
Zdarzyło mi się spędzić Sylwestra jako szatniarz i opiekun toalet w pewnym lokalu (za niezłą kasę). Nowy Rok przywitałem sprzątając damski kibel… Co dziwne, ten rok był później bardzo udany!
a to niebanalne, 🙂
Boja, może warto powtórzyć? Ja bym posprzątał damski kibel w zamian za bardzo udany rok 🙂
Kiedy byłam krnąbrną nastolatką, pojechałam z koleżanką do Wrocławia, nie mówiąc o tym rodzicom. Tzn. rodzice myśleli, że wyjeżdżam z koleżanką i jej rodzicami. Tymczasem wtedy była tzw Zima Stulecia i pociąg, którym podróżowałyśmy, utknął na cała noc w głuchym polu. Nie zapomnę tego nigdy. Pomijam już to, co nas czekało, kiedy już zjawiłyśmy się w domach. Szkoda mówić. Ach, a podróż zaczynała się w Poznaniu.
Serdeczności
Ale przygoda była na całe życie 🙂 Ja w zimę stulecia spałem na dworcu w Krakowie-Płaszowie na stole w poczekalni. Też nic nie jechało…
Ale od kiedy mieszkam na Podkarpaciu, idziemy sobie do lasu za domem.
To jest najlepsze rozwiązanie na sylwestra 🙂
Uwielbiam ludzi z fantazją, bo sama mam jej chyba za mało. Myślę, że uwielbiałabym i Tomiego. Pozdrów go od Iwony co zbyt mocno stoi na nogach:)
Przekażę pozdrowienia, oczywiście 🙂 Najlepiej w grupie mieć różnorodne osoby – i takie, co mocno stoją na nogach, i takie które dają się ponieść fantazją 🙂
Super Sylwester 😉 Ja przy 6 stopniach w nocy w namiocie zamarzałam, więc nie wiem jak byłoby przy -10 😀 ale z chęcią kupię lepszy śpiwór i kto wie, w Kanadzie zima długa, więc mam sporo czasu żeby się zdecydować 😉
Mieszkając w Kanadzie, to na pewno masz wiele okazji, aby spać w namiocie na śniegu 🙂 Tylko, czy na pewno chcesz tak eksperymentować? 🙂
Ja przez kilka lat z rzędu jeździłam na sylwestra ze znajomymi w góry. Ale nie tak jak Tomi, że rezerwacja pokoju i tak dalej. Po prostu ruszaliśmy na szlak koło południa 31.12, trasę planowaliśmy tak, żeby spokojnym tempem koło 22-23 w nocy być na jakimś szczycie – tam świętowaliśmy nowy rok, jadło się i piło. Następnie około 1-2 w nocy ruszaliśmy w drogę powrotną, by koło 7 rano 1.1 wsiąść już w jakiś pociąg wiozący nas do domu. Odsypiało się we własnych łóżkach. 🙂 Niestety tamta ekipa już się wykruszyła i pewnie najbliższego sylwestra spędzę przed kominkiem… 😛 PS: Aaa… Czytaj więcej »
Te 12 godzin opóźnienia, to przecież drobiazg w porównaniu do całego roku 🙂
Fajnie mieć ekipę na takie górskie sylwestrowe wyprawy. Niestety, zazwyczaj wszędzie ludzie się wykruszają, taka smutna reguła…
Ciekawe pomysły 🙂
U Tomiego ciekawe pomysły, to norma 🙂
Zatrzymałam się i zamyśliłam. Nie jestem fanką Sylwestra. Nie kręci mnie to. Taki mój ulubiony to dom, świeczki, wino i zamyślenie. Wiem, nudne, banalne ale lubię taką zadumę właśnie w ten dzień. Ale… Bodajże w 2002 byłam na Taize w Hamburgu. Sylwester w Hali sportowej z kilkunastoma narodowościami naraz. Każdy kraj prezentował coś swojego, coś co wyróżnia ich kraj. Potem muzyka, zabawa, gdzie wystarczy nadmienić, że przeważali Włosi, więc ich optymizm i zabawa niekiedy zastępowały najlepsze hity 🙂 A później po północy z gitarami śpiewaliśmy szlagiery… Tak, to był bardzo udany Sylwester i taki, który zostaje na długo. Ale to… Czytaj więcej »
Jak czytałem o tym spotkaniu Taize, to przypomniał mi się mój Erasmus w Turcji. Tam prym wiedli przede wszystkim Hiszpanie, ale także Włosi.
