Nowa drabina, stara, ale jeszcze działająca drukarka laserowa oraz dwie reklamówki z dokumentami. Niewiele, jak na 25 lat. Gdy odchodziłem z firmy, a pracowałem tam znacznie krócej, dużo więcej zabierałem ze sobą. A tutaj tylko niepozorna sterta rzeczy równo ułożona przy drzwiach wejściowych… Tak kończy działalność Łódzki Klub Inteligencji Katolickiej
Tata jeszcze sprawdza, czy cokolwiek nie zostało w przepastnych szufladach starego biurka. Czekam na niego bez zniecierpliwienia. I tak nie można dojść do samochodu, właśnie rozpętała się czerwcowa ulewa. Gapię się na ścianę deszczu odgradzającą mnie od ulicy, a myśli błądzą gdzieś w przeszłości…
Łódzki Klub Inteligencji Katolickiej…
… którego ojciec był współzałożycielem, powstał w czasach pierwszej „Solidarności”, na początku lat 80. ubiegłego wieku. Potem przyszedł stan wojenny i zakaz działalności. Minęło kilka lat, komunizm upadł, a Klub się reaktywował. Teraz skończył 25 lat. Starszy już nie będzie, właśnie został rozwiązany. Znalazł się w sytuacji bez wyjścia, gdyż przyszedł ktoś skuteczniejszy od komuny…
Klub nieustannie kurczył się. Z roku na rok ubywało jego członków, starzeli się, umierali, a nowi, młodsi praktycznie nie napływali. Zapewne zwykłą koleją rzeczy przestałby istnieć w nieodległej już przyszłości. Może przetrwałby dwa lub trzy lata? Nigdy się nie dowiemy. Nagle grupa 70- i 80-latków straciła miejsce, gdzie czuła się potrzebna, realizowała swoje pasje, chciała pracować. Klub był ich platformą religijną i rozwojową. Dzięki zaangażowaniu w działalność klubową jeździli na dni skupienia i na wycieczki krajoznawcze. Zapraszali na prelekcje i odczyty znanych ludzi, współpracowali z Muzeum Sztuki. Ojciec nigdy nie opuszczał tych spotkań, chyba, że ciężko zachorował.
Chociaż Łódzki Klub Inteligencji Katolickiej nie wpisywał się w nurt religijny propagowany przez pewnego zakonnika trzymającego w garści polski kościół, to kolejni arcybiskupi nie stwarzali problemów. Nie byli to ludzie z mojej bajki, ale za to jedno chciałbym im dzisiaj podziękować. Aż nastał nowy arcykapłan. Jego ego okazało się bardziej strzeliste, niż wieża neogotyckiej katedry przy ulicy Piotrkowskiej. Od teraz wszystko co nie było wystarczająco arcykapłańskie, musiało zniknąć.
Strzeliste ego
Niestety, staruszkowie z Klubu zamierzali spotkać się z kimś, kogo arcykapłan nie tolerował. Szybko wycofali się z pomysłu, ale obraza została dokonana. Nie można było spojrzeć przez palce i machnąć ręką. Nie! Odwołanie klubowego kapelana nie przywróciło hierarsze, tak upragnionego spokoju. Zabrał więc lokal. A właściwie nie zabrał, tylko zamienił. Z parteru na czwarte piętro. Wysokie czwarte piętro, typowe dla starych kamienic. Bez windy. Staruszkowie przeżyli wojnę, przetrwali komunizm, to na czwarte piętro się nie wdrapią!? Oczywiście nowy lokal był na tyle mały, żeby nie można w nim było przeprowadzić żadnej prelekcji, żeby nie można było zaprosić nikogo, czyja obecność mogłaby obrazić arcybiskupią wersję miłości bliźniego.
Słyszę szczęk zamka. Tata zamknął drzwi i stanął obok mnie wpatrując się w ulewę. Patrzę na jego przygarbioną sylwetkę i podejmuję decyzję, że nie będziemy tkwić w tej bramie, nie wiadomo kiedy przestanie padać. Przebiegamy przez ulicę. Ojciec wsiada do auta, ja jeszcze chwilę męczę się z umocowaniem drabiny na dachu. To wystarcza, abym przemókł. Nieważne. Ruszamy. Wycieraczki z trudem radzą sobie z nadmiarem wody na szybie. Rozmowa się nie klei. Zatapiam się w myślach i przypominam sobie niedawno zasłyszaną opowieść bliskiej koleżanki.