Ja też nie przepadam za Sylwestrem typu przymus zabawy, gdzieś na sali balowej. Ale wyjście w góry, łażenie po lesie, czy coś podobnego, to dla mnie właściwe świętowanie Sylwestra 🙂
Dziękuję za życzenia i również dla Ciebie wszystkiego co najlepsze z okazji Świąt i Nowego Roku 🙂
Nic na to nie poradzę, że nie lubię zimy, po prostu nie cierpię zimna. Śnieg może być, ale co tu zrobić aby był ciepły w dotyku? Zawsze mnie przerażały baśnie „O dziewczynce z zapałkami” , o „Królowej Śniegu”, czy też o „Dwunastu Miesiącach”. Im jestem starsza to coraz bardzie nie cierpię mroźnej pory roku. Dostrzegam jej bajkowość, malowniczość, bo na mojej Suwalszczyźnie takich „kiczowatych” pocztówkowych widoków mam pod dostatkiem. Udało mi się spędzić kilka razy Boże Narodzenie czy też noc sylwestrowa w polskich górach, ale szału nie było. Wszędzie miałam pod górkę. :)) Z uśmiechem za to wspominam święta spędzone… Czytaj więcej »
Rozumiem ludzi, którzy nie lubią zimna, chociaż ja im starszy, tym gorzej znoszę upały. Ludzie są różni 🙂
Dla Ciebie mieszkać na polskim biegunie zimna, to jest wyzwanie…
Moje Sylwestry były raczej banalne. Albo spędzałem je w swoim mieszkaniu, albo w mieszkaniu znajomych, albo na miejskich koncertach pod gołym niebem.
Zawsze ciągnęło mnie do niebanalnych podróży, więc może w najbliższych latach Sylwestry też będą niebanalne.
Pozdrawiam świątecznie 🙂
Warto czegoś niebanalnego spróbować, bo Sylwester sam w sobie jest banałem
Również pozdrawiam świątecznie 🙂
Tomi to wariat widzę 🙂 Znam takich, ale… tylko z opowieści 😉 Nigdy się nie poddają i idą za swoją intuciją 😉
Co jak co, ale wnukom na pewno będzie miał co opowiadać 😉
Uśmiechniętych świąt dla Ciebie, Hegemonie 🙂
Tomi, to taki pozytywny wariat, bardzo pozytywny 🙂
I dla Ciebie Chomikowa wszystkiego naj w te święta 🙂
Jeszcze nie mam aż takich przeżyć sylwestrowych. Zawsze spędzamy tą noc na domówce u znajomych. W tym roku miało być inaczej i mieliśmy jechać na 3 dni w góry, ale Krystian ma dyżur domowy i z tych planów nici 🙂
Byłem kilka razy w górach w czasie sylwestra i są to najlepsze moje sylwestrowe wspomnienia. Może za rok wam się uda wyjechać?
U Tomiego ciągle coś się dzieje. I w sumie fajnie, bo nie po to jest życie, żeby się nudzić. W życiu warto wielu rzeczy spróbować. A optymizm, chyba mam podobnie, też bym się cieszyła, że marzenie (wiosna, jesień) w połowie zrealizowane 🙂
Gratuluję ci podobnego poczucia optymizmu. Trochę ci go zazdroszczę, też chciałbym tak optymistycznie patrzeć na świat 🙂
Gdyby plan z Sylwestrem w górach wypalił byłaby niezapomniana przygoda :), chociaż i tak jest co wspominać :). Bardzo lubię czytać te historie!
Własnie u Tomiego tak jest – wszystko jedno czy plan wypali, czy też nie, to i tak jest przygoda 🙂
nie nocowałam w namiocie przy -10 i jestem pełna podziwu, bo jak o tym czytam to już mi gęsi po skórze latają 😉 z tego co pamiętam to na Luboń Wielki idzie się najwyżej 2 godziny i to tempem podanym na znakach. z Rabki Zaryte żółtym szlakiem chyba tyle samo co niebieskim, choć niebieski to bardzo lajtowe podejście. rozumiem jednak , ze nie każdy chce się tarabanić kawałek drogi, aby na górze spędzić czas w spartańskich warunkach, no bo niestety, w schroniskach jednak tak już (i to nadal) jest 🙂 definicja Tomiego na temat optymizmu przypadła mi do gustu 🙂… Czytaj więcej »
Sądzę, że podejście zimowe 2 czy 3 godziny może wielu zniechęcić, szczególnie, że na plecach trzeba nieść nie tylko swoje, ale i dzieci rzeczy. Są ludzie dla których takie podejście niewiele znaczy i są tacy, którzy po pewnym czasie zrobili się wygodni. Niestety, tych drugich jest znacznie, znacznie więcej…
Może z tym Grzesiem masz rację? 🙂
W porównaniu z innymi, tymi wyższymi tatrzańskimi szczytami nie jest aż tak spektakularny. A jednak ja np. bylam na nim kilkukrotnie :))
Ja w ogóle kiepsko znam Tatry Zachodnie, więc nie mam porównania
Moje sylwestry nie są ekstremalne ale przeważnie gdy jest zaplanowany kolejny sylwester mojego życia, dzień wcześniej czy w tym samym dniu, plany ulegają zmianie. Ten sylwek miałam spędzić sama, w domu, winko, filmy. I pisanie. Okazało się że wyjeżdżam do Warszawy0i wracam 3 stycznia. Przez 11 lat pracy w księgowości po nowym roku nie dostałam wolnego, w tym roku spontanicznie wczoraj wypisany i otrzymamy. Więc nie jest to tak ciekawy Sylwek, jaki Ty opisujesz ale nigdy nie wiem jak i gdzie mój się zacznie i skończy. Pozdrawiam Cię i życzę szczęśliwego nowego 2018 🙂 🙂 🙂
Twój sylwester jest spontaniczny i zupełnie inny niż zwykle, bo masz wolne 🙂
Rówqnież wszystkiego co tylko najlepsze w Nowym Roku dla Ciebie 🙂
Dziękuję 🙂
Muszę się przyznać, że bardzo rozbawił mnie ten wpis, bo Tomi.. to również imię mojego rudego kocurka. Nie mogłam się pozbyć tego powiązania z głowy. 😀
W tym roku spędzam Sylwestra z drugą połówką i z Tomciem.. Oby za bardzo się nie bał fajerwerków.
Pozdrawiam serdecznie!
M.
To rzeczywiście ciekawy zbieg okoliczności, bo Tomi w czasach swojej młodości był lekko rudawy 🙂
Miłego sylwestra bez fajerwerków za oknami 🙂
O proszę! Ale trafiłam z imieniem dla kota. 😀
Dziękuję i wzajemnie – dobrego Sylwestra i.. Nowego Roku. 🙂
Moje przeżycia Sylwestrowe to tylko mój pokój w domu 😀 Dotrzymuję towarzystwa przestraszonym zwierzom 😀
Swoją drogą chyba wolałbym popłynąć kajakiem zimą w sylwestra, niż iść na jakąś salę.
a my ostatnio byliśmy ze znajomymi w Zakopcu z party camp 🙂 mega sprawa! było tak super, że jedziemy też w tym roku! nawet udało nam się poznać kilka ciekawych osób
Podobno w Zakopanem jest największy smog w Polsce…