Sprzedawca Garnków
Jej rodzice też dobiegają osiemdziesiątki. Od kilku lat stali się ofiarami plagi tzw. promocji, czyli bezpośredniej sprzedaży dóbr wszelakich, głównie garnków, w cenach wręcz kosmicznych. Cała ich emerytura idzie na kolejne zestawy. Jeżeli coś im jeszcze zostanie, to wydają na cudowne odkurzacze czy też pościel, która sama z siebie rozwiązuje wszelkie problemy, zarówno w życiu doczesnym, jak i pozagrobowym. Sprzedawcy świadomie swój dobrobyt budują na naiwności staruszków, ich ograniczonej percepcji, niedostosowaniu do współczesnego świata.
Pogarda wobec ludzi starszych kieruje działaniami zarówno Arcybiskupa, jak i Sprzedawcy Garnków. Zachowują się podobnie. Zapewne, gdyby losy życia potoczyły się inaczej, z łatwością mogliby zamienić się miejscami.
Podjeżdżam pod dom rodziców. Pomagam tacie wnieść do mieszkania nową drabinę, starą, ale jeszcze działająca drukarkę laserową oraz dwie reklamówki z dokumentami. Deszcz nadal nie chce przestać padać, idealnie wpasował się w nastrój…
DLA ZAINTERESOWANYCH: Arcybiskup już raz gościł na blogu, w artykule o wysłanym jednym liście…
Żal mi się zrobiło tego Twego Taty. Może to był teraz jedyny jego cel w życiu….? Szkoda, że tak wyszło.
Moja mama jest prezeską grupy katolickiej. Angażuje się w tę działalność oczywiście bezpłatnie. Nieraz się denerwowała, kiedy niesłusznie oberwała ochrzan od proboszcza. A przecież ona i ludzie zrzeszeni u jej boku robią coś dla kościoła, bo czują się potrzebni. Komukolwiek…
Pozdrowienia zostawiam 🙂
Dla mojego ojca chyba była to najważniejsza aktywność w życiu. Zobaczymy, jak sobie dalej poradzi…
Pozdrawiam również 🙂
do kościoła w postaci księży i kościelnych hierarchów jestem negatywnie nastawiona… ogólnie jestem osobą niezbyt przykładająca uwagę do kwestii religii, wiary (no chyba, że wchodzi w moje życie „z buciorami” pod postacią „moherowych beretów” narzucających mi swoje zdanie…) dlatego nie zaskoczyło mnie postępowanie opisanego przez Ciebie arcykapłana… dziwi mnie natomiast tylko to, że w czasach, gdy ludzie masowo odchodzą od kościoła, od takiej jego postaci jaką mamy w tej chwili, niszczy się coś, co mogłoby tych ludzi zatrzymać, coś co mogłoby przyciągnąć nowych… szkoda mi Twojego taty, i Jemu podobnych ludzi, którzy próbują coś robić w sposób „nieinwazyjny”…
pozdrawiam …
Widzisz, ja też nie jestem osobą religijną, jednak dla mojego ojca kwestia wiary jest niezwykle istotna. Nie jest moherem. Mimo 82 lat nadal ma bardzo otwarty umysł. Nie chciałem też pisać, że wszyscy hierarchowie są tacy sami – poprzedni nie robił żadnych problemów. Natomiast ten nowy niezależnie od funkcji jest człowiekiem niezwykle skupionym na własnym prestiżu….
ja wiem, że niektórzy księża są naprawdę księżmi z powołania, i że nie każda starsza wierząca osoba jest moherem, ale niestety jest tak, że to te „złe” przykłady są bardziej widoczne i wpływają na opinię o całym środowisku … moja mama też jest głęboko wierząca, ale nikomu nie narzuca swoich poglądów i nie potępia tych, którzy żyją inaczej… i nie chce zabić Tuska tylko dlatego, że jest Tuskiem…
Złe przykłady są zawsze bardziej widoczne 🙁 . Mnie w tym przykładzie smuci najbardziej los ludzi starszych, którzy bardzo chcą być potrzebni, a mają tak niewiele szans… Ale też cieszę się, że są ludzie wierzący, a nie będący „moherem”.
Faktycznie przykra sprawa 🙁 . Mam nadzieję, że Twój tata znajdzie jakąś inną ciekawą aktywność. Ponoć nigdy nie jest za późno. Pozdrawiam ciepło.
Mając 82 lata pewnie ciężko mu będzie zaczynać coś od nowa, jest jednak cień szansy, że być może w trochę zmienionej i ograniczonej formule będą działać nadal… Niewielki cień, ale zawsze…
Kurczę, nie wiem jak Tata się teraz będzie odnajdywał. Całe życie ciężki, wojny, okupacje i jeszcze na stare lata taka sprawa…
Wiesz, tacy ludzie radzenie sobie z trudnościami mają w genach i niełatwo ich złamać, ale w tym wieku, to różnie może być…
I chwała że są na świecie tacy ludzie jak Twój Ojciec. To są ludzie-mężczyźni z wartościami, a nie jak dzisiaj, trach, jakaś klęska i wszystko się rozpada.
A co to za „arcy”? hm, nie dało się gdzieś apelować wyżej, aby KIK istniała ? nie wierzę. Hm dziwne czasy nastały, takiej nagonki na Kościół Katolicki z każdej strony nie było nigdy. Cóż powiadają, kto wytrwa..
Też nie jestem jakąś fanatyczką religijną, ale wiara jest u mnie bardzo ważna i cenię ludzi takich jak Twój Ojciec. Babcia zawsze powtarzała, bez Boga ani do proga ..pozdrawiam Ana
Wiesz, to była kwestia zaufania. Ten biskup z 1989 dał lokal, ot tak, bez żadnych papierów. Ten z 2014 odbiera też bez żadnych papierów. KIK jest stowarzyszeniem, nie jest instytucją kościelną, więc twarde argumenty prawne są po stronie hierarchy. Tylko z tą miłością bliźniego już nie bardzo…
Pozdrawiam.
Hmm to nieciekawie :/ ale może coś się niebawem zmieni, nigdy nic nie wiadomo 😉
Znalazło się kilka życzliwych osób, które chcą wspomóc Klub. Ale wolę o tym nie pisać, bo nasz Arcyegoista jest bardzo zazdrosny i mściwy…
Witaj.No brak mi słów ! A określenia jakie Mi sie nasówają,byłyby niecenzuralne..W Mojej Parafii,też dzieją sie,,cuda i dziwy”.Proboszcz,zwąchał sie z Wójtem.Na początek rozwiązali istniejącą od zawsze,rade parafialną.A sami funkcjonują jak super kółko wzajemnej adoracji…A wszystko po to by defraudować kase.Bo oto np,odnotowano w gminie,że wójt przekazał na remont kościoła….,,dużą kase”.Proboszcza nikt nie rozliczy,bo nie ma rady parafialnej!Wójt z Proboszczem balują,piją a mieszkańców mają w d…….gdzieś.Ot sory taki mamy kimat.Dbaj o Tate,Pozdrawiam.
Wójt i pleban zgadujący się mają w Polsce długą tradycję, opisaną w literaturze. Chyba rzeczywiście takie mamy klimaty :-). Ale tu historia jest bardziej złożona. Pomoc tacie zaofiarowało kilku księży, mimo, że ryzykują utratą parafii – w Kościele też jest sporo odważnych ludzi, tylko oni nie awansują…
Witaj. Ten ,,Arcy…..”to najgorsza mieszanka dzisiejszych czasów : władza+egoizm+brak skrupułów+dalej byłoby niecenzuralnie….Ale w swoim czasie ,,przyroda ”Go dopadnie i rozliczy.Nic w przyrodzie nie ginie.A za swoje uczynki,płaci się na tej ziemi i jeszcze za żywota.Ja w to wierze.Tata niech chodzi z podniesioną głową ,bo ten ,,robal”nie jest wart ,by wartościowi ludzie zaprzątali sobie nim głowe.Pozdrawiam Tate.
W imieniu taty, dziękuję 🙂
Jak się potoczyły dalsze losy KIK-u? Twój tata nadal działa?
KIK-u nie ma, tata już nie ma stałego zajęcia, więc odbija się to na jego zdrowiu…:(